Fhaertalia von Red'aen
■ Wiek: drugi kwartał, pora Arah, rok 3144
■ Typ elfa: Arae, czysta krew
■ Klasa społeczna: kiedyś klasa wyższa, zahaczająca chwilami o Elitę, teraz plebs
■ Przynależność: była członkini Loży Nadnaturalnej
■ Profesja: magiczka, złodziejka
Fhaertalia nie wyróżnia się niczym od innych elfów zamieszkujących Ga’lantis – jaśniutka cera, prosty, szlachetny nos usadowiony pomiędzy parą jasno-błękitnych oczu i średniej wielkości, ładnie zarysowane usta w kolorze malin. Wzrostem nie powala, ale do krasnali też nie należy – jej metr siedemdziesiąt osiem całkowicie jej odpowiada, nawet jeśli czasem wolałaby być z trzy centymetry wyższa. Jest szczupła i zwinna z lekko zarysowanymi mięśniami, po wieloletnim treningu w szeregach Loży. Jak większość swoich pobratymców ona także została naznaczona wojną- podczas jednej z bitew w czwartym roku wojny w wyniku zużycia zbyt dużej ilości mocy jej dłonie, aż do łokci zostały pokryte w oparzeniach, po których blizny do tej pory goszczą na jej rękach. Elfka zawsze lubiła swoje włosy. Długie, rude, falujące się pukle mimo iż nie do końca wpisywały się w kanon elfickiego piękna, były czymś co Fhaertalia uwielbiała w swoim wyglądzie. W młodości potrafiła spędzać godziny układając ogniste kosmyki w wymyślne warkocze i upięcia, jednak ze względów praktycznych ścięła je na wysokość ramion z dobre dwa lata temu i od tego czasu ich długość pozostawała mniej więcej taka sama. Ubiór kobiety też nie jest już tak wykwintny jak dawniej. Wychowana w dobrobycie klasy wyższej, od maleńkości nosiła piękne suknie z najlepszych materiałów i obwieszona była świecidełkami. Jednak wraz z rozpoczęciem wojny przerzuciła się z jedwabnych sukman, na dużo praktyczniejsze lniane koszule i golfy z ciepłego materiału, połączone z wygodnymi skórzanymi butami i grubymi paskami do których doczepioną miała większość swojego dobytku. Rzeczą którą Fhaeria uznaje za niezbędną jest para z lekka znoszonych skórzanych rękawiczek, które zakrywają jej blizny i które kupiła już prawie cztery lata temu. Jedyną pozostałością po bogatym stylu życia który niegdyś wiodła jest ciemnofioletowy płaszcz, z haftowanymi zdobieniami który otrzymała od matki gdy wstąpiła w szeregi Loży i którego nie miała serca się pozbyć. Poza tym płaszcz jest ciepły, solidnie wykonany i no cóż, praktyczny. Większość rzeczy w życiu Fhaerii ma charakter praktyczny. Muszą taki mieć, bo życie w drodze nie daje takich luksusów jak miejsce na rupiecie. Jeśli coś nie jest krytyczne do przetrwania lub nie mieści się w torbie, zostaje to przez elfkę sprzedane na targu za parę potrzebnych do przetrwania groszy.
W młodości Fhaertalia była typowym wręcz przykładem dzieciaka spod znaku Dur’uhr – wybuchowa i pełna żywych, nieokiełznanych emocji. Nic więc dziwnego, że gdy rozpoczęła naukę magii najbardziej imał się jej ogień – magia skupiająca się na gwałtowności i uczuciach. Jednak z czasem Fhaer opanowała do mistrzostwa sztukę kontrolowania swoich emocji i ukrywaniu ich przed światem. Sam jej charakter wraz z rosnącym doświadczeniem ostudził się i uspokoił. Złożyło się na to parę czynników na czele z wymagającym treningiem magicznym pod surowym okiem jej ojca i pracą z ramienia Loży, która obejmowała nieskończone godziny dyskusji z najróżniejszymi ludźmi, a w końcu ta felerna wojna, która niestety miała największy wpływ na dzisiejsze podejście kobiety do życia. Bo widzicie, jakby ktoś zapytał się Fhaerii z dobrą dekadę temu co by zrobiła dla Loży i całego Ga’lantis bez wahania odpowiedziałaby że wszystko, uśmiechając się przy tym płomiennie. Ale teraz? Jeśli jej odpowiedź składałaby się z czegoś więcej niż wywrócenia oczami i przeciągłego westchnięcia, najpewniej usłyszałby że ta banda niekompetentnych magów już dawno straciła kontakt z rzeczywistością siedząc na swoich wysoko postawionych stołkach i bawiąc się w swoje skomplikowane intrygi.
Ludzie których spotkała podczas swojej wędrówki po kontynencie opisaliby ją jako zamkniętą, cichą i może nieco specyficzną, ale raczej nieszkodliwą elfkę. Z tą nieszkodliwością nie zgodziliby się co prawda kupcy, których towary nielegalnie sobie przywłaszczyła , ale ten aspekt można pominąć.
Fhaer nienawidzi siebie za to, że nie udało jej się ocalić swoich przyjaciół w bitwie na Wschodzie. Uważa że ponosi odpowiedzialność za ich śmierć, powinna była być sprytniejsza, szybsza, silniejsza. Co najważniejsze powinna zauważyć, że coś w tym planie było nie tak, że wszystko szło zbyt łatwo, była w końcu ich dowódcą. Doskonale zdaje sobie sprawę że to ona powinna była zginąć nie oni. Za drugą ze swoich porażek uważa stracenie swojej pozycji w Loży, głównie dlatego że zhańbiła imię swojego ojca, który tak wiele czasu i pieniędzy poświęcił jej nauce.
Nie lubi zwracać na siebie nie potrzebnej uwagi podczas swoich podróży
TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST
TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST
TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST
TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST TEKST