deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Vorlath

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Vorlath Empty
PisanieTemat: Vorlath   Vorlath EmptyWto Gru 17, 2019 1:36 pm

Miano: Vorlath
Data urodzenia: Rok  3145, pora daoel
Typ elfa: Arae, czysta krew
Klasa społeczna: Klasa wyższa
Przynależność: Loża Nadnaturalna
Profesja: Mag, okultysta
Cechy wyglądu:
Nie sposób pomylić Vorlatha z innym elfem. W tłumie pięknych gładkich twarzy od razu rzucają się w oczy blizny okultystycznych symboli na jego twarzy. Zaskakująco gładkie długie rany zakręcają się od jego oczu zarówno w strony skroni jak i ku policzkom. Ewidentnie blizny były zadawane z całkowitą premedytacją oraz chirurgiczną precyzją, a także prawdopodobnie leczone przy pomocy magii, gdyż nie ma w nich żadnych nierówności czy śladów nadmiernego przyrostu tkanek.
Ostatnimi czasy, prócz blizn, jest też bardzo zauważalna czarna przepaska na jego oczach, albo raczej na braku tychże oczu. Czerń przepaski jest o tyle bardzziej zauważalna, że jego cera jest dość blada, wręcz zależnie od światła zakrawając o biel, kontrastującą mocno z krótkimi czarnymi włosami, gdzieniegdzie przeciętymi białymi kosmykami. Prócz blizn nie szpecą go żadne miejscowe przebarwienia skóry, czy nieplanowany zarost który zdradzałby mniej godnych przodków. Nie potrzebuje na szczęście brody, gdyż rysy twarzy oraz linię szczęki ma jak najbardziej wyraźne.
Mimo jednak części jego urody, które można by nazwać oszpeceniem, nie zwykł pochylać głowy niezależnie od towarzystwa. Nie musi. Jest wysoki jak na elfa, mierząc dobre 201 centymetrów wzrostu i przyzwyczaił się do tego, by chodzić z wysoko podniesioną głową i ramionami. Preferuje co prawda szaty, acz nie ma się pod nimi czego wstydzić. Blizny ma tylko na twarzy a po jego sylwetce można szybko wywnioskować, że mimo zajmowania się magią, nie spędza większości czasu w bibliotece. Trochę co prawda zmarkotniał od utraty oczu i jego normalny uśmiechnięty charakter zastąpiła o wiele większa doza cynizmu, ale cóż. To chyba zrozumiałe.

Natura:
„Jeśli zastanawiasz się nad sensem życia, spójrz w lustro. Jeśli widzisz uśmiech, spełniasz ten sens.” Według takiego motto żyje Vorlath. Nie ma rzeczy, która dla kogoś nie byłaby arbitralna. Jedyną obiektywną prawdą jest to, czy ktoś jest zadowolony ze swojego miejsca na świecie czy nie, i on ma zamiar być ze swojego zadowolonym. Życie raz dało mu drugą szansę i nie ma zamiaru jej zmarnować.
Ciężki do złamania, ciągle zadowolony i gotowy na postawienie kolejnego kroku. Szanuje zarówno swój talent do swojej dziedziny magii jak i wszelkie inne talenty, które dzierżą inni. Uznaje brak zainteresowania elfów magią kultu za krótkowzroczność i właśnie w jej badaniu odnajduje to swoje miejsce, nawet mimo tego iż pierwszego spotkania z takimi sztukami przyjemnego nie miał.
Nie ma nic przeciwko przedstawicielom niższych klas a wręcz przeciwnie. Prędzej uszanuje piekarza, który lubi to co robi i robi to dobrze niż arystokratę, który do niczego w życiu sam nie doszedł. Osoby mające się za niewiadomokogo bez żadnych praktycznych podstaw ku temu jest gotowy natomiast obdarzyć szczerą pogardą, acz wspomnianą pogardę zwykł okazywać ignorowaniem takich osób. Próby insynuowania mu, że też miał z górki w dorosłym życiu z racji naturalnego talentu są dobrym sposobem, żeby wytrącić go ze strefy komfortu. Nie jest pierwszy do szukania konfliktu, uznając przelewanie elfickiej krwi za wielką tragedię, acz jak przychodzi co do czego, własną krew uważa za najcenniejszą.
Kiedy uważa się za najodpowiedniejszą do tego osobę w pomieszczeniu, bez chwili zastanowienia jego gotów wyjść na środek i przejmować pałeczkę. Kiedy jednak ewidentnie nie wie co się dzieje, wie kiedy należy ustąpić komuś z większą wiedzą w danej kwestii. I jedno i drugie potrafi robić z gracją i bez śladu zarozumiałości czy uległości zależnie od sytuacji.


Przeszłość:
Dziwna była droga Vorlatha od dziecka do członka Loży Nadnaturalnej. Członokowie magicznej organizacji bowiem pierwszą styczność z młodym elfem o oszpeconej bliznami twarzy mieli, kiedy zdejmowali jego nieprzytomne ciało z ołtarza ofiarnego we wciąż aktywnie pacyfikowanej siedzibie kultu nazywającego sie Zwiastunami Pustki. Typowe półprzytomne brednie o istniejącej poza światem wielkiej mocy która miała oczyścić wszystko na swojej drodze i wywyższyć tych, którzy ją przywołali. Loża nigdy nie potwierdziła czy zaklęcie które splatali kultyści faktycznie byłoby portalem dla tej niesprecyzowanej mocy, czy czymś innym, ale na pewno byłoby potężne i cieżkie do opanowania. Stąd trzeba było wkroczyć i pozbyć się kultu, kiedy zaczął robić sie zbyt odważny z używaniem magii.
Początkowo miał on być po prostu notką w raporcie prowadzącego akcję i zostać oddanym do rodziny zastępczej, czy inne tego typu rozwiązanie, ale ktoś zwrócił uwagę na magię jaką były zaleczone jego blizny i postanowił zbadać co się za tym kryło. Navith, bo tak nazywała się maginka, która zainteresowała się czarami oplatającymi uratowane dziecko, niestety nie przewidziała, że młody Vorlath okaże się wyjątkowo oporny na przedłużone usypiające zaklęcie i obudzi się podczas jednej z procedur przy pomocy których badała jego magię. Przestraszony młodzieniec dosłownie eksplodował wtedy niekontrolowanym wyzwoleniem energii magicznej, demolując całe pomieszczenie badawcze i nabijając Navith kilka siniaków, po czym padł ponownie nieprzytomny na stół, całkiem wyczerpany takim wybrykiem.

Następne dwa lata spędził jako mały mroczny sekret swojej "wybawicielki". Nie był co prawda torturowany, głodzony ani nic z tych rzeczy, a w razie inwazyjnych procedur był usypiany, acz nadal był żywym i nie koniecznie chętnym obiektem badań. Nauka o magii kultu była mało rozwinięta z racji małego zainteresowania nią, ale Vorlath rozbudził ciekawość pewnej grupki magów, na czele z Navith. Nigdy bowiem nie widzieli wcześniej tak stabilnego i wyrachowanego przypadku jej użycia jak blizny młodego elfa. Wydawały się one bowiem działać jak swoiste przekaźniki nastawione wyłączenie na ten rodzaj magii, ułatwiając mu jej używanie. Sam Vorlath z początku buntował się przeciwko tym, którzy go więzili, ale szybko zaczynał uznawać, że taki los może nie był najgorszy. Miał bowiem poważne problemy z pamięcią sprzed bycia uratowanym od stania się ofiarą i prawdę mówiąc nie miałby gdzie się podziać na wolności. W dodatku, z początku miał problem z kontrolą nad magią i stwierdzenie "wybuchowy temperament" chyba nigdy bardziej do nikogo nie pasowało.

Po dwóch latach pasywności w działąniach trzymajacych go pod kluczem magów, zaczynał mieć większą kontrolę nad sobą, oraz swoją magią. Do tego stopnia, że dzięki swoim predyspozycjom, lepiej czuł przepływ swoich zdolności niż mogli to zaobserwować badający go magowie i zaczął im miejscami nawet doradzać. Oczywiście, nie robił tego bezinteresownie. Kiedy zyskał wiecej pewności siebie, ponownie zaczął myśleć o wolności i postanowił użyć marchewki zamiast kija. Przekonanie pozostałych, że był bardziej przydatny wolny, niż w może nie pozłacanej, ale względnie wygodnej klatce miało być jego drogą do wolności. Nie miał nic przeciwko pracy z nimi, gdyż poniekąd ich cele były w podobnym kierunku. Nie obwiniał magów o swój los, zamiast tego skupiając złe myśli na kultystach, którzy go oszpecili. Chciał wyeliminować wszystkie przejawy podobnych organizacji a do tego potrzebował zarówno sojuszników, jak i środków, które jako młody utalentowany mag mógł zdobyć tylko na skończoną ilość sposobów.

W końcu, po kolejnym roku budowania sobie zaufania, stał się oficjalnym wolnym człowiekiem, z początku jako uczeń lub czasami asystent Navith. W każdym razie, kupiło mu to wolność, nawet jeśli jego smycz była wciąż dość krótka z racji faktu, że posiadał co najwyżej własne ubrania. Sypiał w pokoju gościnym w jej rezydencji, jadł co było podawane  służbie i jako teoretycznie wciąż uczeń, nie dostawał żadnej wypłaty. Nie mniej, bardziej przejmował się faktem, że jego przenikliwość i zdolności magiczne były rozpoznawane i docenianie, zarówno przez swoją mistrzynie jak i pozostałych młodszych stopniem magów. Co prawda brał we wszystkim udział nieoficjalnie, ale poniekąd dzięki niemu studium magii kultu faktycznie się zakorzeniło w Loży. Może wciąż jako drobna gałązka większego drzewa, ale była tam. Po pierwszej pacyfikacji kultu z którego uratowali Vorlatha padła decyzja, że trzeba było lepiej poznać taką magię z racji jej potencjalnego zagrożenia dla całego rodzaju elfiego .

Szybko niestety okazało się jednak, że w samym centrum elfickiej cywilizacji, materiału do takich badań było mało. Pewnie, były jakieś drobne sekty mieszańców, ale z reguły nie zagłębiali się oni zbyt daleko w arkana magii kultu, zanim nie wybuchnęli samych siebie. W celu kontynuacji takich badań, trzeba było opuszczać miasta i szukać informacji poza granicami, czy to tymi na mapach, czy to tymi które malował czas. Umagicznione ruiny, czy wyprawy do sąsiednich krajów, mniej lub bardziej incognito musiały szybko stać się stylem życia Vorlatha i jego towarzyszy o ile chcieli pozyskiwać efekty. I je pozyskiwali. Wielu innych okultystów było bardzo zaciekawionych jego bliznami i wkupywał się tym w ich łaski, załątwiajac w ten sposób wymianę poglądów i teorii magicznych, spisując kolejne manuskrypty na ten temat. Każde kolejne odkrycie ułatwiało następne. Niestety, nie mógł wydawać swoich pism na ten temat oficjalnie, ale Loża doceniała jego odkrycia, nawet jeśli nie od był pod nimi podpisany. Pomogło mu się to mimo wszystko obracać w coraz wyższych sferach, i budować odpowiednie znajomości. Nie dało się zapomnieć jego twarzy, nawet kiedy ktoś miał trzydzieści spotkań każdego dnia, więc o długach wobec niego każdy pamiętał. Różne kontakty Navith, zarówno w loży jak i poza nią znały go i wiedziały o nim, co koniec końców pomogło mu nawet po tym, jak jego mistrzyni próbowała na własną rękę odtworzyć rytuał, przy którym go znalazła, co nie skończyło się dla niej dobrze. W sumie to już potem nie było nawet niczego, co możnaby "nią" nazwać.

Z racji swojego talentu wyczuł z daleka, że podobny rytuał się odbywał i był pierwszy na miejscu, ale i tak było za późno. Nawet musiał przyznać, że żałował tego, jaki los spotkał osobę odpowiedzialną za trzymanie go pod kluczem przez dobrych kilka lat. Kiedy już wyszli na równy grunt, często się zgadzali i pracowało im się nawet sprawnie. Z racji jej nagłego... znikniecia ze świata żywych, w Loży też nastąpiło poruszenie, bo nagle zwolniło się z reguły zajmowane siedzenie. Oczywiście hierarchia naturalnie posunęła się w górę, co sprawiło, że miejsce zostało na samym jej dole. Idealne dla Vorlatha, który już parę osób z loży znał i posiadał dość zdolności w temacie zwykłej magii, żeby się zakwalifikować na ten stołek. Potem już tylko w górę.



Dodatkowe informacje:

  • Nie lubi się przywiązywać. Do elfów ani do przeczy. Jedyna żywa istota do której czuje jakieś przywiązanie to swój sokół.
  • Czasami kiedy się odpręży, ma tendencję wpatrywać się w przestrzeń i tracić kontakt z rzeczywistością. Jakby coś przeżywał w głowie albo.. nasłuchiwał.
  • Lubi fioletowy kolor. Coś w nim go dziwnie uspokaja na instynktownym wręcz poziomie.
  • Nie zna się na zielarstwie ogólnie, ale zna jedną konkretną mieszankę ziół która palona w kadzidle wspiera medytację i wywołuje różnorakie wizje, których prawdziwości nigdy nie potwierdził ani nie zdementował.
  • Lubi chodzić z ozdobną laską, mimo iż nie musi. Potrafi też wspomnianej laski efektywnie używać do samoobrony.

Mocne strony:

  • Nadnaturalny wręcz talent do magii kultu. Używanie jej przychodzi mu z łatwością, względem większości elfów.
  • Szeroka wiedza na temat magii, zarówno tej bardziej tradycyjnej jak i kultu.
  • Świetnie gra na pianinie. Praktycznie jedyne jego niemagiczne hobby.
  • Jest wyjątkowo cierpliwy i odporny na stres.

Słabe strony:

  • Praktycznie niezdolny do ukrycia się w tłumie bez całkowitego zakrycia każdego skrawka ciała.
  • Myje się chętnie i często, ale do głębszej otwartej wody po dobroci nie wejdzie, bo wie, że utonie.
  • Nie przyznaje tego nawet przed sobą, ale wykazuje objawy uzależnienia od swojej ulubionej mieszanki ziół w kadzidełku.

Posiadane zwierzęta:

  • Chaos – Oswojony sokół, którego szczerze mógłby określić jako swojego obecnego najlepszego przyjaciela. Podczas wszelkich wypraw zawsze mu towarzyszy jako oko na niebie i ekspert od zdobywania małych świecidełek.
  • Ra’veth – Wielkim kosztem odkupiony od handlarza z zachodu czarny Reon. Sporą cześć swoich zarobków Vorlath wydaje na upewnianie się, że zwierzak jest w perfekcyjnej kondycji i zawsze gotowy do każdej nagłej wyprawy jaka może się napatoczyć.  



Ostatnio zmieniony przez Vorlath dnia Sob Sty 04, 2020 9:16 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Vorlath Empty
PisanieTemat: Re: Vorlath   Vorlath EmptyWto Gru 17, 2019 8:04 pm

Akceptowane! Jak uzupełnisz profil, usunę powyższe wiadomości Wink
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Vorlath Empty
PisanieTemat: Re: Vorlath   Vorlath EmptyWto Gru 17, 2019 8:15 pm

Profil uzupełniony.

Czy zgadzam się, żeby w fabułach z MG (poza misjami)...
MG mogli trwale kaleczyć moją postać: tak
MG mogli zabić moją postać: tak

Bring it on,.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Vorlath Empty
PisanieTemat: Re: Vorlath   Vorlath Empty

Powrót do góry Go down
 
Vorlath
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Strefa Postaci :: Biografie-
Skocz do: