deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Karczma pod Węgorzem

Go down 
+6
Kastiel
Vorlath
Ijo'Soth
Divya
Ader'al Lottia
Admin
10 posters
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Posts : 74
Posty fabularne : 127

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 04, 2019 1:19 pm

Karczma pod Węgorzem X5Ffr7p
~~~
Dozwolenie na dołączanie do rozgrywki podczas trwającej sesji.

Położona nad portem karczma, która specjalizuje się w podawaniu ryb morskich oraz owoców morza. Zawsze jest w niej pełno ludzi, a władze przeganiają spod niej żebraków.
Powrót do góry Go down
https://deraas.forumpolish.com
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyCzw Gru 12, 2019 12:04 am

Po porannej przejażdżce, obfitym obiedzie i spędzeniu większości dnia w domu, postanowiłam się w końcu przewietrzyć. Idąc przez miasto, obserwowałam jak starsi mieszkańcy powoli zbierają się do domów aby odpocząć przed następnym dniem pracy. Dzieci jednak dalej pałętały się po ulicach bawiąc się w najlepsze i korzystając z ciepłej pory roku. Założę się, że zanim kolejna godzina minie, młodziki wezmą przykład z rodziców i posłusznie będą chrapać w łóżkach.
Słońce powoli zachodziło, ale dla mnie to nic nie znaczyło. Szłam dziarskim krokiem do znanej mi karczmy. Rozpuszczone włosy podskakiwały mi pięknie przy każdym ruchu, kilka razy dla lepszego efektu odrzuciłam je wierzchem dłoni na plecy. Taka jestem cudowna.
Pchnęłam drzwi, wchodząc do budynku, a mój nos został gwałtownie zaatakowany mieszanką potu, alkoholu i ryb.
-Vanto!-zakrzyknęłam, witając się ze wszystkimi i śląc im szeroki uśmiech. Posłuszny tłum odpowiedział mi nieskoordynowanym rykiem zadowolenia, co z tego, że połowa elfów pijących tu dzisiaj mnie nie zna.
Rozejrzałam się po sali aby sprawdzić czy nie widzę tu żadnej znajomej twarzy. Ruszyłam do baru, gdzie praktycznie zawsze zajmowałam miejsce. Patrzcie jak cudownie, wszystko będę miała pod ręką. Kiedyś ktoś mi to miejsce zajął, a w tłumie nie każdy kelner widzi, że klient przy stole woła o dolewkę, i trzeba samemu chodzić.
Gdy tylko zajęłam miejsce, po drugiej stronie lady pojawił się przystojny, elf o długich blond włosach spiętych w luźny kucyk.
-Vanto Assan, to co zawsze poproszę.-rzekłam opierając się łokciami o barek i ściskając nieco hulający na boki biust, tak aby wybulić małą zniżkę, następnie wyłożyłam odpowiednią kwotę na blat. Nie to, że pijam tutaj aż tak często, jednak personel mnie w pewnym stopniu kojarzy. Jak to się mówi? Zapamiętują klientów aby ci czuli się wyjątkowo i wracali częściej?
Po krótkiej chwili mój trunek był gotowy. Skinieniem głowy podziękowałam chłopakowi, po czym odwróciłam się na krześle przodem do sali, plecami i jednym łokciem oparłam się o blat.
Obserwując tłum upijałam małe łyczki wysokoprocentowego piwa smakowego zmieszanego z owocowym, gęstym syropem. Lśniąco-malinowy kolor cieszył moje oko, a smak duszę. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, relaksując się na wszystkie sposoby i przy okazji eksponując imprezującym moje boskie, wyćwiczone ciało, które kilka godzin temu męczyłam siłowym treningiem. Ahh gdybym mogła to bym się tu i teraz rozebrała i pokazała im piękno. Wzięłam kolejny łyk piwka, a gdy w końcu opróżniłam kufel odwróciłam się znowu do pięknego chłopaka.
-Mogę dostać jeszcze raz to samo, Proszę Pana?-zagadnęłam go, święcąc perlistymi, równymi ząbkami i mrugając do niego zalotnie. Ten jegomość mnie uwielbia, ale jeszcze gówniarz z niego.
Już po chwili znowu siedziałam z alkoholem w dłoni i obserwowałam tłum, razem z nim śmiejąc się z głośno opowiadanych żartów, które zbyt błyskotliwe czy oryginalne to nie były, jednak tutaj atmosfera robi swoje. Będąc w tłumie endorfiny szaleją, emocje się udzielają i często nie sposób się temu oprzeć. Nie trzeba było czekać długo aż ja rzuciłam dowcipem. Oczywiście spotkał się on z aprobatą ze strony gawiedzi, a poza aprobatą usłyszałam też kilka propozycji spędzenia wspólnej nocy, ale ja się jeszcze dzisiaj nie wybawiłam żeby już z kimś gdzieś iść. Kolejny duży łyk przybliżający mnie do zamówienia trzeciego kufla.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyCzw Gru 12, 2019 9:53 pm

Divya już zapomniała, jak to jest wybrać się na przejażdżkę w celach krajoznawczych.
Z pewnym trudem postanowiła, że zrobi sobie małą przerwę od Helthirisa, który widocznie rozleniwiał się w jej towarzystwie. To dobrze, że smok czuł się w jej towarzystwie komfortowo, jednak czuła, że musi trochę przestać się nad nim litować i zachęcić do współpracy w nieco bardziej stanowczy sposób.
Jej rozpuszczone, wciąż nieco wilgotne po kąpieli włosy bujały się na boki w rytm kroków Jutrzenki. Elfka w jednej ręce trzymała wodze, a w drugiej opasłe tomiszcze, które wcisnął jej Imaris. Nosiło nazwę "Deraas - niezwykły umysł" i to właśnie tę księgę postanowiła przetrawić jako pierwszą - raz, że była to najgrubsza ze wszystkich lektur, więc pasowało rozprawić się z nią na początku, a dwa, że to właśnie ta jedna była dla niej chyba najcenniejsza w tej chwili. Resztę książek zostawiła w swoim lokum nad zakładem fryzjerskim, gdy wróciła do niego na noc, więc sakwa dyndająca przy siodle Jutrzenki była wypełniona tylko zwykłymi przedmiotami, których dziewczyna używała na co dzień.
— O, to jest dobre — powiedziała do klaczy. Podniosła na nią wzrok, by z uśmiechem zauważyć, że izabelowata skierowała w jej stronę jedno ucho. — Słuchaj: "Smok, który ma być kompanem w walce, nie może być traktowany jak pupil albo dziecko. Jego nastawienie ściśle zależy od jeźdzca, do którego jest przywiązany, zatem należy szczególnie zwracać uwagę na sposób, w jaki się obchodzi z drakonidą"... Już wiemy, co robię nie tak z Helthirem!
Divya nie doczekała się niestety odpowiedzi klaczy. Zatrzymały się na postój na plaży w zatoczce, gdzie elfka pochłonęła lwią część lektury, a następnie ruszyły do tawerny w porcie - Divya musiała w końcu umówić się z tamtejszym kelnerem na strzyżenie, o które ją prosił ponad pół miesiąca wcześniej.

Zostawiwszy Jutrzenkę w stajni publicznej, skierowała swe kroki do karczmy. Nie bywała w niej często, stąd też zapach, który powitał od wejścia, niemal zwalił ją z nóg. Zamrugała oczami, a następnie dzielnie udała się w stronę baru. Rozejrzała się, ale nigdzie nie ujrzała elfa, który chciał zamówić jej usługi. Zamiast tego podszedł do niej inny barman, blondyn o niskim głosie. Zapytana o zamówienie, poprosiła o miód pitny - nie chciała, by ktoś zaczął snuć niedorzeczne domysły na temat jej wizyty tutaj - a następnie spojrzała w lewo... I zdębiała. Ujrzała strażniczkę, która ją przyłapała nielegalnie w smoczym Gnieździe. Divya zawahała się. Zbyt późno już było na ucieczkę, a poza tym barman właśnie postawił przed nią zamówienie. Białowłosa upewniła się, że elfka - zdaje się, nosiła miano Ader'al - ją zauważyła, po czym uśmiechnęła się do niej niepewnie.
— Vanto — bąknęła, nie wiedząc co więcej może rzec.

[zaznaczanko]
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyPią Gru 13, 2019 2:13 pm

W końcu, po krótkiej wizycie w łazience, byłam gotowa na kolejne piwko. Siedziałam tam gdzie wcześniej, nikt nie ośmielił się zająć mojego miejsca, a w dłoni ściskałam trzeci kufel, sączyłam trunek powoli. Miał on inny smak niż poprzednie dwa, ale gdy spojrzałam pytająco na barmana wzruszył tylko ramionami, uśmiechnął się przepraszająco i powiedział, ze mój ulubiony syropek się skończył. No nic, nie będę się o coś takiego bić, zwłaszcza, że nie smakuje najgorzej.
Drzwi cały czas otwierały się i zamykały, bo ciągle ktoś wchodził lub wychodził, a ja nie miałam głowy do tego aby patrzeć na nowych przybyszy. Poprawiłam się nieco na krześle, bo zaczęłam zjeżdżać z siedzenia, założyłam włosy za prawe ucho i zbliżyłam naczynie do ust aby wziąć kolejny łyk.
Biały kolor rzucił mi się w oczy, więc kątem oka zerknęłam w lewo i to co zobaczyłam sprawiło, że nagle się zakrztusiłam. Połowa łyku wróciła gwałtownie do szklanki, a druga połowa została na szybko przełknięta. Kaszlnęłam i uderzyłam się pięścią w pierś, po sekundzie już patrząc na Divyę lekko zdziwionym spojrzeniem.
Odwróciłam ciało w kierunku współpracowniczki, znaczy no może nie pracujemy razem jakoś mocno, ale jesteśmy w jednej organizacji.
-Vanto-odpowiedziałam i posłałam dziewczynie niezręczny uśmiech, ale miał on w sobie coś zadziornego. Pociągnęłam nosem i upiłam nieco piwa, spoglądając na siedzących niedaleko mężczyzn śmiejących się z czegoś i chyba szykujących się do siłowania na rękę. Pokonałabym każdego z nich, bez problemów. Pomyślałam całkowicie szczerze i z niesamowitą pewnością siebie.
Zerknęłam na zamówienie Divyi i troszkę się zdziwiłam. Niby dużo elfów pije, ale ona wyglądała mi na kogoś kto alkoholu nigdy nie tykał, sama nie wiem czemu.
-Miód, hmm?-mruknęłam zagadując, sama nie wiem po co. Mniej niezręcznie by było gdybym gdzieś poszła, ale no to by było głupie. Nie jesteśmy w stanie wojny...chyba. Pewne sprawy zostały zwyczajnie niewyjaśnione, ale to było już jakiś czas temu i głupio teraz tak wracać.-Zawsze wydawał mi się strasznie słodki, ale masa słodkiego syropu wlanego do piwa mi nie przeszkadza. Hehe..-powiedziałam śmiejąc się z moich preferencji i wzruszyłam ramionami, przewracając oczyma.
Siedziałam bokiem go baru, który był z lewej strony, oparłam się o niego łokciem. Ponownie zwilżyłam gardło owocową pysznością i zmierzyłam białowłosą uważnym spojrzeniem. Zastanowiłam się chwilę co zrobić z tą sytuacją, nie przyszłam tutaj aby się spinać i stresować, albo wychodzić wcześniej niż planowałam tylko dlatego, że pojawił się ktoś kogo znam.
-Jak tam twój smok, treningi?-zagadnęłam, o coś co powinno choć na kilka sekund przerwać ciszę. O ile dobrze pamiętam to jej smok nie lata od jakiegoś czasu albo coś a tym stylu. Może jakieś postępy są. Odchrząknęłam cicho i czekałam na odpowiedź, o ile w ogóle ona będzie chciała do mnie mówić, może uzna, że to zbyt prywatne czy będzie miała inne zastrzeżenia. Może temat jej się nie spodoba, bo też tak bez ostrzeżenia i wstępu wyjechałam z tym pytaniem.

[podliczone]
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyPią Gru 13, 2019 10:54 pm

Divya z niepewnym uśmiechem obserwowała niedyskretną reakcję Ader'al na jej pojawienie się. Nie wiedziała, czy gdyby pozwoliła sobie na śmiech, to nie uraziłoby to starszej elfki. Choć ta wyraźnie była już lekko wstawiona, być może więc w tej fazie jeszcze śmiałaby się razem z białowłosą.
To prawda, Div nie była prawdziwą koneserką alkoholi, choć od czasu do czasu zdarzało jej się zajrzeć do butelki wina. W Vakhos pijało się głównie wytrawne trunki, lecz elfka zdecydowanie preferowała słodkie, czerwone. Jej ojciec zwykł z niej żartować, mówiąc że jakby jej dać do obiadu sok winogronowy zamiast wina, byłaby równie ukontentowana.
— Nie wzięłam ze sobą więcej pieniędzy — przyznała elfka. Spojrzała na butelki z trunkami za barem, po czym znów przeniosła wzrok na Ader. — Nie wiedziałam, że tu będę, a nic innego mnie nie stać — zaśmiała się cicho.
Divya spojrzała ukradkiem na drugą elfkę, upijając łyk miodu z kufla. Już przy pierwszym spotkaniu zaklasyfikowała ją do kobiet pięknych w bardzo oczywisty sposób - nie trzeba było się dwa razy zastanawiać nad ich urodą. Teraz uznała także, że Ader'al z pewnością jest też tym typem płci pięknej, za którą obejrzy się każdy mężczyzna. Białowłosa nachyliła się, by spojrzeć do kufla kompanki.
— To w ogóle da się pić? — ze zmarszczonymi brwiami zlustrowała czerwonawy napitek. Na jej usta wypełzł rozbawiony uśmiech. — Wygląda jak trująca krew biesa — wskazała.
Elfka wyprostowała przed sobą ręce a następnie uniosła je nad głowę, przeciągając się jak kot. Zapytana o smoka, w pierwszym odruchu wydęła lekko usta i uciekła wzrokiem w bok. Szczegóły pracy z Helthirisem nie były jakimś sekretem, ale też nigdy nie wywoływały szczególnego entuzjazmu. Póki co Divya zmagała się z jego lękami, lecz do przodu posuwali się w tempie popychanego przed morską bryzę bakłażana.
— Cóż... Helt to ciężki orzech do zgryzienia. Przynajmniej mamy ważny fundament, jakim jest zaufanie. Na razie to oraz te wszystkie podręczniki muszą mi wystarczyć — powzięła kolejną próbę nawiązania kontaktu wzrokowego z Ader'al. — Jeszcze nie zaczęłam oficjalnych treningów, ale dostałam od Imarisa całą masę książek do przeczytania przed nimi — Zdawałoby się, że Divya zmarkotniała. — A ty? Jeździsz na Mevalnen, prawda?
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySob Gru 14, 2019 2:34 pm

Wysłuchałam dziewczyny gdy mówiła dlaczego wybrała akurat to przesłodkie, złote coś, na co ja nigdy bym się nie odważyła. Skinęłam głową aby zwyczajnie dać znać, że ok, usłyszałam i jako tako rozumiem, bo nie miałam jak specjalnie odpowiedzieć.
Spojrzałam na tłum aby mieć jakieś zajęcie na te kilka sekund ciszy, gdy Divya pije. Spojrzałam na nią gdy zagadnęła o mój napój i razem z nią zajrzałam do mojej szklanki, trochę się zdziwiłam że tak ocenia piwko, ale jej uśmiech pokazał, że nie jest to złośliwość. Wyszczerzyłam się ślicznie i spojrzałam na nią figlarnym wzrokiem, po czym mrugnęłam oczkiem.
-Jestem taka wspaniała, że i krew biesa mogę pić.-odpowiedziałam z niesamowitą pewnością w głosie, a dla zaakcentowania tego, zadarłam nieco nosek, a wolną ręką odrzuciłam kosmki włosów z ramienia na plecy. Aby elegancko zakończyć mój pokaz wzięłam duży łyk "biesowskiej juchy". Po czym patrzyłam na nią uważnie, gdy się rozciągała i chyba nie mogła tego robić w bardziej widoczny i zwracający uwagę sposób. Więc to w taki sposób podrywa elfy? W sumie ciekawe jakie ma powodzenie. Zastanawiałam się chwilkę, a po sekundzie doszłam do wniosku, że z jej urodą może sobie przebierać w elfach i innych mieszańcach jak tylko chce.

Usiadłam wygodniej i zagadnęłam ją o jej smoka, aby może rozmowa stała się bardziej konkretna na gruncie na którym obie mamy coś do powiedzenia. Siedziałam z półuśmiechem i przytakiwałam czasem głową, a na jej reakcję o przymusie czytania książek uśmiechnęłam się jeszcze raczej, rozbawiona tym jak dowódca lubi męczyć innych. On się chyba nie zmienił, dalej obowiązkowy i dokładny, aż przesadnie.
-Eh, ten Imaris...-zaśmiałam się przewracając oczyma.
Opróżniłam kufel do połowy i z zadowoleniem skinęłam głową na potwierdzenie słów białowłosej.
-Ano, Mavalnen-powiedziałam imię mojej kochanej samiczki, gdyż usłyszałam lekkie przejęzyczenie.-Jest świetna i niesamowicie kochana, choć ma swoje wady.-spojrzałam na Divyę. Nikt nie jest idealny.-Chciałabym ją zabierać na polowania, ale one tego nie lubi.-westchnęłam na myśl o tym, że pewnie nigdy się do żywego pokarmu w pełni nie przekona.-No i czasem jestem zdziwiona jak łatwo wyczuwa moje wahanie. Jak jestem czegoś niepewna to łatwo jest jej o samowolną zmianę decyzji lub rezygnację, ale większość czasu radzi sobie dobrze. Muszę tylko dogadać się z kimś z naszych aby jakieś wspólne treningi były, jak za dużo pracuje bez towarzystwa to się staje humorzasta.-wyżaliłam się lekko. Młodsza elfka ze mną nie polata, z wiadomych przyczyn, a do innych strażników nie mam jeszcze aż takiej odwagi. Niby to nic wielkiego i trening jest potrzebny, ale noo...znajdę jakieś rozwiązanie.
Znowu cisza? Zrobiłam dziubek ustami i rzuciłam szybkie spojrzenie na chłopów, który właśnie wyłonili spośród siebie zwycięzcę siłowania się na łapy.
-Tak swoją drogą, to często tu przychodzisz?-zapytałam patrząc znów na młodą. Przyjście jej tutaj dzisiaj było nieplanowane z tego co mówiła, więc może to jest jej pierwszy raz w karczmie. Założyłam nogę na nogę, odstawiłam kufel na ladę i poprawiłam nieco gorset. Zaczęty temat pewnie nie pociągnie długo, więc już powoli zaczęłam układać w głowie kolejne pytanie. Potrzeba chwili aby się dopasować, a może zwyczajnie wyjdzie, ze jesteśmy dla siebie miłym towarzystwem do picia, ale do rozmów nie. Hmm. No, zobaczymy.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySob Gru 14, 2019 11:09 pm

Ader'al dość często przeczesywała wzrokiem tłum. Czyżby towarzystwo Divyi ją nużyło? Albo czekała na kogoś? Wilkooka poruszyła się niepewnie na wysokim stołku. Wypiła swój napój i nie wiedząc co zrobić w rękoma, włożyła dłonie do przestronnych kieszeni lnianej koszuli. Uwielbiała lekkie ubrania. Były znacznie wygodniejsze oraz bezsprzecznie przewiewniejsze niż skórzane spodnie, które właśnie opinały jej smukłe nogi. Na szczęście, jej garderoba składała się głównie z tkanin z bawełny oraz lnu. Uciekając z rezydencji w Vakhos, wzięła swoje najlepsze ubrania, z których następnie została okradziona przez wiedźmę. W zamian dostała inne - na szczęście głównie właśnie lniane i bawełniane. W stolicy Ga'lantis Divya zakupiła jedynie gronostajowe futro z dodatkowym kożuchem, które było na przecenie, ciepłe buty oraz wełniane spodnie na zimę.
Divya obdarzyła Ader rozbawionym uśmiechem, odsłaniając przy tym swe białe zęby.
— Oh, w to nie wątpię — zaśmiała się szczerze. — Nie wiedziałam jedynie, że do wspaniałości oraz odporności na trucizny dają też niezwykłą skromność!
Westchnienie drugiej elfki nie uszło uwadze Divyi. Przekrzywiła głowę z sympatyczną miną.
— Czyżby spektakularnej Ader'al dowódca Skrzydlatych też zaszedł już za skórę? — Powściągnęła w uroczy sposób szeroki uśmiech, który cisnął się na jej usta.
Kiwnęła głową, dając Ader znak, że zrozumiała swoją pomyłkę. Nie była jeszcze zaznajomiona z większością smoków z tutejszego stada i w sumie jedynymi imionami jakie oprócz Helthirisa pamiętała, było to należące do złotej drakonidy Imarisa, Shrevalowe, oraz dwóch smoków, z którymi już miała do czynienia: mroczna Saeladi, która niemal ją stratowała wzbijając się do lotu, gdy Div pierwszy raz wkradła się do Gniazda, oraz niesamowicie przylepny Daellas, któremu elfka musiała przynosić i zrzucać z przepaści udźce wieprzowe, by przestał narażać ją na odkrycie swoim nadmiernym zainteresowaniem wobec niej.
Białowłosa ponownie pokiwała głową, tym razem ze zrozumieniem. Z tego co już przeczytała, dowiedziała się że każdy smok ma swój unikalny charakter, lecz większość z nich preferuje działanie w grupie. Rozumiała to - w grupie jest się silniejszym.
— Helthiris chyba ma całkowicie na odwrót... Muszę go nauczyć ponownie pracy w grupie, bo póki co siedzi w tej swojej jaskini i wyrusza na polowanie dopiero, gdy inne smoki się zlecą na noc — westchnęła i na moment się zawahała, przygryzając wargę. — Na razie Shrevala nie ma, ale... Boję się co będzie, gdy powróci — Divyi gula w gardle stawała na myśl o tym, co wtedy może się stać. Czy jej wystraszona gadzina zaniecha polowań całkowicie? Inne czarne scenariusze pojawiały się w jej głowie, co rusz tylko się mnożąc. Poruszyła rękami w kieszeniach i poczuła na ich dnie zimny metal. Wyjęła dłonie wraz z magiczną zawartością i odkryła jeszcze kilkanaście fialarów. Zamrugała gwałtownie, nie przypominała sobie by rano je tam wkładała. Pochyliła się nad barem i wyciągnęła do góry prawą dłoń, przywołując barmana. — Poproszę jeszcze to, co ma koleżanka.
Divya zwróciła się znów do towarzyszki.
— Obawiam się, że nie tak często jak ty — głos miała całkiem poważny, lecz w kącikach jej ust igrał ledwo powściągany uśmiech.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyNie Gru 15, 2019 12:16 am

Zaśmiałam się razem z dziewczyną gdy kontynuowałyśmy rozmowy o moim napoju.
-Cóż, nic nie poradzę na to, taka się urodziłam.-zaśmiałam się na wytknięcie mojej niesamowitej skromności.
Upiłam łyk piwka i nie do końca wiedziałam jak odpowiedzieć na jej pytanie. Skrzywiłam się nieco jakbym patrzyła na dziwne coś co działa, ale w sumie to po co to i na co, to nie wiadomo.
-W sumie to nie jakoś specjalnie, jest nawet...niezłym elfem, ale czasem jego obowiązkowość i dokładność mnie przeraża.-westchnęłam patrząc na dziewczynę łagodnym wzrokiem.-Jakby zawsze był na służbie mam wrażenie.-Chyba właśnie to mnie w nim znudziło.

Wybaczyłam jej błąd, znając życie ja też nie mówię dobrze imion większości smoków, zwłaszcza gdy się spieszę albo mam za mało czasu aby przeanalizować to co chcę powiedzieć. Powiedziałam jak się sprawy mają z moim smokiem i ucieszyłam się w duchu, że rozmowa była dalej ciągnięta.
-Masz dużo, duuużo czasu aby go nauczyć i przyzwyczaić.-powiedziałam całkowicie wierząc w to co mówię. Smoki żyją długo, elfy żyją długo, przy dobrych wiatrach to maja dla siebie wieczność i założę się, ze kiedy w końcu się uda, satysfakcja będzie niesamowita.-A Shreval, to jest dzikus straszny, w życiu bym się na niego nie odważyła wsiąść.-skomentowałam-Nawet trochę się dziwie, że jest uznawany za smoka do jazdy.-oparłam nieco ciężką głowę o dłoń ręki, której łokieć opierał się o blat.
Patrzyłam na zamieszanie w spodniach koleżanki. Co ona tam wyprawia? Takie rzeczy, przy ludziach, publicznie. Uśmiechnęłam się półgębkiem z głupich myśli, a potem uśmiechnęłam się jeszcze szerzej gdy białowłosa zamówiła to co ja.
-Widzę, że przechodzisz na ciemną stronę owocowych słodkości.-zaśmiałam się przytakując lekko głową na znak podziwu dla odwagi towarzyszki.
Kolejny raz posłałam dziewczynie przyjazny uśmiech.
-Oj tak, ja się dziwię, ze nie zrobili mi tutaj mojego własnego pokoju jeszcze, prawda kochany?-powiedziałam do strażniczki, a na koniec zdania mrugnęłam okiem do barmana. Pytanie było retoryczne, a chłopak to zrozumiał. Skinął jedynie głową, zarumienił się i kontynuował przygotowywanie napojów.
Czekałam aż piwo zostanie postawione przed elfką.
-To pij, i mów jak smakuje.-poleciłam ciekawa jak bardzo przypasuje jej trunek. Zawsze jestem gotowa za nią dokończyć, mogę jej nawet pieniądze oddać za to, ale sama już nie chcę zamawiać sobie. Sumienie mi nie pozwala. Przyznam, ze czułam ekscytację, niby chciałam aby smakowało jej, a z drugiej strony liczyłam na zabawną minę obrzydzenia. Emocje było wyraźnie widać w moich oczach, spojrzenie było bystre, ale nie całkowicie trzeźwe.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyNie Gru 15, 2019 1:30 pm

Skwitowała jej zdanie rozbawionym spojrzeniem, rzuconym z ukosa. Po postawie Ader'al, Divya wnioskowała, że dziewczyna nie tylko jest bardzo pewna siebie, ale też ma dużo dystansu. Ceniła taką postawę u elfów, zwłaszcza, jeśli coś znaczyli w społeczeństwie. W tym przypadku tak właśnie było, ponieważ należenie do Smoczej Straży nie było byle gratką.
Słowa brunetki o Imarisie szczególnie przykuły uwagę Divyi. Poczuła się trochę niekomfortowo rozmawiając o nim dzień po tym, jak go tak okłamała. Nadal nie potrafiła dobrze się kryć ze swoimi prawdziwymi uczuciami i miała ochotę krzyczeć, błagać o pomoc... Ale nie mogła, dobrze o tym wiedziała. A na pewno nie teraz, gdy to zaszło tak daleko.
Jej twarz na moment zastygła w wyrazie niepokoju, po czym elfka przybrała beztroską minę i zaczęła skubać paznokciami nitkę odstającą z jej koszuli. Czy miała z Helthirisem dużo czasu? Ciężko było powiedzieć. Miała taką nadzieję, ale nie mogła wiedzieć na pewno. Równie dobrze za chwilę mogła spaść na nich ogromna kometa i zmieść z powierzchni tej planety. Albo... Mogło się stać co innego.
— Mam nadzieję, że to co mówisz się spełni — mruknęła. — Masz rację, nie wiem w ogóle, jak obecny jeździec mógł się skusić na pracę z nim. Dobrze chociaż, że teraz ta bestia gdzieś odfrunęła, przynajmniej Helthiris nie obawia się latać na polowania i przybrał trochę na wadze — wydęła wargi z pewnym zawodem w oczach. Shreval był jakiś wielki, szczerze mówiąc to nawet nie wybijał się jakoś znacznie na tle innych drakonid poza wyglądem. Były też w stadzie większe smoki od niego: krwistoczerwony Doleaderin, którego imienia Divya nigdy nie pamiętała, majestatyczna Vaelith, Alzarran, a nawet nieporadny Daellas. Shreval jednak miał w sobie dzikość i agresję, jakiej żaden z oswojonych skrzydlatych nie posiadał.
Elfka dostrzegła ekscytację w oczach Ader'al i niemal pożałowała zamówienia napoju. Czy był taki mocny, że za moment w pięknym stylu się skompromituje? Albo taki zły, że zwymiotuje na miejscu? Po chwili trunek został przed nią postawiony i Div już wiedziała, że nie ma odwrotu. Sięgnęła po ciężki kufel, przystawiła do ust i przechyliła. Napój był mieszanką skrajnie słodkiego syropu z owocu, którego białowłosa nie potrafiła zidentyfikować oraz skrajnie gorzkiego alkoholu. Elfka szybko odstawiła kufel, tak że aż zatrząsł się stół. Wygięła wargi w podkówkę i zmarszczyła nos, rzucając przeciągłe "błeeeeee".
— Fuj, jak można pić takie paskudztwo? — Dla podkreślenia swych słów, Divya wystawiła z obrzydzeniem język, lecz po chwili sięgnęła po kufel ponownie i upiła kolejny łyk. Mlasnęła, ze zgorszeniem wpatrując się w ciemny napój, po czym wzruszyła ramionami. — W sumie, to na początku wydawało się gorsze — spojrzała na Ader, podsuwając jej naczynie. — Ale ja już podziękuję. Straciłabym do siebie szacunek, gdybym zapałała sympatią do tego paskudztwa — wyznała ze śmiechem. — Ale ty pij do dna!
Divya czuła, że tej elfce nic nie zaburzyłoby opinii o sobie samej, co na pewien pokręcony sposób wzbudziło u białowłosej jeszcze większą sympatię do tej ekstrawertycznej strażniczki.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyNie Gru 15, 2019 2:35 pm

Śmiałyśmy się z mojej cudowności i skromności i powiem, że było to miłe się tak zwyczajnie cieszyć z głupotek.
Wyłapałam zmarkotnienie białowłosej, jednak czułam, ze gdyby chciała to by mi powiedziała co ją gryzie. Na razie nie będę w żadnym wypadku naciskać. Tak czy inaczej nie mam tak pesymistycznych myśli jak towarzyszka. Zakładam, że pożyję jeszcze trochę, czekając na moment aż przekonam się do pitnego miodu.
-A nie próbowałaś go spiknąć z jakimś łagodnym smokiem?-zagadnęłam, a miną wyrażałam, że wiem iż ten pomysł raczej nie ma racji bytu.-Jak zaufa pierwszemu to może poczuje się bezpieczniej.-dokończyłam, wiedząc, jak trudne jest własnie zaufanie tej pierwszej osobie.
Moja mogłaby się nadać, ale no nie wiem czy jej brak pewności siebie motywowałby odpowiednio smoka Divyi, pewnie nie. Jeszcze by się skończyło, ze będzie w drugą stronę i nie dosyć, że jej smokowi się nie poprawi, to jeszcze mojemu się pogorszy.

Po znalezieniu dodatkowych pieniędzy w kieszeni, dziewczyna zamówiła to co ja. Nie mogłam się doczekać jej reakcji. Patrzyłam podekscytowana gdy kufel dotknął jej ust i jak łyk trunku wędruje przez jej przełyk do żołądka.
Widząc jej reakcję wybuchłam głośnym śmiechem. Jakbym patrzyła na dziecko po raz pierwszy spijające piankę z ojcowskiego piwa i to jeszcze bojąc się, ze ktoś zobaczy. Śmiałam się chwilę, czując, jak łzy nabiegają mi do oczu. Wytarłam je dłonią.
-Aż tak źle?-zapytałam chichocząc i odstawiając swój pusty kufel na ladę. Wysłuchałam jej opinii i obserwowałam jak dziewczyna próbuje ponownie.-Widzisz, pierwsze wrażenie bywa złudne.-i mówiąc to uniosłam wskazujący palec do góry na znak tego, że mówię mądrość.
Złapałam kufel w dłoń i upiłam duży łyk, pokazując, że ja ani trochę nie czuję złego smaku piwa z syropem.
-Masz ochotę na kolejną porcję miodu?-jeśli Divya powiedziała, ze tak, to uniosłam rękę, zamówiłam miód i walnęłam na ladę odpowiednią sumkę. Jeśli miała ochotę na coś innego to też za to zapłaciłam, a jeśli nie chciała nic to wydałam cichy jęk smutku i zaśmiałam się, że w takim razie wypiję za nią.
W końcu uznałam, że skoro o smokach jest już pogadane, to czas zacząć inny temat.
-A jakieś planu wobec Imarisa masz?-zagadnęłam, w sumie nie wiedząc jak ładniej ułożyć to pytanie.-W sensie, ładny jest, wielu osobom się podoba, może i tobie wpadł w oko.-wyjaśniłam. Nie mówię, ze ona się w nim kocha, choć nie zdziwię się jeśli tak jest. Z drugiej strony to jednak dowódca i współpracownik, romanse w pracy nie każdemu chodzą po głowie.-Luźne pytanie, no nie.-dodałam, mówiąc tym samym, że jak nie chce to może zmienić temat, zrezygnować z odpowiedzi czy dać mi w pysk za zbytnie wchodzenie w jej strefę prywatną. Kufel już był pusty do połowy. Który to 3? Nie, chyba już 4.. Nah, tak szybko mnie nie bierze, myślę całkowicie trzeźwo, choć mętny wzrok mówi co innego. Uhh, zdjęłabym gorset i buty, pewnie nikt nie miałby nic przeciw. Zniżka byłaby gwarantowana. Zaśmiałam się w myślach, czując jak całe otoczenie się rozmywa. Jestem teraz tylko ja i Divya, reszta to niewyraźne tło i stłumione głosy. Patrzyłam w jej śliczne oczki, pasujące do reszty twarzy.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyNie Gru 15, 2019 4:05 pm

Divya zauważyła, że Ader'al chyba już powoli zaczyna odpływać. Elfka śmiała się teraz w głównej mierze przez wpływ zaraźliwego śmiechu brunetki. Zaczesała palcami białe włosy do tyłu, roztrzepując je przy tym i roztaczając wokół przyjemną woń jej ziołowego szamponu z esencją z magnolii. Kupiła go w zeszłym tygodniu na targu z całe piętnaście fialarów i teraz musiała przyznać, że był on wart swojej ceny. Jej odcień włosów zdawał się jeszcze chłodniejszy, a dodatkowo przyjemnie pachniał. Żyć, nie umierać!
Elfka zmieszała się.
— Prawdę mówiąc, do tej pory nie udało mi się nawet nakłonić go do przestąpienia ze mną progu jaskini. Wylatuje tylko, gdy czuje, że nikogo nie ma w pobliżu — ukryła twarz w dłoniach, opierając łokcie o blat. Wyjęła kryształ łączący ją z Helthirisem. — Teraz mam kryształ więzi i te wszystkie podręczniki... Może tym razem będzie inaczej... — zastanawiała się na głos.

Rekacja Ader'al na okazane przez Divyę obrzydzenie była tak zabawna, że ta druga także zaczęła się serdecznie śmiać.
— Naprawdę zostanę przy swoim miodzie — odparła poważnie, lecz jej drgające kąciki ust zdradziły prawdziwe odczuwane emocje. Na pytanie kompanki ochoczo kiwnęła głową. — Koniecznie! Muszę się pozbyć smaku i zapachu tego paskudztwa, inaczej mój koń pomyśli, że jestem zmiennokształtną harpią i ucieknie. I wtedy będę musiała wracać na piechotę! — Pożaliła się, jednak głos miała radosny, a na koniec zachichotała.
Dostawszy napój, wzięła kufel w ręce i upiła trochę miodu.
„Mm... To jest to”, pomyślała.
Usłyszawszy kolejne pytanie Ader, o mało nie zbiła naczynia z miodem. Zrobiwszy manewr, w ostatniej chwili złapała kufel i odstawiła na blat.
— Myślę... — Zaczęła po chwili namysłu. — ... Że chyba te dwa łyki nie upiły mnie dostatecznie, żebym fantazjowała o swoim dowódcy — odpowiedziała sympatycznie, po czym się zaśmiała, jakby to było standardowe pytanie o samopoczucie. Schowała kryształ z powrotem do sakwy i dopiła miód, po czym wskazała na kufel. — Dzięki za to oraz pogawędkę, ale muszę lecieć dalej czytać te księgi. Podsunęłaś mi pewien pomysł, bądź pewna, że niedługo się do ciebie odezwę — Divya zsunęła się ze stołka. — Shin'or, Ader'al!
Spojrzała jeszcze ostatni raz na elfkę, pomachała jej i wyszła na chłodne, wieczorne powietrze.
z/t
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyNie Gru 15, 2019 4:28 pm

Subtelny, ledwo wyczuwalny zapach doleciał do moich nozdrzy. W tym zgiełku odoru potu, alkoholu i jedzenia było to nad wyraz odświeżające.
Skinęłam głową rozumiejąc jak musi się elfka czuć. Ja bym nie skakała z radości gdybym miała problemy ze smokiem i nie do końca wiedziała co zrobić.
Zamówiłam miód dla kompanki i gdy każda miała teraz to, co lubi mogłyśmy gadać dalej.
Zaśmiałam się na wspomnienie o harpii. Nie życzę nikomu spotkania z nią, zwłaszcza nikomu niedoświadczonemu. Sama na szczęście nie miałam okazji poznać tych stworzeń bliżej, jednak słyszałam różne opowieści, według których trudno jest się wykaraskać w jej pazurów.
Moje pytanie wywołało kolejną ciekawą reakcję. Czyżbym trafiła w sendo?
-Ty to masz dobrze, mi to się on śni po nocach.-zaśmiałam się. To, ze śni mi się w postaci koszmarów to już inna sprawa.  Chlusnęłam łyka z kufla. Mimo, ze elfka zaprzeczyła to miałam pewne wątpliwości co do tego czy jest to prawdziwa odpowiedź.
Mimo wszystko pytanie odeszło do przeszłości i teraz zwyczajnie siedziałyśmy i piłyśmy. Choć już praktycznie była noc ludzi nie ubywało, wręcz przeciwnie.
-A proszę bardzo, polecam się na przyszłość. -rzuciłam z uśmiechem i mrugnęłam zalotnie okiem do Divyi-Shin'or!-zakrzyknęłam na pożegnanie odmachując wolną ręką i odprowadziłam śliczną elfkę wzrokiem.
-Taka to sobie pożyje.-westchnęłam głośno, dopijając końcówkę piwa i odstawiłem pusty kufel na ladę-Młoda, ładna, delikatna z wyglądu, urocza, normalnie kłębek zalet bez ani jednej wady. Opiekuńcza i w ogóle wspaniała.-mówiłam głośno, do stojącego za ladą wysokiego barmana.
Kątem oka zobaczyłam, że blondyn już nie jest jedynym barmanem, i przyszło jego zastępstwo. Uśmiechnęłam się do młodzika szeroko.
-No, kochany, masz dzisiaj szczęście.-prześlizgnęłam się nad barkiem, złapałam zaskoczonego chłopaka za rękę i zaciągnęłam na zaplecze, rozpinając w drodze gorset. Elf stękną tylko cicho zdezorientowany, ale nie stawiał się, w końcu i tak jego zmiana dobiegła już praktycznie końca, a coś mu się od życia należy.
Po chwili przyjemności i wybornej zabawy, ruszyłam przez ulice do domu, z gorsetem w garści i malinkami na szyi, które pewnie znikną za dwa dni.

Z/T
Powrót do góry Go down
Ijo'Soth

Ijo'Soth


Male Posts : 112
Posty fabularne : 93

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 12:58 am

Jego kroki nieubłaganie zmierzały w jedną konkretną stronę. Swój nowy cel znał doskonale jeszcze przed opuszczeniem miasta, a teraz, kiedy wrócił, to było wręcz nieuniknione.
Ijo zatrzymał się w pewnej odległości, skrywany przez bezpieczny cień, kiedy ochrona baru właśnie bardzo miło i uprzejmie wypraszała spod drzwi jakiegoś obdartusa. Co on tam robił? Za późno było na zbieranie datków, zakapturzony założył więc, że próbował przespać się na wygodnym ganku. To nie był dobry pomysł, Soth wiedział coś o tym.
Poczekał, aż towarzystwo się rozejdzie, po czym jakby nigdy nic poszedł do środka. Ciepło i łagodne światło świec powitały go na obszernej sali wypełnionej stolikami. Jakichś dwóch mężczyzn siedziało w kącie, gdzieś indziej ktoś przysypiał nad kuflem. Ijo skierował się do przeciwnego kąta i zajął niewielki okrągły stoliczek. Nie na długo, bo kelner najwyraźniej miał już wolne, albo i zamarudził gdzieś na zapleczu. Tak czy owak pojawił się przy barze i zamówił coś stosunkowo mocnego.
Nie zamierzał ściągać kaptura. Swoją drogą nie podobało mu się tamtych dwóch, ale wyglądali na zajętych swoimi sprawami, a alkohol przyjemnie rozpływał się w gardle.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 2:09 pm

Vorlath miał kiepski dzień. Wcześniejsze wysokie nadzieje co do spotkania z nowym potencjalnym kontaktem, mającym zbliżyć go do działań kultu, który był swego czasu odpowiedzialny za jego blizny powoli wyparowywały z każdą chwilą spędzoną w "Węgorzu". Nie przywykł do tego, że ktoś pomijał jego twarz, więc raczej nie było szans, że elf, na którego czekał wszedł od karczmy i wyszedł bez trafienia na niego. Specjalnie usiadł we względnie widocznym miejscu i zdjął kaptur taniego, ale obszernego płaszcza, pod którym ukrywał bogatsze ubranie na czas pobytu wśród niższych sfer. Wystarczająco rzucał się w oczy i bez widocznych wszem i wobec srebrnych akcentów na szatach, które ukrywał. Nie, żeby się bał jakiegoś desperata z nożem w ciemnej uliczce, ale używanie magii w samoobronie często kończyło się długimi rozmowami najpierw ze strażą a potem z lożą.
Cóż, nie miał żadnych planów na ten dzień, więc mógł czekać, nawet jeśli nie zanosiło się już, żeby było na co. Wymówka do zamówienia sobie drugiego piwa i jakiejś przegryzki w teoretycznie rzecz biorąc godzinach pracy, zawsze była dobra. Tak też zrobił, w tej chwili będąc już w połowie drugiego kufla i z pustym talerzem przed sobą, gdzie można było się jedynie po kilku okruchach domyślać, co tam wcześniej się znajdowało. Trochę poprawiło mu to wyraz twarzy, do momentu, w którym wyglądał nawet na zadowolonego, przeciągając się na krześle i opierając się o nie plecami, zamiast nachylać sie nad stołem.
Zerkając za okno, mógł po ilości światła wywnioskować, że miał jeszcze trochę dnia do zmarnowania i postanowił poddać sie temu zrezygnowaniu i wyłączyć ten dzień z życiorysu w kwestii swoich poszukiwań i dochodzeń na temat innych użytkowników magii kultu. W sumie to chyba przydałoby się mu dłuższe wakacje od ksiąg, ruin i szeptów w podejrzanych karczmach. Kiedyś to wszystko wydawało się jakoś bardziej ekscytujące. Cóż, póki co nie pozostawało mu nic prócz dokończenia obecnego piwa i zawołania po kolejne. W końcu było go stać.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 7:09 pm

Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce po mojej skromnej libacji, wcale mnie nie zniechęciły do powrotu do Karczmy pod Węgorzem. Tym razem jednak przybyłam tu na koniu, którego zostawiłam w publicznej stajni, więc nie będę pić aż tak dużo, żeby mnie ścięło.
Otworzyłam drzwi i weszłam żywym krokiem do środka. Osób nie było aż tak dużo, a i atmosfera nie sprzyjała krzykom na powitanie. Pobieżnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, a spojrzenie moje od razu wyłapało czarnowłosego elfa z bliznami na twarzy. Podeszłam do baru.
-Vanto.-przywitałam się z barmanem, innym, niż ostatnio.-Owocowe piwo poproszę, z kapką syropu.-poleciłam kładąc monety na ladzie. Kiedy kufel znalazł się z moich rękach nachyliłam się nieco w stronę barmana.-Kto to?-zapytałam szeptem, dyskretnym ruchem wskazując na nieznanego mi elfa. Niestety barman tylko wzruszył ramionami i powrócił do czyszczenia szklanek suchą szmatką.
Upiłam łyk. Ah, z mniejszą ilością syropu niż normalnie te piwa smakują zupełnie inaczej. Pomyślałam podnosząc kufel do oczy i patrząc na płyn przez szkło. Spojrzałam na ciemnowłosego i po upiciu kolejnego łyka już szłam w jego stronę.
Odsunęłam stopą wolne krzesło stojące przy jego stole.
-Mogę się dosiąść?-zapytałam z przymilnym uśmiechem i nie czekając na odpowiedź zwyczajnie posadziłam swój zadziec na siedzisku. Odstawiłem kufel na stół po czym ułożyłam łokcie na meblu, a żuchwę oparłam o dłonie. Przypatrywałam się obcemu.
-Sam to robiłeś?-zapytałam, wskazującym palcem mierząc w twarz chłopaka.-Wygląda bardzo estetycznie.-pochwaliłam, chociaż nie chciałam do końca użyć takiego słowa, ale jak już go użyłam to użyłam, wzięłam kufel i pociągnęłam kolejny łyk z niego.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 7:33 pm

Vorlath jak już mógł sobie wcześniej ponarzekać mentalnie, faktycznie na kogoś czekał. Nie zwracał jednak specjalnie uwagi na wszystkich osobników wchodzących i wychodzących z karczmy. Ciągłe wykręcanie głowy i robienie złocistego wytrzeszczu w kierunku każdego przybysza tylko zwracałoby na niego zbędnie uwagę jeszcze bardziej niż i tak automatycznie robiła to jego mordka. Poza tym, było mało dystyngowane, a może i ukrywał chwilowo bogatsze ubrania ale to nie znaczyło, że należało zacząć się zachowywać jak ktoś kim nie był.
Stąd dość łatwo przyszło mu przegapienie pewnej konkretnej elfki, póki ta nie zaczęła wprost kierować się ku jego stolikowi, przypatrując się mu. Był do tego oczywiście przyzwyczajony, ale nie widział w jej oczach strachu, obrzydzenia czy zachwytu, po prostu zwyczajne zaciekawienie, co było dla niego też ciekawe. Z reguły po nawiązaniu z nim kontaktu wzrokowego albo uciekano spojrzeniem, albo druga osoba zaczynała okazywać jedno z powyższych. Strach i obrzydzenie z chyba oczywistych przyczyn a zachwyt zdarzał się czasami, kiedy ktoś poznawał w jego bliznach okultystyczne znaki i kryjące się w nich czary.

Nieznajoma natomiast wydawała się być tylko ciekawa, więc nie wypadało damie odmówić zaspokojenia ciekawości.
- Ależ proszę. – Odparł krótko, z własnym zaciekawieniem w głosie, ale był też w kącikach jego ust zalążek uśmiechu wobec kogoś, kto ratował go od samotnego popołudnia.
- Nie ładnie pokazywać palcem. – Odparł na początek po jej pytaniu, acz nie brzmiał karcąco. Wręcz przeciwnie, zaśmiał się lekko na ten przejaw bezczelności ze strony kobiety. – Niestety skaryfikacja nie jest w mojej liście specjalności. Jeśli szukasz autora mojej pięknej twarzyczki, obawiam się, że Loża Nadnaturalna krzywo patrzy na próby wskrzeszania umarłych. – Wzruszył ramionami, ciągle z nutką humoru podsycanego wypitym już piwem. Kimkolwiek był wspomniany autor, Vorlath ewidentnie za nim nie tęsknił.
- Poza tym, i tak bym nie pomógł. Popsucie takiej twarzy byłoby grzechem. – Nachylił się ponownie nad stołem, odstawiając swój kufel i spotykając jej spojrzenie, kiedy wykorzystał praktycznie przedstawioną mu na tacy okazję na przejęcie pałeczki pierwszeństwa w rozmowie. - Co cię sprowadza do tej drobnej spelunki? – Zapytał następnie, trzymając swoją inicjatywę. Była skończona liczba powodów dla których atrakcyjna kobieta dosiadała się w barze do samotnie siedzącego mężczyzny. Trzeba było wyjaśnić który z tych powodów stał za nią.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 8:31 pm

Siadam i zapytałam się o blizny na twarzy. Nigdy nie widziałam elfa z takimi hmm urazami, więc widzenie teraz na żywo kogoś takiego sprawiło, ze poczułam nagłą potrzebę dowiedzenia się jak to możliwe, ze elf ma takie ozdoby.
Uśmiechnąłem się słysząc, że palcami się nie pokazuje. Ehh zupełnie jak w domu. Cały świat zna tę zasadę, a ja się nauczyć nie umiej jej, tak jak tego żeby zamykać chlebak.
Wsłuchiwałam się w jego słowa ze skupieniem, ale i pewną dozą rozproszenia pięknem wzorów.
-Oj tam, czego Loża nie widzi tego sercu nie żal.-zaśmiałam się i mrugnęłam okiem do chłopaka. Może nie powinnam tak mówić, ale przecież to tylko niewinne żarty. Z drugiej strony ciekawe czy wskrzeszenie kogoś jest faktycznie możliwe. Jeśli jest to raczej efekty nie są dobre, bo gdyby były to byśmy wskrzeszali zmarłe elfy aby chronić nasz gatunek przed wymarciem.
Poczułam jak się rumienię słysząc komplement, całkowicie tego nie kryłam, wręcz przeciwnie, szerokim uśmiechem, pokazałam, że lubię gdy mówi mi się piękne słówka.
Nachylił się w moją stronę, a mi ani się śniło odsuwać.
-Przychodzę tu raz na jakiś czas, napić się..pobawić.-odpowiedziałam unosząc lekko prawą brew i gładząc kufel kciukiem.-A ty? Nie wydaje mi się żebym wcześniej cię tu widziała?-odbiłam zgrabnie piłeczkę. Barman nie kojarzył faceta, więc może to tylko jakiś podróżnik, a może zwyczajnie przychodzimy tu w inne dni i o innych godzinach. Patrzyłam w te jego kocie, żółte oczki, zdawało mi się, że gdyby światło zgasić, te dwa kryształki świeciłyby się w mroku jak gwiazdki. Nie wiedziałam tylko czy assan chce flirtować dla zabawy i zabicia czasu czy ma może jakieś poważniejsze plany. Przyznam, że jeszcze nie trafił mi się samiec podrywający kogoś bez zamiaru zaciągnięcia go do łóżka.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 9:42 pm

Nie chciał po sobie dać teraz poznać, że był członkiem Loży, bo jego zdaniem to by popsuło rozmowę, wiec na wzmiankę o ukrywaniu przed nią informacji i oczko, które następnie zostało mu puszczone tylko uśmiechnął się odrobinę nieco szerzej. Nie był to ani czas ani miejsce na dywagacje o magii, nawet jeśli na co dzień lubił takowe prowadzić. W sumie, miał tutaj na takie właśnie tematy pierwotnie rozmawiać, acz jego priorytety dość szybko się zmieniały. Ewidentnie miał przed sobą inną okazję niż ta po którą tu oryginalnie przyszedł, wiec nie można było jej pozwolić by przeciekła mu przez palce. Paradoksalnie, jego blizny czasami zamiast odstraszać, kogoś ku niemu przyciągały.
Wszystko z resztą wydawało się go wspierać w myśleniu o tej okazji, kiedy na rzucony w jej stronę komplement dostał odpowiedź w postaci uśmiechu i rumieńca a gdy się do niej zbliżył, ta ani myślała się odsuwać. I jeszcze ta wzmianka o zabawie. Cóż, dość szybko stawało się jasne jaki był jej cel w byciu samotną w karczmie, nawet jeśli próbowała go ubierać w bardziej niewinne słowa.
- Ciężko byłoby mnie przeoczyć, jakbym bywał tu często, wiem. – Odparł, wciąż z lekkim rozbawieniem ich tematem rozmowy. – Miałem tutaj się z kimś zobaczyć, ale póki co zanosi się, że zgłosiłaś się na ochotniczkę, by tego kogoś zastąpić. – Odparł, odkrywając dokładnie tyle swoich kart ile chciał. Pewnie, że nie rzucał wcześniejszego flirtu mając wyłącznie platoniczne myśli, acz wypadało chwilę porozmawiać najpierw, zanim zdecyduje faktycznie czy brnięcie dalej w tym kierunku było dobrym pomysłem. Miał on bowiem wrogów, więc trzeba było się pilnować.
- Jak w takim razie z reguły widzisz zabawę, którą zaczynasz tutaj? Trzeba do niej większej ilości graczy? – Ponownie odbił piłeczkę na jej stronę, biorąc po tych słowach łyk z kufla. Oczywiście, była w tych słowa sugestywna nuta, nie pozostawiająca zbyt wielu wątpliwości o jakiej zabawie sam myślał, ale cóż. Wiedział czego chce i póki co zanosiło się, że ona też.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 10:01 pm

Jak na razie rozmowa szła gładko, co doceniam z całego serca. Nie każdy obcy przyjmuje moje gadanie z takim entuzjazmem i cierpliwością. kolejny raz uniosłam kufel, po czym rozejrzałam się luźni po karczmie, tak, żeby sobie chwilowo zająć czymś oczki. Szybko jednak wróciłam do mężczyzny.
Uśmiechnęłam się znowu. ja jestem ochotniczką do wielu rzeczy..
-Wystawiony do wiatru..-powiedziałam smutną minę robiąc, bo wiedziałam, że to nie mogło być przyjemne.-Sprawy biznesowe czy miłość?-zapytałam chcąc wiedzieć jak bardzo mam współczuć i pocieszać biedaka ze złamanym sercem. Choć sprawy biznesowe tez potrafią ostro przetrzepać. Idziesz gdzieś liczysz na duży zysk, a klient się nie zjawia. Miałam tak kiedyś z jednym z moich obrazów. Ciężka sprawa.
-Mówi się, ze im więcej tym lepiej.-zaśmiałam się i również łyknęłam nieco piwa.-Ale akurat w takich zabawach różnie bywa.-wyjaśniłam doskonale wiedząc o czym jest mowa. Co prawda trudno mi było odpowiedzieć, bo no czasami to i w pięć osób jest miło, a czasami w pojedynkę jest przyjemnie. Chyba zależy od dnia i humoru. Patrzyłam z bliska na twarz chłopaka i uważnie śledziłam wzrokiem wzory na jego skórze.
-Te blizny coś znaczą?-zagadnęłam znowu aby rozmowa cię jakoś ciągnęła dalej. Poruszyłam się leniwie wygodniej siadając na krześle.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 10:25 pm

Paradoksalnie, właśnie ta gadatliwość kobiety, której imienia wciąż nie znał była tym, co pomogło mu się na nią otworzyć, zamiast mieć odwrotny efekt. Był przyzwyczajony do półprawd i politycznych rozgrywek wewnątrz Loży albo szeptów i kodowanych wypowiedzi, kiedy rozmawiał o okultystycznych tematach. Brutalna wręcz bezpośredniość była niczym powiew świeżego powietrza, którym miał zamiar się nacieszyć tak długo jak to było możliwe. Nawet, jeśli oboje wciąż ewidentnie grali w konkretną grę między sobą, próbując się o sobie czegoś dowiedzieć, nie mówiąc jednak niczego wprost, wydawały się za tym stać póki co tylko dobre intencje. To z resztą też było rzadkością w świecie Vorlatha a kto jak nie okultysta potrafił docenić zaburzenia od normy.

- Biznesowe, acz nie miałbym nic przeciwko zastąpienia ich czymś innym. – Odparł, ponownie trzymając się ogólnych stwierdzeń i teraz samemu pozwalając sobie na puszczenie oczka w jej kierunku, po czym przez chwilę schował swoje usta za kuflem, zbliżając się o kolejny łyk do jego dna.
- Z reguły w grach najważniejsze są zdolności graczy. Jeden czasami potrafi ograć pięciu. – Odparł, kontynuując ich gierkę słowną, insynuując oczywiście swoją osobę jako tak zdolnego, bez chwili zastanowienia i z absolutną pewnością siebie za tymi słowami. Osobiście nie należał z resztą do osób, lubiących się dzielić w tych konkretnych sytuacjach.

- Otóż zagadka mojego życia. Wspomniałem już, że autor nie żyje. Niestety, stało się to zanim miał okazję wyjawić swoją inspirację. – Uniósł brew a jego uśmiech lekko zbladł, kiedy temat wrócił na jego blizny. Nie z racji wstydu z nimi związanego, bo tego dawno się oduczył, ale może jednak za wcześnie uznał, że kobieta szukała przy jego stole tylko przygody i zapomniał, że mógł być brany na cel. Nie mniej, nie mając zamiaru jeszcze popadać w paranoję, musiał wrócić do kontroli nad rozmową.
- Mnie natomiast ciekawi twój ubiór. Nie wygląda na tani. Nie boi się bogata pani, że ktoś ją wciągnie w ciemną uliczkę i ukradnie te sakiewki? - Jego kolej wejść słowami w jej przestrzeń osobistą i wyciągnąć coś konkretniejszego na jej temat. Uśmiech znów pojawił się na jego ustach, a w oczach miał prowokacyjny błysk, jakby mówiący „Mam cię!”.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptySro Gru 18, 2019 11:00 pm

Rozmawialiśmy i rozmowa ta była niesamowicie przyjemna. Niby nic wprost, niby nic dosłownie, ale i tak bardzo oczywiście. Rzadko się trafiają elfy grające w ten sposób. Zbyt często samce próbują stroszyć piórka i imponować.
Patrzyłam na niego lekko zmrużonymi oczyma gdy mrugnął do mnie.
-Czyli sugerujesz, że ty byś sobie z pięcioma poradził?-zapytałam niby niedowierzającym głosem, tak aby dziobnąć nieco godność elfa. Patrzyłam na niego lśniącymi z rozbawienia oczyma.

-Szkoda.-westchnęłam słysząc, że blizny mają nieznane znaczenie.-Ale przynajmniej możesz wymyślić jakąś niesamowita historię i ją opowiadać innym. Skoro nikt nie zna prawdy to może ona być taka jak ty chcesz.-skomentowałam. Ehh gdybym ja miała coś takiego to bym tak zrobiła. Jego twarz mnie do niego przyciągnęła, więc niech się nie spodziewa, że nagle przestanę zwracać na nią uwagę.
Przystawiłam piwo do ust, ale zdążyłam wziąć łyka usłyszałam pytanie dwumetrowca i nie mogąc się powstrzymać zaczęłam się głośno śmiać.
Czułam jak oczy mi się lekko szklą od łez rozbawienia.
-Jesteś wróżbitą? Skąd znasz moją przeszłość?-zapytałam powoli się uspokajając.-Owszem, tanie nie są, ale gdy ma się pieniądze to można sobie pozwolić na odrobinę wygody. To, ze przez nieuwagę stracę nieco majątku to cóż....mówi się trudno.-odgarnęłam włosy do tyłu.-A ty? Bez urazy, ale nie wyglądasz na elitę, jednak jest w tobie coś przez co nie potrafię cię dopasować do konkretnej klasy.-mówiłam i mówiłam, licząc na to, ze Assan sam mi powie. Jednak patrząc na to jak nasze rozmowy wyglądają, to odpowiedź nie będzie prosta i konkretna, ale w jakiś sposób zaszyfrowana. Patrzyłam mu w oczy, czasami przeczesując wzrokiem jego włosy.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyCzw Gru 19, 2019 9:04 am

Oczywiście, że taka rozmowa była o wiele ciekawsza niż zwykłe rozmówki o wszystkim i o niczym. Wyobraźnia i domysły potrafiły być o wiele pikantniejsze niż zwyczajne wprost stwierdzone fakty, inaczej producenci skąpych kreacji nie mieliby źródła zarobku. Oboje musieli nie tylko pozostawać o krok przed rozmówcą w kwestii doboru słów, ale utrudniali to sobie dodatkowo poprzez zmuszanie drugiej osoby do snucia domysłów na temat tego, co sami mówili. Bez wyzwania nie ma zabawy, a oboje stawiali wobec siebie teraz wyzwania dość konkretne z każdym wymienionym zdaniem. Z reszta całkiem sprawnie ubrała istotę ich zabawy w słowa, kiedy mówiła na temat tego, że mógłby opowiadać niezliczone historie o swoich bliznach. Prawdą mogłoby być cokolwiek między nimi w tej chwili, ale półprawdy były po prostu ciekawsze.
- Albo, że grałbym dość dobrze, żeby pięciu zastąpić. – Odparł najpierw na wcześniejszą wzmiankę, celowo obniżając lekko głos przy tych słowach i przez chwilę uciekając wzrokiem od jej twarzy w dół jej ciała, no, przynajmniej zanim nie napotkał oczami krawędzi blatu, który zasłaniał mu resztę widoku. Ewidentnie jej próby ugodzenia w jego ego odnosiły odwrotny skutek do zamierzonego. Jeśli chciała, żeby się ukorzył, to nie tędy droga.


- Łatwiej jest komuś bogatemu ubrać płaszcz, niż komuś biednemu ubierać się tak kusząco jak ty. – Odparł na jej insynuację jakoby nie wyglądał na bogacza. Nie obraził się brońcie bogowie, bo taki miał cel właśnie ubierając się tak a nie inaczej właśnie tego dnia. Nie mniej, jego rozbawienie też już nieco przygasło i na jego miejscu pozostawało po prostu zadowolenie i skupienie na ich gierkach słownych. Tym zdaniem też tak naprawdę nic nie powiedział, po prostu uprzedzając, że nie należało oceniać książki po okładce ale czy blefował, czy faktycznie krył bogactwa pod prostym materiałem płaszcza, to już musiała sama odkryć.
- A kto wie, może zobaczyłem całe to spotkanie w kryształowej kuli dziś rano, zanim tu przyszedłem. – Odparł, uśmiechając się figlarnie, wracając do insynuacji jakoby był wróżbitą. – Jak myślisz, jak się skończyło?
Powrót do góry Go down
Ijo'Soth

Ijo'Soth


Male Posts : 112
Posty fabularne : 93

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyCzw Gru 19, 2019 2:46 pm

  Nie posiedział w karczmie zbyt długo, pusta sala wydawała się jakaś ponura, gdy patrzył na nią przez pryzmat szklanki. Nie to, żeby nie pogodził się jeszcze ze stratą, zbyt wiele rzeczy było równie ulotnych, a i sprawa nie była znowuż na wagę złota. Po prostu całe to miejsce wyglądało jak resztki gości po stypie, a on nie zamierzał w takowym przebywać. Nie miał w tym żadnego interesu.
  Zamówiwszy sobie butelkę jakiejś lepszej whisky, Ijo wybył z baru. Zdobycz skrzętnie schował pod płaszczem, co by żadna żandarmeria nie próbowała się przyczepić. Wątpił w taki scenariusz, ale nie miał ochoty go sprawdzać.
  Niespiesznym krokiem oddalił się od tawerny, zagłębiając w noc. Nie miał pojęcia, że gdyby tylko dotrwał do rana, mógłby jeszcze raz dostrzec swoją hulaszczą łowczynię.

z.t.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyPią Gru 20, 2019 1:11 am

Z drugiej strony nie zawsze skojarzenia są takie same. Czasem można coś inaczej zinterpretować i będą nieprzyjemności, a następnie wszyscy będą się czuć zbyt głupio aby sprawę wyjaśniać.
Uniosłam brwi wysoko słysząc taką uwagę z jego strony. Skinęłam lekko głową wydając nieartykułowany pomruk, dźwięk aprobaty, zaskoczenia i podziwu. Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
-Zapamiętam to na przyszłość.-rzekłam dalej w lekkim szoku, jednak z tajemniczym uśmieszkiem na ustach. Piwo powoli mi się kończyło. Może zamówić drugie? Hmm musiałabym wstać albo wołać kogoś, a jakoś nie chce mi się.

Wsłuchałam się, go a po naszych rozmowach zaczęłam podejrzewać, że choć widzę niezbyt zamożną osobę, to w rzeczywistości może myć ona synem króla. No może przesadzam. Tak czy inaczej chodzi mi o kogoś ważnego.
Patrzyłam na ciemnowłosego skupionym spojrzeniem, lekko oceniającym, ale tylko po to aby odkryć co chłopak ma na myśli i jak bardzo wodzi mnie za noc.
Ostatni łuk piwa przepłynął mi przez przełyk gdy elf skończył mówić o kryształowej kuli.
-Hmmm, niby to nie jest fer, że ty wiesz, ale z drugiej strony lubię niespodzianki.-powiedziałam nieco kuszącym głosem. Nie sądziłam aby assan powiedział mi dosadnie o co mu chodzi, chociaż kto wie, może w końcu skończy mu się cierpliwość i zwyczajnie wstanie,złapie mnie w pół, wyniesie na zewnątrz i tyle mnie widzieli.-Widzę jednak, że nie narzekasz na to co widziałeś...-wymruczałam zastanawiając się w tylu głowy czy kule mówią prawdę i przewidują przyszłość i nie mamy na to wpływu, czy pokazują jedną z wielu opcji i nie uwzględniają tego, że coś się po drodze zmieni.
Powrót do góry Go down
Vorlath

Vorlath


Male Posts : 105
Posty fabularne : 71

Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem EmptyPią Gru 20, 2019 9:04 am

Oczywiście, że Vorlath był pewny siebie, nawet trochę do przesady. Konieczność nauczenia się funkcjonowania na politycznej scenie Loży wymagała, żeby mógł trzymać głowę wysoko i mówić w sposób utwierdzający wszystko i wszystkich jakoby miał całkowitą i niezaprzeczalną rację. Poza tym, wcale nie mijał się z prawdą aż tak bardzo, kiedy insynuował za ilu elfów mógł działać w pewnych sytuacjach. Przy pomocy magii można było bardzo dużo a w tym przypadku, wystarczały proste telekinetyczne sztuczki symulujące więcej dotyku niż mogła zapewnić jedna niemagiczna osoba. Z resztą, sądząc po jej reakcji, reagowała na jego słowa jak najbardziej w sposób, na który miał nadzieję. Nic tylko uśmiechnąć się nieco szerzej i dokończyć swój kufel piwa, co zmusiło go do chwilowego oderwania wzroku od towarzyszki rozmowy w poszukiwaniu sposobu na ponowne jego napełnienie. Acz w sumie, jej własny kufel też był pusty. Może był to dobry moment, żeby przenieść rozmowę w bardziej ustrone miejce. Ta cześć miasta raczej nie będzie oferować komfortów do których byli zazwyczaj dostosowani, ale cóż. Trzeba było sobie radzić a dłuższy spacer w inne miejsce mógłby popsuć nastrój a to dopiero byłaby strata.
- Wizje przyszłości często są mętne, ale na końcu tej konkretnej, było też twoje zadowolenie. - Odparł na jej jakże przyjemnie wymruczane stwierdzenie jakoby podobało mu się to, co widział. Nie było co zaprzeczać, bo w tej chwili nie potrzebowali medium, żeby było jasne dokąd zmierzali a jego już wspomniana pewność siebie nie dopuszczała innej perspektywy niż obustronna satysfakcja.
- Nie zwykłem praktykować wróżb w tłumie. Jeśli jesteś zainteresowana ujrzeniem co było w tej wizji, wydaje mi się, że dało się tu wynająć pokój. Hmm? - Teraz jego kolej na zaakcentowanie końca zdania wymruczanym zastanowieniem nad tym, jaką da mu odpowiedź, bo mimo tego, że nie zadał pytania wprost, to nie było chyba wątpliwości, że te słowa właśnie pytaniem były. Nie miał zbyt wielu wątpliwości co do kontekstu, ale ciekawiło go jak ubierze w słowa tą odpowiedź. Ich gierki słowne na prawdę zaczynały mu się podobać.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Karczma pod Węgorzem Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem Empty

Powrót do góry Go down
 
Karczma pod Węgorzem
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Dzielnica Portowa-
Skocz do: