deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Plaża pod Portem

Go down 
+4
Da'enys
Momige
Lyssa
Arme'iel
8 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPią Gru 06, 2019 10:52 pm

First topic message reminder :

Plaża pod Portem - Page 2 Bicz10

Piaszczysta plaża, niestety dość zanieczyszczona. Można tu znaleźć sporo portowych odpadków, zepsutych fragmentów statków i tak dalej... Jeśli oddali się nieco od portu, zaczyna robić się dużo przyjemniej - śmieci zastępuje wyrzucane przez morze drewno i muszelki. Nieco dalej od linii brzegowej można znaleźć wiele skał i rośliny do wielkości krzaków, łącznie z krzewami owocowymi jak maliny czy jeżyny. Sporo elfów lubi przychodzić tu na spacery, aby porozmyślać, a artyści twierdzą, że silnie wiejący tu wiatr ich inspiruje.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyCzw Lut 06, 2020 12:14 am

Mierzyła wzrokiem swoich jasnych oczu sylwetkę mężczyzny. Był sporo wyższy od niej, odziany w zbroję, która dodawała mu masy, gdzieniegdzie upstrzoną zielonymi wodorostami, które zapewne przylgnęły do niej, gdy był w wodzie. W końcu objęła spojrzeniem jego twarz: ciemne oczy, krótkie włosy i kędzierzawa broda. Nieznacznie uniosła kąciki ust. Gdyby go ostrzyc i wysuszyć, mógłby sprawiać wrażenie szlachetnego męża. Divya znowu przeniosła jasny wzrok na jego ciało i spostrzegła rany oraz zadrapania, których za pierwszym razem nie przeuważyła.
Po samym entuzjazmie w głosie mężczyzny zrozumiała, że nie bawił się rekreacyjnie z dianthusami w morzu. Musiało się coś stać, a ona była prawdopodobnie pierwszym świadkiem. Dla Divyi było to jednoznaczne ze zobligowaniem do pomocy mu.
Z chwili na chwilę jednak ten entuzjazm wywołał u niej pewien niepokój. A może stuknął się w głowę o jakiś kamień i miał wstrząs mózgu? Na jego miejscu większość ludzi byłaby przerażona albo zaszokowana. Zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się, gdy nagle pojawiło się wyjaśnienie - to wyprostowało wszelkie zmarszczki na jej obliczu, zastępując je nagłym zrozumieniem.
— A więc jesteś rozbitkiem? — Zapytała, choć znała już odpowiedź. W jej głosie pobrzmiewała troska. — Gdzie wydostałeś się na brzeg? Było was więcej? Potrafiłbyś określić, gdzie się rozbiliście? — Musiała zadać te pytania, ważne było, by wiedzieć, czy jeszcze komuś trzeba będzie nieść pomoc. — A ty? Co z twoimi raniami? — Odruchowo wyciągnęła dłoń w jego kierunku, lecz zaraz ją powstrzymała, pomna przykazań etykiety o przestrzeni osobistej. — Ktoś powinien szybko cię obejrzeć. Czy coś jeszcze poza tymi widocznymi obrażeniami cię boli?
No tak, cała Divya. Nie mogła nie zapytać, nawet jeśli się na tym nie znała.
Jego słowa przywitały się z iskierką ciekawości w oczach elfki. Uznała jednak, że to może nie być odpowiedni moment na historie. Nie mniej zaciekawił ją jego tytuł. Heldun? Kim, do stu wyrmów był Heldun?
— Miło mi cię poznać, Falbornie. Jestem Divya — uśmiechnęła się, z jej oczu jednak nie znikało zaniepokojenie. Mężczyzna zdawał się być krzepki i nie wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć, ale lepiej było w porę zareagować, tak na wszelki wypadek.
Gareon zamachał nieśmiało ogonkiem i spojrzał na Divyę niepewnie. Psiak był półroczniakiem w typie mastifa i mimo swojej wielkości wciąż miał jakieś kompleksy. Urocze. Białowłosa skinęła przyzwalająco głową, a płowy szczeniak potruchtał do kucającego człowieka. Div obserwowała ich z lekkim uśmiechem, wciąż niepewna, co powinna zrobić.
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyCzw Lut 06, 2020 8:43 pm

Kiedy tylko Divya zaczęła obsypywać Falborna pytaniami na temat rozbitków i ran oraz zapotrzebowania pierwszej pomocy, mężczyzna na chwilę się pogubił. Za dużo pytań jak na jedną chwilę, jednak wypadałoby odpowiedzieć. No to wpierw zacznijmy od pierwszego.
- Dokładnie, jestem rozbitkiem.
Odpowiedział, następnie zastanowił się przez chwilę. Z czego pamięta, został wrzucony do oceanu w dość brutalny sposób. Raczej wątpił, żeby ktokolwiek inny wpadł za nim. A nawet jeśli, to nie miał tyle szczęścia co on. Drapiąc się po głowie, Fal przez chwilę zbierał myśli.
- Raczej wątpię, żeby byli inni. W moim przypadku, to ktoś mnie wrzucił do oceanu. Tak więc nie musisz się martwić, że będzie więcej rozbitków.
Jak na pierwszą spotkaną osóbkę, Divya była dość miła? Rzadkość spotkać aż tak dobroduszną osóbkę w tym przeklętym świecie, a tu proszę. No cóż za niespodzianka i całkowite zaskoczenie, aż miło na serduszku. Jednak wracając do dalszej części, jego rany. Po za bólem głowy, to raczej wszystko jest w porządku. Nawet jeżeli na jego odzieniu jest jakaś krew, to raczej nie jego. Choć może przeoczył kilka zadrapań, cóż.
- Spokojnie, boli mnie tylko głowa. To nic poważnego.
Chociaż zamiast przeglądu medycznego, bardziej by się skusił na ciepłą strawę i miejsce przy kominku. Tka to by było wręcz zbawieniem dla niego.
- Jeżeli byłabyś taka miła i wskazała mi karczmę, to by było wystarczające żeby postawić mnie na nogi.
Chociaż samo ognisko by wystarczyło, byleby się wysuszyć. Już nawet nie pamięta ile dni minęło od ostatniego posiłku, przydałoby się napełnić żołądek i pozbyć większości ubrania. Zbroja już wyniszczona, tabard poszarpany. Skąd teraz pieniądze wziąć na to wszystko? No nie ważne, to kwestia na później.
- Divya, piękne imię.
Odpowiedział zadowolony, następnie w końcu piesek podszedł bliżej niego. Tak mógł go dopaść w swoje rączki i zacząć czochrać oraz głaskać, było to dla niego bardzo uspakajające. Uwielbiał zwierzaki, więc każda możliwość zabawy z nimi przynosiła mu ulgę na serduszku. Jednak wracając jeszcze do rozmowy, bo jest temat który trzeba było poruszyć.
- Pierwszy raz jestem na innej części świata, opowiesz mi trochę o tym miejscu?
Spytał, po chwili przestając głaskać psiaka i wstając na proste nogi. Jest zbyt przemoczony i zmęczony, żeby aż tyle kucać.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPią Lut 07, 2020 7:38 pm

Widząc, że Falborn z lekka ogłupiał przez falę pytań z jej strony, posłała mu przepraszający uśmiech. Trochę odzwyczaiła się od dwornych rozmów, a przez długi czas po opuszczeniu kręgów elity w ogóle nie miała z kim gadać, stąd pewne braki w jej pamięci dotyczące znajomości zasad kulturalnej pogawędki i... w ogóle znajomości manier. Choć teraz była już kimś innym, nie musiała tak bardzo się wysilać. Nie była brana już pod uwagę jako córka arystokraty, nikt też nie znał pochodzenia jej matki. Poza nią samą. Także z twarzy się zmieniła, miała bardziej dojrzałe, typowo elfie rysy niż ta rozchichotana, elokwentna damulka z Vakhos. Włosy jej urosły i bardziej odbijały blask księżyców niż je chłonęły, lecz oczy... oczy pozostawały te same, niemożliwe do pomylenia z kim innym.
Kamień w jej kieszeni rozgrzał się i lekko zawibrował, przez co o mało nie pomyliła go z jedynie własnym dreszczem. Drgnęła i odruchowo przycisnęła rękę do kieszeni. Słysząc jego odpowiedź, zmarszczyła brwi i uniosła dłoń wyżej, opierając ją na mostku.
— Dlaczego ktoś chciałby zrobić coś takiego? — Zapytała z wielkimi oczami. Naraz poczuła lekki niepokój: a co, jeśli to był jakiś dziki pirat? Znała jednego takiego gagatka, ale ten zawsze wracał do portu w Ga'lantis. "Czy to oznacza, że Begawiel to pirat udomowiony?" Przemknęło jej przez głowę i poczuła, jak kąciki ust mimowolnie jej się unoszą. Szybko przywołała się do porządku i wróciła myślami do Falborna. Odetchnęła głęboko i lekko pokręciła głową z niedowierzaniem. Ludzie to jednak dziwna rasa. Kto chciałby robić krzywdę swojemu pobratymcowi?
— Jesteś pewien, Falbornie? — Zapytała z powątpiewaniem. — To może być jakiś groźny uraz. Mam wśród swoich klientów i medyków, mogliby cię obejrzeć — podsunęła, po raz kolejny zapominając, że nie wszyscy wiedzą, że jest fryzjerką i że taka odpowiedź może brzmieć dwuznacznie. Tak czy siak, mężczyzna jednak uparł się na karczmę i Divya westchnęła cicho, zrezygnowana. — Tak... tak, oczywiście — przeciągnęła dłonią po twarzy i zamrugała szybciej, lekko kręcąc głową. — Omówimy tam resztę spraw, ja ci opowiem o Ga'lantis, a ty mi powiesz jak właściwie się tu znalazłeś. Zgoda? — Powiedziała, wyraźnie dając do zrozumienia, że tak szybko jej się nie pozbędzie. Na koniec uśmiechnęła się miło. Oczywiście, że zamierzała pomóc Falbornowi. W końcu... zdecydowała się na to w momencie, gdy do niego podeszła.
Patrzyła z uśmiechem na mężczyznę bawiącego się z jej nowym pupilem.
— Dziękuję — odparła po czasie na jego komplement. — Twoje też jest intrygujące. Co oznacza?
Kiedy już Falborn był gotowy, ruszyła z nim do Karczmy pod Węgorzem.

z/t oboje
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyNie Lut 16, 2020 6:36 pm

Pora była wczesna, a pierwszy księżyc zajaśniał na nieboskłonie nie tak znowu dawno. Nieomylnym znakiem, że noc tyle co minęła był chłód piasku, który nie został jeszcze nagrzany letnimi promieniami Araha. O tej godzinie ciężko było uświadczyć na plaży żywego ducha, co było też głównym powodem, dla którego właśnie ten moment został wybrany na trening. Gdzieś w oddali majaczyły co prawda niewielkie żagle łodzi rybackich, które wyruszyły na morze z sieciami jeszcze gdy panował półmrok. Tym razem, jeśli dobrze pójdzie, połowy urozmaici rybakom widok krążących ponad ich głowami potężnych smoków.
Nie wylądowali bezpośrednio na piasku, ale i tak ruch potężnych skrzydeł wzniecił jego chmury w powietrze. Najbardziej dogodnym miejscem na rozpoczęcie ćwiczeń wydawał się być fragment plaży odsunięty od portu. Z dala od gwaru tam panującego i zanieczyszczeń, tutaj jedynym zakłóceniem było nieustanne rozbijanie się fal o wybrzeże. Morze na szczęście było tego dnia spokojne, co Yenna’thal uznała oczywiście za pozytywny znak. Zadanie stojące przed nimi już było w pewnym stopniu wyzwaniem, nie wyobrażała sobie podejmować go podczas sztormu, gdy dopiero zaczynali poważne próby.
Kobieta odpięła wyćwiczonym ruchem klamry pasów, które utrzymywały ją przypiętą do pokaźnego siodła na smoczym grzbiecie. Poklepała pokrzepiająco zieloną szyję Izracalla zanim z podobną sprawnością nie zsunęła się na ziemię. Zjawili się tutaj odrobinę przed czasem, gdyż elfka chciała przed przybyciem starszego strażnika oswoić gada z nowym miejscem. Wolała podchodzić do tematu stopniowo, małymi kroczkami. Już wcześniej była zaznajomiona z problemem, z którym borykał się jej pokryty łuską partner, ale do tej pory nie leżała na nich presja czasu, by coś z ową fobią uczynić. Do tej pory Yenna zafundowała jaszczurowi jedynie kilka wizyt nad Jezioro Arei, ale było ono płytkie, a jego tafla rzadko kiedy marszczyła się od wiatru w przeciwieństwie do morza.
Zaczęła od najbardziej podstawowej czynności. Jeśli Izracall miał być zdolny do lotu ponad wodą, nie mógł czuć oporu przed wejściem do niej. Inaczej mowy nie było o tym, by zgodził się szybować dookoła mając jedynie niekończące się połacie morza. Gdy kobieta wyszła już poza teren, który zarośnięty był niewielkimi krzewami o grubych, mięsistych liściach, mogła zdjąć buty i podwinąć nogawki treningowych spodni do kolan. Żółte ślepia gada starały się śledzić ją póki co ze spokojem, ale też lekką podejrzliwością co do zamiarów swojego jeźdźca. Całkiem słusznie zresztą, bo wkrótce ciemnowłosa przebiegła w poprzek plaży i nie zatrzymała się dopóki nie stanęła wpół łydki w wodzie. Przez moment jedynie korzystała z przyjemnego uczucia, jakie oferowała ciepła woda, lecz wkrótce znalazła sobie zajęcie. Przez chwilę taplała się po prostu z uśmiechem, poruszając nogami i wykopując w powietrze kropelki, które lśniły w blasku porannego księżyca. Potem pochyliła się i spacerowała w poszukiwaniu kolorowych muszelek. Zanim zebrała ich garść, Izracall obserwował ją już z większym rozluźnieniem. Zawróciła wtedy w jego stronę, by pokazać mu swoje znaleziska. Te oczywiście go nie zainteresowały go dłużej niż przez sekundę, ale dało mu to okazję, by zapoznać się z intensywniejszym zapachem alg i morskiej wody niż ten, który przynosiła ze sobą lekka bryza.
– Tu ci będzie wygodniej niż w tych kłujących krzaczorach. Irnis – dodała komendę na zachętę, by upewnić się, że gad istotnie posłucha jej rady. W rzeczywistości smok zapewne nawet nie zorientował się ile roślin uległo pod jego ciałem w czasie lądowania, a suche gałęzie nawet nie drażniły jego pokrytego grubą skórą i łuską brzucha. Chciała jednak, by dołączył do niej na białym piasku i zaznajomił z tym specyficznym, grząskim rodzajem podłoża. Gdy smok wykonał to polecenie i zatopił swoje szpony w ziarenkach piachu, strażniczka nagrodziła go przyjemnym choć krótkim drapaniem po długiej szyi.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyNie Lut 16, 2020 9:04 pm

  Wiatr lekko szumiał, zarówno w zakątkach ubrań i uprzęży, tworząc specyficzne, jednolite tło, z którego raz po raz wyrywało się łagodne uderzenie skrzydeł Saeladi. Hełm był jednym z kluczowych elementów jeździeckiego zestawu Akadrela, bynajmniej ze względu na bezpieczeństwo. Nie zamierzali teraz walczyć, a upadek z tej wysokości jest i tak śmiertelny, niezależnie od wszelkich zabezpieczeń. Jedna z jego najważniejszych funkcji polegała na zakrywaniu uszu elfa; odcięte od zewnętrznego pędu powietrza, nie były przezeń zagłuszane i choć trzeba było przebić się przez zbroję, to jednak wciąż efekt był lepszy niż bez. A jednak i tak główną rolę grał tu dotyk oraz sama smoczyca. Saeladi wysyłała mu sygnały nawet nieświadomie, czuł doskonale ruch mięśni pod jej skórą, na przestrzeni lat zdążył się nauczyć, który co oznacza. Nauczył się też odczytywać smocze intencje na podstawie obecnych poczynań, lot bardziej nawet niż inne sposoby poruszania się wymagał konkretnych schematów, mniej lub bardziej naginanych. Był konsekwentny, dzięki czemu łatwo można było przewidzieć dalsze ruchy. Zwłaszcza znająć charakter wierzchowca.
  — Vanotaell — rzucił stanowczo. Smoczyca mruknęła z dezaprobatą, ale wyrównała lot, rezygnując z efektownej śruby nad miastem.
  Minięcie Gaya'Ros to była zaledwie chwila, wkrótce oboje zaczęli kołować nad skrawkiem plaży z Yenną i jej zielonym gadem. Sael ryknęła cicho i z zadowoleniem na potwierdzenie, że znalazła zgubę, ale nie obniżała pułapu, czekając na decyzję Akadrela.
  — Doskonała robota, Saeli. Alle norde — rzucił, zaraz mocniej zaciskają dłonie na uchwytach. Komenda była zarówno banalna, jak i niebezpieczna dla niewtajemniczonych, którzy znaleźliby się na jego miejscu. Samica zawinęła szybko i większość dystansu do ziemi pokonała luźnym pikowaniem, w odpowiednim momencie zgrabnie prostując. Zrobiła jeszcze jedno kółko dla wyhamowania i wylądowała miękko wśród karłowatych krzaczków nabrzeżnych. Posłała do Izracalla powitalny zgrzyt, bo tak najprościej było opisać ten dźwięk, po czym położyła się. Emenghai pochwalił starania smoczycy i uwolnił się z siodła, zaraz opadając na ziemię. Zdjął z pleców gizarmę, by przypadkiem na nic nie wpaść.
  — Vanto, Yenno — rzucił z nikłym uśmiechem. Ich położenia szukać nie musiał, poruszający się smok robił dostatecznie dużo hałasu. — Chodź, Saeli, Irnis. — Samica poderwała się z ziemi i podążyła za nim z zainteresowaniem. Elf zatrzymał się na granicy fal podmywających piasek. — Vanto, Izracallu — rzekł, kiedy smok zwrócił na niego uwagę, po czym zwrócił się znów do elfki. — Zgodził się wejść do wody?
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2020 12:12 am

Pośmiewisko jakie z siebie robiła z punktu widzenia osoby trzeciej było swoistym pokazem jej swobody. Izracall doskonale zdawał sobie sprawę z bezpośrednim podejściem Yenna’thal do jakiejkolwiek przeszkody. Była raczej typem, który wskoczy w ogień i z problemem spotka się stawiając mu czoła, niż skacząc dookoła niego. To miało jedynie smoka uświadomić nie tylko o tym, że żadnego zagrożenia nie było, ale również, że jeśli takie nastąpi, we dwójkę nic im nie będzie straszne. Czy takie przedstawienie gada przekonało choć po części, kto wie. Ale demonstracja jej nie zaboli, poza tym przy okazji mogła oswoić gada z mocnym aromatem słonej wody i przyzwyczaić go do jej bliskości, która budziła w nim pewną nerwowość.
Już jednak kusiło ją przejść do kolejnego etapu, jakim było zachęcenie smoka do zanurzenia się w wodzie. Nim mogła go jednak poprowadzić ku brzegowi, ponad ich głowami pojawił się widok drugiego smoka. Szara samica w tym momencie zwróciła się pyskiem do ziemi i zaoferowała ładny pokaz umiejętności, gdy złożyła skrzydła i zanurkowała tylko po to, by zgrabnie wyrównać lot tuż nad ziemią i wylądować z zaskakującą lekkością jak na tak pokaźnej wielkości bestię. Izracall momentalnie ożywił się u jej boku, odpowiadając na pozdrowienie smoczycy.
– Vanto. Jak zwykle o czasie, Akadrelu – powitała elfa pogodnym głosem i dołączyła do niego na skraju plaży. Zielonołuski też nie omieszkał zareagować na pozdrowienie, wydając z siebie gardłowy pomruk, nie zbliżał się jednak nadto. Czas faktycznie upłynął szybciej niż myślała, ale było jej nawet na rękę, że czarnowłosy będzie przy kolejnym ich kroku. Jego obecność wcale nie peszyła mniej doświadczonej strażniczki, wręcz przeciwnie, dodawała nieco otuchy. Liczyła, że podobne podejście Izracall będzie miał do pojawienia się Saeladi.
– Właśnie mieliśmy do tego przejść, prawda Izrac? – Sam zainteresowany nie wyglądał jednak na zachwyconego, nawet jeśli smocza mimika nie była równie bogata, co elfia. Nie zraziło to jego jeźdźca w żadnym razie, bo bez ociągania znowu weszła do wody mniej więcej na wysokość kolan. – Irnis – zabrzmiała komenda, a smok istotnie podniósł się i zaczął zmierzać w ich stronę. Zamiast jednak stanąć obok, zatrzymał się na brzegu i wyciągnął długą szyję, by jego głowa zawisła obok elfki. Cóż, teoretycznie był blisko, ale nadal wolał pozostać na suchym piasku. Chociaż kobiecie ciężko było ukryć rozbawienie, nie mogła pokazać, że takie zachowanie było pożądane. – Och, jak dojrzale z twojej strony – z tymi słowami wycofała się jeszcze dalej, póki nie stanęła po pas w wodzie. Jej cierpliwość nie znosiła dobrze takich małych postępów. – Irnis, Izracall – głos miała stanowczy, jasno dając znać gadowi, że wiedziała czego oczekuje. Ten potrząsnął łbem, lecz nie poruszył ponad to. Przez chwilę Yenna’thal miała wrażenie, że smok jej nie usłucha i już otwierała usta, by zawołać do niego ponownie, gdy on zaskrzeczał z jawnym niezadowoleniem, zamiótł ogonem nerwowo, ale postawił pierwsze kroki w wodzie, gwałtownie ją wzburzając. Zamiast stać w miejscu i czekać, zielonooka przesuwała się coraz dalej, nie bacząc na to, że moczy strój treningowy. Zakonserwowany woskiem i olejkami, był na swój sposób wodoodporny, a nawet jeśli ochronny film nieco się zmyje było to do naprawienia.
Zatrzymała się dopiero, gdy stała niemal po barki w morzu. Zmusiła tym samym Izraca, by zanurzył się głębiej niż się spodziewał z początku. Wyciągnęła ku niemu ręce, kiedy się zbliżył i nagrodziła jego starania gładząc bok pokrytej łuską szyi.
– Wspaniale – pochwaliła, chociaż tak naprawdę poziom wody nie sięgał jaszczurowi nawet jego brzucha. Widziała, że on i tak chętny był do powrotu na suchy ląd, ale postanowiła wykorzystać fakt, że już oboje byli w wodzie. – Spróbujemy wejść głębiej – poinformowała Akadrela i sięgnęła ku wypustkom na ciele gada, które pomagały jej się wspiąć na siodło. Deraas zdawał się jednak doskonale rozpoznać jej zamiary, bo gdy usadowiła się już na jego grzebiecie, zaczął się obracać ku brzegowi. – Vanotaell, lainoe – zwróciła się do niego uspokajająco, łapiąc zdecydowanie za uprząż. Miała nadzieję skierować Izracalla do przodu przynajmniej do momentu, w którym zanurzy się w morzu do żeber. Jeśli jednak wykazał zbyt dużą nerwowością zanim to nastąpiło, nie zamierzała zmuszać go do zbytecznego forsowania. Już i tak czynili dobre postępy. W razie czego mogli też wykorzystać obecność Saeladi, by zachęcić samca do dalszej pracy.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2020 1:57 pm

  Skinął tylko głową i pozwolił Yennie działać samej. Odsunął się nieco od dziewczyny, robiąc tym samym więcej miejsca dla jej smoka. Odgłos potężnych kroków był obiecujący do czasu, póki nie zatrzymały się one na suchej strefie. Nie zdziwiło go to, jeśli chodzi o swoją fobię, Izrac potrafił być uparty.
  Saeladi zamiotła ogonem po ziemi, siejąc małe spustoszenie wśród wydmowych traw za sobą. Przez chwilę przyglądała się swojemu łuskowatemu towarzyszowi, ale szybko jej uwaga została odwrócona. Akadrel schował kij i wycofał się ku wodzie na wzór czarnowłosej elfki, robił to jednak nieco szybciej. Słysząc ponowne zawołanie, stalowołuska ruszyła przed siebie bez wahania, a z widocznym zaciekawieniem. Takie scenariusze nieczęsto przerabiali i smoczyca niecierpliwie oczekiwała dalszego rozwoju akcji. Jeden krok za drugim rozbijał płytkie fale próbujące dotrzeć do brzegu. Saeladi kłapnęła pyskiem na jakiś przedmiot przepływający obok, ale był to tylko patyk.
  — Brawo, Izracall — rzucił z aprobatą, kiedy zielony jaszczur również do nich dołączył. Miał nadzieję, że zachowanie samicy go ośmieli, a przynajmniej upewni w tym, że woda nie robi krzywdy. Skinął na nią ręką, słysząc decyzję Yenna'thal. — Irnis, Saeli, pokażmy mu, o co w tym chodzi. — Uśmiechnął się nieznacznie, kiedy nos smoczycy spotkał się na moment z jego dłonią, by nakierować na jedną z przednich kończyn. Wychodzenie z wody nigdy nie było przyjemnym uczuciem, jakby chciała ona wciągnąć ciało z powrotem. Emenghai znalazł się w siodle, ale nie zapisał go chwilowo do uprzęży. Lekkim ruchem pokierował smoczycę wgłąb morza, lecz niezbyt daleko, by nie wystraszyć ich towarzysza. — Izracall, irnis... — To nie był rozkaz, nie od niego, Akadrel ograniczył się do zachęty. — Dalej, Saeli, zaproś go tu — dodał zaraz, odrywając uwagę samicy od uciekających jej spod łap skorupiaków. Poderwała łeb i odnalazła wzrokiem zielonołuskiego. Z jej przymkniętego pyska wydobył się melodyjny świergot zakończony zaczepnym pomrukiem. Przekręciła głowę niczym figlarne pisklę i zanurzyła nos w zielonkawej toni, by wyrzucić w powietrze kilka kropel słonej wody. Ogon smoczycy raz za razem muskał końcówką marszczącą się powierzchnię, kiedy nim poruszała.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2020 7:09 pm

Gołym okiem widać było niechęć, którą Izracall pałał do żywiołu, który ich teraz otaczał. Strażniczka wątpiła, by kiedykolwiek sam z własnej woli smok zapuścił się w otwarte morze lub zanurzył się w nim głębiej niż po podstawę szyi. Miał prawo się bać, choć taka fobia była przypadłością dość rzadko spotykaną pośród jego pobratymców. Yenna akceptowała to bez mrugnięcia okiem. Ba! Sama nie czuła się tak pewnie w wodzie jak mogło się zdawać. Nigdy nie nauczyła się pływać i głębiny jej również nie napawały entuzjazmem. Sytuacja jednak wymagała poświęceń i chociaż ciężko jej było patrzeć na to jak spojrzenie smoka skakało nerwowo po otoczeniu, przywołała go do siebie znowu, by stawił czoła swoim lękom.
Podczas całego procesu co jakiś czas zerkała na Akadrela, który dołączył do niej w wodzie i sam czekał na rozwój sytuacji. Gdy Saeladi dołączyła do elfów jako pierwsza, w przeciwieństwie do drugiego gada, nic sobie nie robiąc z wody rozbijającej się o umięśnione nogi. Smoczyca zdawała się wręcz traktować całe przedsięwzięcie jako miłą odskocznię od rutyny i korzystała z zalet nowego otoczenia, badając je również ciekawsko. Może to właśnie ten widok zmusił Izracalla do postawienia pierwszych kroków w wodzie. Gdy w końcu stawiając powolne i ciężkie kroki zbliżył się do swojej partnerki, ta nie szczędziła mu komplementu i pieszczot. Z gadziej paszczy wydostał się niemrawy nadal terkot ni to aprobaty, ni to podziękowania, gdy łypał złotym okiem na Akadrela, który również nie omieszkał go pochwalić.
– W takim razie panie przodem – uśmiechnęła się, gdy samica o metalicznym zabarwieniu minęła ich, kiedy oba elfy siedziały już w siodłach. Jednocześnie gładziła grzbiet własnego wierzchowca w uspokajającym geście. Zatrzymała go wpół obrotu, kiedy ten zamiast w głąb morza, chciał zawrócić ku plaży. Ten potrząsnął łbem, ale obrócił się w końcu ku Saeladi, bo zaczęła zachęcać go, by dołączył do niej.
– Chyba nie karzesz damie na siebie czekać, hm? – Izracall wydał z siebie zdecydowanie mnie entuzjastyczny pomruk, ale istotnie zaczął stawiać kroki w stronę smoczycy. Yenna powstrzymała się od wypełnionego triumfem okrzyku, bo jeszcze nie był to czas na świętowanie małych sukcesów. Była jednak dumna ze swojego smoka, który zwykle unikał wszystkiego co ma związek z wodą, a teraz w niej spacerował.
W przeciwieństwie do szarego gada, Izracall nie był tak zainteresowany tym co działo się pod powierzchnią morza. Do jego zwyczajowego opanowania dochodziły nerwy, które nie zachęcały go do badania otoczenia równie żywo co jego towarzyszka. Zamiast tego, gdy już znaleźli się na poziomie drugiego duetu, zielonołuski jedynie trącił przyjaźnie głową bok smoczycy, a potem zastygł w bezruchu, pomijając ogon, który poruszał się niespokojnie bijąc o taflę.
– Izrac, świetnie ci idzie – zapewniła go i zachęciła do zrobienia kółeczka wokół Saeli, co zrobił mniej opornie niż na samym początku. Zaproszenie innej pary strażniczej okazało się być świetnym pomysłem. Swoboda, z którą stalowołuska poruszała się w wodzie musiała dodać otuchy i zachęcić Izracalla do odważniejszych poczynań. Teraz pytanie jak poradzą sobie z kwestią lotu.
– Myślę, że to był dobry początek. Może spróbujemy zrobić kilka manewrów z dala od brzegu – rzuciła swoją propozycję. Z jednej strony nie chciała rzucać swojego smoka na głęboką wodę, ale szkoda byłoby nie wykorzystać obecności Akadrela i Saeladi oraz pewności z jaką współpracowali ze sobą.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 17, 2020 8:32 pm

  Po namyśle Akadrel przypiął paski od siodła, na wypadek, gdyby Saeladi rozpędziła się w swoich wodnych zabawach. Wbrew pozorom nie było o to trudno, a stalowa lubiła wymyślać najróżniejsze popisowe numery, by tylko zabłysnąć w tłumie. A teraz w dodatku miała przystojną, smoczą publikę.
  — Tak jest, jeszcze kawałek — rzucił do zielonego, w międzyczasie gładząc łopatkę smoczycy, by nie czuła się pominięta.
  Saeli mruknęła zaczepnie i szturchnęła nosem przedni kraniec skrzydła Izraca. Widząc, że ten się nie rusza, obróciła się do niego przodem, i zamruczała przeciągle. Chciała ruszyć się z miejsca, ale Emenghai ją powstrzymał. Przez moment powiodła wzrokiem za zielonym jaszczurem, by zaraz zanurzyć pół pyska w wodzie i zacząć puszczać bańki. Akadrel nie mógł się powstrzymać od rozbawionego uśmiechu, Saeladi zaś ponownie ochoczo zerknęła za towarzyszem. Jego sceptyczne podejście do sytuacji zaczęło ją lekko frustrować.
  — Dobrze, będziemy stopniowo się zbliżać. Leć przodem — odparł i wycofał nieco szaroczarną, by zrobić im miejsce do ewentualnego startu z wody.
  Sam Akadrel to właśnie zamierzał i kiedy tylko tamci znaleźli się w powietrzu, dał smoczycy sygnał do startu. Saeladi nie marnowała czasu, lekkim podskokiem wydobyła się z wody i zamachnęła mocno skrzydłami, rozsuwając fale na boki rytmicznym podmuchem. Szybko zatoczyła parę kółek, by nadrobić wysokość. Krótki moment poświęciła na obserwację wody ściekającej po jej łapach, by zaraz zbliżyć się do Izracalla od jego lewej. Prześliznęła się zgrabnie pod jaszczurem na jego prawą stronę i mruknęła z zadowoleniem. Przez chwilę lecieli we wręcz wymarzonym przez zielonego kierunku, ale nie na długo. Kiedy Yenna zarządziła powrót, smoczyca nie miała nic przeciwko. Była jak wróżka tańcująca wokół dziewczynki, którą stara się zwabić do lasu, przeleciała nad Izracallem, jakby chciała go złapać i pociągnąć za sobą.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptySro Lut 19, 2020 3:55 pm

Yenna’thal nie wyobrażała sobie pracy z żadnym innym smokiem. Po prawdzie, jej zielony partner był niebywale chętny do współpracy i prawdopodobnie przyjąłby na swój grzbiet kilkoro innych strażników, którzy byliby z nim mniej lub bardziej kompatybilni. Izracall lubił towarzystwo elfów i nie miał najmniejszych problemów z zaakceptowaniem i wykonaniem większości komend tak długo jak mógł zaufać swojemu jeźdźcy. Natomiast kobieta nie wyobrażała sobie trenować innego członka stada. Do tej pory miała okazję pracować razem z Ader’al i jej Mavalnen, a na niepewność ze strony błękitnej smoczycy pewnie nie wykazałaby się taką wyrozumiałością jak jej przyjaciółka. Sama myśl o tym, że mogła trafić na Shrevala wzbudzała jej ciarki wzdłuż kręgosłupa. Nie brakowało jej może temperamentu i przebojowości, ale do gada jeszcze bardziej porywczego od niej samej z pewnością nie miałaby cierpliwości. Nawet Saeladi mogła nie być dla niej tak dobrą parą, jaką była dla Akadrela. On nie miał najmniejszego problemu, by ukrócić jej żywą i popisową naturę kiedy trzeba. Młodsza elfka z kolei zapewne chętnie pozwoliłaby jej na wszystkie szaleńcze pokazy, co nie byłoby dobrym sposobem na utrzymanie dyscypliny i odpowiedniego poziomu posłuchu u metalicznej smoczycy.
Już teraz miała przed oczami doskonały przykład tego, z jaką sprawnością czarnowłosy potrafił zapanować nad ruchliwym gadem pod sobą. Na potrzeby treningu utrzymywał w ryzach jej ogromny entuzjazm co do niecodziennej sytuacji, a zarazem wiedział kiedy może pozwolić jej na więcej, by z kolei nie zrodziła się pomiędzy nimi frustracja i niezadowolenie. Yenna mogła tylko liczyć, że z biegiem lat nabierze takiego doświadczenia, jakim wykazywał się starszy elf.
– Brzmi dobrze – odruchowo skinęła głową, a gdy Saeladi zaczęła odsuwać się nieco Izracall kłapnął zaczepnie pyskiem nieopodal jej ogona, który nadal poruszał się swobodnie na powierzchni wody. Ożywił się nieco mając w perspektywie wyrwanie się z otaczającej go wody i Yenna już mogła poczuć jak stalowe mięśnie napinają się pod łuskami, gdy tylko czekał na jasną komendę z jej strony. – Hor – rzekła jedynie, a ogromne cielsko Izracalla wystrzeliło w górę z energią, a skrzydła załopotały, by nabrać wysokości. Tak jak było do przewidzenia, smok obrócił się w zgrabnie w powietrzu w kierunku brzegu i wydał z siebie zadowolony skrzek, a kobieta musiała się uśmiechnąć na ten dźwięk nawet jeśli wiedziała, że lada moment będzie musiała jeszcze trochę zepsuć nastrój swojemu partnerowi.
– Lainoe, na to jeszcze przyjdzie czas, Izrac – nakazała mu zwolnienie i wyćwiczonymi ruchami nakazała mu ostry zakręt jeszcze zanim znaleźli się nad plażą i nakierowała go łbem prosto w otwarte morze. Ten manewr spotkał się nie tyle z oporem ze strony smoka, co jawnym podenerwowaniem. Chociaż powinni szybować teraz spokojnie na takiej wysokości i wystarczyło, że błoniaste skrzydła uderzą powietrze co jakiś czas, te pracowały zdecydowanie szybciej, ale biły słabiej. Długa szyja natomiast zamiast skierowana na wprost, zwrócona była do dołu, jakby smok lustrował podejrzliwie niebieską toń, która rozciągała się pod nim.
Na „ratunek” na szczęście przybyli Akadrel z Saeladi, a mniejsza smoczyca nie miała problemu z tym, by odciągnąć uwagę zielonołuskiego od morza, a przyciągnąć ją na siebie. Zwinnie krążyła wokół większego gada, figlarnie zachęcając go do dołączenia do powietrznych igraszek. Takie zaproszenie nie mogło zostać bez odpowiedzi, toteż Yenna w tym momencie poluzowała swój ster i pozwoliła Izracallowi na swobodne działanie, by mógł się rozluźnić i zapomnieć na moment co ma pod sobą, a skupił na swojej towarzyszce.
Gdy tylko Saeli znalazła się nad nim, Izrac obniżył lekko pułap, jakby uciekał przed jej szponami i przyspieszył znacząco, by wystrzelić na przód. Wtedy też jego cielsko ułożyło się pionowo w górę, by szybko nabrać wysokości, przecinając drogę smoczycy z charczącym rykiem. Wtedy też znowu wyrównał lot i Yenna dostrzegła, że znaleźli się nieopodal łodzi rybackich, które już powoli zmierzały ku portowi ze swoim połowem.
– Dajmy im na co popatrzeć – jej głos przebił się ponad świst powietrza. Kto im zabroni popisać się małą sztuczką, kiedy mają po temu okazję. Z tą myślą Yenn pokierowała smoka w znany mu sposób, a jednocześnie pochyliła się nad siodłem, by przylgnąć ciaśniej do pokrytego łuską ciała i trzymała mocno, gdy Izracall przeszedł płynnie w widowiskową beczkę ponad głowami rybaków. Po tym manewrze jednak wrócił do spokojnego lotu w przestworzach, dołączając znowu do jaszczurzycy z wibrującym pomrukiem.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyCzw Lut 20, 2020 1:49 pm

  Suchy pisk Saeladi ponownie rozniósł się w powietrzu, kiedy większy smok umknął jej spod łap. Zamiotła ogonem i chciała zanurkować, ale Izrac wyprzedził jej pomysł. Ślepia smoczycy odprowadziły w przód wyprzedzającego ją jaszczura, aż ten przeciął jej drogę. Zareagowała zgrabnie, choć może trochę zbyt późno, jednak najwyraźniej umyślnie. Akadrel czuł pewność w ruchach smoczycy, nie do końca świadom, jaki szaleńczy pomysł skroił się w jej głowie. Ufał jej i dobrze wiedziała jak i kiedy to wykorzystać. Zwlekała do końca z przekręceniem się na lewo, mijając Izracalla zaledwie o kilka metrów, aż Yenna mogła poczuć na sobie pęd jej wielkiego ciała. Zatoczyła wąskie kółko wokół miejsca, gdzie zielony wzbił się do pionu, po czym wyrównała lot u jego boku. Mruknęła cicho w odpowiedzi na dotyk Akadrela i znów zerknęła na towarzysza.
  Ciężko powiedzieć, żeby słowa Yenna'thal były w stu procentach jasne, chociaż kruczowłosy domyślał się, co jest pod nimi.
  — Z przyjemnością — odparł z pewnym zadowoleniem w głosie i nakierował Saeladi na drugiego jaszczura. — Zabawmy się, Saeli.
  Stalowołuskiej wystarczyło krótkie zerknięcie, by zrozumieć, co zamierza druga para. Zatoczyła łuk i pomknęła w poprzek ich własnego toru. Zwinąwszy skrzydła, by przybrać jak najbardziej opływowy kształt, przeleciała przez pętlę tworzoną przez Izracalla i zawinęła do dołu, wywracając się tym samym do góry nogami. Emenghai czuł, jak jego ciężar na chwilę spoczął na paskach bezpieczeństwa i własnych rękach. Przewróciła się z powrotem dopiero nad wodą, o której zmarszczoną taflę zahaczyła końcówką skrzydła. Jeszcze dwa pacnięcia o morską toń i szerokim łukiem wróciła do wyższego pułapu. Zawiesiła wzrok na Izracu i ryknęła zachęcająco.
  — Alle, niech się zbliży do wody — rzucił, naciskając nieznacznie siodło. Saeli wydała kolejny trudny do sklasyfikowania dźwięk, a który układem mógł przypominać szczek. Zniżyła lot i przemknęła pod jaszczurem tak, by chcąc ją śledzić musiał obejrzeć się za siebie. Przez chwilę samica kierowała się w stronę brzegu, ale zaraz skręciła szybko z zaczepnym szczebiotem jak przekomarzające się dziecko. Jeśli podążył za nią, spróbowała jeszcze bardziej zbliżyć się do morza. Oczyma zaczynała już śledzić sporej wielkości rybę płynącą sobie nieświadomie tuż pod powierzchnią.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPią Lut 21, 2020 12:13 am

Obecność Saeladi działała cuda, Yenna’thal inaczej by tego nie mogła określić. Gdy sama próbowała nakłonić zielonego do szybowania ponad zbiornikiem wodnym, ten kategorycznie odmawiał spełniania tej komendy, chociaż zazwyczaj nie stawiał pod tym względem oporu. Ten smok był starszy od samej Yenny, dobrze ułożony i doświadczony w pracy z elfami, a jednak zawsze prezentował swoją upartą stronę, kiedy był postawiony przed wyzwaniem w postaci wody, chociaż każde inne podejmował bez grama zawahania. Momentami skłaniało to kobietę do zastanowienia się co było przyczyną tej osobliwej fobii. Może miało to związek z jego wczesnymi latami, gdy był zaledwie smoczątkiem? Kto wie czy nie było to powiązane z poprzednim jeźdźcem, który miał szczęście dosiadać zielonołuskiego? Pewnie nigdy się nie przekona, bo chociaż chciałaby poznać tę historię, Izracall jej raczej nie opowie.
Tak czy inaczej, w tym momencie obecność innego członka stada okazała się niezastąpionym bodźcem, który zmusił Izraca do przynajmniej częściowego pominięcia tego, gdzie się znajduje. Skupiony był natomiast na powietrznych manewrach, w których czuł się, o ironio, jak ryba w wodzie. Yenna pogratulowała sobie również w myślach doboru partnerki do dzisiejszych ćwiczeń. Saeladi była perfekcyjną kandydatką. Już począwszy od tego, że była samicą, jej towarzystwo stawało się motywacją. Oczywiście w stadzie było ich więcej, ale Mavalnen była zbyt łagodna, by zielony smok przejął się jej zaczepkami, z kolei Vaelith niezbyt chętnie współpracowała z pozostałymi gadami.
To zgranie, które cechowało stalowołuską objawiło się między innymi w tym jak sprawnie potrafiła wyczytać i dopasować się do poczynań samca. Yenna z pewnością nie spodziewała się tego, że z jednej strony błyśnie im jedynie szara smuga, gdy Saeli śmignęła sprawnie tuż obok. Kobieta poczuła jak pęd jej lotu zmusił do tańca włosy na jej głowie, które umknęły z misternego warkocza. Och, miała wrażenie, że ta samica była jej smoczym odpowiednikiem. Nie bała się bardziej ryzykownych popisów, była otwarta na wszystko i ewidentnie skora do zabawy. Nawet gad, który miał już swoje lata i stoickie usposobienie musiał odpowiedzieć na ten entuzjazm.
Być może powinna była faktycznie bardziej sprecyzować swoje słowa, ale okazało się to zbędne. Intencje strażniczki okazały się być na tyle jasne, że mężczyzna szybko się w nich zorientował i przystał na propozycję wykonania kilku bardziej wymyślnych figur w powietrzu. Już po chwili obracała się z Izracallem pośród chmur w jakże widowiskowy sposób, a druga para zgrabnie wplotła swoją część, gdy smoczyca przemknęła niczym szary pocisk w samym środku akrobacji. Gdy tylko pęd powietrza zelżał i na to pozwolił, Yenna zaśmiała się głośno w reakcji na udany pokaz. Takie kombinacje dawały o wiele więcej satysfakcji z poprawnej ich egzekucji.
– O to chodzi! Doskonale – pochwaliła swojego jaszczura i nie musiała go zachęcać, by znowu ruszył za samicą, jej ryk był wystarczającym zaproszeniem, na które teraz odpowiedział równie ochoczo. Powietrzne igraszki były doskonałym sposobem na rozluźnienie dla latającego gada. Zgodnie z intencjami tamtej dwójki, Izracall obrócił się, utkwiwszy wzrok w towarzyszce zabaw i podążył za nią, o czym raczył jej dać znać krótkim terkotem. Skupiony na tej smoczej wersji gry w berka, Izracall nie przejmował się tym, jak bardzo zbliżali się do poziomu morza. Chwilowo usiłował raczej zbliżyć się do Saeladi, która umykała mu zręcznie dzięki swojej zwrotności.
– Zaraz nam umkną, alle – nadal pod przykrywką czystej rozrywki zachęcali niechętnego z początku smoka do zmniejszenia odległości od tafli słonej wody. Szmaragdowy jaszczur usłuchał i obniżył pułap, by w końcu zrównać się z ciałem Saeli i zerkając na nią żółtymi ślepiami wydać z siebie zadowolony skrzek. Wychyliwszy się nieco zza szyi swojego smoka, Yenna’thal mogła ocenić, że teraz istotnie nie dzieli ich wiele od morskich fal. Zobaczmy jak jej partner zareaguje na jeszcze bliższe z nimi spotkanie.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPią Lut 21, 2020 7:52 pm

Fakt, że samiec za nią podążał, był dla smoczycy zdecydowanie przyjemny i budujący. Nie tylko udawało jej się sprostać zadaniom, ale w gratisie zyskiwała kompana do igraszek. Trzeba było przyznać, że ta praca była wyjątkowo luźna, przypominała bardziej zabawę, zwłaszcza dla niej, która nie borykała się z żadnym problemem tak, gdzie się znaleźli.
  Zerknęła na jaszczura i zamruczała z zadowoleniem, jakby chciała pochwalić jego starania dogonienia jej. Przez chwilę lecieli obok siebie, aż Saeladi odbiła nieco w bok.
  — Alle, nie szarżuj... — rzucił Akadrel, czując jak mięśnie jego wierzchowca napinają się z jakimś przygotowaniem. O tak, z pewnością coś chodziło jej po głowie, coś bardzo pociągającego, a jednak nie była pewna co do pozwolenia. Obniżyła lot nie tak gwałtownie jak wcześniej, a jednak nie omieszkała obejrzeć się na zielonego. Jej poruszające się raz po raz skrzydła muskały powierzchnię oceanu. Sięgnęła pazurem do fali, wydając z siebie dość charakterystyczny pomruk, który jednak nie był skierowany do Izracalla, a jeźdźca. Pytanie.
  — Nie krępuj się — odparł Emenghai na znany sobie sygnał, a samica raz tylko zbliżyła się jeszcze do wody i sięgnęła łbem z zawrotną prędkością. Odbiła się znów w górę, ale nie na tyle, by trzeba ją było gonić.
  Saeladi zaćwierkotała do swego łuskowatego towarzysza, w pysku ściskając lśniącą srebrzyście rybę długą niemal tak samo jak Yenna. To była zachęta, jakby właśnie zdobyła cennego fanta, który decydował o wygranej. Jeśli Izrac podleciał, uciekła w bok, przemykając nad falami.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptySob Lut 22, 2020 10:39 pm

Można powiedzieć, że kamień spadł jej z serca, odetchnęła z ulgą i pewna doza zmartwień została zażegnana dzięki temu porankowi. Zrodziły się one już przy stole w sali zebrań Korony, a utrzymywały się nieprzerwanie gdzieś tam z tyłu głowy, gdy myślała o wyprawie. Najpierw pluła sobie w brodę, że nie zajęła się fobią Izracalla wcześniej, ale z kolei pracowała z nim zaledwie parę lat, z czego i tak sporą część spędzili na ćwiczeniu innych, bardziej niezbędnych komend i manewrów. No i wtedy nie mogła sądzić, że nagle nadejdzie moment, kiedy przypadłość samca stanie się kluczową przeszkodą w czymś, co miało zaważyć na całej przyszłości Straży. Teraz jednak, gdy szybowała na grzbiecie swojego partnera ponad morzem wiedziała, że przynajmniej po części udało się ten kryzys naprawić. Nawet jeśli według słów Imarisa w razie czego udaliby się okrężną drogą, w rezultacie utrudniłoby to organizację całego przedsięwzięcia i kto wie ile wcześniej musieliby wyruszyć, by nadrobić stratę. Może przyjęłaby tę opcję z większą nadzieją gdyby skład jej drużyny był inny i był wśród nich jeszcze jeden doświadczony strażnik. Ranaia z pewnością sobie poradzi mając pod sobą Vaelith, ale nie dało się ukryć, że była najświeższym nabytkiem Straży. Z kolei już sam fakt, że najprawdopodobniej to w towarzystwie Yenna’thal będzie leciał dowódca Oddziałów kazał jej tylko bardziej pochylić się nad własnym smokiem. Żaden gad nie przyjmował na swój grzbiet zbyt chętnie zupełnie obcych elfów.
Obudziło to w niej myśl, że może i z tym należało coś zrobić, ale odsunęła na moment ten nowy pomysł. Na to też przyjdzie ewentualnie czas, a teraz należało się skupić na tym, co działo się dookoła niej. A działo się sporo, bo latający pościg trwał w najlepsze, a oba gady coraz bardziej obniżały swój pułap. W końcu Izracallowi udało się doścignąć swoją towarzyszkę. Gdy ta odbiła w końcu w bok i skierowała jeszcze bardziej w dół, zielony przez moment się wahał, co jego strażniczka potrafiła bez problemu wyczuć. Mogła jednak wkroczyć w tym momencie i samej naprzeć na gada, by zachęcić go do dalszych ekscesów u boku Saeladi.
Zgodnie z jej instrukcją, potężne cielsko obniżyło się i teraz szpony jaszczura muskały taflę, tnąc fale. Yenna poszła o krok dalej i odsunęli się na chwilę od Akadrela, by mieć miejsce na lot delikatnym slalomem. W ten sposób to jedno, to drugie błoniaste skrzydło miało okazję, by pruć wodę, gdy brali korektę swojego kursu. Kiedy jednak dołączyli znowu do stalowołuskiej, ona popisała się refleksem zanurzając nagle pysk w toni i odlatując z nadal trzepoczącą jeszcze słabo rybą w paszczy. Izracall zareagował na ten popis pomrukiem, jednak kobieta nie potrafiła sprecyzować jego znaczenia. Równie dobrze mogła to być aprobata, a z drugiej strony jedynie zauważenie zdobyczy. Sam jaszczur nie okazał jednak ogromnego zainteresowania, by powtórzyć ten wyczyn, za co Yenna go nie winiła. Jednak pewna była, że wzmógł się jego apetyt, a zaraz po zakończonym treningu łuskowaty ruszy na łowy.
Jego uwaga w końcu spoczęła na samej smoczycy i faktycznie podleciał bliżej, znowu rozpoczynając grę w berka, gdy Saeli umykała ze swoim łupem w zębach. Ryknął za nią krótko, ale ewidentnie miał swój cel, bo zatoczył szeroki łuk, by odciąć ściganej drogę w otwarte morze i o ile nie wyminęła go wzlatując wyżej, zamierzał naprowadzić ją w stronę brzegu. Vaeg nie oponowała temu działaniu, Blos stał już wysoko na niebie i uznała prawo Izracalla do powrotu na suchy ląd. Mogli poczynić postępy, ale to wcale nie znaczyło, że gad nagle pokocha żywioł, który do tej pory budził w nim ostrą niechęć.
– W porządku, zasłużyłeś – przyznała z uśmiechem, gdy Izracall skierował łeb w stronę plaży. Ku jej własnemu zadowoleniu, ten wcale nie uniósł się wysoko ponad wodę, ale pozostał raczej w jej okolicy, by co jakiś czas zahaczyć o taflę końcówką skrzydła. Wydał z siebie również terkot, którym zaprosił Akadrela wraz z Saeladi na przerwę.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyNie Lut 23, 2020 6:38 pm

  Samiec zaczął za nimi podążać, co tylko podsyciło ekscytację Saeli nową pogonią. Spróbowała odbić w prawo i umknąć na morze, ale zielony okazał się szybszy i po raz kolejny zastąpił jej drogę. Nie oponowała, a tylko zawróciła w wolnym kierunku, poniekąd też zachęcona do tego przez Akadrela. Dokładnej godziny teraz nie znał, ale miał jako takie pojęcie o upłyniętym czasie, a brak protestów ze strony Yenny był dostatecznie wymowny.
  — Norde, Saeli, wystarczy...
  Stalowołuska nieco mocniej zacisnęła zęby na wijącej się wciąż zwierzyny, by ta przestała się szarpać. Musnęła morską toń skrzydłami kilka razy i wzniosła się wyżej, w miarę, jak zbliżali się do plaży. Zwolniła i machnęła obszernie skrzydłami, zamiatając tuman piasku przed sobą, nim osadziła się miękko na plaży. Obróciła się z gardłowym pomrukiem do Izracalla i przełknęła ślinę, ściekającą jej do pyska. Odchyliła łeb i zmrużyła lekko ślepia z terkoczącym dźwiękiem.
  — Doskonale się spisałaś — pochwalił ją Akadrel, gładząc ręką szyję i bark smoczycy. — Alle — rzucił jeździec i zszedł na ziemię, kiedy ta się położyła. Odszedł nieco w stronę stałego lądu i obrócił się mniej więcej w stronę Yenny, jeśli zdecydowała się do niego dołączyć. — Myślę, że wystarczy jak na jeden dzień. I tak zrobił duże postępy — rzekł, krzyżując ręce na piersi.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyNie Lut 23, 2020 8:39 pm

Nawet cierpliwość tak wyrozumiałego gada jak Izracall kiedyś musiała ulec wyczerpaniu, zwłaszcza w okolicznościach, które dodatkowo były dla niego nerwowe. Jego jeździec akurat to potrafił doskonale zrozumieć, toteż czarnowłosa nie oponowała, gdy zielonołuski postanowił wyznaczyć nowy kierunek lotu. Jej skromnym zdaniem smok całkowicie sobie zasłużył na przerwę. Zwłaszcza, że z pewnością nie był to ostatni taki trening, a w najbliższej przyszłości bezpośrednio przed misją Yenna planowała regularnie wracać w jego towarzystwie na plażę. Po przełamaniu pierwszych barier, teraz powinno pójść zdecydowanie mniej opornie.
Samej kobiecie zakończenie dzisiejszych ćwiczeń też było na rękę. Sądząc po pozycji pierwszego księżyca i tak spędzili dobry kawał czasu nad morzem, po łodziach rybackich także nie było już śladu. Umykał przyjemny poranny chłód, a temperatura stopniowo zaczynała wzrastać, przypominając elfom, że mieli teraz najcieplejszą porę roku. Jubilerka już czuła jak jej skórzany strój treningowy przyciąga promienie i nagrzewa, co tylko pospieszało ją, by go z siebie zrzucić i zmienić na coś bardziej przewiewnego zanim ruszy na arenę, by odbyć rutynowy taniec z włócznią. Była pewna, że Akadrel również posiadał plany na resztę dnia. Nie dość, że kruczowłosy elf miał na głowie własne, zwyczajowe obowiązki strażnika, to z pewnością dokładał swoje pięć fialarów w przygotowania do wyprawy. Już nie wspominając o tym, że znajdował nawet czas, by pomóc pozostałym członkom Straży. Co prawda Yenna często żartowała na temat tego, jak chciałaby zobaczyć Emenghaia w stanie zdenerwowania, ale obecnie wolałaby tego uniknąć. Wystarczająco miał na swoim talerzu, a zielonooka zbyt szanowała mężczyznę, by umyślnie grać mu na nerwach. Przynajmniej teraz. Potem się zobaczy.
Saeladi również uległa zamiarom samca i faktycznie skręciła w stronę brzegu, gdy ten odciął jej drogę. Izrac podziękował jej skrzekiem i zgodnie poszybowali po raz ostatni ponad falami, nim oba gady na komendę swoich jeźdźców osiadły na plaży, wyrzucając przy okazji w górę chmury piachu. Szmaragdowy smok kłapnął pyskiem na mewę, która poderwała się do lotu spłoszona i obniżył się, gdy dostał sygnał ze strony strażniczki.
– Chyba przyznasz, że nie było tak źle, prawda? – mruknęła w stronę swojego jaszczura z szerokim uśmiechem, gdy zeskakiwała z siodła na grząskie podłoże. Dobrze, że dzięki pędowi powietrza wyschli i piasek nie przyklejał się teraz uciążliwie do mokrej skóry albo uniformu. – Byłeś niesamowity – dłonią przesunęła po zielonym nosie, a samiec zamruczał z aprobatą. Yennę rozpierała duma z tego jak dzielny był jaszczur w obliczu dzisiejszego zadania. Elfy miały smoki za nieustraszone i potężne bestie, co w gruncie rzeczy nie było kłamstwem, ale to także były świadome istoty, które miały prawo do odczuwania niepewności i niepokoju.
W tym momencie spostrzegła, że Akadrel odsuwa się nieco w bok i ruszyła w jego kierunku, zostawiając gady samym sobie. Po drodze odnalazła buty, które wcześniej wyzuła przed wejściem do wody i chwyciła je w jedną dłoń. W tym samym czasie Izrac przysunął się do Saeladi, by niuchnąć trzymaną w pysku zdobycz. Nie zbliżał się jednak zbyt mocno, bo nie każdy ogromny gad w naturze miał dzielenie się swoimi łupami. Zielonołuski był jednak wyraźnie zainteresowany, bo z racji swojej fobii jego dieta nie była bogata w owoce morza.
– To w głównej mierze wasza zasługa, sama nie osiągnęłabym z nim takich rewelacyjnych efektów – wyznała bez ogródek. – Jestem naprawdę wdzięczna za pomoc, od teraz będzie mi o niebo łatwiej zachęcić go do lotu nad wodą. Może nawet kiedyś zacznie samemu tu polować – tutaj wkradł się jej optymizm, bo na takie spekulacje było zdecydowanie zbyt wcześnie, ale nie mogła się powstrzymać. Iskierka nadziei, którą wskrzesił dzisiejszy ranek w tym momencie była już buzującym ogniem, a kobieta w głowie miała już plany na kolejne dni i urozmaicenia, które może wprowadzić w treningi.
– Pozwól, że zapytam – stanęła na jednej nodze i zaczęła balansować, by móc wcisnąć bosą stopę w buta. – Jak się zapatrujesz na obecność Oddziałów na wyprawie? Boję się, że przy dzikich smokach będą raczej balastem niż ogromną pomocą – co prawda potrzebowali do takiego przedsięwzięcia więcej osób do odwalania czarnej roboty, to potrafiła przyznać. Straż nie była na tyle liczna, by pozwolić sobie na zupełnie niezależny wylot. Miało to nawet sens w przypadku, gdy drużyną przewodził doświadczony strażnik, ale nie mogła nie mieć chociaż lekkich wątpliwości odnośnie lidera jej własnej grupy. W końcu co on mógł wiedzieć o smokach?
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 24, 2020 12:48 am

Saeladi pozwoliła smokowi obwąchać swoją zdobycz, choć obserwowała go przy tym uważnie. Jakby chciała sprawdzić, czy nie spróbuje jej sobie przywłaszczyć. Nie zrobił tego, co najwyraźniej przyjemnie posmyrało ego stalowołskiej, która zamruczała przyjemnym tonem. Przechyliła łeb i kilkoma krzywymi kłapnięciami rozgryzła rybę na pół, przywłaszczając sobie przednią część, która zaraz zniknęła w paszczy. Zmrużyła ślepia i klapnęła na piasku, posyłając Izracowi melodyjny gardłowy ćwierkot. Mógł sobie wziąć rybi ogon, jeśli chciał, z czego była ewidentnie dumna.
Akadrel przez chwilę śledził tę gadzią rozmowę, ale zaraz jego uwagę przykuły słowa Yenny. Uśmiechnął się lekko. Naprawdę miło było wiedzieć, że ktoś docenia to, co robisz, nawet jeśli dorzuca do tego subiektywną przesadę. W zasadzie nad tym ostatnim się nie zastanawiał, nie miało wielkiego znaczenia.
- Zawsze możesz na mnie liczyć - odparł, po czym nieznacznie uniósł brwi. Polować nad wodą? Ambitnie... - To nie jest niemożliwe, ale będzie wymagać znacznie więcej pracy niż przelot - rzucił z trochę większym dystansem, choć musiał przyznać, że ten pomysł brzmiał bardzo dobrze. Nie wątpił, że strażniczka byłaby w stanie to osiągnął.
Milczeniem wyraził zgodę na pytanie, pytanie, które jemu samemu często nasuwało się na myśl. To był kolejny problem, który należało ogarnąć w miarę wszelkich możliwości.
- Nie jest nas wielu, a w takim wypadku oni są najlepszym wyborem - odrzekł po chwili. - Mimo wszystko bycie w Oddziale do czegoś zobowiązuje, poza tym... Złożę im wizytę, poinstruuję Veyverie i w miarę możliwości pozostałych, poćwiczą z Saeladi... - Przeniósł ciężar ciała na prawą nogę. - Możesz zaznajomić z nim Izracalla. Na pewno lepiej zniesie jego obecność, jeśli poznają się wcześniej.
Przemyślał to jeszcze raz na szybko, chcąc się upewnić, że o niczym nie zapomniał. Miał tylko nadzieję, że Vey przystanie na ten pomysł, chociaż... Dlaczego miałby odmówić? To byłby nonsens.
- Zabierajmy się - stwierdził po chwili i przywołał do siebie smoczycę. Z początku niechętnie odrywała się od towarzystwa, ale ostatecznie przydreptała grzecznie do mężczyzny, pozwalając mu wsiąść. W głowie już odgrzebywał przygotowany rozkład dnia...

z.t.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 EmptyPon Lut 24, 2020 8:46 pm

Obserwowanie sposobu w jaki smoki obcowały ze sobą potrafiło być zajmujące. Czasem Yenna miała wrażenie, że przed sobą mają baraszkujące kocięta lub szczeniaki, gdy widziała jak członkowie stada gonią się nawzajem w powietrzu lub rywalizują o zdobycz niczym jakąś zabawkę. Oczywiście takie chwile były bardzo ulotne i elf szybko przypominał sobie z czym tak naprawdę miał do czynienia. Osobniki takie jak Shreval skutecznie uniemożliwiały przyrównanie relacji pośród smoków do jakichkolwiek innych istot. Do teraz na widok Helthirisa Yenna marszczyła brwi w zmartwieniu. Dobrze, że oba smoki trafiły na strażniczki, które potrafią odpowiednio się nimi zająć. Divya ze swoją troskliwością i dobrym sercem okazała się być niczym balsam dla oślepionego drakonida, z kolei Elyvie już czyniła postępy jeśli szło o opanowanie ognistych zapędów Shrevala.
Nie należy też zapomnieć, że choć wśród tych ogromnych jaszczurów górowały instynkty, to były jednymi z najinteligentniejszych stworzeń pośród gatunków fauny Ga’Lantis. Być może to dlatego praca z nimi niosła każdemu strażnikowi tyle radości i satysfakcji. Bo nie miało to formy byle uczenia sztuczek i bezwarunkowego posłuszeństwa, a polegało też w dużej mierze na budowaniu pewnej relacji i zaufania. Nie da się ukryć, że jeźdźcy polegali w ogromnym stopniu na swoich łuskowatych partnerach, ale była to wymiana dwukierunkowa.
Natomiast w tej chwili obecne na plaży smoki korzystały ze swojego towarzystwa na ile się dało, podczas gdy ich jeźdźcy odsunęli się na ubocze, by wymienić kilka pożegnalnych zdań. Izracall był całkowicie skupiony na samicy u jego boku, zerkając też ciekawsko na łup zwisający z jej paszczy. Ta szczodrze postanowiła podzielić się ogromną rybą i zaoferowała swojemu towarzyszowi połowę, którą on skrzętnie przyjął. Zielony deraas pochwycił rybi ogon, podrzucił podarek w górę i już po chwili pokryta srebrną łuską zdobycz znikła w pysku gada. Na przyjemny świergot Saeladi odpowiedział własnym, ale w jego wersji był on zdecydowanie niższy i chrapliwy. Nawet pomimo warunków, z którymi dzisiaj przyszło się Izracallowi zmierzyć, zdawał się on być całkiem ukontentowany przebiegiem porannego treningu.
– Tak, tak – przytaknęła może nazbyt pospiesznie, trochę zbywając nutę zwątpienia w głosie Akadrela. Oczy jej już błyszczały na myśl o tym, że może uda się zielonołuskiego wyzwolić z jego lęku i nie zamierzała spocząć na laurach po sukcesach dzisiejszego dnia. – Zaproszę cię kiedyś, żebyś przekonał się o jego postępach – zapewniła, a w jej głosie wręcz namacalny był uśmiech, który rozciągał teraz usta strażniczki.
– Też przeszło mi to przez myśl. Izrac może i jest wyrozumiały w stosunku do elfów, ale to zupełnie inne okoliczności – nigdy też nie miała okazji zapraszać na jego grzbiet kogoś, kto nie miał wcześniejszego doświadczenia ze smokami. A wolała nie ryzykować, że szanowny pasażer w swojej niewiedzy zrobi coś, by rozdrażnić gada. Dowódcą OS musiał być ktoś rozgarnięty, ale preferowałaby uniknąć scenariusza, w którym zlatuje on z siodła. Imaris miałby jej głowę. – Poślę zaproszenie do donżonu albo sama się tam wybiorę. Chętnie się przekonam kto nam będzie dowodził – dodała i zmieniła nogę, by wcisnąć drugiego buta, a następnie wyprostowała się.
– Jasne – rzuciła swobodnie i sama zbliżyła do swojego smoka, który sam wymieniał pożegnanie z Saeladi. Wdrapała się sprawnie na ciepły grzbiet i odruchowo założyła wszystkie zabezpieczenia. Shin’or, Akadrelu. Pozdrów ode mnie Elyvie – poprosiła i w następnym momencie Izracall już wzbijał się w powietrze wzniecając tumany białego piachu.


/zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Plaża pod Portem - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Plaża pod Portem   Plaża pod Portem - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Plaża pod Portem
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Dzielnica Portowa-
Skocz do: