deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Plaża pod Portem

Go down 
+4
Da'enys
Momige
Lyssa
Arme'iel
8 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPią Gru 06, 2019 10:52 pm

Plaża pod Portem Bicz10

Piaszczysta plaża, niestety dość zanieczyszczona. Można tu znaleźć sporo portowych odpadków, zepsutych fragmentów statków i tak dalej... Jeśli oddali się nieco od portu, zaczyna robić się dużo przyjemniej - śmieci zastępuje wyrzucane przez morze drewno i muszelki. Nieco dalej od linii brzegowej można znaleźć wiele skał i rośliny do wielkości krzaków, łącznie z krzewami owocowymi jak maliny czy jeżyny. Sporo elfów lubi przychodzić tu na spacery, aby porozmyślać, a artyści twierdzą, że silnie wiejący tu wiatr ich inspiruje.
Powrót do góry Go down
Arme'iel

Arme'iel


Female Posts : 21
Posty fabularne : 25

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Gru 15, 2019 11:32 am

Nieco zmęczona daleką podróżą przybyła tu w poszukiwaniu chwili spokoju i artystycznego natchnienia. Juurtti nie należy do wybitnie szybkich ani wygodnych w jeździe, a odległość od Osady do Gaya'ros okazała się zbyt duża jak na spokojną przejażdżkę w jeden dzień... trzeba przyznać mało wytwornie, że bolał ją tyłek. Rozejrzała się po dobrze znanym miejscu, a ogromna ilość wspomnień z dzieciństwa uderzyła ją tak potężnie, że musiała potrząsnąć głową, aby się od nich odpędzić.
Jak to miała w zwyczaju, przysiadła w odległym skrawku plaży i usadowiła się wygodnie, wyjmując płótno i farbki. Pieniądze się kończą, a o dobry zarobek trudno, pora pracować. Dzisiejsza pogoda była niezwykle inspirująca. Jeszcze większy niż zwykle wiatr, ogromne fale z pluskiem uderzające o brzeg i pierzaste chmurki wysoko na sklepieniu. Wiele było takich obrazów, ale każdy zawierał w sobie coś innego. W końcu nie było takiej samej fali, takiego samego obłoczku, takiego samego pociągnięcia pędzla... Przymknęła oczy, czując znużenie. Zmęczenie długą podróżą udzielało się niemiłosiernie i mimo całkiem wczesnej pory, czuła jak powieki jej się przymykają i powoli oddaje się w ramiona Morfeusza... Płótno i farbki powoli wysuwały się w jej rąk, spadając na piasek i brudząc się niezmywalną skazą, ale Arme'iel miała w głowie już tylko spokojny sen.
Powrót do góry Go down
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Gru 15, 2019 2:00 pm

Chcąc nie chcąc, jako dowódca Oddziałów, Lyssa zmuszona była do utrzymywania najwyższej sprawności fizycznej. Musiała być przykładem dla reszty, przynajmniej w teorii. W praktyce w sumie również. Nie, żeby specjalnie jej to przeszkadzało - ziolonowłosa kochała aktywność fizyczną. Nawet, jeśli faktycznie bywała zmęczona i czasem nie miała ochoty, żeby wywlec się z ciepłego domu na swój codzienny trening, ostatecznie chyba nigdy nie żałowała, że się na niego udała. Zwłaszcza, że doskonale wiedziała - gdyby pozwoliła sobie na jeden dzień opuszczenia rutyny, zaraz pojawiłby się kolejny i kolejny, a potem jeszcze kolejny dzień bez treningu. Tego naprawdę wolała uniknąć.
Teraz truchtała po plaży, na zmianę biegnąc po twardym piasku tuż koło linii morza i przedzierając się o sypkim piachu nieco bliżej lądu. Starała się biec równo, w idealnym rytmie podnosząc jedną, a potem drugą nogę, nie przejmując się nieprzystępnym terenem. Starała się codziennie biegać gdzie indziej. Dzisiaj plaża, jutro las, jeszcze w inny dzień twarde miejskie ulice. Może za jakiś czas pozwoli sobie nawet na krótki wypad w góry, żeby lepiej poćwiczyć biegi na długi dystans, zwłaszcza na nierównym terenie. Teraz niby mogła biegać w kółko, ale nie oszukujmy się… Dla niej było to zwyczajnie nużące.
Jedna noga, druga noga. Praca rąk, równomierny oddech. Ta przebieżka nie była dla Lyssy niczym specjalnie wymagającym, chociaż przemierzyła w ten sposób już dobre kilka kilometrów. Nie rozglądała się szczególnie po terenie dookoła. Bywała tu dość często i w sumie większość elementów krajobrazu znała na pamięć. Kiedyś lubiła w czasie biegu rozglądać się za ładnymi muszelkami czy innymi śmietkami, które mogłaby zabrać ze sobą do domu i jakoś wykorzystać, czy to na dekorację czy do jakiegoś innego celu, ale zauważała, że ją to rozpraszało. Jakby nie patrzeć, zatrzymywanie się co kilka kroków, żeby coś podnieść, a potem targanie ze sobą naręczna morskich kamyków nie wpływało raczej pozytywnie na jej trening. W związku z tym, w tym momencie nie rozglądała się dookoła. Wbijała wzrok przed siebie, skupiając się raczej na pozostałych zmysłach. W pewnym momencie, kiedy zauważyła, że plaża przed nią jest czysta, przymknęła oczy i przez chwilę biegła na ślepo - też niezłe ćwiczenie. Co prawda ryzykowała wpadnięcie w jakąś dziurę, ale yolo, raz się żyje, co nie? Zwłaszcza, że przez silny wiatr, drobinki piasku raz po raz wpadały jej do oczu, co było wyjątkowo nieprzyjemnym uczuciem. Zielonowłosa kochała wiatr, ale nikt chyba nie przepada za szczypiącymi oczami, prawda?
Skupiła się na swoim oddechu. Głęboki wdech nosem, spokojny wydech przez usta. Wdech nosem, wydech przez usta. Jej serce biło szybciej, niż zazwyczaj, ale trudno się tego nie spodziewać. I tak było spokojniejsze, niż u większości elfów, które byłyby zmuszone przebiec ten dystans. Ej, w końcu była profesjonalistką! Rytmiczne uderzenia stóp o grunt i uczucie, jak zapadają się w piasku było dla niej uspokajające. Otworzyła oczy… Akurat, jak czysta część plaży się skończyła, a Lyssa dość spektakularnie wyrżnęła twarzą w piasek po tym, jak potknęła się o coś leżącego na plaży. Lub raczej, jak ustaliła po szybkim przeskanowaniu tego przedmiotu - kogoś.
- Matko naturo i święte kwiatki, powiedz, że żyjesz i cię nie zabiłam. - wyrzuciła z siebie, kiedy już jako tako się ogarnęła i ogarnęła, że potknęła się o żywą istotę, w dodatku elfiokształtną. Przez wyciągnięcie się w piasek, Lyssa wyglądała teraz… ciekawie. Piasek na ubraniach to pestka, ale piasek pokrywający jej zielone włosy, które w dodatku przez upadek rozwiązały się i rozleciały na wszystkie strony, opadając elfce na twarz - wystarczy powiedzieć, że kobieta wyglądała teraz nieco jak jedna z krwiożerczych syren, które walnęły focha i postanowiły wyleźć na ląd. Odgarnęła sprzed oczu kosmyk włosów i podniosła się z ziemi do siedzenia, otrzepując się z ziaren białej skały. - Wszystko oki? Nic ci nie zrobiłam? - skierowała słowa oczywiście do elfki, z nadzieją, że nie będzie musiała jej nieść do lekarza, ani cokolwiek. Chociaż, to w sumie byłby dobry trening… nie no, nie no. Lyss po prostu wolała nie mordować losowych elfów poprzez deptanie ich, to by kiepsko wpłynęło na jej reputację.
Powrót do góry Go down
Arme'iel

Arme'iel


Female Posts : 21
Posty fabularne : 25

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Gru 15, 2019 5:13 pm

Nie zarejestrowała, w którym momencie odpłynęła od rzeczywistości. W, zdawałoby się, naturalny sposób piaszczysta plaża przeobraziła się w porośniętą soczystą trawą polankę, po której biegała gromadka roześmianych dzieci. Nie pozostawało jej nic innego, jak tylko zacząć nawoływać maleństwa do siebie, w końcu była pora obiadowa. Nie była w stanie ogarnąć ich sama i już zaczęła łkać zatroskana, gdy nagle jak spod czarodziejskiej różdżki obok niej pojawił się zabójczo przystojny facet. Jednym słowem uciszył elfiątka, które pokornie ruszyły w stronę chatki zjeść posiłek. Arme'iel przymknęła oczy, czując niespodziewany dotyk ust przystojnego faceta na swojej szyi i jego dłonie, które sprawnie rozpięły jej stanik, gdy nagle...
Przetoczyła się na drugi bok, całkowicie taranując resztki swojego ledwo rozpoczętego obrazu. Zaczęła pluć gorączkowo, pozbywając się piasku, który naleciał do jej ust i z wyrzutem spojrzała na powód jej nagłej pobudki. Szybko zreflektowała się, widząc postać nieznajomej elfki, a jej wzrok z zdenerwowanego i nieco jeszcze sennego stał się przyjazny i ciepły. W końcu nie chciała zrobić złego wrażenia na nieznajomej. Mimo raczej nieprzyjemnie rozpoczętej relacji mogło coś z tego wyjść... jak z każdej istniejącej relacji, w końcu. Chociaż mogłaby się przywitać w nieco mniej brutalny sposób. Tęskno wróciła myślami do przystojnego faceta, będąc pewną, że już nigdy ponownie nie zagości w jej śnie. Nigdy nie zdarzyło się, aby przyśniło jej się drugi raz to samo. Niestety. Z drugiej jednak strony miało to swoje plusy, konkretnie nowy pomysł na obraz każdego ranka. Z doświadczenia wiedziała, że dzieła na podstawie jej nocnych wyobrażeń sprzedawały się wyjątkowo dobrze, przynajmniej jak na jej standardy cenowe.
- Nie, nie, spokojnie - przypomniała sobie, że przecież elfka coś do niej powiedziała. Dziwnie byłoby zostawić jej pytanie, nawet jeśli grzecznościowe, bez odpowiedzi. - A tobie nic się nie stało? - zapytała, przywdziewając zachęcający uśmiech. W końcu zielonowłosa wyrżnęła na twarz, jej również mogło się coś stać.
Przyjrzała się nowo napotkanej dyskretnie. Nie chciała jej speszyć, ale ciekawość wzięła górę. Skądś znała tą postać, ale nie była w stanie skojarzyć skąd. Być może widziała ją, jak przemyka uliczkami miasta - kto nie zauważyłby tak charakterystycznego koloru włosów. Jednak to, że być może kiedyś ją widziała, niczego nie tłumaczy. Każdy mógłby wybrać się na przebieżkę między uliczkami. Tu chodziło o coś więcej, ale nic nie przychodziło jej do głowy. No nic - pomyślała. - Kiedyś na pewno mi się przypomni.
Dopiero teraz zauważyła swoje niedoszłe dzieło, leżące smutno na piasku. Po plaży zostały jedynie rozmazane plamy, do których poprzylepiał się złoty piach. Arme'iel przekręciła głowę i zmarszczyła brwi, przez chwilę mając w głowie rozczarowanie. Szybko jednak rozchmurzyła się, dochodząc do wniosku, że jeszcze coś z tego będzie - abstrakcja czy coś... Nowoczesny styl, w końcu to coraz bardziej popularne. Na jej twarz wypłynął uśmiech gdy zdała sobie sprawę, że tak oto otwiera się przed nią nowa dziedzina sztuki, zdawałoby się, że dużo łatwiejsza od stylu realistycznego. Kto wie, może to właśnie abstrakcja jest stylem, dla którego została stworzona? Może to los zesłał na nią tą zielonowłosą elfkę, aby wypełnić jej przeznaczenie? W takim wypadku należałoby jeszcze bardziej cenić tą  nieznajomą, pewnie nie bez powodu zrządzenie losu wybrało właśnie ją do pchnięcia jej samorozwoju dalej. Tym bardziej również powinna dowiedzieć się, kim ta delikwentka była.


Ostatnio zmieniony przez Arme'iel dnia Czw Gru 19, 2019 5:39 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Gru 15, 2019 8:54 pm

Nic dziwnego, że wyrwana ze snu elfka zareagowała tak, a nie inaczej. Obudzona gwałtownie Lysska prawdopodobnie rzuciłaby się na Bogu ducha winnego elfa, który miałby pecha znaleźć się na miejscu osobnika budzącego go z nożem, zanim zorientowałaby się, że wszystko w porządku i nikt nie chce jej zabić. Zboczenie zawodowe, zdarza się. Kto wie, kiedy coś takiego mogło uratować życie… Na szczęście, kiedy budzono ją normalnie, instynkt się wyłączał, więc nikt raczej nie musiał martwić się o przypadkowe dźgnięcie ostrzem. Raczej. Tak czy inaczej, zielonowłosa rozumiała, jak to jest zostać nagle wyrwanym z objęć Morfeusza i nie miała drugiej kobiecie za złe jej pełnego wyrzutu spojrzenia i zagniewanej miny. Mimo tego, widząc jak elfka uspokoiła się, a jej mimika ociepliła, kobieta również się rozluźniła.
Odetchnęła z ulgą słysząc, że elfce nic nie jest i obdarzyła ją szerokim uśmiechem, jednocześnie strzepując piasek ze swoich ramion. Na jej pytanie pokręciła głową i zaśmiała się od niechcenia. - Gdyby od czegoś takiego miało mi się coś stać, wywaliliby mnie z roboty lata temu. - Machnęła dłonią, zbywając temat. Co prawda trochę piasku dostało jej się do oczu i ust, ale nie było to w końcu nic szczególnie tragicznego. Ubrania mogła wytrzepać, włosy mogła umyć i rozczesać, chociaż zawsze zajmowało jej to mnóstwo czasu… Elfka na wszelki wypadek skontrolowała swoje kończyny. Wszystko idealnie na swoim miejscu! No i piasek na plaży zamortyzował upadek, przez co nawet się nie obiła, ani nic. Byłaby to duża ironia, gdyby dowódczyni oddziałów specjalnych zrobiła sobie większą krzywdę przewracając się na plaży, niż podczas niebezpiecznych misji w górach czy smoczym denie.
Jej wzrok powędrował za oczyma elfki i padł na leżący obok niej obraz, niestety oblepiony piaskiem - zielonowłosa nie umiała jednak powiedzieć, czy to przez jej spektakularną wywrotkę, czy może silny wiatr, zawiewający wszystko drobinami skały. Może z powodu obu rzeczy.
- Malujesz? Ładny dobór kolorów. - zagadnęła blondynkę, spoglądając na płótno pokryte kolorowymi barwnikami. Nie mogła stwierdzić, czy obraz był ładny przed zniszczeniem go przez piasek, ale postanowiła tak czy inaczej w jakiś sposób pochwalić wielobarwny twór. Sama Lyssa co prawda nie malowała i raczej nie można jej było nazwać specjalnie artystyczną duszą, ale swego czasu była zmuszona uczęszczać na lekcje rysunku i malarstwa, jak na córkę wysoko postawionych elfów przystało. Owszem, trochę się na tym znała, ale nie była to wiedza godna artystki czy krytyka sztuki. - Mogę? - spytała, po czym, jeśli elfka udzieliła pozwolenia wyciągnęła dłoń i podniosła płótno na wysokość oczu, przekrzywiając lekko głowę. Jeśli nie, jedynie lekko nachyliła się, aby przyjrzeć się mu nieco bliżej. - Hmm, piasek nadaje mu ciekawą fakturę. - oznajmiła po kilku sekundach pół żartem, pół serio. Podała, lub i nie, obraz do rąk drugiej elfki i obdarzyła ją kolejnym uśmiechem. - W sumie, gdzie moje maniery… - pokręciła głową i wstała, otrzepując się do końca. Wyciągnęła dłoń w stronę elfki, proponując jej pomoc w podźwignięciu się z plażowego gruntu. - Jestem Lyssa. No i, cóż, wybacz za potknięcie się o ciebie. Trenowałam i szczerze mówiąc, zamknęłam na chwilę oczy, żeby skupić się na reszcie zmysłów. - Przeczesała palcami włosy i postarała się przybrać skruszony wyraz twarzy, choć na jej usta cisnął się rozbawiony uśmieszek. Jakby nie patrzeć, chyba tylko jej mogło przydarzyć się coś takiego… W sumie, pewnie dlatego, że tylko ona była w stanie biegać z zamkniętymi oczami i okrzyknąć to specjalnym treningiem.
Powrót do góry Go down
Arme'iel

Arme'iel


Female Posts : 21
Posty fabularne : 25

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyWto Gru 17, 2019 4:12 pm

Kiwnęła głową słysząc jej odpowiedź. Zadała pytanie raczej w formie grzecznościowej, szczerze wątpiła, aby nieznajomej mogło się coś przez to stać. Zwłaszcza, jeśli patrzeć na jej zahartowaną sylwetkę, ogromnie różniącej się od leciutkich fałdek widocznych na ciele Arme'iel. Elfka z reguły nie przejmowała się nimi. Wiedziała, że są ledwo widoczne, a wszyscy skupiają wzrok na innych, dużo atrakcyjniejszych, aspektach jej urody, których jej nie brakowało. Jednak za każdym razem widząc kobietę wysportowaną i zadbaną w jej głowie pojawiał się zalążek zazdrości. Nigdy nie dawała tego znać po sobie, ale przez niewielką ilość ćwiczeń i zajęcia raczej manualne, nie była w stanie zachować idealnie szczupłej sylwetki, o rozwiniętych mięśniach już nie wspominając. Nie da się zliczyć, ile razy po nocach wyobrażała sobie siebie jako niepokonaną wojowniczką zajmującą zaszczytne miejsce w Oddziałach Specjalnych... No, może rzeczywiście nie śniło jej się często. Ale się zdarzało. Szybko wybijała sobie takie pomysły z głowy, zdając sobie sprawę, że taki stan rzeczy nie mógłby mieć miejsca. I jak niby miałoby to działać na dłuższą metę? Prędzej pokonałaby przeciwnika śpiewem, niż choćby dźgnęła go boleśnie mieczem, który musiałaby posiadać... Z jej marnym nożykiem do ziemniaków niewiele mogłaby zdziałać, a o czymś droższym i groźniejszym mogłaby tylko pomarzyć. Cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze, a porządna broń bynajmniej nie należała do tych pierwszych. Ogromnie długa lista codziennych zakupów piętrzyła się u niej w mieszkanku, a pieniędzy brak... ciężki ten jej los. Może pora pomyśleć o karierze jako kelnerka? Z pewnością to lepiej płatne niż marne drobniaki za dzieło, choćby najlepsze... W dzisiejszych czasach nie docenia się prawdziwej sztuki.
- A więc z jaką to wymagającą robotą się trudzisz? - zapytała. Nie mogła sobie wyobrazić, aby sama pełniła funkcję w jakikolwiek sposób zagrażającą jej życiu lub zdrowiu, ale nie zdziwiłaby się, gdyby zielonowłosa była wojowniczką czy czymś takim. Pasowało to do niej. Zaświtał jej w głowie pomysł, skąd ją może znać... po czym zniknął.
Uśmiechnęła się wdzięcznie. Nie sądziła, aby elfka miała jakieś pojęcie o malarstwie, ale komplement zawsze miło przyjąć. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że udało mi się dorwać te farbki za tak małą cenę. Ich krycie i intensywność kolorów są inspirujące! - powiedziała z zapałem, kiwając przy tym głową aby poprzeć swoje słowa. Nie chciała zamęczać rozmówczyni gadkami o rodzajach farb i ich cenach, więc ograniczyła się do krótkiego stwierdzenia łatwego do zrozumienia i zweryfikowania.
Z zadowoleniem widocznym na jej twarzy patrzyła, jak nowo poznana przygląda się jej resztkom obrazu i zaśmiała się krótko, słysząc jej uwagę. - Tak, zdecydowanie przyciąga oko - powiedziała pogodnie.
Otworzyła szerzej oczy widząc, jak sprawnie i szybko podniosła się z ziemi i szybko, nim (przynajmniej miała taką nadzieję) elfka zauważyła jej mało wyrafinowany wyraz twarzy, zreflektowała się. Chciała w pewnym sensie jej zaimponować i dźwignąć się na nogi sama, ale wiedziała, że wyglądałoby to raczej komicznie, Zwłaszcza, że przed chwilą przebyła drzemkę, a jej niewprawione w ruchu fizycznym nogi nie poradziłyby sobie z tym zadaniem zbyt dobrze. Po tym szybkim przemyśleniom doszła do wniosku, że najtaktowniej będzie przyjąć jej ofertę pomocy i wrócić do pionu, wpierając się jej dłonią, co uczyniła, jednocześnie uśmiechając się do niej z wdzięcznością. Zdała sobie sprawę, jak dużo się przy niej uśmiecha, ale co zrobić - taki już jej zwyczaj. Lepiej ciągle się uśmiechać niż być gburowatym jak ci wszyscy bogaci... Chociaż? Może to ich sposób na zakomunikowanie wszystkim ich rozmówcom, jak duży majątek mają na koncie? Takie zwyczajowe oschłe przywitanie. Kto wie, może gdyby sama była bogata, też tak by się zachowywała...
Pokiwała energicznie głową, uśmiechając się z wesołością (cholera, znowu się uśmiecha!). - Aktywny tryb życia wymaga wyrzeczeń i ofiar - zażartowała, dając znać o dystansie do tej całej sytuacji. - Jestem Arme'iel - powiedziała, jak to kultura wymagała. Zaczęła trawić w myślach imię zielonowłosej, powtarzając je w kółko. Znowu powróciło wrażenie, że już ją skądś zna. Lyssa, Lyssa... - Chwila! Czy to nie ty jesteś dowódcą Oddziałów Specjalnych? - powiedziała w nagłym olśnieniu, zbyt późno zdając sobie sprawę o niestosowności jej tonu i słów, których użyła.

~Zliczone~


Ostatnio zmieniony przez Arme'iel dnia Nie Gru 22, 2019 10:13 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptySob Gru 21, 2019 4:37 pm

Zielonowłosa elfka ćwiczyła i utrzymywała niemal wytrenowaną sylwetkę od 11 roku życia - więc chcąc nie chcąc, pamiętanie o tym, jak wyglądało jej życie przez rozpoczęciem treningów było dla niej czymś nieco abstrakcyjnym. Nie, żeby przeszkadzało jej, jeśli ktoś nie trenuje. Uważała to za indywidualny wybór, choć oczywiście nie do końca rozumiała, czemu ktoś miałby chcieć tego zaniechać. Trening tylko pomagał. Pozwalał lepiej się poczuć, wykorzystać nadmiar energii, dawał poczucie faktycznego wpływu na siebie i swoje ciało… No i rozszerzał wszelkie fizyczne możliwości. Walka zawsze fascynowała dowódczynię oddziałów specjalnych, niezależnie w jakiej formie. W końcu już jako dziecko spędzała wolny czas na przeglądaniu książek i podglądaniu walczących elfów, wyobrażając sobie, że jest jedną z nich. Miała szczęście, że los podrzucił jej możliwość treningu pod okiem wyspecjalizowanych nauczycieli. Cóż, taka szansa zdarza się rzadko i Lyssie zdarzało się się myśleć, że osiągnęła wszystko tylko dzięki bogatym rodzicom, ale z czasem dotarło do niej, że wykorzystanie tej szansy było już jej sprawą. Nie każdy miałby na tyle ołowiu w tyłku, żeby wytrzymać rygorystyczne treningi połączone z ogromną ilością nauki i nie zwariować, nawet, gdyby faktycznie pozwolono mu spróbować. Zielonowłosa dała radę, a potem potrafiła wykorzystać swoje umiejętności i charakter, aby powoli wspinać się po drabinie zawodowej. To nie było zwykłe szczęście.
- A jaką wymagającą robotę wyglądam? - spytała półżartem i zaśmiała się lekko. Nie miała zamiaru w ten sposób ukrywać swojej pracy, po prostu nieco podroczyć się z elfką, co było w sumie jej ulubionym zajęciem. Nawet włączając w listę ćwiczenia fizyczne.
Odwzajemniła uśmiech elfki. - Wierzę na słowo. - odparła na komentarz o intensywności koloru w farbkach. - Przyznam, że sama nigdy takowych nie nabywałam, zdam się więc na twoją ocenę. - dodała, po czym puściła jej oko. Nie była to do końca prawda. Zielonowłosa kupowała czasem farbki, aby pobazgrać sobie po rękach i innych kończynach, poćwiczyć kamuflaż, lub zwyczajnie ozdobić swoje ciało jakimiś prostymi malunkami. Różnica była taka, że a: było to farbki do ciała, b: zwykle nie przejmowała się jakością farb i brała pierwsze polecone przez sprzedawcę.
Przyjrzała się malunkowi jeszcze przez kilka sekund, jakby z namysłem wodząc kciukiem po swojej szczęce. - Gdyby dosypać jeszcze trochę piachu i chlapnąć czymś żółtym, mogłoby uchodzić za jakiś pustynny krajobraz. - rzuciła, znów półżartem. Odczuwała lekkie wyrzuty sumienia, że obraz kobiety uległ zniszczeniu i w ten sposób usiłowała nieco rozluźnić atmosferę dookoła niego… Trudno powiedzieć, czy dobrze jej to szło, ale dawała z siebie wszystko. Całe jej chaotyczne serduszko zmuszało jej jeszcze bardziej chaotyczną głowę, aby wyprodukowała z siebie coś sensownego. No dobra, nie przesadzajmy, ale jednak się starała.
Ujęła dłoń elfki i lekko pociągnęła ją do góry, na tyle, żeby pomóc jej wstać, ale jednocześnie nie przewrócić jej w drugą stronę, przez co obie znów wylądowały by na ziemi - tym razem w odwrotnej kolejności, blondwłosa na Lyssie. Kilka razy już zdarzyło się, że usiłując pomóc wstać komuś podczas treningu, zielonowłosa nie brała pod uwagę własnej muskulatury i tego, że dana osoba również się podnosi. Najzwyczajniej ciągnęła kogoś takiego do góry z całej siły, co kończyło się spektakularnym upadkiem. Iiii głupimi żartami w wykonaniu elfki, typu “Oho, lecisz na mnie.”. Niezbyt taktowne odzywki, ale taka już była.
Lyssa nigdy nie należała do tej gburowatej, nudnej części społeczeństwa - na szczęście, choć jej rodzice byli jej częścią. Przynajmniej ojciec, który od lat słynął z członkowstwa w elicie. Cóż, córka nie wdała się w ojca i była z tego niezwykle zadowolona. Uśmiechy elfki nie przeszkadzały jej w najmniejszym stopniu, chyba wręcz przeciwnie. Sama cały czas rozciągała usta w uśmiechu, który mógł oznaczać zarówno dobre emocje i inne takie, jak i jej ogromną chęć do wycięcia komuś jakiegoś durnego kawału. - Owszem, bardzo wielu ofiar. Ostatnio byłam tak wymęczona, że musiałam zjeść trzy bułeczki z cynamonem zamiast dwóch. - pokiwała poważnie głową, ale po chwili roześmiała się szczerze, nawet nie przejmując się, aby zakryć usta dłonią. Damie niby nie przystoi, jakie szczęście, że Lyssa nią nie jest.
- Owszem, jestem~ Ja, we własnej osobie, jestem dowódczynią tej rozbieganej bandy dziciaków, która panoszy się nam po mieście i uważa, że robi coś pożytecznego. Co w sumie znaczy, że jestem z nich wszystkich najgorsza. Najwięcej biegam i najbardziej wierzę w ten kit co nam wciskają, że jesteśmy podporą królestwa. - kiedy wygłaszała ten monolog, w jej oczach zabłysły figlarne iskierki. Znów półżart! Mimo wszystko, zielonowłosa wierzyła w swoje oddziały i swoich ludzi. tak, czasem ją irytowali i tak, czasem zachowywali się jak dzieci… no dobra, to Lyssa zachowywała się jak dziecko, ale w gruncie rzeczy wszyscy byli jedną, szczęśliwą rodzinką. - Żartuje, żartuje. - pokręciła głową, uśmiechając się z rozbawieniem. - Tak, jestem Dowódcą Oddziałów specjalnych, w sumie dlatego tu siedzę. Gdybym ćwiczyła w Siedzibie Głównej, ktoś pewnie zaraz czegoś by ode mnie chciał. Niby starają się mnie unikać, bo zwykle zaczynam ich zagadywać na śmierć, ale kiedy jestem zajęta, nagle sobie o mnie przypominają. Ostatnio, kiedy próbowałam odbyć jakiś trening na miejscu, musiałam ukrywać się w moim gabinecie, bo w ciągu piętnastu minut spędzonych na placu treningowym, dwie elfki zapytały się, jak utrzymuje włosy w miejscu, a trzech elfów nagle potrzebowało, żebym coś im podpisała. Męczące. - Zaśmiała się i założyła kosmyk włosów za ucho. - Właśnie, jeśli chodzi o włosy… chyba powinnam nieco je uporządkować. - Zmierzyła końcówkę pozostałości warkocza krytycznym spojrzeniem i zabrała się za rozplatanie go palcami, wytrącając z niego ziarenka piasku. Niestety nie miała ze sobą szczotki - w związku z tym pojedyncze, wyplątane z warkocza pasma przeczesywała dłonią, usiłując pozbawić się niewielkich kołtunów, które zdążyły się na nich stworzyć mimo zaledwie krótkiego kontaktu z ziemią. Co prawda, przetoczenie się po niej i zarycie w nią twarzą na pewno miało w tym jakąś rolę, ale kogo to w sumie obchodzi. Lyssę w tym momencie zajmowało tylko odratowanie swojej ukochanej zielonej szopy nagłownej. Niby powinna skrócić to szatańswto, bo wiele osób ustaliło sobie za główny cel życie uświadomienie jej, że jest to niezwykle niepraktyczne, mimo ładnego wyglądu, ale do dowódczyni chyba niezbyt to docierało. Ej, będzie nosił swoją szopę jak jej się żywnie podoba, ok? Tak czy inaczej, nawet takie podstawowe działanie zdecydowanie poprawiło wygląd Lyssy, która z każdą chwilą coraz mniej przypominała jakąś agresywną syrenę. Układanie włosów szło jej zadziwiająco sprawnie, choć prawdopodobnie była to zasługa jej wieloletniej wprawy w tym. Skoro już nosiła coś takiego, musiała sobie umieć z tym radzić, prawda?

~Zliczone~
Powrót do góry Go down
Arme'iel

Arme'iel


Female Posts : 21
Posty fabularne : 25

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Gru 22, 2019 10:46 am

Arme'iel darzyła ogromnym szacunkiem sportowców i wojowników z jednego względu. Byli w stanie utrzymać rygor, pilnować diety i codziennie się hartować, tylko po to, aby utrzymać kondycję. Elfka nigdy nie zdecydowałaby się na coś takiego. Oczywiście, z pewnością czułaby się doskonale, mogąc pochwalić się taką sylwetką, jaką posiada Lyssa. Jednak sam fakt, że nie miałaby psychiki, aby kogokolwiek skrzywdzić skutecznie sprowadzała ją na ziemię. Dochodząc do wniosku, że nawet gdyby miała ku temu możliwości, to i tak by się nie obroniła, zaniechała treningów. Swój wolny czas spędzała dużo produktywniej, przynajmniej w jej mniemaniu. Takie miała powołanie i cóż mogła zrobić. Do obrony państwa nie brakowało elfów, a w tych czasach dobra sztuka do rzadkość.
Uśmiechnęła się i przekręciła głowę, przyglądając się jej. Z pewnością dbałość o formę nie mogła być spowodowana jedynie wygórowanymi ambicjami. Musiały wiązać się z tym jakieś obowiązki, które powstrzymywały ją przed zwolnieniem tempa. - Jesteś... wojowniczką? - powiedziała i uśmiechnęła się, podbudowując swoją wypowiedź. Nie sądziła, aby mogła się bardzo pomylić. Nawet, jeśli zielonowłosa zajmowała się bardziej złożonym zajęciem niż bycie zwykłą wojowniczką, to jej praca musiała kwalifikować się do takiego mało precyzyjnego określenia. Bo kim innym miałaby być? Krawcową? Żeby z wykorzystaniem swoich mięśni tworzyć najsolidniejsze sukienki wieczorowe? Mimowolnie uśmiechnęła się na myśl o tym.
Uśmiechnęła się i odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Postanowiła więcej nie poruszać tematu malowania, nawet w najmniejszym stopniu. W końcu co taka wojowniczka mogła o tym wiedzieć i przede wszystkim - co to miało ją interesować? Arme'iel osobiście nie cierpiała rozmawiać o rzeczach dla niej kompletnie nie przydatnych, chociaż często była do tego zmuszona. Nie chciała stawiać w takiej nieprzyjemnej sytuacji swojej rozmówczyni.
- Kto wie, może ktoś doceni oryginalność i obraz sprzeda się za sporą cenę? - powiedziała ze śmiechem. - Tak czy siak, nie spisuję go na straty. W końcu gusty są różne, a taka abstrakcja na ścianie może wyglądać zjawiskowo... o ile nie będzie obsypywać się z niej piasek - powiedziała z błyskiem w oku. Jej samej by to nie przeszkadzało, w końcu należałoby to do inwencji twórczej autora obrazu. Wiedziała, że mało kto żyje w takim rozgardiaszu i bałaganie co ona, nie mniej jednak miała nadzieję, że ktoś się tym zainteresuje.
Zaśmiała się krótko, podobnie jak złotooka, nie zajmując sobie głowy zakrywaniem roześmianych ust. W codziennej sytuacji pewnie by to uczyniła, jednak tutaj miała do czynienia z wojowniczką - kobietą czynu, nie zwracającą zbytecznej uwagi na maniery. Wysłuchała jej krótkiego monologu, nie przerywając. No, może z jednym wyjątkiem. - Zagadać na śmierć, mówisz? - powiedziała. Zdarzało jej się rzucić sarkastycznym, z pozoru opryskliwym tekstem, ale nie widziała w tym niczego złego. Zawsze wierzyła, że jej rozmówcy mają do siebie na tyle dystansu, aby zrozumieć ironię i nie brać jej do siebie. Co prawda w tym wypadku nie miała takiej pewności, ale te kilka słów padło z jej ust tak szybko, że nie zdążyła ich powstrzymać. Ot, odruch bezwarunkowy. Na wszelki wypadek postanowiła zapobiec urażeniu Lyssy i zaśmiała się głośno i wesoło, a następnie ruchem dłoni zachęciła ją do dalszego mówienia. Tak na wszelki, aby jej myśli nie skupiły się na jej przytyku, a dalszym ciągu opowieści.
Zerknęła kontem oka na swoje włosy, które nie były w większym nieładzie niż zwykle. Przywykła do ich puszenia się, co było doprawdy nieszkodliwe, miały bowiem bardzo praktyczny zwyczaj nie targania się. Tak więc przejechała po nich dłonią, upewniając się w przekonaniu, że wszystko z nimi jak najbardziej w porządku i oddała się obserwacji biednej zielonowłosej, która musiała uporać się ze swoją burzą na głowie. Już chciała zaoferować jej szczotkę i nawet sięgnęła do sakwy aby ją wyjąć, gdy zdała sobie sprawę, że harmider na głowie został zażegnany. - Zawsze sądziłam, że macie specjalne miejsca przeznaczone do spokojnego treningu w ciszy i skupieniu - powiedziała, wracając myślami do tematu ich rozmowy.
Powrót do góry Go down
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPią Gru 27, 2019 8:22 pm

- Można tak powiedzieć. – odparła na próbę odgadnięcia jej profesji i zaśmiała się cicho. Tak, można było stwierdzić, że jako członek Oddziałów Specjalnych zajmowała się walką. Zdarzało jej się to nawet dość często, choć nie była wojowniczką mówiąc dosłownie. Jej profesja była czymś więcej, niż zwykłą walką. To trochę tak, jakby porównać gospodynię domową do profesjonalnego kucharza – i tu i tu należało umieć gotować, ale jeśli chciało się zostać kucharzem wymagało to dużo większych umiejętności w wielu dziedzinach.
- Zdam się na twoje zdanie, w końcu to ty tu wiesz najlepiej. – odpowiedziała, uśmiechając się wesoło na komentarz o osypującym się piasku. Kto wie, to też mogło mieć swój urok, jakby nie patrzeć. Elfy bywały różne i niektóre miały naprawdę dziwne gusta, uważała tak nawet Lyssa, która słynęła z bycia ekscentryczną nawet w elfim społeczeństwie. No, może nie słynęła – nie była wcale tak znana, jak mogłoby się wydawać, choć faktycznie sporo osób kojarzyło jej zielony warkocz, kiedy na nią wpadło, przynajmniej osoby z wyższych sfer. Każdy z elity prędzej czy później fatygował się do oddziałów specjalnych, aby prosić ich o załatwienie dla niego jakiejś sprawy, spora część także bywała na organizowanych przez króla przyjęciach, na których Lyssa chcąc nie chcąc musiała się pojawiać, jak każda osoba pełniąca ważną w królestwie funkcję.
Na nieco sarkastyczny komentarz towarzyszki tylko wyszczerzyła się, błyskając białymi zębami. Nie miała nic przeciwko takim odzywkom, jeśli pozostawały w przyjacielskim kręgu. Gdyby któryś z jej podwładnych wyskoczył jej z czymś takim podczas tłumaczenia misji czy zadań, mogłaby nieco się zdenerwować. Ale dopóki pozostawało to w rozmowach „cywilnych”… Zielonowłosa widziała w tym nawet coś zabawnego.
Widząc, jak Arme’iel sięga do torby, domyśliła się, że chce zaoferować jej jakieś narzędzie do ogarnięcia szopy na głowie. Machnęła w jej kierunku ręką, w znanym przez wszystkich geście „nie przejmuj się” i kontynuowała rozczesywanie kosmyków palcami. Nic trudnego. Po powrocie do domu tak czy inaczej będzie musiała ogarnąć je raz jeszcze, nie potrzebowała, żeby były teraz w idealnym stanie. Chciała tylko doprowadzić je do stanu, w którym mijające ją elfy nie uznają ją za demona czy innego potwora, który wyszedł z morza aby ich zabić i taki stan rzeczy był wystarczający.
- W teorii mamy, ale powiem ci, że są niesamowicie nudne. Kto by chciał biegać w kółko po torze, kiedy może przebiec się po plaży czy lesie? Albo okładać pięściami manekina, kiedy może wyjść i wplątać się w jakąś  bójkę? – Jej oczy błysnęły nieco dziko. Niby nie powinna wplątywać się w bójki, ale szczerze mówiąc, to raczej bójki wplątywały się w nią. Najwyraźniej przyciągała kłopoty, bo jakieś wyjścia do karczmy ze znajomymi niemal zawsze kończyły się zapasami z jakiś elfem lub elfką. Nie, żeby Lyssie to przeszkadzało. Nawet to lubiła! To był świetny sposób na nawiązywanie znajomości, wbrew pozorom. Nic tak nie jednoczy ludzi, niż wspólne obicie kilku głów – a u elfów działało to tak samo. – W sumie, może chciała byś kiedyś wybrać się ze mną? W góry, czy głębiej w las. Jeśli lubisz malować, to znajdzie się tam kilka ładnych miejsc, mogłabym ci je pokazać. – uśmiechnęła się lekko, po czym zmrużyła oczy i zerknęła na słońce. Robiło się późno, a chciała jeszcze chwilę potrenować z Yoi. Zaproszenie nowo poznanej osoby było dość nagłe, to prawda, ale dla zielonowłosej nie było to nic nadzwyczajnego. – No dobrze, muszę się zbierać. – rzuciła po chwili. – Muszę dokończyć trening i mam jeszcze kilka spraw do załatwienia... Do zobaczenia~ Jakby co, znajdziesz mnie w Donżonie. Skoczymy razem na piwo, czy gdzieś. – uśmiechnęła się jeszcze raz, po czym pomachała blondwłosej i znów ruszyła biegiem. W sumie nie miała stąd daleko do domu, ale nie przegapi okazji, żeby jeszcze chwilę potrenować.
[z/t]

//zliczone
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPią Sty 17, 2020 11:20 am

//Nwm czy obie wyszłyście, ale nie ma was, to zajmujemy.

Po tym jak odkryłem, że ciało mi się zmieniło, wypłakałem i wykrzyczałem swoją złość, przemyślałem wszystko przez sen postanowiłem ruszyć do miasta. Niby nie jest to daleko, zwłaszcza jak się porusza konno jednak w na trasie złapało mnie kilka dołków i zwyczajnie szlochać w kłusie mi było zbyt ciężko. Chowając się w kapturze i garbiąc, na chwilę wstąpiłem do jednej z karczm na jakiś lekki obiad, choć nieco się bałem, że jak zjem kolejną kaszę to znowu się w coś dziwnego zmienię, choć nie sądzę aby kucharze w gospodach każdemu gościowi wlewali coś niedobrego do szamy. Z drugiej strony ich jedzeniu powinienem ufać, swojemu nie. W końcu kto zrobił wczorajszą kolację, która się skończyła jak się skończyła? Ja. Od dziś nie dodaję żadnych przypraw, do żadnego posiłku.
Tak czy inaczej gdy dojechałem do miasta załatwiłem sprawy z klientami, z którymi byłem umówiony: ,,Przepraszam za niedogodności, ale mój kuzyn, Momige zachorował i musiał wziąć urlop." Oj ciężko było tak łgać, ale w sumie to nie kłamałem, bo mój stan uważam za chwilowy i za chorobę, bo no tak.. Znajdę lekarstwo, choć chwilę to może zająć.
Kiedy załatwiłem wszystkie sprawy zdałem sobie sprawę, że praktycznie cały dzień minął. Słońce jeszcze nie zaszło, ale powoli się za to zaczynało zbierać, bardzo powoli. Westchnąłem ciężko gdy ktoś mnie popchnął i spojrzałem na tych dwóch uradowanych młodzieńców idących w stronę dużej wody. Hm. Spojrzałem na materiałowy plakat mówiący, że dzisiaj jest degustacja i festyn morskich piw. Morskie Piwa? Z kałamarnic są czy co? Z małż soki wycisnęli i zmieszali z chmielem, drożdżami i bóg wie czym.
Wzruszyłem ramionami i poszedłem, może będzie alkohol za darmo, a nawet jak nie to takiej ładnej osobie jak ja na pewno zaraz ktoś postawi kielonka.

Gdy dotarłem do plaży widziałem, że zabawa w sumie trwa w najlepsze. Na zasyfionym piasku były rozstawione namioty, a pod nimi stoły w trunkami i jakieś niby miejsca gdzie degustatorzy mogą spocząć. Impreza zdawała się być bardziej przejęta przez ludzi, bo gdy szedłem przez tłum to sprzedawano mi nie raz nieprzychylne spojrzenia. Na szczęście po kilku, tylko kilku bardzo bardzo malutkich, niewielkich degustacjach, dosłownie kilka łyczków wypiłem, złe spojrzenia mi nie przeszkadzały, bo jak się siedzi na piasku przy brzegu, kilkadziesiąt metrów od wszystkich, z piwem w ręce i zalewa łzami to nic nie przeszkadza i w ogóle się elf staje jakiś bardziej nieczuły na otoczenie.
Uderzałem palcem w szklankę, którą opróżniłem kilka minut temu, ale na szczęście miałem przy sobie drugi kufel, z którego co chwila upijałem łyk. Muszę się spotkać z Div, może ona ma jakieś znajomości, może mi chociaż doradzi jak się ogarniać przez ten czas? Wysłałem list do Imarisa, czy wie gdzie Div mieszka, bo ja idiota oczywiście nie mam pojęcia.
Spojrzałem sobie na biust, po czym do końca wypiłem trunek. Odłożyłem szklankę z boku i położyłem się na plecach, na piasku, zamykając oczy i wsłuchując się w morze. Czułem jak wszystko dookoła mnie się kręciło i falowało. Gdybym miał teraz iść pewnie bym nie dał zbytnio rady, no chyba, że mówimy o pełzaniu na czworaka. Głupio będzie jak to śmiertelne było. Zacząłem myśleć po chwili rozważając czy śmierć byłaby lepsza niż bycie w ciele kobiety, dodatkowo towarzyszyły temu nieartykułowane pomruki i westchnięcia. Położyłem sobie dłonie na żebrach i zacząłem po nich macać licząc je po cichu, dla zabicia czasu.
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptySob Sty 18, 2020 8:09 pm

Festyn morskiego piwa.
Zgadnijcie, kogo na tym wydarzeniu nie mogło zabraknąć?
Oczywiście, szanownego maga, entuzjasty wszelkich alkoholi i zabaw, na których nie brak panien o lekkich obyczajach i ogromnych... sercach. Wszak każdy wie, że piwo przyciąga całe gromady kobiet rozluźnionych wcześniej lub później, a wtedy... wtedy zlatują się zbereźnicy i zataczający się pijacy. Oraz Da'enys. Chyba nikt nie myślał, że szanowny członek Loży Nadnaturalnej mógłby się zaliczać do którejś z tych grup?
Wracając do naszego skromnego młodzieńca, Dae właśnie zmierzał w kierunku plaży. Na jego kształtnych pośladkach opinały się matowe, czarne spodnie ze sztywnego materiału, sięgające za kostkę, a odziany był w wypolerowane, skórzane trzewiki w odcieniu kory kasztanowca. Stroju dopełniała połyskująca, złota biżuteria oplatająca jego nadgarstki oraz wisząca na szyi, kołysząc się pomiędzy połami niemal niedbale zapiętej do poziomu mostka za dużej, jasnożółtej koszuli, wpuszczonej w spodnie. Tak wyjęty prosto z okładki elfickiego Vogue'a, spacerował między namiotami, miękko stąpając po wilgotnym piasku. Mimo, że w okolicy widział więcej zaokrąglonych, niż spiczastych uszu, Da'enys nie musiał się rozglądać, by wiedzieć, jakiego rodzaju spojrzenia są mu słane. Minął właśnie dwie zarumienione panny, patrzące na niego z błyszczącymi oczami i wymieniające się między sobą szeptanymi uwagami i niezbyt dyskretnymi chichotami. Chwilę później jakaś ciężarna, ludzka kobieta w skąpym stroju puściła mu oczko, zupełnie nie zważając na ciągnące ją za rączkę małe dziecko. Jeszcze potem zakręciła się wokół niego odziana w prześwitujący jedwab, piękna kobieta o śniadej skórze, orzechowych oczach i hebanowych lokach, niosąca na tacy dzban oraz kilka kieliszków.
— Najlepsze Miedziane Tajaruckie — zakołysała płynnie biodrami, jak w jakimś wężowym tańcu. Uniosła wypielęgnowaną brew i jedną ręką nalała mu piwa, a następnie odstawiła z powrotem dzban na tacę i podała mu alkohol. Da'enys uśmiechnął się w swoim stylu, łobuzersko unosząc tylko jeden kącik ust i cały czas na nią patrząc, powoli wychylił napój. Dziewczyna zachichotała, przygryzła wargę i na moment spuściła wzrok. Mag odstawił kieliszek, oblizując usta.
— Dobre. Gdzie dostanę więcej? — Rzucił jej niedwuznaczne spojrzenie. Brunetka kiwnęła na niego palcem i tanecznie obróciła się na pięcie. Da'enys podążył za nią, lawirując między tłumem ludzi. Kobieta zaprowadziła go na tył jednego z namiotów, gdzie stał wóz z wypakowanymi wszędzie dookoła beczkami i pasącym się nieopodal mułem. Niespiesznie zanurzyli się w ciemność panującą w drewnianym magazynie na kółkach.

Godzinę czy dwie później, znowu błądził pomiędzy stoiskami. Coraz to nowsze propozycje i śmielsze spojrzenia zaczęły go nużyć, toteż z nowym kuflem napełnionym tym razem piwem korzennym z wyciągiem z owocu nynyi powędrował w stronę plaży. Lekko już wstawiony, zauważył leżącą postać na piasku. Bez wahania ruszył w jej stronę.
— Vantooo, maila — przywitał się po przybyciu na miejsce i wstępnym przeanalizowaniu tożsamości kobiety. Nie był to ktoś, kogo znał, ale Da'enys już wiedział, że owa elfka mu się podoba - zaliczała się do jego drugiego ulubionego typu urody: bardzo ciemna skóra i jasna oprawa. "Taki upadły anioł", pomyślał niewyraźnie jego lekko rozchybotany aktualnie mózg. — Co taka piękna syrena robi sama na piasku? Czyżby spadła mi z nieba? — Powiedział nonszalanckim tonem, po czym zamrugał szybciej, jeszcze raz szukając sensu w swojej wypowiedzi. Stwierdziwszy, że takowego nie miała, pokręcił tylko do samego siebie głową z pobłażliwym uśmiechem, po czym z gracją lądującego gołębia usiadł na piasku obok nieznajomej, bez skrępowania jej się przyglądając. Zarejestrował kołyszący się na jej szyi choker z zawieszką motylka. Ponownie uśmiechnął się do samego siebie.

//zliczone
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptySob Sty 18, 2020 9:01 pm

Nieco podpity leżałem na piasku i czekając aż mi łzy wyschną liczyłem sobie żebra. Naliczyłem 22, ale raz miałem ich 25, dla pewności przeliczyłem jeszcze raz i załamany tym, że po trzech pomiarach mam trzy różne wyniki poddałem się i ponownie podjąłem walkę z napływającą do oczu słoną wodą.
Przez przyjemny szum fal i gwar dochodzący z oddali, nie usłyszałem jak ktoś do mnie podchodzi, dlatego gdy nagle ktoś się obok mnie odezwał, otworzyłem gwałtownie oczy i przekręcając głowę zmierzyłem mężczyznę mętnym wzrokiem. Uniosłem się nieco, opierając się leżąco na łokciach. Zmarszczyłem brwi słysząc jego nędzny podryw i przez sekund kilka obaj zastanawialiśmy się nad sensem tej jakże oryginalnej wypowiedzi. Chyba żadnemu z nas nie udało się zrozumieć o co chodzi ciemnowłosemu. Koniec końców uśmiechnąłem się tylko i odchyliłem łeb do tyłu by spojrzeć na gwieździste niebo. Westchnąłem ciężko, po czym usiadłem po turecku kiedy chłopak nieforemnie trzasną dupą o piach. Kurwa, że też się krater pod nim nie zrobił, albo, że mu porty nie strzeliły. No podziwiam wytrzymałość świata i jego odzieży.
Może i nie miałem ochoty na towarzystwo, ale przybysz miał to, czego chciałem. Podpełzłem na kolanach bliżej chłopaka, być może ku uciesze obcego jegomoscia, bo szalony biust bujał się na boki pod cienką bluzką, jakby jutra nie było. W sumie mając gdzieś całe gadanie o przestrzeni osobistej, uklęknąłem z jego boku, nasze nogi dzieliły może dwa, trzy centymetry.
-Jak już siezisz obok, to mi zapłać.- wyciągnąłem rękę do kufla z piwem korzennym, które po sekundzie przysunąłem sobie do ust i upiłem kilka dużych łyków. Jak nie chciał mi oddać kufla w dłonie, to zwyczajnie objąłem jego łapę trzymającą szkło i w ten sposób piłem. Choć wątpię aby odmawiał pomocy biednej damie w potrzebie.
Potem spojrzałem w oczy chłopaka. Miał takie, których w sumie nie lubię. Jasne, w połączeniu jeszcze z ciemnymi włosami. Nie okazałem jednak strachu, czy niezadowolenia. Jakby, mam klientów z taką urodą, i głupio by było jakby widzieli, że ich nie lubię, bo oczy mają w złym kolorze. W końcu każdy zasługuje na najlepsze usługi w mieście, o ile ma pieniądze. Pociągnąłem nosem i zamyśliłem się, z trudem odwracając wzrok w stronę morza. Cały czas trzymałem piwko, bojąc się, że mi ucieknie. Jakby uciekło to by nie była moja sprawa, bo piwo nie jest moje. W sumie jest niczyje, bo jest darmowe. O to dlatego chłopak powinien się ze mną dzielić.
-Znudziły ci się tłumy?- zagadnąłem młodzieńca i w zabawie klepnąłem go w udo. Zaśmiałem się krótko, sam nie wiem z czego, chyba ten dźwięk mnie rozbawił. -Mi też.- powiedziałem nie czekając na jego odpowiedź. Nie umknęło mojej uwadze, to, że spodnie były przyjemne w dotyku. To, że materiał mi się spodobał nie umknął też pewnie uwadze maga, bo musiał poczuć jak nie zabrałem ręki z jego nogi, a zacząłem ją gładzić z fascynacją mrużąc oczy i próbując skupić wzrok na gatkach. Jakby mu zajebać te spodenki, to bym trochę fialarów za nie dostał. Wziąłem kolejny łyk piwa, bo zauważyłem, że powoli wirowanie w głowie się uspokaja. Nie ma opcji mój kochany organizmie, dzisiaj cię nie mam zamiaru szanować.
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptySob Sty 18, 2020 11:26 pm

Mężczyzna patrzył z rozbawieniem na reakcję czarnoskórej feastewind, gdy do niej przyszedł.
Cichy jak bakłażan polujący drapieżnik, oto jaki był Da'enys Lanoir - a przynajmniej tak w chwili obecnej o sobie myślał.
Posłał czarnoskórej kobiecie leniwy uśmiech. Zawsze był zafascynowany tym odcieniem skóry u elfów. Czytał, że owa wariacja koloru skóry u Arae wzięła się stąd, że legendarne elfy Tinuvan zawędrowały także do Vakhos i Tajaruku - tam też zaniosły modę krzyżowania się z ludźmi. O ile rdzenni mieszkańcy mroźnego Vakhos przesiąkali cudowną krwią na wylot, o tyle z ludźmi zza zachodniego morza było inaczej: gen ciemnej skóry był przeważający nawet nad zwykle dominującymi genami Tinuvan. Potem mieszańcy z Tajaruku mnożyli się ze sobą nawzajem i 'czystszymi' elfami, zapewniając kolejnym pokoleniom rozwój. Czy jakoś tak.
Da'enys zerknął bez skrępowania na kołyszący się biust elfki, ale... jakoś coś mu nie zaskoczyło.
Bez słowa podał kobiecie piwo i patrzył, jak je pije.
— Straszny syf, no nie? — Mruknął, przenosząc wzrok na morze. Słońce zachodziło już, leniwie łypiąc na nich złotym okiem zza linii morza. — Piłem kiedyś dobre piwo. Miedziane Tajaruckie — zmarszczył brwi. — A może i to było dzisiaj? — Wymamrotał bardziej do siebie niż do niej. Potrząsnął głową, roztaczając słodko-gorzki zapach jego perfum i odkrywając nieświadomie świeżą malinkę u nasady szyi. — Jesteś z Tajaruku, maila?
Zaśmiał się do wtóru kobiecie-motyl i spojrzał z lekko zdziwionym wzrokiem na jej rękę gładzącą jego udo. Odebrawszy to jako zaczepkę, mrugnął do niej, mimo nietrzeźwości nie tracąc całego swojego seksapilu.
— Dopóki napalone esthor nie rozdzierają mnie na strzępy, może być — odparł niskim głosem. Nie wiedział, co się dzieje. W normalnych okolicznościach podobałoby mu się zachowanie elfki wyraźnie szukającej jego zainteresowania, ale on jakoś już nie mógł się przełamać. Dopiero co jedna rozprawiła się z nim w wozie, może to dlatego. Ta tutaj też była atrakcyjna i nie chciał w żaden sposób jej zlekceważyć, więc po prostu niezdarnie pogładził jej rękę i z pobłażliwym uśmiechem zdjął ze swojej nogi. Wtedy spojrzał w jej fiołkowe oczy i zauważył, że są zaczerwienione.
— Hej, czy ty płakałaś? — Zapytał, nagle przybierając na przystojną twarz minę zdziwionej sowy.
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Sty 19, 2020 12:01 am

Podpełzłem do chłopaka i wziąłem kilka łyków piwa. Po takiej ilości alkoholu jaką ja wypiłem to w sumie nie czułem już jakoś specjalnie smaku, grunt, że gładko wchodzi.
-Nie jest najgorsze, ale nie ma co się spodziewać dobrej jakości jak masz to za darmo.- powiedziałem zmęczonym lekko głosem, pomijając to, że jak coś jest za darmo to mi słaba jakość nie przeszkadza. Biorąc kolejny  łyk patrzyłem fioletowymi oczkami na przystojnego chłopaka i uśmiechnąłem się słysząc, że nie pamięta kiedy co robił.
Pokręciłem głową słysząc pytanie.  
-Jedynie po kraju się podróżowało z cyrkiem, ale na duże podróże trzeba mieć pieniądze.- który to już raz wspominałem o majątku, zapłatach? Nie moja wina, że życie kręci się wokół tego.
Strzeliłem chłopaka ręką w udo, po czym zacząłem je gładzić zafascynowany materiałem, nie była to czynność mająca na celu kuszenie chłopaka. Chociaż w sumie z nim mógłbym się przespać. Jest ładny i chyba jest dość zamożny. Jakby się niechcący ciąża trafiła to bym się jej pozbył. Koleżanki po fachu na pewno by mi pomogły, a i lekarze pewnie by się nie stawiali, bo w końcu dziecko pół-elfa nigdy czyste nie będzie.
Lekko nieskoordynowane mrugnięcie może i by skusiło jakąś inną elfkę, ale mnie niespecjalnie, choć przyznam, że to jak się mag stara wydaje się być w pewnym stopniu urocze. Hmm pewnie by się skrzywił jakby usłyszał, że jest uroczy. To chyba typ faceta co chce być pociągający czy seksowny, męski i takie tam.
Uniosłem prawą brew gdy wspomniał o napalonych kurwach. Cóż, napaleni, schlani faceci nie są lepsi, ale dopóki płacą to mogą w sumie być.
Zdziwiony spojrzałem jak zdejmuje moją dłoń ze swojej nogi. Było to dziwne lekko. Czyli jak jestem facetem to wszyscy są hetero i nie chcą związku, a jak w końcu mam ciałko babki to nagle napotykam geja co chce tylko pogadać? Westchnąłem głośno i zaakceptowałem taki stan rzeczy. W sumie pogadać mogę.
Patrzyłem na chłopaka, a powieki moje czasem opadały zmęczone, jednak senny jakoś specjalnie nie byłem.
Uśmiechnąłem się, próbując wyglądać na zadowolonego i zamknąłem oczy bo poczułem jak chyba zaraz znowu się poryczę. Po alkoholu wszystkie emocje wyłażą na wierzch.
-Nie kurwa, wyglądam beznadziejnie od śmiania się.- powiedziałem i faktycznie rozbawiony moją ripostą zaśmiałem się. Złapałem kufel z piwem i wziąłem mały łyczek . Spojrzałem na chłopaka szklanymi oczami po czym, bez pytania o zgodę, przysunąłem się do niego i objąłem za szyję, zwyczajnie w świecie przytulając. Odetchnąłem cichutko czując ciepło drugiej osoby i pociągnąłem nosem. Imarisa wkurzyłem listami, Divyi nie mogę znaleźć, bo genialnie nikt nie wie gdzie mieszka, klientów nie mam przez ten urlop chorobowy niby i moja dzienna dawka kontaktu z ludźmi nie jest zaspokojona i do tego nie wiem gdzie mam iść ze swoim problemem, w który się sam władowałem, bo jestem kurwa zwyczajnym idiotą. Dalej się przytulając wytarłem ruchem głowy mokry znowu policzek o rękaw. Jak facetom ciężko czasem płakać przez hormony, to kobietom przychodzi to zadziwiająco łatwo. Wypłaczę się za wsze czasy.

~z~
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Sty 19, 2020 3:28 pm

Da'enys obserwował elfkę z lekko zmarszczonymi brwiami. Coś w niej mu nie grało... Może była mieszańcem? To by wyjaśniało jej bezpośredniość. W końcu czystej krwi Arae nie podpinałby się do cudzego piwa, które równie dobrze mogło mieć jakieś jego zarazki. A przynajmniej nie bez pewności, że owy właściciel trunku jest zdrowym Arae pełną gębą.
Parsknął cicho na odpowiedź kobiety. Sam dopiero co wyszedł z pewnego przytulnego wozu, lżejszy o jedną bransoletę, ale za to bogatszy o kilka malinek w dość nieoczekiwanych miejscach. Nie ma nic za darmo... Dopiero określonej wielkości napiwki dają klientowi pełną radość - w końcu wiadomo, że człowiek obdarowany to człowiek szczęśliwy. Z elfami jest dokładnie tak samo.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, jednocześnie przyjmując do świadomości informację, że kobieta pracuje w cyrku. Wzrok miał wbity w piasek między swoimi butami, złocący się urokliwie dzięki ostatnim promieniom słońca. Chwila natchnęła go częściowo nostalgią.
— Byłem kiedyś w Tajaruku — oświadczył ni stąd, ni z owąd. — Ojciec miał tam jakieś załatwienia i wziął mnie ze sobą, żebym zobaczył co i jak — czknął i poczuł aż w nosie echo bąbelków z wcześniej wypitego piwa gazowanego (bardzo dziwny smak, swoją drogą). Wsadził palec w piasek i zaczął rysować na nim bliżej nieokreślony kształt. W głowie na moment zrobiło mu się lekko i Książę Cwaniaczek zamknął oczy, lecz po chwili pokręcił gwałtownie głową, odganiając od siebie zamroczenie.
W tej chwili mag wszystko już uznawał za flirt i uważał za naturalne swoje równie flirciarskie zachowanie. Nie miał jednak ochoty na nic poza tym, choć musiał przyznać elfce wyjątkową urodę. W przeciwieństwie do ciemnoskórej elfki, nie myślał też aktualnie w kategoriach "przespać się z nią czy nie", tylko zastanawiał się nad czymś o wiele odleglejszym, a mianowicie: czy jeśli przetworzysz energię z czterolistnej koniczyny, będziesz miał możliwość zrobienia leku na zmartwienia? I czy szczęście z koniczyn w ogóle jest prawdą? Czy czterolistne koniczyny w ogóle istnieją? A jeśli tak, to czy one są źródłem magii Tinuvan? Te i inne podobne pytania przewijały się przez głowę młodego Da'enysa, gdy przyszedł czas na ostudzenie - według jego opinii - gorących zamiarów elfki.
— Da'enys Lanoir jestem, tak w ogóle — powiedział, pierwszy raz od dawna nie bardzo wiedząc, co może rzec. Możliwe było, że srebrnowłosa już słyszała to nazwisko - w końcu był on członkiem słynnej Loży Nadnaturalnej i stałym bywalcem większości karczm oraz burdelów, gdzie każdy już go znał po imieniu.
Czy Da'enys byłby zły, gdyby ktoś nazwał go uroczym? Pff. Przecież on sam dobrze wiedział, że jest i nie kwapił się temu zaprzeczać. Bycie uroczym w końcu w jego opinii było seksowne. Może to dlatego tak bardzo wpadła mu w oko Ilyie...?
Z niepokojem zauważył, że maila wygląda, jakby zaraz miała zasnąć. Co on by wtedy mógł zrobić? Zostawić jej na pastwę losu nie przystoi, odholować też, bo nie za bardzo wiedział gdzie... Niby mógł do jakiegoś burdelu, ale mógł ją odnieść do złego. Cyrk też odpadał, bo za daleko i mógłby razem z nią po drodze wpaść do jakiegoś rowu... A z kolei do domu jej nie weźmie, bo wtedy wiedziałaby, gdzie go szukać. Mogłaby też rano go oskarżyć o gwałt czy coś takiego. Jeszcze pół biedy jakby kazała zapłacić, mimo świadomości o faktycznym stanie rzeczy sypnąłby jej, bo co to dla niego... A i jej było mu teraz trochę szkoda. Alkohol działał na niego rozczulająco.
Spojrzał na elfkę, nie ukrywając zdziwienia. Dobrze widział, w jakim jest stanie, ale i tak jej nagły wybuch sprawił, że lekko się zmieszał. Chwilę później zrobiła kolejną nieoczekiwaną rzecz: rzuciła mu się na szyję i zaczęła łkać. Przez chwilę mag siedział tylko, osłupiały, po czym niepewnie ją objął. Jedną ręką pogładził jej włosy jak małemu dziecku, a drugą po chwili niezręcznie poklepał ją po plecach. Zaczął delikatnie kołysać ją do przodu i do tyłu, wciąż uspokajająco głaszcząc jej srebrne pukle.
Gdy jej szloch w końcu ucichł, Da'enys w końcu się odezwał:
— Już lepiej, maila? Możesz mi powiedzieć, co się stało — mogłoby się zdawać, że jego stan upojenia na moment rozszedł się po kościach, a on sam zamienił się w najdelikatniejszą, najbardziej wyrozumiałą wersję siebie. — Jestem magiem i mam pieniądzę, jeśli ktoś cię szantażuje, mogę pomóc mu dać sobie z tobą spokój — dodał łagodnym głosem.
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Sty 19, 2020 4:06 pm

Cóż, to, że jestem czystej krwi dało się już odgadnąć tylko na podstawie naszyjnika z motylkiem. Prostytutki niemieszańce są rzadkie w cholerę, a jak już mają związek z prostytucją to zazwyczaj pełnią funkcje Burdelowych Matek i opiekunek pracowników. Brałem od niego piwo mając gdzieś zarazki, bo kto by się nimi przejmował w sumie. Kąpię się w jakimś leśnym strumyku, szamię niedokładnie umyte jagódki. Mnie nic nie zabije i nie zarazi. Chociaż zobaczymy jak to w zimę będzie. Muszę sobie ogarnąć porządne miejsce w  końcu, bo tipi raczej nie będzie dobrze trzymać temperatury.
Wysłuchałem jego historii o podróży do kraju za morzem. Popłynąłbym tam z chęcią, zobaczył kawałek świata. Może kiedyś mi się uda, kto wie. Za kilka lat, jak jeszcze trochę nakradnę i lodów porobię to będzie mnie stać. Patrzyłem na elfa jak dłubał w piasku. Zabawny taki był rozproszony, niby przysypiający. Jak dziecko normalnie.
Uniosłem brwi i zawahałem się chwilkę gdy chłopak się przedstawił. Po sekundzie podałem mu jednak rękę z uśmiechem.
-Miło mi cię poznać Da'enys. -rozważałem podanie mojego imienia, ale no kto wie, może mnie skojarzy i będę mieć problemy? Nigdy nie wiadomo, a ostrożności nigdy za wiele.
Nastała chwila ciszy, w czasie której walczyłem z opadającymi powiekami, po czym w rozbawionym fuknięciu zaśmiałem się z tego, że nie wyglądam pewnie wyjściowo umorusany lekko piaskiem, schlany, z zapuchniętymi, czerwonymi oczyma.
Bez specjalnego namysłu, zwyczajnie kierując się potrzebą bliskości rzuciłem się chłopakowi na szyję i zacząłem mu ryczeć przy uchu. Chwilę to trwało, ale na szczęście mag był cierpliwy i nawet mnie przytulił chyba próbując uspokoić. No dobra, to będzie rzecz, za którą pewnie będę tęsknić jeśli uda mi się zmienić znowu płeć. Przytulanie i całowanie innych bez ryzyka, że dostanę w mordę. Niby równouprawnienie i w ogóle, ale kobietom się i tak więcej wybacza.
Powoli zacząłem się rozluźniać lekko i uspokajać kiedy młodzian zaproponował mi pomoc. Zmarszczyłem brwi i wyprostowałem się. Patrzyłem Da'enysowi w oczy, dłonie trzymając na jego ramionach. Łączyłem wątki.
-Jesteś magiem...- wyszeptałem a niesamowite skupienie na mojej twarzy zmieniło się. Kurde, w sumie to jest rozwiązanie mojego problemu.- Jesteś tym czego potrzebuję!- wykrzyknąłem podekscytowany, rzucając się na chłopaka ponownie go obejmując za szyję. Alkohol wszedł i mi i jemu, a mój atak był silniejszy niż wcześniej, więc prawdopodobnie przewaliłem chłopa na plecy zalegając na nim za sekund kilka podczas gdy dusząc go śmiałem się z radości, że mnie takie szczęście spotkało. Gdy w końcu go puściłem spełzłem z niego złapałem go za dłoń obiema łapami.
-Da'enys, proszę cię, nie bij mnie i nie uciekaj, dobra?- upewniłem się najpierw, że jako tako nic mi się raczej nie stanie. Chociaż gdyby on mnie jebnął to ja bym jego pierdolnął i tyle by było. Pijacka bójka gdzie jeden cios wystarczy aby powalić przeciwnika.
- Jak dobrze umiesz czarować?- patrzyłem na niego błyszczącymi się ślepiami, w których kręciły się resztki łez.-Mam strasznie głupi problem, w który sam się władowałem, bo jestem nie za mądry czasami.-o, chyba po raz pierwszy odezwałem się w taki sposób, że końcówki sugerowały moją płeć. Czy może wcześniej ani ja anni on tego nie zauważyliśmy? Nie wiem.- Umiesz zmieniać ciała albo cofać czary?- dopytałem. Cofać chyba można, prawda? Zmienianie ciała też jest możliwe, a nawet czasem naturalne, w końcu harpie są zmiennokształtne. Trzymałem go za rękę i mówiłem żywym głosem, z widoczną nadzieją na to, ze spotkałem właśnie mojego wybawcę. Oby tylko nie uciekł. Ale w sumie to mag, pewnie nie takie rzeczy widział i słyszał.
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyNie Sty 19, 2020 11:46 pm

Mag, mimo swego stanu, po dżentelmeńsku wziął rękę fioletowookiej i szarmancko ją ucałował w grzbiet. Był to już niemal nawyk - tak ostatnimi czasy witał się z większością kobiet, ponieważ na dniach miał niezwykle dużo styczności z arystokratkami. Powodem tego była pilna potrzeba rozwiązania konfliktu na dworze. Da'enys ponoć miał nieszczęście być świadkiem pewnej tragedii: w biały dzień szlachcianka została napadnięta w czasie przechadzki po ogrodach królewskich i zamordowana w przydrożnych krzakach. Tego samego dnia, może pół godziny po tragedii, czarodziej był widziany, gdy wychodził z owych alei. Co ciekawe, Da'enys nie pamiętał, by był wówczas na terenie Królewskich Włości. Tego popołudnia przyprowadził sobie do domu dwie ładne esthor z Tajaruku. Wcześniej jednak uprzedził swego bliźniaka, Daehariusa, że wraz ze szczytowaniem słońca na niebie przyniesie mu niespodziankę - ten jednak musiał wyprzedzić go o krok, gdyż uciekł na własne łowy i mag musiał rozprawić się z dziewkami sam. Nie przewidział jednak, że jego brat będzie szukał uciech na dworze i wplącze go w tarapaty... Co prawda, nikt nie podejrzewał młodego Lanoira, wciąż jednak musiał się bebrać w zeznaniach i tym wszystkim... Potem Daeharius tylko się z niego śmiał. A przynajmniej tak Da'enys odebrał jego nikły uśmieszek.
"Dobrze ci tak" powiedział. "Przynajmniej zajmiesz się czymś innym niż tymi twoimi kurwami"
Nie umknęło jego uwadze, że kobieta uniknęła powiedzenia swojego imienia - westchnął jednak tylko, powoli zaczynał się przyzwyczajać do tej praktyki.
Elfka zaczęła się trochę niepokojąco śmiać. "Możliwe, żeby spożyła coś innego poza alkoholem?" zastanowił się, przez ułamek sekundy patrząc na nią nieufnie.
Wtedy właśnie zdarzyła się kolejna dziwna rzecz - feastewind rzuciła się na Lanoira z całym impetem, powalając ich na piasek. Była niemal maniakalnie rozweselona, co normalnie trochę by go wystraszyło, teraz jednak uśmiechnął się półprzytomnie.
— Taak? — Przeciągnął, próbując przywrócić się do pozycji siedzącej. W końcu znowu siedział, próbując strzepać piasek z pleców koszuli. Ciemnoskóra jednak złapała go za rękę, uniemożliwiając mu tą czynność.
Zaśmiał się, słysząc jej prośbę.
— Spokojnie, maila... w tym stanie nie dałbym rady wykonać żadnej z tych czynności — zażartował. Oczywiście nie miał zamiaru niczego takiego robić - niby dlaczego miałby...?
Cóż, widocznie jeszcze nie dotarło do niego, że kobieta - prawdziwa czy nie - to zawsze kłopoty.
— Czarować? Jestem specjalistą w czarach — zdobył się na swój firmowy, łobuzerski uśmiech. Zupełnie zignorował fakt, w jaki sposób elfka odmieniała swoją osobę. Może za sprawą solidnego podchmielenia? Tak, prawdopodobnie tak. Jej pytanie jednak zupełnie zbiło maga z tropu. Nadal uśmiechając się, zamrugał. — Cofać czary... Tak, tak. Chwila. A czemu? — Nagle na jego twarz zaczęło wstępować powolne zrozumienie. Chwilę później pojawiła się na niej całkiem trzeźwa trwoga. — Co... No nie gadaj!
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPon Sty 20, 2020 12:17 am

Hmm, historia o bracie ciekawa. Momi za to może się pochwalić tym jak to w domu pewnych staruszków brał udział w pięcioosobowej orgii sado-maso, w której elfy bardzo pragnęły być zdominowane przez "ohydnych i brudnych ludzi". Kto co lubi, grunt, że płacą. Poza tym jakieś zabójstwo było wśród dziwek, ktoś Momka postrzelił z kuszy, jakaś przygoda w ciemnej uliczce, co choć byłą z zaskoczenia, to się opłaciła. Takie w sumie zwykłe rzeczy. Fascynujące jest to, że życie płynie dla każdego. Kiedy jego brat zabijał panny w ogrodzie, Momi zapewne dawał gdzieś dupy. Krąg życia!
Rzuciłem się na chłopaka, widząc w nim moją jedyną nadzieję na powrót do normalności i w tym na powrót do zawodu normalnego, uczciwego. Śmiałem się przy tym, a trzeba zauważyć, że nie tak często okazuję radość z takim entuzjazmem. Podniosłem się z elfa i w sumie nie zwróciłem uwagi na jego uśmieszek, bo przecież pokazał mi, że jest mną niezainteresowany, to po co miałby teraz wysyłać sprzeczne sygnały?
Złapałem go za rękę, wydając polecenie, że ma mi nic nie robić. O ile niektórzy mi płacą za to, żeby ich seksdziewczynka miała penisa, to ten nie wiem czy były z tego taki zadowolony. Lepiej dmuchać na zimne.
Okej, w tym stanie nic nie umie, ale w innym potrafi. Zapowiada się dobrze, a i jego imię kojarzę, więc pewnie na pewno należy do Loży.
Powoli, gdy na jego twarz wstępowało zrozumienie uznałem, że czas mu wszystko wyjaśnić nim sobie coś ubzdura innego i poplącze wszystko jeszcze bardziej.
-Nooo bywa, że maila to tak naprawdę assan.- powiedziałem już w sumie dosłownie mówiąc o co biega w tej sytuacji.- Jestem Momige, męska dziwka na urlopie, bo kutasa zmieniło mi w pizdę, o. Miło mi.- przedstawiłem się w końcu potrząsając dłonią Da'enysa, za którą ciągle go trzymałem.- Do tanich nie należę, ale jak mnie odczarujesz to ci dam zniżkę.- rzuciłem żartobliwie i mrugnąłem jednym z dwóch oczków, które na chwilę znowu wparowała mgiełka z łezek szykujących się do ucieczki z mojego ciałka na wolność. Kilkoma mrugnięciami odgoniłem szklisty wzrok i uśmiechnąłem się szeroko próbując ukryć leciutkie zażenowanie i stres.
-Weź mi pomóż noo....- zaburczałem pod nosem z rezygnacją i pociągnąłem nosem patrząc w te przerażające lekko ślepia czarodzieja. Obawiałem się, że mnie zajebie, jakoś zawsze się tego boję, że nagle ktoś miły uzna, że fajnie byłoby mnie zabić czy połamać kilka kości. Rzadko zdarzają się niebezpieczne sytuacje. Zazwyczaj tylko się jest popchniętym albo się dostanie w pysk, czasem to w sumie ja wygrywam, bo wystarczy, ze wyciągnę nóż i już trzęsą portami. Z drugiej strony to jest mag, założę się, że ich moc jest silniejsza jak są pod wpływem silnych emocji, na przykład złości. Nie wiem czy to prawda, bo różne ploty chodzą po mieście.
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPon Sty 20, 2020 10:06 pm

Da'enys nadal trzymał się swego - nie czuł jakiegoś pociągu do feastewind, choć w sumie i panny z festiwalu przestały go kręcić po bardzo krótkim czasie. Nie rozumiał tego, ale w chwili obecnej po prostu miał ochotę pójść do domu, zasnąć i śnić o... no właśnie, o.
Arah łypał zza horyzontu już tylko kątem oka, pieszcząc dwie sylwetki na plaży miękkim światłem. Fale leniwie obmywały piasek; zdawało się, że i one zwalniają rytm, jakby z wolna szykując się do snu. Chmury malowniczo rzeźbiły nieboskłon, przeobrażając promienie słoneczne w feerię ciepłych, pastelowych barw. Mag patrzył na nie z utęsknieniem, nagle urzeczony owym widowiskiem. Stan upojenia dodatkowo wzbogacił jego wrażenia o delikatne przejaśnienia w umyśle. Robiło mu się od nich na przemian słabo i lekko - lubił ten moment, gdzieś tak pomiędzy skrajnie niskim upiciem a całkowitym straceniem kontroli. Balansowanie między obydwoma dawało mu odpowiednią radość, jak i sporą kontrolę nad sobą.
Szkoda by było, gdyby ktoś ten moment zepsuł.
No i prysło jak bańka mydlana - piękna elfka u jego boku, którą obczajał i pozwalał jej pić jego piwo oraz płakać w swój rękaw, właśnie okazała się być... facetem. I o ile bycie prostytutką w wersji kobiecej wydawało mu się całkiem normalne, o tyle męska dziwka była już dla niego trochę... niecodzienna. Tak, to dokładnie określenie, którego użyłby Da'enys Lanoir.
Kiedy Momige potrząsnęła... znaczy się, potrząsnął jego ręką, mag westchnął głęboko i w końcu delikatnie mu ją zabrał. Ukrył twarz w dłoniach, odchylając głowę do tyłu.
— Fénedhis! — Zakrzyknął sam do siebie, po czym zamilkł na chwilę długą wystarczająco, by Momi mógł pomyśleć, że już się nie odezwie. — Przysięgam, jestem za stary na takie ekscesy. A chciało mi się przygód... — pokręcił głową, zwieszając ją. — Nae mo glaoh, curfidh Feanor tú in taelin — przytoczył powiedzenie żałosnym głosem. Nie mógł odmówić srebrnowłosemu - podchodził jednak do sprawy niechętnie, wolał znajome sposoby rzucania czarów; w Loży było ostatnio głośno o Vorlathowym zamiłowaniu do okultyzmu i ba-bah - wyrwało mu oczy. Po tym wszystkim Da'enys już nie był chyba w stanie zaufać podobnym sposobom magii.
— Najpierw mi powiedz, co sprawiło, że zmieniłeś płeć. Wkurzyłeś kogoś i cię zaczarował? Czy to był niejaki Vorlath? Jest dziwny, w sumie by mnie nie zdziwiło, jakby zabrał komuś kutasa by usatysfakcjonować swoje męskie, pozbawione oczu ego... — wymamrotał, pocierając całą dłonią twarz. Nagle wydał się okropnie zmęczony. Pewnym było, że to kwestia godziny, może półtorej nim odpłynie w objęcia Morfeusza.
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyWto Sty 21, 2020 12:26 am

Tak, dzień się kończył i było to niesamowicie piękne, jednak mi po głowie chodziły zupełnie inne sprawy. Może i nie ma dwóch identycznych zachodów słońca, ale jestem pewien, że kiedyś trafię na kolejny, równie ładny. W sumie to bardziej niż taki spodobałby mi się burzowy krajobraz, szalejące fale, deszcz, grzmoty dookoła, ale mimo tego nieśmiałe promienie słońca przebijają się przez chmury, dając nadzieję na poprawę pogody. Oj tak cudowne jest wyczekiwanie poprawy i wdychanie czystego, specyficznie pachnącego powietrza to jest to co kocham, zwłaszcza mieszkając w lesie. Chociaż bycie obudzonym przez niesforne krople deszczu, spadające na mnie przez nieszczelne ściany tipi nie należy do najprzyjemniejszych.
O dziwo po tym jak się przedstawiłem, chłopak nie wyglądał na ani trochę złego, ani nawet obrzydzonego. Miłe to było. Może tylko udaje, ale nawet jak udaje to to dalej miłe jest. Puściłem dłoń maga czując jak ją chce zabrać, a następnie patrzyłem, jak się chłopina załamuje. Strzeliłem wzrokiem w bok, później na Da’e ale gdy po kilku długich sekundach on się dalej załamywał wydąłem lekko usta, marszcząc brwi. Mam go poklepać na pocieszenie? Chyba nie, właśnie mi rękę zabrał, no i nie wiem czy już nie przekroczyłem dziennego limitu dotykania go, i nie zapomnijmy, że teraz wie, ze jestem facetem. Lekko zakłopotany patrzyłem na niego i jego czarne włoski, które miękkością pobiją biust połowy moich klientek.
Gdy w końcu otrzymałem jakiś znak życia od niego, to się uśmiechnąłem lekko, może dla otuchy. Nie wiedziałem o co mu chodzi, może źle się poczuł, załamał się tym, że jako mężczyzna podrywał mnie. Przysięgam na wszystkie smoki, że nie mam pojęcia co mu w głowie siedziało, więc automatycznie szukałem logicznego wyjaśnienia.
Uniosłem brwi słysząc jego podejrzenia.
-Słyszałem o nim od dziewczyn, że niezły zawodnik, ale nie wiem czy nie kłamały.- rzekłem, wzruszając ramionami pomijając fragment o oczach. Coś faktycznie ploty po mieście chodziły, ale się nie interesowałem specjalnie, bo co mnie obchodzą zawirowania w Loży.
-Kupiłem na targu eliksir, chorowałem trochę i potrzebowałem leków, więc kupiłem i wypiłem, a właściwie zjadłem bo sobie do kolacji dodałem to. -wytłumaczyłem naginając prawdę, bo chory nie byłem. Nie potrzebowałem żeby ktoś mnie karcił za lekkomyślność. - Mój pies też zmienił płeć, bo resztki kolacji jej dałem i teraz ona ma to czego ja nie mam.- dodałem uznawszy, że to może być ważna informacja, bo zawsze można na psie poćwiczyć, tylko no też nie jestem do tego przekonany.- Ale pies mi potrzebny jest, bo musi się zająć w moim… miejscu zamieszkania czymś ważnym. - patrzyłem jak przeciera twarz i czułem, że muszę go jeszcze jakoś ubłagać, bo zaraz mi moja kochana nadzieja na lepsze jutro ucieknie. Siadłem wygodnie, po turecku, dalej blisko maga.
-Muszę się zmienić, bo jakoś niespecjalnie widzi mi się puszczanie z klientami i co chwilę zachodzenie w ciążę i no… pozbywanie się… tego problemu.. no i wszystko inne, nic mi nie pasuje w tym stanie. -raczej powinien zrozumieć moje motywy, oczywiście nie chodzi mi tu tylko o ryzyko ciąży, ale o to, że w męskim ciele czuję się pewniej i lepiej i normalnie.
Złapałem pusty kufel po piwie i zajrzałem leniwie do środka licząc, że coś tam znajdę. Niestety, pustka. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na horyzont. W sumie ładna pogoda też jest ładna.
Powrót do góry Go down
Da'enys

Da'enys


Female Posts : 74
Posty fabularne : 55

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyWto Sty 21, 2020 10:29 pm

To fakt, mag nie był ani zgorszony ani zatrwożony. Stykał się już z gorszymi przypadkami w swoim życiu - wszak lepiej uwodzić mężczyznę w ciele kobiety niż faktycznego faceta - a że w sumie do niczego nie doszło, to nawet nie miał jakichś wyrzutów sumienia. Był jedynie podpity, lecz już w tym stanie wiedział, że będzie żałował. Nie tego, co już zrobił czy powiedział, a tego, co dopiero powie.
Mocno skołowany Da'enys przeciągnął szybko ręką po swoich niesfornych włosach i nawinął na palec jeden kosmyk, tuż przy czole. Na jego próbującej usilnie się skupić twarzy widać było bijące się emocje. Powieki mu zaczynały na powrót opadać, co oznaczało, że niedługo całkiem odpłynie myślami w eter.
— To się nazywa parcie na kobiety — parsknął, nie do końca dbając o poprawność składni zdania. "Wszyscy tak na mnie psioczą, a zaraz się okaże, że ten agent zaliczył więcej kobiet niż ja" pomyślał gdzieś na skraju świadomości.
Da'enys, słysząc słowa Momige złapał się za głowę dość dramatycznie.
— Że CO zrobiłeś?! — Przez chwilę patrzył na niego w osłupieniu, po czym zaczął się histerycznie śmiać. Jego śmiech wkrótce przerodził się w łkanie. — Może mi jeszcze powiesz, że to był Magiczny Targ...? — Zmierzył go - nagle zupełnie trzeźwym - uważnym spojrzeniem jasnych oczu. — Nie odpowiadaj.
Da'enys ponownie przetarł twarz dłonią, po czym wyciągnął ręce przed siebie, jakby dusił niewidzialną osobą. Potrząsnął nimi lekko, po czym wyprostował i skierował na drugiego elfa koniuszkami palców.
— Następnym razem jak będziesz chory, po prostu daj mi znać. Mam pewne znajomości — oznajmił z westchnieniem. — I powiedz o tym innym feastewind. Większość będzie wiedziała, gdzie mnie szukać — mimo powagi sytuacji, mrugnął do elfa figlarnie.
Prychnął, gdy usłyszał o psie. Pokręcił głową z dezaprobatą. Patrzył na Momige długą chwilę, aż w końcu dał za wygraną.
— Dobra, zobaczymy, co da się zrobić. Będę musiał poćwiczyć, zanim ruszę ciebie. Do tego czasu — pogroził mu palcem. — Masz zakaz na odwiedzanie Targu. A już bronią siły natury, żebyś kupował tam jakieś eliksiry na własną rękę. Jak w ogóle przyszło ci do głowy, żeby kupić eliksir zmiany płci na chorobę?
Po chwili wahania Da'enys wstał chwiejnie i podał Momige pomocną dłoń, gdyby ten też miał z ową czynnością problem, po czym ściągnął bransoletę i podał ją elfowi.
— Wygląda na to, że minie trochę czasu, zanim znów będziesz mógł na siebie zarobić. To powinno ci pomóc w pokryciu najważniejszych wydatków. Może jak powiesz, że ja ci to dałem, to dostaniesz jakiś bonus — posłał czarnoskóremu pewny siebie uśmiech. — Ale nic za darmo. Chodź, w zamian pomożesz mi dotrzeć do domu — polecił władczym tonem. Przynajmniej elf przy okazji dowie się, gdzie mag mieszka.

z/t

z
Powrót do góry Go down
Momige

Momige


Posts : 254
Posty fabularne : 187

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyWto Sty 21, 2020 11:51 pm

Patrzyłem sennym wzrokiem na chłopaka bawiącego się miękkimi włoskami i aż sam poprawiłem ułożenie swojej czupryny, w której tkwiło nieco ziarenek piasku. Się wytrzepię jak pies i będzie pięknie, potem się jeszcze umyję i uczeszę dla pewności. Chociaż w sumie czesać nie będę, bo nie mam szczotki, moje włosy takich pierdół nie potrzebują, skoro się nawet plątać nie chcą.
Uważnie patrzyłem na Da’e, niby czułem w kościach ekscytację z jego pomocy, ale w głowie cały czas mówiłem sobie, że nie, że on zaraz odmówi mi i zwyczajnie zaśnie na plaży, a ja go potem będę musiał pilnować całą noc albo zanieść do jakiejś karczmy, gdzie można pokoje wynająć, oczywiście za moje pieniądze by to było. Później musiałby mi oddać w postaci zaklęcia odczarowującego mnie.
Uniosłem brew słysząc jego komentarz, którego nie zrozumiałem i jakoś czułem, że nie chce mi się rozumieć, a jakbym zapytał go o wyjaśnienie to pewnie sam by nie potrafił powiedzieć składnie o co mu chodzi.
Jeśli ktoś pytałby o moje dokonania w tych sprawach, to chyba zaliczyłem więcej kobiet niż wszyscy w loży razem wzięci, a na pewno zaliczyłem więcej mężczyzn, oj takk. Nie ma jednak co się dziwić, jak pewnie tygodniowo mam więcej partnerów niż oni i mi jeszcze za to płacą. Taki ze mnie lowelas. Niee to co jakiś tam bezoki Vorlath.
Nadąłem lekko policzki, naburmuszony i zaplotłem ręce na piersi, widząc jak on się załamuje. Nie dziwię mu się, gdybym był nim i spotkał kogoś takiego jak ja, to też bym się załamał.
Otworzyłem usta, aby się wytłumaczyć, poczułem jak niewidoczny na skórze rumieniec wstydu rozgrzewa mi policzki jak nigdy. Zamknąłem pyszczek, gdy elf kazał mi nie odpowiadać. Speszony uciekłem wzrokiem w bok.
-No wiem, że głupi jestem czasem…- wyburczałem pod nosem, unikając kontaktu wzrokowego z magiem. Nie mogłem się powstrzymać i uśmiechnąłem się subtelnie widząc złość Da’e pokazaną w tak delikatny, nieszkodliwy sposób. Sam nie wiem, dlaczego uznałem, że to zabawne.
Gdy wycelował we mnie palcami, uniosłem dłonie, na znak poddania i wyprostowałem się w siadzie uważnie patrząc czarodziejowi w te jego przerażające ślepia. Pokiwałem aktywnie głową, gdy powiedział, że jak coś mam przyjść do niego, a nie kupować jakieś pierdoły się ładować w bagna.
Szybko jednak zmrużyłem oczy, a na usta wlazł mi chytry uśmieszek, gdy do mnie mrugnął.
-Ty skubańcu, kobiety w potrzebie tak wykorzystywać? Wstydziłbyś się!- ofukałem go w żartach po czym się zaśmiałem. Dziewczynki słyszą historie z miasta, od innych panienek. Raczej nie będę musiał ich długo namawiać na skorzystanie z ‘’pomocy” elfa. Przewróciłem oczyma. Jednak elficki facet, to no elficki facet.
Kiedy utkwił na mnie swój wzrok po usłyszeniu, że nie tylko mnie zaczarowało, poczułem się niezręcznie lekko.
-No była głodna to jej dałem..- wyburczałem w między czasie, wzruszając ramionami i czując, jak się rumienię jeszcze bardziej. Poziom zawstydzenia osiągnął swój limit.
Ponownie zaczął mi grozić palcem, więc znowu pokiwałem głową okazując posłuszeństwo.
-No nie wiedziałem, że to eliksir zmiany płci. Jakbym wiedział, to bym przecież nie pił.- westchnąłem żałując, że najpierw nie poszedłem do kogoś by to sprawdził. Ale przecież nie takie rzeczy się na targach kupowało i się żyło.- Mam jeszcze jeden eliksir, chyba inny. Mogę ci przynieść i zobaczysz co to jest. -powiedziałem. Skoro umie czarować to może też jest w stanie poznać skład eliksiru i powiedzieć jakie ma właściwości.
Zmrużyłem oczy by nie dostać w nie piaskiem, gdy mag wstawał, po czym złapałem jego dłoń i wstałem. Oj nogi mi zdrętwiały lekko, a i nieco miękkie były. Otrzepałem pobieżnie spodnie i spojrzałem na bransoletę. Skrzywiłem się lekko. Nie lubię dostawać takich rzeczy od innych. Mimo tego wziąłem biżuterię, założyłem na rękę i zakryłem rękawem.
-Wykorzystam ją tylko jak nie będzie innej możliwości. Jak się uda to może ci ją zwrócę. -powiedziałem marszcząc lekko brwi i patrząc na moją nadzieję, oczywiście musiałem przy tym zadrzeć łeb do góry, bo jebany mag był wysoki w chuj. Jakbym obcasy i cylinder założył to bym chyba dalej niższy od niego był.
Odwzajemniłem jego uśmiech, chociaż w moim było mniej pewności siebie i więcej zmęczenia.
-Może w ogóle cię poniosę?- zagadnąłem go z uśmieszkiem, po czym bez słowa sprzeciwu ruszyłem idąc obok niego. Niby nie wyglądam groźnie, zwłaszcza gdy się lekko chwieję, ale ludzi idących w parach czy grupach rzadziej się napada i okrada. Tak przynajmniej mówią dziewczyny. One zawsze chodzą w parach czy trójkach. Jednak jakby same miały chodzić nocą po mieście to by bardzo ryzykowały, że trafią na jakiegoś nieumówionego na spotkanie, niemiłego ‘’klienta”, który w dodatku nie zapłaci za usługę.
W czasie odprowadzania powiedziałem mu jak może się ze mną kontaktować, wspomniałem też o harpiach z Opuszczonej Wioski i moim karaluchu w słoiku.

Z/T
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPon Lut 03, 2020 7:35 pm

Zmęczony, głodny oraz przemoczony. Zniechęcony dzisiejszym dniem mężczyzna powoli dreptał do przodu, w nadziei na odnalezienie jakiegoś ciepłego i przytulnego miejsca. Ognisko byłoby teraz jak najbardziej pożądane, jednak nawet jeżeli zebrać drewno porozrzucane po brzegu. To i tak jest ono za mokre, żeby rozpalić z niego porządny ogień. Dziś chyba będzie najgorszy dzień w jego życiu, a to już nawet przebija popijawę w zaśnieżonych górach. Żeby teraz odnaleźć się na tej nieznanej wyspie, trzeba będzie odnaleźć jakiś ludzi. Każda informacja na temat tego miejsca będzie przydatna, może nie jest to aż tak daleko od jego królestwa?
Wróć, nie ważne. On przepadł, nie ma sensu planować powrotu. Tam będzie na niego czekać tylko śmierć.

Sen o ciepłym łożu był dość złudny w owej sytuacji, lecz Fal nie miał zamiaru zbytnio pozostawać w sferze marzeń. W końcu gdy uda mu się dotrzeć do jakiejś wsi, na pewno znajdzie dla siebie jakiś przytulny kącik. Stajnia, czy też nawet karczma. Co prawda pozostał bez złota, ani jakichkolwiek kosztowności. Ciężko będzie opłacić swój pobyt gdziekolwiek, nawet na dworze. Trzeba będzie pomyśleć, jak tutaj szybko zarobić parę monet. Najemnik? Pomyślał przez chwilę, bo w sumie czym innym mógłby się zająć niż walką za pieniądze. Jest to najprostszy i najłatwiejszy dla niego zawód. Lata doświadczenia, niezłomna wola walki i piękny zarost. Czego trza więcej, żeby komuś skopać pupcie za kilka drobniaków?

- Już tęsknię za ogniskiem w Paterwull.

Śnieżny dzień, przeprawa przez góry. Żołnierze wyczerpani i głodni. Cud, że znaleźliśmy kawałek lasu. Dzięki poświęceniu natury, mogliśmy rozpalić ogromne ognisko, które ogrzało nasze zamarznięte ciała. Wyobraź sobie kilkudniowy marsz przez kłęby śniegu, mrozie, który ranił skórę i zadawał powolną śmierć. Ogień nie tylko był ratunkiem, ale i radością na twarzach.
Niby krótkie wspomnienie, a zrobiło się odrobinę cieplutko na serduszku. Chociaż wspomnienia nie są wstanie wywołać prawdziwego ognia, trzeba będzie się tylko nimi zadowolić. Przynajmniej na tą chwilę.

Oddalając się coraz bardziej od plaży, Falborn zastanawiał się jeszcze nad kilkoma sprawami. Jakby nie patrzeć, jest to jego pierwsza podróż, która wykracza po za jego rodzime strony. Niby czuje się ten dreszczyk emocji i falę upojenia przygodą, jednak niepewność przysłania wszystko swoim mrokiem. Cóż, pewnie się to zmieni, kiedy spotka się pierwszego człowieka.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyPon Lut 03, 2020 10:53 pm

Nic nie dzieje się przypadkiem. Divya kiedyś przypadkiem zasłyszała to od swojego klienta i od tej pory z niemal maniackim uporem wmawiała sobie, że tak właśnie jest, choć nie wiedziała nawet, kto takowym zarządcą losu mógłby być. Może te całe duchy natury? Albo postać w białej masce, trzymająca wszystkie isnienia na sznurku przeznaczenia niczym marionetki? Elfka kiedyś była w przejezdnym parku rozrywki w Vakhos, ojciec wykupił jej żeton na spektakl lalkarki, która za pomocą kilku drewnianych drążków oraz nitek dyrygowała swoimi kukiełkami, każąc im tańczyć, śpiewać i robić różne inne rzeczy, które jako mała dziewczynka uważała za zabawne. Z biegiem lat jednak doszła do wniosku, że wizja decydowania o czyimś przeznaczeniu w taki sposób była okrutna - jakby każdy był zniewolony.
Tego dnia wybrała się na pieszą wędrówkę razem z nowym kompanem z Targu, psiakiem Gareonem. Uznała, że zrobi dzień wolny Jutrzence oraz spróbuje wezwać Helthirisa i skontaktować się z wiedźmą. Najpierw jednak wiedźma - wolała mieć to już za sobą, a resztę dnia chciała poświęcić jej drakonidzie. Gareon wesoło biegał po plaży, obwąchując każdą małą roślinkę, kamyczek i muszelkę. Divya była ubrana dziś w zieloną sukienkę z długimi rękawami i kieszeniami, które dorobiła jej pewna znajoma krawcowa. Właśnie w nich Div trzymała ręce, obracając między palcami prawej dłoni bezcenny kamień od czarownicy i próbując nawiązać połączenie. Po kilku próbach się poddała - pewnie tu były złe linie geomantyczne, czy jakoś tak. W każdym razie, wiedźma mówiła jej, że musi znajdować się na jakiejś, by uaktywnić kamień. Divya nie rozumiała tego, i szczerze mówiąc nawet nie chciała. Było bardzo wcześnie, na niebie górował Yuen. Może stara jędza zwyczajnie jeszcze spała? Nawet plaża tutaj była wyjątkowo odludniona... Div westchnęła i obróciła się na pięcie. Podnosząc wzrok, zauważyła idącego akurat w jej stronę... Mężczyznę. Na początku podskoczyła, wystraszona tym nagłym i niespodziewanym widokiem. Szybka analiza: nie wzięła ze sobą Ademory, a Helthiris raczej nie przyleci na jej wezwanie. A Gareon... Cóż, był jeszcze szczeniakiem. Posłusznym szczeniakiem, ale sęk w tym, że elfka nie naraziłaby go na ryzyko... "Uspokój się, Divyo. Jak zwykle robisz z igły widły".
Zatrzymała się i przechyliła głowę na bok, przypatrując się dość mało dyskretnie nieznajomemu. Gareon również uniósł bacznie łepek, przyglądając się nadchodzącej postaci. Div przesunęła po nim szybko wzrokiem. Nie wyglądał za dobrze... Może potrzebował pomocy?
Więcej asekuracji nie potrzebowała. Szybkim krokiem ruszyła w jego kierunku, tajarucki pies bojowy tuż obok niej, niczym prawdziwy profesjonalista na misji.
— Vanto — odezwała się, przystając kilka metrów od niego, na wszelki wypadek trzymając bezpieczny dystans. — Czy potrzebujesz pomocy, panie? — Teraz była pewna na sto procent. Był człowiekiem. Jednak nadal zasługiwał na szacunek, przynajmniej w jej mniemaniu. — Wyglądasz na strudzonego — przechyliła lekko głowę z zatroskaną miną. Gareon powtórzył ten gest jak zwierciadło, z wywalonym jęzorem i merdającym ogonem przysiadając na wilgotnym piasku.
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem EmptyWto Lut 04, 2020 6:22 pm

Czerep dalej dawał o sobie znaki, choć ból nie był już jak wcześniej. Mokry ubiór był dość upierdliwie cięższy, odechciewało się chodzić. Jednak na pewno w końcu gdzieś dojdzie i sobie chwile odsapnie, teraz musi jakoś wytrzymać i zebrać się w sobie.
Los jednak chciał, żeby to mężczyzna spotkał na swojej drodze kobietę. Radość zawitała w serduszku Falborna, w końcu właśnie do tego dążył. Do spotkania kogokolwiek na swej drodze. A skoro jego modły zostały wysłuchane i sprowadzona została przed niego niewiasta. No to już mamy połowę drogi za sobą, pozostaje teraz tylko dowiedzieć się czegoś na temat tej części świata.
W końcu gdy mógł stanąć na przeciw nieznajomej, mężczyzna dokładnie się jej przyjrzał. Coś zadziwiającego, pierwszy raz widział kobietę o takiej karnacji skóry. Wręcz można by powiedzieć, egzotycznej karnacji. Piękne śnieżne włosy i te dzikie oczy, urocze.
- Pomocy?
Odpowiedział radosnym głosem, następnie prawą ręką przejechał po swoim krótkim zaroście. Krople wody spływały po jego czole, tym samym niektóre wpływały do oczu. Było to czasami dość krępujące uczucie, kiedy coś przysłania wzrok. Kolejne słowa dotarły do jego uszu i wtem narodziła się większa chęć na dłuższą rozmowę. Zwłaszcza w tym nieznanym miejscu.
- Kto by nie był strudzony, kiedy morze go wyrzuciło w nieznanym mu miejscu.
Dodał uśmiechnięty, następnie kątem oka dostrzegł jakiegoś zwierza. Mały szczeniaczek, był bardzo uroczy. Falborna zawsze koił widok radosnych zwierząt, jest w nich tyle spokoju i miłości. No oczywiście dopóki nie są przesiąknięte głodem i rządzą mordu, wtedy są ciut mniej urocze, ale jednak! Cóż, jednak nie można pozostawać na ty. Trzeba jakoś przebić barierę nieznajomości i zrobić krok ku nowej znajomości, tak przynajmniej chce postąpić mężczyzna.
- No i nie jestem niczyim panem, już nie.
Rzekł, tym samym zdejmując powoli swoje stalowe rękawice. Były dość niewygodne i nieprzydatne na tą chwilę, być może i nawet na dłuższą. W końcu będzie trzeba pozbyć się tych starych szmat i zbroi. Jeżeli dobrze się zapozna z otoczeniem, to może będzie wstanie zakupić coś o wiele luźniejszego. Jak na tą chwilę, ta zbroja dodaje tylko ciężaru jego duszy. Wspomnienia, których będzie trzeba się pozbyć.
- Zwą mnie Falborn, posłaniec Helduna.
Raczej wątpił, żeby ktokolwiek tutaj słyszał o Born'ach. Tak więc na tą chwilę się nie przejmuje i raczej nie będzie, ponieważ nie ma to sensu. No ale przejdźmy do spraw ważniejszych, czas zapytać o imię niewiasty, która to pierwsza wyciągnęła do niego pomocną dłoń. Tak w skrócie można to określić, bo było to z jej strony naprawdę miłe. Mało kto zbliża się do uzbrojonego nieznajomego, przynajmniej w jego stronach.
- A jak cię zwą o pani?
Spytał, następnie przykucnął i zaczął delikatnie klepać w swoje kolana. Oczywiście chciał zwrócić uwagę szczeniaczka, bo strasznie go korciło go wziąć na ręce. Jednak nie chciał go też zbytnio zmoczyć. A swoim przesiąkniętym wodą ciałem, nie będzie to zbyt duży problem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Plaża pod Portem Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem Empty

Powrót do góry Go down
 
Plaża pod Portem
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Dzielnica Portowa-
Skocz do: