deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Karczma pod Węgorzem

Go down 
+6
Kastiel
Vorlath
Ijo'Soth
Divya
Ader'al Lottia
Admin
10 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Posts : 74
Posty fabularne : 127

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySro Gru 04, 2019 1:19 pm

First topic message reminder :

Karczma pod Węgorzem - Page 3 X5Ffr7p
~~~
Dozwolenie na dołączanie do rozgrywki podczas trwającej sesji.

Położona nad portem karczma, która specjalizuje się w podawaniu ryb morskich oraz owoców morza. Zawsze jest w niej pełno ludzi, a władze przeganiają spod niej żebraków.
Powrót do góry Go down
https://deraas.forumpolish.com

AutorWiadomość
Monea'il

Monea'il


Female Posts : 16
Posty fabularne : 13

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPon Sty 13, 2020 10:01 am

//do fabułki z Divyą Smile

Nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl, że ktoś mógłby ją wziąć na mieszańca, nie mówiąc już o tym, że miałaby nim być. Oczywiście, jej genów nie plamią ludzcy przodkowie. Nie potrafiłaby wyjść na ulicę i pokazać się innym, mając na sumieniu własną nieczystość. Ba, wstydziłaby się spojrzeć w lustro! Specyficzny wygląd zawdzięcza jedynie przypadkowi, nic więcej. Nie, żeby narzekała... Sama uważała siebie za wybitnie atrakcyjną i była pewna, że wszyscy inni muszą też tak uważać, jakże miałoby być inaczej? Tak czy siak, facetów jej nie brakowało, czy to z powodu faktycznej urody, przy bardzo wysokiej samooceny odbijającej się w jej czynach.
Zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się, czy skądś zna to imię, jednak nie potrafiła go z nikim skojarzyć. Zresztą, nie miała potrzeby tego robić, w końcu elfka nie oczekiwała od niej tego. Spojrzała na nią, podnosząc jedną brew i z nagłym zniecierpliwieniu ledwo powstrzymała się przed westchnięciem. Ma nosa do motylków, oj ma. Rozmowa z kolejną osobą tego pokroju nie mogła wpłynąć pozytywnie na jej zdrowie psychiczne. Nie mówiąc już o reputacji. Miała pewność, że w tak zatłoczonej karczmie ktoś ją rozpoznał, a Divyę to już na pewno, skoro szczyci się tym, czym chwalić się nie powinno. Biada jej! Ile czasu będzie musiała poświęcić na odbudowanie własnej wartości w oczach innych? I to wszystko przez straszny przypadek, który zsyła na nią samych wyrzutków!
Po wyciągnięciu tych jakże szybkich wniosków równie prędko zmieniła o niej zdanie, słysząc jej następne słowa. W oczach brunetki nawet zaświeciła nutka zainteresowania. Nie, żeby zwróciła uwagę na jej dorywczy zawód, w końcu fryzjerstwo to nic ciekawego. Jednak jej uwadze nie umknęła wzmianka o smokach, a temat tych stworzeń był dla niej niezwykle istotny. Ostatnimi dniami zastanawiała się nad sobą i swoim zawodem, zdając sobie sprawę, że żerowanie na pieniądzach rodziców nie przynosi jej chwały, a wręcz przeciwnie. Z tresury i hodowli koni dało się wyżyć, jednak nie było to godne życie, a na pewno nie na taką skalę, jakiej oczekiwała Monea'il. Zaczęła się zastanawiać, co mogłaby zrobić, aby uwolnić się od uzależnienia finansowego, jednocześnie podnosząc swój status w społeczeństwie. Odpowiedź nasuwała się sama.
Nie potrafiła wyobrazić sobie osoby bardziej godnej do zasiadania smoka już siebie samej. Oczami wyobraźni widziała siebie wśród chmur - niedoścignioną, waleczną i legendarną. To było jej przeznaczenie, ot co. Nadawała się idealnie, była dość spokojna i opanowana, nie obawiała się niczego i dla sławy byłaby nawet skłonna wystawić się na niebezpieczeństwo. I właśnie dzisiaj, gdy miała przed sobą wolny wieczór i chwilę na pogawędkę, wyrasta przed nią członkini Skrzydlatej Straży! Coś niesamowitego. Może wreszcie los odwrócił się do niej i po porannym rozczarowaniu, przyniósł jej dokładnie to, czego potrzebowała. - Z twoim smokiem, powiadasz? - zagaiła.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyWto Sty 14, 2020 11:58 am

Kątem oka obserwowała otoczenie. Unosząc łyżki zimnego już rosołu do ust, patrzyła w bliżej nieokreślony punkt przed sobą, lecz tak naprawdę skrycie miała na oku pewnego czerwonowłosego mężczyznę, który właśnie zszedł z części sypialnej i obrzucał je obleśnym spojrzeniem. Jej lewa ręka, spoczywająca aktualnie na stole obok miski, powędrowała w dół, na rękojeść Ademory. Musnęła palcami ozdobną główkę miecza, lecz widząc, że do elfa przysiada się jakaś kobieta (miała znajomo wyglądający kryształ na szyi - czy to możliwe, że była ze Straży?), Divya wypuściła z płuc powietrze, które nieświadomie wstrzymywała. Nie, żeby szukała guza - wręcz przeciwnie, po prostu Div znała już takie osobniki, które są niemiłosiernie nachalne, dopóki się im nie pokaże braku zainteresowania poprzez metal i krew.
Gdy ponownie skupiła się na Monea'il, mignął jej zdegustowany wyraz twarzy ciemnowłosej elfki. Zamrugała ze zdziwieniem. Szybka dedukcja pozwoliła jej na pojęcie, że kobieta jednak odebrała jej słowa nie tak, jak powinna w przypuszczeniu białowłosej. Posłała jej nikły uśmiech, a w jej oczach malowało się pobłażanie oraz nieme "przepraszam, mój błąd". W teorii jednak przecież można było odebrać słowa Divyi różnako. Równie dobrze mogła być krawcową, szewcem, kelnerką, barmanką... Jak to jednak mówią, głodnemu chleb na myśli.
Elfkę ucieszyło, że brunetka wyraziła zainteresowanie tematem smoków. Jej oczy błysnęły w sposób oznaczający, że Monea'il właśnie wkopała się na drogę bez powrotu.
— Tak, jestem jeźdzcą Helthirisa. To smok, który stracił wzrok przez tę bestię, Shrevala. Aktualnie dopiero próbuję zbudować z nim więź, ponieważ ma traumę po wypadku, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze — uśmiechnęła się blado i dodała: — Uprzedzając twoje pytanie: tak, Straż ma jeszcze smoki, którym szuka jeźdźców, a które są zdrowe. Po prostu... Helthiris jest wyjątkowy, wiedziałam to, odkąd zobaczyłam go pierwszy raz — Div westchnęła i uświadomiła sobie, że chyba znowu to zrobiła - streściła całą swoją pracę w Straży przypadkowej, nowo-poznanej osobie.
"Będę musiała popracować nad tym moim gadaniem, co mi ślina na język przyniesie..." - pomyślała, lecz zaraz poczuła wydobywające się gdzieś z sakwy przyjemne ciepło. "Dobrze...?" No tak. Przecież im bardziej ktoś jest otwarty, tym mniej pewnie ukrywa, prawda?
— A ty? — Przechyliła głowę jak sroka. — Jaki jest twój fach?
Powrót do góry Go down
Monea'il

Monea'il


Female Posts : 16
Posty fabularne : 13

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyWto Sty 14, 2020 7:30 pm

Ze swojego miejsca nie miała szansy zobaczyć krótkiej scenki odgrywającej się za jej plecami, jednak nie na tym skupiała się jej uwaga. Spojrzała na rozmówczynię z zainteresowaniem, po raz pierwszy tego wieczoru oceniając siedzącą przed nią elfkę na kogoś jej pokroju. Cóż, skoro zajmuje się smokiem, chociażby chorym, to ma pewne wpływy w kręgach, które ją interesowały. Przybrała więc zachęcający uśmiech i zaczęła bawić się kosmykiem włosów. - Mówisz, że macie wolne smoki? - zapytała niezbyt nachalnie. - Jak mniemam, nie są w stanie niczego zrobić bez odpowiedniego jeźdźca, prawda? - dodała. Przeniosła wzrok ze swoich dłoni na białowłosą. Była ciekawa jej reakcji, ale trzeba było przyznać, że w tym momencie miała co do niej duże nadzieje. W końcu to od jej najbliższych słów będzie zależała przyszłość Monea'il, przynajmniej w pewnym sensie. Jeśli zmarnuje tą szansę lub elfka okaże się kompletnie nieczułą na ważne momenty osobą, ciemnowłosa będzie musiała poświęcić sporo czasu, aby odnaleźć kogoś należącego do Straży i przekonać go, że to właśnie ona najbardziej się nadaje na stanowisko jeźdźca. Bo, jak przewidywała, chętnych było sporo. Cóż, w razie czego zawsze mogła dopłacić niemałą sumkę... władze z chęcią przyjmą dodatkowe fundusze, a ona znajdzie się wśród najbardziej wpływowego towarzystwa w państwie.
Zastanowiła się. W jaki sposób najlepiej będzie przekazać, że na co dzień ma do czynienia z silnymi, inteligentnymi stworzeniami, jakimi niewątpliwie są konie, aby nie wypadły one blado w porównaniu ze smokami? Będzie doprawdy trudno. - Posiadam hodowlę koni wierzchowych - powiedziała, nie bez powodu rozpoczynając zdanie takim a nie innym słowem. Dzięki temu przynajmniej nie pozostawi wątpliwości, że ma pieniądze i to niemałe. - Poza tym tresuję je i sprzedaję jako gotowe wierzchowce do jazdy - dodała i uśmiechnęła się. - Nic ciekawego - oczywiście, wcale tak nie myślała. Praca ze zwierzętami zwykle przynosiła jej same korzyści wśród elfów, którzy na wieść o jej sposobie zarobku zaczynali myśleć o niej jeszcze lepiej. Należało jednak nie dawać znać o świadomości własnej doskonałości, w końcu na tym polega zaskarbianie czyjejś sympatii. Czy coś. A co jak co, ale sympatii Divyi potrzebowała. Kto wie, jak długo niebieskooka będzie musiała pomagać jej w rekrutacji do szeregów Smoczej Straży?
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySro Sty 15, 2020 1:05 pm

Mogłoby się wydawać dziwny, że akurat on ściągnął we właśnie takie miejsce, ale wbrew pozorom nie było ono aż TAKIE. Akadrel zawsze miał mieszane uczucia odnośnie nazwy tej gospody. Brzmiała ślisko i kojarzyła się raczej z podejrzanym towarzystwem. Tymczasem lokal był na tyle szanowany, by nie wpuszczać podeń nawet żebraków. Z jednej strony wyglądało to okrutnie, z drugiej każdy trzeźwo myślący obywatel zdawał sobie sprawę z tego, jak wielu z nich było zwyczajnymi złodziejami.
  Przekroczył próg karczmy jako drugi, tuż przed nim, krótko uwiązany szedł chart biały niczym pierwszy śnieg. Zwierzę rozejrzało się z zainteresowaniem po sali, na dłuższą chwilę zatrzymując wzrok na Divyi. Nie zatrzymywał się jednak bez wyraźnego sygnału. W pewnym momencie ominął stolik, który ktoś przestawił ostatnio bardziej na środek sali. Akadrel skrzywił się w myślach. Właśnie dlatego nie przepadał za odwiedzaniem miejsc zbyt publicznych. Jeden wielki bałagan.
  Stanąwszy przy barze, przełożył gizarmę do drugiej dłoni i zamówił jakiś przeciętny napitek. Duch chwilę siedział grzecznie, po czym ponownie odwrócił się w stronę znajomej twarzy. Stanął na baczność i pomachał ogonem, który zaczął miękko obijać się o nogi jego pana.
  — Co się stało? — wymruczał cicho i pogładził psi grzbiet. — Kogo wypatrzyłeś?
  Sam starał się wyłuskać z tłumu jakiś znajomy głos, ale kiedy przy każdym stoliku toczyła się jakaś rozmowa, nie było to takie proste.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySro Sty 15, 2020 5:17 pm

Elfka skończyła posiłek, zostawiając na dnie miski resztki, których nie mogła już dojeść. Odchyliła się na krześle, składając ręce na kolanach. Do ich stolika podszedł ten sam kelner co wcześniej i wziął naczynia. Zatrzymał się na chwilę wystarczającą, żeby Divya położyła mu na tacę kwotę za danie z małą nadwyżką. Z uprzejmym uśmiechem kiwnęła mu głową. Młody elf odwzajemnił uśmiech i odszedł w stronę baru. Divya podążyła za nim niezobowiązującym wzrokiem, ale jej myśli wciąż jednak zdążały w nieodpowiednim kierunku. Jutro spotkanie Straży, a wieczorem spotkanie z Imarisem... Div miała tylko nadzieję, że z roztargnienia przez to drugie, nie zapomni o zebraniu. To było jej pierwsze takie wydarzenie w tej pracy, musiała za wszelką cenę pamiętać...
Divya przechyliła głowę, słysząc zaintrygowany, wręcz sugestywny ton Monea'il. Wbiła w nią uważne spojrzenie intensywnie jasnych oczu. Zdawało się, że lodowate tęczówki wwiercają się w duszę brunetki, lustrując i analizując ją na kawałek po kawałku.
— Taaak — odparła ostrożnie i poczuła, jak zlewa ją zimny pot. Mon widocznie pokładała w niej jakieś nadzieje, ale co ona, Divya mogła z tym zrobić? Dowódca jej nie ufał, a nawet jeśli, nie wziąłby już kandydatury wystawionej przez nią na poważnie. Dyskretnie przygryzła wargę od wewnątrz. Skwitowała jej oznajmienie delikatnym uśmiechem. No co miała z tym zrobić? Mogła ją przyprowadzić do Imarisa, ale mogłoby się to skończyć kolejną kłótnią, jeśli coś poszłoby nie tak. Niestety, Div rezygnowała ze swoich racji oraz postanowień z wielkim trudem i niechętnie. Już zastanawiała się, jak wymyślić rozwiązanie dla tej sytuacji, gdy praktycznie na ślepo hehe spojrzała w kierunku baru i ujrzała białego charta, patrzącego w jej stronę i merdającego ogonem oraz jego właściciela - Akadrela Chyranusa Emenghai'a. Rozpromieniła się, prostując jak struna na krześle. Nagle jej zmęczenie odeszło, a ona zanim pomyślała, uniosła rękę w górę i pomachała. Dosłownie moment później poczuła piekące ją policzki. Odchrząknęła i podniesionym głosem zawołała:
— Hej, Akadrel! — Jej głos poniósł się echem ponad głowami innych elfów. Gwar na moment się uciszył, a Divya skorzystała z tego momentu, by przemówić ponownie: — Vanto! Chodź do nas! — Powiedziała i po chwili wahania dodała: — To ja, Divya.
Elfka podała jeszcze ich współrzędne, jeśli było to konieczne, po czym zwróciła się do Monea'il.
— Akadrel też należy do Straży. Jest bardzo cenionym członkiem — powiedziała zniżonym o kilka decybeli głosem, tak by słyszała ją tylko towarzyszka, kładąc nacisk na ostatnie słowa. Uniosła sugestywnie brwi, po czym, gdy ACE już do nich dotarł, odezwała się znowu. — Monea'il, to jest Akadrel. Akadrelu, to Monea'il. Zajmuje się hodowlą i układaniem koni i... — spojrzała na ciemnowłosą elfkę z chwilowym wahaniem. Miała nadzieję, że dobrze zrozumiała aspiracje miodookiej. — ... Chciałaby dołączyć do Smoczej Straży. Myślisz, że jest taka szansa?
Powrót do góry Go down
Monea'il

Monea'il


Female Posts : 16
Posty fabularne : 13

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyCzw Sty 16, 2020 12:31 pm

Starała się w swoim wzroku zawrzeć całą zaciętość i pewność siebie, jaka gromadziła się w jej ciele. Nie trudno było zauważyć, że Divya nie należała do osób specjalnie zdecydowanych czy przekonujących i wymagała dodatkowego wsparcia, a sprawa była na tyle ważna, że Monea'il zdecydowała się takie wsparcie dać. Jednak mimo całego zaangażowania z jej strony, białowłosa wydała z siebie tylko jedno słowo, przeciągając je nieznośnie. Miodooka była wyjątkowo wyczulona na takie zabiegi i niemiłosiernie działało jej na nerwy, gdy ktoś próbował owijać w bawełnę i odkładać udzielenie odpowiedzi. Jej mniemaniem wiązało się to z brakiem wychowania i wstydem spowodowanym brakiem odpowiedzi na zadane pytanie. Jakby nie można było wprost powiedzieć, że nie jest się w stanie udzielić odpowiedzi! Przecież to i tak wcześniej czy później wyjdzie na jaw. Mimo tego, skryła w swoim umyśle zniecierpliwienie i uśmiechnęła się tak zachęcająco, jak tylko pozwalała jej na to irytacja, starając się podbudować dziewczynę i licząc, że to wystarczy, aby ta zaczęła mówić. Oczywiście, nie zastanawiałaby się nad użyciem odpowiednich słów wręcz zmuszających do podjęcia odpowiednich działań przez Divyę, ale póki co nie widziała takiej potrzeby. Postanowiła dalej bawić się w niezobowiązującą rozmowę, jednak jeśli tak dalej pójdzie, będzie musiała zrezygnować z roli ciekawskiej i luźno zainteresowanej. Dla dobra sprawy.
Zmarszczyła brwi i już chciała coś powiedzieć, jednak wiedziona instynktem i dobrym wychowaniem, powstrzymała się. Cóż to za brak taktu! Rozmawiały o sprawach ważnych, można wręcz powiedzieć, że nieprzeciętnie istotnych, a ta dziewucha bezceremonialnie zaprasza do ich stołu jakiegoś starego przyjaciela, (nie)zręcznie wymigując się od udzielenia odpowiedzi! Nie chcąc zwracać na siebie uwagi wszystkich zgromadzonych w karczmie, zaczekała aż sala na nowo zapełni się gwarem rozmów i już otworzyła usta, by przemówić do rozumu jasnowłosej, jednak w ostatniej chwili je zamknęła, widząc dalsze zachowanie rozmówczyni. Jej twarz rozjaśniła się w zrozumieniu i przez chwilę wstyd jej było, że tak szybko osądziła kobietę. Przez chwilę. Pokiwała głową w odpowiedzi na jej słowa i nie dała po sobie znać, jak potężnie została zbita z tropu.
Na widok zbliżającego się do nich mężczyzny uśmiechnęła się uprzejmie i skinęła głową w formie przywitania. Po wysłuchaniu krótkiego przedstawienia jej osoby, dodała: - Vanto, Akadrelu - i ponownie się uśmiechnęła.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPią Sty 17, 2020 11:23 am

Słysząc swoje imię ponad tłumem, który również na chwilę ucichł, elf bezbłędnie skierował głowę w stronę źródła głosu, by móc precyzyjniej umiejscowić je w przestrzeni. Na twarzy na chwilę pojawił mu się odrobinę rozbawiony uśmiech. Ciężko było mu to nazwać, ale w osobie Divyi było coś kochanego. Jak w dobrej duszyczce niosącej miłą atmosferę do towarzystwa.
  — Prowadź — mruknął cicho do Ducha, zabierając z baru swoją szklankę z ciemnej barwy trunkiem. — Vanto, Divyo — odparł, niespiesznie podążając śladami charta. Współrzędne stolika nie były potrzebne, zwłaszcza, kiedy czworonóg patrzył za niego. Duch z całą swą szczęśliwością wymalowaną na smukłym pysku, podszedł do dziewczyny i trącił nosem jej rękę, ponownie obijając nogę Akadrela ogonem. Zaraz potem przyjrzał się drugiej osobie, dokładnie analizując jej twarz i zapach.
  Elf zwrócił twarz w jej stronę dokładnie w momencie, kiedy się odezwała, po czym lekko skinął jej głową.
  — Vanto — odparł uprzejmie i zacmokał na charta, który ominąwszy białowłosą, usiadł obok wolnego krzesła. — Dołączyć? — rzucił niezobowiązująco i zajął sobie miejsce przy stoliku. — Czy wiesz, panno Monea'il, jaka jest różnica między koniem a smokiem? — Upił ze szklanki i postawił ją niespiesznie na blacie. — Gdy zdenerwujesz konia, nie odgryzie ci głowy. — Zwrócił się w stronę nowo poznanej. — Dlaczego chcesz do nas dołączyć? I co wiesz o smokach?
  Z jego tonu ciężko było określić takie czy inne nastawienie do tego pomysłu. Nie skreślał jej, nie to miał w zwyczaju, a jednak czuł się w powinności rozeznać, zanim zdecyduje cokolwiek. Zwłaszcza, że to nie Monea'il mówiła.

//zliczone
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPią Sty 17, 2020 9:11 pm

Divya nie mogła już dłużej udawać, że nie widzi odbijających się w oczach Monea'il negatywnych emocji. Spojrzała na nią z ukosa z pytającym pół-uśmiechem i lekko zmarszczonymi brwiami, jakby nie rozumiała jej nagle wyrażającej dezaprobatę miny. "Oho, czyżby nam się tu trafiła jakaś zadufana w sobie szlachcianka?"
W obecnej chwili nie mogła sobie na to pozwolić, ale w duchu przewróciła oczami. Po czubki jej spiczastych, elfich uszu miała protekcjonalnego traktowania przez snobów z wyższych sfer. Czasem tęskniła za Vakhos, gdzie mimo bycia córką elfa ze skraju tamtejszej elity (jej ojciec był na dworze powszechnie poważany mimo swojego pochodzenia, choć niektórzy ludzcy arystokraci starali się za wszelką cenę umniejszyć jego pozycję w społeczeństwie) była traktowana z należytym szacunkiem, nawet pomimo szeptów o jej matce. Także o wiele wyżsi od niej rangą ludzie byli dla niej uprzejmi. A tutaj? Wieś na kocich łbach, a nie szlachta, ot co. Co trzeci czy też nawet drugi taki zachowywał się, jakby mu ktoś kija w cztery litery wepchnął. Takie obejście powoli zaczynało męczyć wrażliwą i pełną nieuzasadnionej chęci do życia Divyę, która owe buractwo i brak dystansu utożsamiała z plebsem, któremu jakimś cudem udało się wtoczyć w wiecznie kręcący się na pełnych obrotach świat prestiżu.
No ale do rzeczy.
Na ratunek przyszedł Akadrel oraz jego przecudowny biały chart. W pierwszej kolejności Div przywitała się właśnie z nim, gdy ten trącił ją nosem. Divya dosłownie zrobiła do niego maślane oczy i pogłaskała go po szyi pod uszkami. Uwielbiała psy, choć sama jeszcze nie zastanawiała się nad przygarnięciem jakiegoś pod swój skromny dach. Wciąż uśmiechając się po pieszczotliwym przywitaniu się z pieskiem Akadrela, przyszedł moment na ponowne zajęcie się rozmową. Elfka, ponownie w pełni rozbudzona, złożyła splecione ręce na blacie przed nią.
W duchu odetchnęła z ulgą, gdy weteran przejął inicjatywę w rozmowie. Zachowała jednak na twarzy pokerową minę, niezobowiązująco na zmianę zerkając na Monea'il i znacznie dłuższą część czasu przeznaczając na studiowanie twarzy Emenghaia. Czy wiedział, że na niego patrzy? Jak ona miała zamknięte oczy i ktoś na nią patrzył, to to czuła. Ale może w takim wypadku działało to inaczej, bo nie wiedział, jak to jest, gdy ktoś na niego patrzy gdy on to widzi? No bo przecież nie widział.
Póki co się nie odzywała - Akadrel był profesjonalistą i na pewno wiedział, co robi. W razie potrzeby, miała już przygotowaną propozycję dla nich - to jednak nie był jeszcze ten moment.

//zliczone
Powrót do góry Go down
Monea'il

Monea'il


Female Posts : 16
Posty fabularne : 13

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySob Sty 18, 2020 1:00 pm

Nie sądziła, aby na jej twarzy widać było jakiekolwiek ślady irytacji. W dzieciństwie nauczyła się ukrywać uczucia do perfekcji i zaczęła robić to automatycznie, a po upływie lat uważała  za oczywiste, że jej twarzy nie ukarze się ślad po emocjach, o ile Monea'il nie będzie miała takiego zamiaru. Tak więc nie skupiła się na Divyi i nie zauważyła jej drobnej irytacji. Skupiła się za to na nadchodzącym w ich kierunku mężczyźnie i wielkiemu białemu stworzeniu człapiącemu szczęśliwie w kierunku białowłosej. Rzuciła na psa przelotne spojrzenie. Nie sądziła, aby mógł stanowić dla niej zagrożenie, przynajmniej póki Akadrel nie będzie miał do niej negatywnych zamiarów. A liczyła, że do tego niedojdzie. Tak jak poprzednio pokładała nadzieje w Divyi, tak teraz elf stał się obiektem jej zainteresowania. I nie wiązało się to z jego niewątpliwą atrakcyjnością, przynajmniej nie w większości. Chociaż zdecydowanie był w jej typie, nie wyglądało na to, aby miał u niej jakiekolwiek szanse. Ani, jak stwierdziła, ona u niego.
Spojrzała na Akadrela i nie odpowiedziała, wiedząc, że sam za moment udzieli odpowiedzi na swoje pytanie. Bynajmniej, nie było to trudne do wydedukowania, w końcu kto zadaje tak specyficzne pytania i oczekuje od nich rzeczywistej odpowiedzi? Pokiwała powoli głową z półuśmieszkiem na ustach. - Wydaje mi się, że będę to uwzględniać - powiedziała z sarkazmem i zaśmiała się krótko, choć wcale nie czuła rozbawienia. Przekrzywiła głowę, zastanawiając się nad odpowiedzią na jego drugie pytanie. Oczywiście, nie mogła mu powiedzieć, że chce dostać się do Smoczej Straży, bo pragnie podnieść swój status majątkowy i społeczny. Wyśmiałby ją lub całkowicie zlekceważył. Wiedziała, że jeśli jeszcze przez chwilę nic nie odpowie, jej słowa będą sprawiały wrażenie nieszczerych, rzekła: - Mogę nieskromnie stwierdzić, że nadaję się do tego jak mało kto - zdawszy sobie sprawę z wydźwięku swoich słów, dodała - Od dziecka miałam nałożoną ścisłą dyscyplinę. Jestem opanowana i cierpliwa, inaczej nie miałabym czego szukać w pracy z końmi - doszła do wniosku, że dalsze wychwalanie własnej osoby nie będzie mile widziane. Milczała przez sekundę czy dwie zbierając myśli, po czym odezwała się: - Czasy są niespokojne, armia się rozwija. Siły powietrzne nie są w stanie osiągnąć pełni swoich możliwości, gdy pozostają smoki nieposiadające jeźdźców - uśmiechnęła się, dając do zrozumienia, że to wszystko co ma do powiedzenia.

~z~
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyNie Sty 19, 2020 2:32 pm

  Ciemne oczy Ducha jeszcze jakąś chwilę wodziły po obecnych obok osobach, ale szybko uznał, że zagrożenia nie ma w pobliżu. Divya mogła poczuć lekki nacisk na kolana, kiedy wylądował tam psi łebek. Uniósł na nią rozmaślone spojrzenie i poruszył leniwie ogonem po ziemi.
  Elf uśmiechnął się nieznacznie na jej komentarz. Właściwie nawet nie rozwodził się nad tym, czy rozbawienie Monea'il było szczere czy nie, chwilowo nie miało to dla niego znaczenia. To nie był zwykły żart, to była prawda, o której łatwo zapomnieć, kiedy patrzy się z boku. Upił niewielki łyk ze szklanki, słuchając jej dalszych słów. Zaczęły się ciekawie. Może nie najlepiej, wszak wychwalanie siebie często bywało tylko pustymi obietnicami, ale z drugiej strony dziewczyna wydawała się mówić poważnie. Nawet śmiało, a określanie siebie najlepszym również takie podejście podkreślało. To dobra cecha, pomaga nie dać się zdominować. Następne zdania, a zarazem ostatnie, przykuły uwagę Akadrela w zgoła inny sposób. Uwaga czysto techniczna, o której każdy z nich zdawał sobie sprawę, bez osobistego stanowiska, idealna do interpretacji.
  Nie lubił tego robić w takim kontekście, dość naobserwował się w życiu sprytnych arystokratów, którzy tylko przytakiwali gotowej odpowiedzi, zamiast samemu jej udzielać.
  — Więc chcesz pomóc rozwinąć nam skrzydła — pociągnął dalej spokojnym tonem. — Czy tylko przypominasz, że powinniśmy się tym zająć, maila? — Umilkł na moment, układając nowe myśli. — Hodowla i tresura zwierząt to dobra podstawa, ale co wiesz o smokach? Zrobiłaś jakieś przygotowania w związku z tą decyzją? — Odchylił się na oparcie krzesła. — Umiesz walczyć?
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyNie Sty 19, 2020 5:38 pm

Ponieważ elfka właśnie znajdowała się w ciut poważnej sytuacji towarzyskiej, niegrzecznym zachowaniem z jej strony by było, gdyby skupiała swą całą uwagę na psie Akadrela. Można więc sobie tylko wyobrażać, jaki wewnętrzny zachwyt odczuwała, gdy spostrzegła kątem oka, że Duszek układa swoją mordkę na jej nogach i patrzy na nią z radością i ufnością, z jaką tylko pies potrafi patrzeć na drugie stworzenie, które poświęca mu czas. Dyskretnie przyłożyła lewą dłoń do prawej strony jego pyszczka i zaczęła pocierać kciukiem miejsce między uchem a okiem czworonoga, cały czas delikatnie się uśmiechając - jej spojrzenie jednak wciąż przemieszczało się między rozmawiającymi Akadrelem i Monea'il.
Im dłużej słuchała Emenghai'a, tym większą sympatią i szacunkiem go obdarzała. Był naprawdę mądry i słychać było, że zna się na rzeczy. Wspominał w bardzo praktyczny sposób o wszystkim, o czym ona sama już czytała - nie potrafiłaby jednak w taki sposób sformułować swojej wypowiedzi, by brzmieć zarazem tak poważnie i... przystępnie.
Białowłosa kiwała lekko głową, słuchając weterana. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech aprobaty, a w oczach kryło się zainteresowanie. Sama czerpała z jego słów przynajmniej tyle, ile Mon - lecz o ile dla starszej elfki ważny był przekaz, o tyle Div bacznie analizowała jego dobór słów, ton i mimikę. Zdobywała w ten sposób doświadczenie, które w przyszłości może jej pomóc w postępowaniu z innymi chętnymi rekrutami do Straży.
Z kolei słuchając kobiety, nabierała pewności, że jest ona odpowiednią kandydatką na strażniczkę. Biła od niej pewność siebie i niezłomność, ale chyba trochę musiała popracować nad swoją kontaktowością... Z obserwacji Divya wywnioskowała, że Monea'il raczej nie należy do osób szczerze pragnących towarzystwa. Dobrze się kryła, ale drobne gesty, pewna sztywność i suchość wypowiedzi oraz niemożliwe do zamaskowania w oczach emocje dawały do myślenia.

Kiedy już Akadrel zakończył mini-wywiad, a Monea'il odpowiedziałam na wszystkie pytania, zapadło milczenie. To był znak dla Divyi, która położyła głaszczącą do tej pory Ducha rękę na stole i odchrząknęła.
— Myślę, że najlepszym sposobem na zweryfikowanie twoich umiejętności, Monea'il, będzie po prostu zobaczenie tego na własne oczy — uśmiechnęła się do niej zachęcająco. — Co sądzisz, Akadrelu? — Zwróciła się do elfa i zacięła się dosłownie na ułamek sekundy. — Będę ci relacjonować wszystkie poczynania Monea'il — zapewniła, czując, że pieką ją policzki. — Co wy na to? Macie czas jutro z samego rana?
Powrót do góry Go down
Monea'il

Monea'il


Female Posts : 16
Posty fabularne : 13

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPon Sty 20, 2020 10:32 am

Czy można było stwierdzić, że jej słowa były pustymi obietnicami? Chyba nie. Co prawda nie były one skromne, ale Monea'il nie przywykła do ukrywania swoich zalet i obchodziła się z nimi wylewnie, nie czując skrępowania. W końcu została nimi obdarzona nie bez powodu, a ukrywanie ich mijałoby się z celem. Jeszcze ktoś nie zauważyłby jej atutów i ominął ją bez zainteresowania? Nie, nie mogła do tego dopuścić. Chociaż Akadrel nie wyglądał na nieuważnego obserwatora, musiała zadbać, aby znał jej wartość. Poza tym, czy pewność siebie i determinacja nie są cechami pożądanymi w tej branży?
- Pragnę wesprzeć państwo - powiedziała i uśmiechnęła się. - Sądzę, że nie jestem w stanie tego zrobić z mojej obecnej pozycji. Wierzchowce na wojnie są ważne, ale nie oszukujmy się. Nie umywają się do smoków - zarzuciła swoimi lokami i obdarzyła mężczyznę zdecydowanym spojrzeniem, niwelującym wszelkie wątpliwości. Chociaż nie sądziła, aby miał do jej słów jakieś obiekcje, w końcu były to tylko proste wnioski, mające na celu nic więcej, jak tylko przekonanie go o swojej determinacji.
Na jej twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu. - Walczyć mogę, a jakże - zapewniła. - Umiem posłużyć się szablą, choć na co dzień preferuję łuk - zdjęła z ramienia broń i delikatnie pogładziła ją kciukiem. Zastanowiła się chwilę i dodała: - Po odpowiednim treningu byłabym w stanie strzelać ze smoka, podczas lotu. Nie mam problemu, aby robić to podczas jazdy konnej - pokiwała powoli głową, podbudowując swoje słowa.
Tym razem jej usta wykrzywił wyraźny uśmiech, wcale nie wymuszany (no, przynajmniej nie za bardzo). Była pewna, że po wykazaniu swoich umiejętności w praktyce, z pewnością rozwieje wszelkie wątpliwości Akadrela co do jej kandydatury. - Oczywiście - powiedziała, nim jeszcze mężczyzna zdążył się odezwać. - Jutro o świcie, to wspaniała pora.
Słuchała jednym uchem, co ciemnowłosy ma do powiedzenia na rzuconą propozycję, ale nie spodziewała się odmowy z jego strony. W tym czasie jej umysł podsuwał jej inne myśli. Co stanie się z końmi? Jej tatulo będzie musiał je przejąć, a przecież nie ma ich tak mało. Gdzie je pomieści? A może dalej pozostaną pod jej opieką? Jak bardzo czasochłonne są treningi w Straży? Być może zabiorą jej cały wolny czas, a miodooka nie zamierzała krzątać się z pracy do pracy, bez chwili wytchnienia. Oczywiście, była w stanie w jednej chwili zrezygnować z hodowli na rzecz Smoczej Straży, ale co zrobi z końmi? Przecież ich nie zabije.
Tymczasem rozmowa dobiegała końca. Jeśli Akadrel nie miał co do niej więcej pytań, pożegnała się uprzejmie i wyszła z karczmy, obiecując swoją obecność w umówionym miejscu.

z/t
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPon Sty 20, 2020 5:42 pm

  Duch przymknął ślepia, z zadowoleniem racząc się tymi drobnymi pieszczotami.
  W odpowiedzi na jej wyjaśnienie elf pokiwał nieznacznie głową. Teraz to brzmiało dobrze, mógł w pełni i z czystym sumieniem się z nią zgodzić. Nie był co prawda pewien, jaką pozycją szczyciła się elfka, ale sama chyba wiedziała to najlepiej, poza tym, nie miało to aż takiego znaczenia.
  — Rozumiem — odparł tylko, by zaraz skupić się na dalszej części ich rozmowy. Umiejętność korzystania z broni była miłym zaskoczeniem, zwłaszcza w przypadku łuku. Kiedy tylko Monea'il chwyciła go w dłoń, chart zerknął na nią, by zaraz podnieść głowę i obdarzyć dziewczynę czujnym spojrzeniem. Akadrel wyglądał jednak na niewzruszonego tym gestem. Oczywiście, słyszał, że coś wzięła, mógł zgadywać, co to jest, jednak tym razem nie do niego należała ocena sytuacji, a wyciąganie błędnych wniosków byłoby tu karygodne.
  — Doskonale... — Uśmiechnął się nieznacznie. — Brzmi obiecująco, a treningu jestem pewien, że ci nie zabraknie. — Umilkł, a głowa drgnęła mu nieznacznie w stronę Divyi, kiedy ta się odezwała. Emenghai pokiwał z wolna głową. — Ta-... — Nie zdążył dobrze zacząć, nim białowłosa pospieszyła z naprawieniem swojej gafy, którą on sam dopiero teraz zauważył. Po twarzy przebiegło mu swego rodzaju rozbawienie, Div była trochę jak dziecko, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu, nie sposób było się na nią gniewać. Spoważniał nieco, by zaś zwrócić się do Monea'il. — Tak, świt będzie dobry. Spotkajmy się w okolicach areny. — Przez chwilę rozważał wybranie innego miejsca, ale to wydawało się najbardziej odpowiednie. Pożegnał elfkę jak należało, po czym usiadł z powrotem i upił trochę większy łyk ze szklanki.
  Milczał chwilę, układając całą rozmowę w myślach. Przy okazji szukał tam rzeczy, które - jakkolwiek źle to nie brzmiało - mogłyby go zaniepokoić. Chwilowo takich nie znajdywał. Monea'il wydawała się pewna siebie i swoich umiejętności, była zdecydowana i miała zaplecze, jakiego adept potrzebował, przynajmniej częściowo. Na tę chwilę ciężko było się przyczepić do jej kandydatury. Jeśli Divya wciąż mu się przypatrywała, to warto zaznaczyć, że poniekąd wiedział o tym. Ciężko było mu sobie uzmysłowić to całkowicie, w końcu nigdy nie widział wyrazu twarzy kogoś, kto się w niego wpatruje, ale samo skupienie uwagi było czym instynktownym. Nikłym i ulotnym, ale wyczuwalnym, jeśli nic ważniejszego nie zajmowało myśli.
  — Co o tym sądzisz? — zwrócił się do elfki dość beztroskim tonem, jakby była to codzienna rozmowa. Upił ze szklanki. — Trzeba będzie też powiadomić Imarisa. Nawet jeśli nie przyjdzie, a zgaduję, że ma ważniejsze rzeczy na głowie niż udział w jury, to powinien wiedzieć. — Czując szturchnięcie nosem, opuścił dłoń na łebek Ducha i pogładził jego miękkie futro. — Na mnie też już pora. — Odstawił szklankę i wstał od stołu. — Do zobaczenia jutro, Divyo. — Posłał elfce ciepły uśmiech i skierował się do wyjścia. Po drodze sięgnął jeszcze po gizarmę, która zaraz stuknęła o podłogę. Duch tylko raz obejrzał się za elfką kątem oka, by to ostatecznie skupić się znów na swojej pracy.

z.t.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPon Sty 20, 2020 11:01 pm

Divya obserwowała dialog między elfami. Poruszyła się na swoim miejscu niespokojnie. Niby temat dotyczył i jej, a ona sama cieszyła się, mogąc uczestniczyć w rozstrzyganiu spraw Skrzydlatych, a jednak... Siedziała między dwojgiem bardzo wpływowych elfów. Pewność siebie Monea'il odbierała jej mowę, a inteligencja Akadrela sprawiała, że Div patrzyła na niego z podziwem - możliwe, że właśnie nieświadomie obrała go sobie za nowy autorytet. Elf zdawał się łączyć w swoim stylu bycia rozwagę, sympatię i naturalny wdzięk arystokraty. Dziewczyna uznała, że koniecznie musi wybłagać u Imarisa, żeby załatwił jej choć jeden trening z weteranem Straży. Była zafascynowana.
Mon gadała z sensem. Divya poczuła się głupio - sama nie potrafiłaby tak prędko i zręcznie wyciągnąć z niej odpowiednich informacji. Nie wspominając już o tym, że nawet gdyby udało jej się nabrać pewności, że brunetka to ta jedyna, pasująca do frakcji w każdym calu, nie miałaby co z tą informacją zrobić. Na pewno próbowałaby gadać z Imarisem. Znając jednak zwyczaje tej dwójki, dowódca pewnie tylko by ją opieprzył, że zaprasza do nich ludzi praktycznie z ulicy, na co Divya zareagowałaby agresją, po raz kolejny by się pokłócili, a potem... potem pewnie by się znowu przepraszali.
Uśmiechnęła się sympatycznie do Monea'il. Wyglądało na to, że pomysł jej się bardzo spodobał. To dobrze, przynajmniej nastąpiła zgodność interesów. Widząc pobłażliwą reakcję ACE na jej małe potknięcie, uśmiechnęła się do niego na poły przepraszająco, na poły z nowym zaintrygowaniem - wiedziała, że tego nie zobaczy, nie było to jednak skierowane bezpośrednio do niego - poprzez mimikę dawała upust swoim emocjom i czuła się z nimi lepiej. Aczkolwiek, tak - ten mały uśmieszek po raz kolejny sprawił, że poczuła, że za mało się integruje z SS i poczuła niezmierną chęć do zmienienia tego stanu rzeczy.
Divya pożegnała się z Mon i wróciła spojrzeniem do Akadrela. Znów zadała sobie pytanie, czy czuje jej wzrok. Tak się zagapiła, że gdy się odezwał, niemal podskoczyła na krześle.
— Nadaje się — stwierdziła bez wahania. — Patrząc na całokształt Straży, nie odstawałaby tak mocno — skwitowała, a w jej oczach zaigrały iskierki rozbawienia, które wdało się także w jej głos. Skrzydlaci byli zbieraniną najróżniejszych osobowości, a o niektórych z nich słyszała doprawdy zadziwiające historie od swoich klientów. — Shin'or, Akadrelu. Dobrze było cię zobaczyć — uśmiechnęła się do niego miło i rzuciła ostatnie rozkochane spojrzenie Duchowi.
Sama nie siedziała już dłużej - musiała jeszcze udać się na targ, kupić sobie psa.

z/t
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySob Lut 08, 2020 12:26 pm

- Chęć władzy.
Odpowiedział krótko na pytanie. Wuj zawsze chciał mieć tron Nihillgardu, władać nim swoimi własnymi zasadami. No miał gdzieś swoją rodzinę i zawsze pragnął tylko jednego, ale żeby wbić nóż w plecy. Można by było się tego spodziewać, jednak nie w takiej chwili. No ale wracajmy do rozmowy, widać, że Divye zależało na opiece medycznej dla Fal'a. No i tutaj nie mógł się upierać zbyt długo, nie chciał robić na złość nowo poznanej osóbce.
- To zróbmy tak. Ugryzę tylko kawałek czegokolwiek do jedzenia i wezmę łyk wody, później możemy ruszyć do twoich medyków
To chyba był uczciwy układ, chociaż raczej on nie powinien tworzyć żadnych układów. W końcu jest tylko rozbitkiem, któremu jest proponowana pomoc. Dlatego też powinien bez żadnego ale udać się za kobietą i przystać na wszelakie propozycje, które mu oferuje. Jednak po za lekkim bólem i kilkoma zadrapaniami, to głód górował i dominował jego żołądek.
Widząc też jak bardzo zależało Kobiecie na tym, żeby pomóc Fal'owi. Można powiedzieć, że była dość stanowcza i to bardzo rozbawiło mężczyznę, który zaśmiał się radośnie i poklepał lekko Divye po ramieniu.
- A myślałem, że tylko kobietom z Nihillgardu nie można odmówić. Jednak widzę, że masz w sobie siłę przekonania.
No więc kiedy już wszystko było jasne i obydwoje ruszyli do karczmy, Fal po drodze zaczął opowiadać historię o swoim imieniu.
- Głównym znaczeniem w imieniu jest Born, gdyż zostało to narzucone przez naszych przodków. Każdy kto urodzi się królewskiej rodzinie, musi mieć w imieniu Born. Tak więc ja mam Falborn, mój ojciec miał Kurnborn...
Tutaj co prawda zapędził się troszkę do przodu, gdyż przypomniał sobie, że miał odrzucić swoje pochodzenie i zacząć całkowicie od nowa. No dobra, ale raczej nie będzie to miało znaczenia. Wystarczy, że już nie będzie dalej o tym rozmawiał.
Kiedy w końcu dwójka zawitała do karczmy, pierwsze co zrobił Falborn to było zrzucenie większości zbroi z siebie i rzuceniem jej w kąt. Im mniejszy ciężar, tym lepiej będzie się poruszał. Tak więc zrzucając z siebie naramienniki i rękawice, mężczyzna udał się w poszukiwaniu ogniska, które choć trochę ogrzeje jego mokry tyłek. W powietrzu było czuć morskie potrawy, choć rzadko miał z nimi do czynienia. To mógł rozpoznać aromat ryby, no ale nie przepadał za nimi zbytnio. Te przeklęte ości.
Przy okazji, Fal odwrócił się do Divya i rzekł.
- Zapomnij, że powiedziałem o pochodzeniu królewskim.
Puszczając oczko, miał nadzieję, że ona będzie jedynym osobnikiem, który wie coś więcej o Falbornie.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyNie Lut 09, 2020 3:21 pm

Divya spojrzała tylko na Falborna z zainteresowaniem, nie mówiła nic jednak. Na opowieści przyjdzie czas. Mimo to, zaczęła intensywnie zastanawiać się nad jego słowami i rozmyślać, czy ludzki mężczyzna nie jest przypadkiem bardziej wyjątkowy, niż na pierwszy rzut oka się wydawało.
Przystanęła z ulgą na jego zgodę na temat zaprowadzenia go do medyka. Pokiwała głową, uśmiechnęła się i zacmokała na Gareona, który z merdającym ogonkiem podbiegł do elfki. Teraz to ona przyklękła na jedno kolano, by pogłaskać rozradowanego psiaka. Szczeniak wywalił jęzor i przechylił łeb na bok. Divya przypięła do jego obroży długą, plecioną ze sznurków smycz, po czym wstała. Gareon najwyraźniej uznał to za zachętę do zabawy, bo oparł łapki o jej uda i zaczął wpatrywać się w jej twarz z oczekiwaniem. Div uśmiechnęła się do niego i go pogłaskała znowu, ale odsunęła się, przez co siłą rzeczy wylądował na ziemi. Spojrzała na Falborna, który entuzjastycznie poklepał ją po ramieniu.
— Oh, tak — potwierdziła, przekrzywiając głowę jak Gareon wcześniej. — Nie wiem, jakie są kobiety z tego... Nihillgardu, ale możesz mi na słowo uwierzyć, że tutaj są gorsze — puściła mu oczko i zaśmiała się krótko. Poniekąd była to prawda - sama straż roiła się od femme fatale, a Divya nawet obawiała się, że może być jedną z nich...
Ruszyli, a Divya prowadziła, w końcu mężczyzna nie miał pojęcia jak poruszać się po mieście, a elfka już tak, choć jeszcze nie tak dawno sprawiało jej to niemały kłopot. Słuchała jego opowieści lekko kiwając głową, z iskierkami zaintrygowania w oczach.
Przez chwilę uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc imię Kurnborn lecz wtedy dotarła do niej jeszcze bardziej rewelacyjna część jego wypowiedzi. Otworzyła usta, patrząc na niego w zdumieniu. Żartował sobie? Nie wyglądał... Chociaż, zupełnie go nie znała, było możliwe, że stroi sobie z niej żarty. Ale... Ale coś podpowiadało jej, że tak nie jest. Poza tym, teraz cała układanka miała sens, wszystkie elementy wskoczyły na miejsce. Zamrugała szybciej, po czym otworzyła szerzej oczy.
— Oh. Oh... — skłoniła subtelnie głowę, niepewna co właściwie powinna zrobić. W końcu przed nimi wyrosła karczma, na co kobieta zareagowała z ulgą. — To tutaj — rzekła z radością w głosie.
Weszli, najpierw Gareon, potem Divya, a na końcu Falborn. Od progu zaatakowała ich patrząca podejrzliwie na mężczyznę kelnerka. Elfka jednak z zupełnie rozluźnionym uśmiechem zamówiła dwie potrawki z kapłona oraz dzban wody zaprawionej miodem i cytryną. Kelnerka przyjąwszy zamówienie odeszła, unosząc brwi.
Na twarzy Divyi pojawił się uśmiech gdy zobaczyła, że Falborn już się rozgościł. Mimo krytycznych spojrzeń innych czysto- i pół-krwistych elfów, ruszyła dumnym, zgrabnym wzrokiem w jego kierunku, wysoko unosząc brodę, na przekór tym właśnie spojrzeniom i szeptom. I tak nie było jeszcze tak źle - było wcześnie, więc cała najgorsza hołota spała jeszcze w rowach; na ponowny żer ruszą dopiero pod wieczór.
Usiadła na stołku naprzeciwko mężczyzny i skinęła głową na jego prośbę.
— Dobrze — przechyliła głowę. — Ale... Dopiero kiedy powiesz mi coś więcej — oparła łokcie na kolanach i na zwiniętych w pięści dłoniach wsparła twarz, wpatrując się w niego wyczekująco.
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyNie Lut 09, 2020 6:45 pm

No było fajnie usłyszeć, że tutejsze kobiety są gorsze. Znaczy też ciekawiło go, czy tutejsze brały udział w bitwach. Pewnie tak, chociaż kto wie. No nie ma to znaczenia, z czasem dowie się więcej. Jednak jak na tą chwilę, trzeba więcej wyjaśnić Divye. Zastanawiał się, ale nie miał też zbytnio prawa zatajać zbyt dużo przed swoją wybawczynią z opresji. W końcu wyciągnęła ku niemu swoją dłoń, więc trzeba jakoś się odwdzięczyć.
- No więc od czego tutaj zacząć.
Zaczął mówić, po chwili zastanowił się przez chwilę. W sumie co tam mu szkodzi, jego przeszłość jest nie ważna. Tak więc można spokojnie o niej opowiedzieć.
- Kilka dni temu toczyłem bitwę nad Corunem morskim, miejsce nieopodal Nihilgardzkiego portu łoweckiego. Zostaliśmy najechani przez Armińczyków, naszych odwiecznych wrogów. Przyznam szczerze nie lubię morskich bitew, za bardzo kołysze statkami.
Drapiąc się po głowię, przez chwilę spojrzał na ognisko. Już sama myśl na temat wuja przyprawiała go o wściekłość, no lecz trudno się mówi. Takie jest życie.
- Kiedy przechyliliśmy szalę zwycięstwa na naszą stronę, mój wuj Glimborn zdradził mnie i wrzucił do tego przeklętego oceanu. Nie wiem dokładnie ile dni dryfowałem, zanim dobiłem tutaj do brzegu.
Chęcią władzy każdy może się zarazić, a na takich trzeba najbardziej uważać. Czując już ciepełko ognia, Falborn uśmiechnął się ponownie, tym samym zapominając o wuju.
- Można powiedzieć, że jestem już byłym królem Nihilgardu.
Powiedział troszkę ciszej, żeby się nie rozniosło. Po chwili spoglądając na Divye, Fal pokręcił głową w górę i dół, prawo oraz lewo. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie wiedział co. Bardziej chyba będzie czekał na pytania od kobiety, bo jak na tą chwilę on ze swoimi poczeka.
- Oczywiście wiesz o tym tylko ty i mam nadzieję, że zachowasz to dla siebie. Nie potrzebuję problemów, ani tym bardziej żadnych tytułów z tego powodu. Od dziś jestem Falborn najemnik.
Dodał, następnie zamilknął. Chociaż bardzo go ciekawi, gdzie się teraz znajduje. To poczeka z tym pytaniem i odpowie na większość pytań Divyi, niech to będzie chociaż zapłatą za pomoc. Jak na razie jest spłukany i mokry.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyWto Lut 11, 2020 4:03 pm

Znaczące spojrzenia innych klientów zaczynały irytować elfkę. W mniemaniu Divyi, wartości osoby nie stanowiło to, jakiej była rasy, ale to, jak się zachowywał. A ten tutaj ludzki potomek, Falborn, wydawał się milszy niż jej pobratymcy. Ostatecznie jednak Div zignorowała niegrzeczne gapienie się i - z pewnością niepochlebne - szepty.
Ich posiłki w końcu przyszły. Elfka położyła odliczoną kwotę pieniędzy na tacę kelnerki, po czym wzięła miski i dołączony do potrawek bochen chleba. Jedną podała rozbitkowi, następnie wręczając mu łyżkę i połowę pieczywa. Zaczęła niespiesznie jeść, czekając na opowieść mężczyzny. Divyę ciekawiły wszelkie historie i ta nie była wyjątkiem, nawet jeśli była smutna.
Gdy Falborn mówił, białowłosa patrzyła na ogień. Odbijał się w jej oczach, mieniąc się w nich na złoto i zielono. Nie miała pojęcia, gdzie leżał Nihilgard ani, tym samym Corun Morski, ale nie przerywała mężczyźnie opowieści. Wystarczającą satysfakcję sprawiał jej fakt, że udało jej się nakłonić go do opowiedzenia tej, musiała przyznać, nieszczególnie kolorowej historii. Gdy Falborn wspomniał o wepchnięciu go do morza przez krewnego, w końcu zwróciła na niego wzrok - kto robił takie rzeczy własnej krwi? Jej brwi były zmarszczone w trosce, a lekko zakrzywione ku dołowi kąciki ust wyrażały dokładnie to, czego nie powiedziała, co byłoby tak banalne w tej sytuacji: było jej szkoda byłego króla, nie powinien był go spotkać taki los. Nie potrafiła wyrazić słowami tego współczucia, by nie zabrzmiało po prostu tanio. Spuściła wzrok, omiatając nim drewnianą podłogę. Nie... Słowa tu nie były potrzebne.
Położyła mu rękę na ramieniu i po chwili wahania posłała krzepiący uśmiech, a następnie ponownie ujęła łyżkę i zamieszała nią stygnące jedzenie w swojej misce. Chciała mu pomóc; poradzić, by zwrócił się do króla z prośbą o pomoc, by spróbował zawalczyć o swoje... Ale Falborn wyraził się jasno, teraz był kimś innym.
— To teraz moja kolej — zapowiedziała. Nie widziała potrzeby, by dłużej zwlekać z opowiedzeniem mężczyźnie o Ga'lantis - jego historia brzmiała autentycznie i nie widziała po niej żadnych przeszkód, by zdradzić mu najważniejsze kwestie, tak na dobry początek. W końcu nie chciała, by z wrzaskiem wrócił do morza. Odstawiła prawie już pustą miskę na podłogę i pogładziła zieloną spódnicę sukienki. Sięgała jej ledwie za kolano, więc nie ubrudziła się piachem, ale Div musiała wykonać jakiś ruch, by odpowiednio poukładać w głowie myśli. O jej nogę otarł się Gareon, który z radością rzucił się na resztki posiłku. Elfka przez chwilę patrzyła na niego z lekkim uśmiechem, po czym w końcu podjęła opowieść: — Ga'lantis to państwo, ale nie cały kontynent. Dzielimy go z Vakhos, Ludem z Gór. Stamtąd... — ledwie zdążyła ugryźć się w język. — Stamtąd jest nasza królowa, ale prawdziwą władzę sprawuje król, Ervael II — zerknęła na Nihilgardczyka ukradkiem by sprawdzić, czy przypadkiem nie zmienił zdania co do tego "stawania się kimś innym". Popatrzyła na skwierczący ogień. Zawahała się, uniosła rękę do twarzy, znowu wahanie, niepewne spojrzenie na mężczyznę... aż w końcu złapała kosmyk włosów tuż przy głowie i zagarnęła go za ucho. Spiczaste ucho, teraz doskonale widoczne dla Falborna. — Wszyscy, a przynajmniej większość tutejszej ludności jest elfami. To znaczy, może i nie tą najczystszą odmianą, oni prawdopodobnie już zniknęli z mapy świata... Ale mamy w sobie ich krew — odchrząknęła i kontynuowała. — Po wojnie, która była stosunkowo niedawno, mamy sporo miejsc pracy do zapełnienia. Na pewno coś dla siebie znajdziesz. Co jeszcze... Ah, tak. Mamy dość... Nietypowe zwierzęta — uśmiechnęła się na poły enigmatycznie, na poły zawadiacko.
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyCzw Lut 13, 2020 8:41 am

Tuż przed tym, nim Diyva zaczęła opowiadać. Falborn z chęcią dorwał się do strawy i zaczął w dość średnim tempie pałaszować pożywienie. Wraz z chlebkiem. To było coś, co było mu potrzebne. Ciepły posiłek, żeby pobudzić odrobinę ciało.
Teraz gdy nadeszła kolej kobiety, Fal postanowił w ciszy i skupieniu zajadać się potrawą, tym samym wysłuchując Diyvi.

Ga'lantis, w sumie pierwszy raz słyszy o tym miejscu. Nawet przeglądając kiedyś mapy, które miał w komnacie. Nigdy nie dostrzegł takiego miejsca? Cóż widocznie za mało zwiedzał świat, albo ta część jest po prostu dobrze odizolowana od reszty.
Tutaj też panuje system króla, ponieważ królowa ma mało do gadania pewnie? Przynajmniej tak było u niego, królowa miała być na pokaz i jako kochanka. W sumie trzeba odpuścić sobie mieszanie w politykę, nigdy za tym nie przepadał.
Przyglądając się cały czas Diyve, mężczyzna przez chwilę był rozkojarzony. Zwłaszcza w momencie, kiedy zgarnęła kosmyk włosów za ucho i odsłoniła swoje spiczaste. Tego akurat się nie spodziewał, czyżby jakaś wada genetyczna?
- Elfy?
Powiedział sobie pod nosem, następnie kontynuował pałaszowanie pożywienia. Nigdy nie słyszał o takiej rasie, w sumie zawsze mu się zdawało, że tylko ludzie istnieją na świecie i bogowie. Jednak tutaj widać był w błędzie i to przez większość życia. No cóż, rasa jak inna. Nie ma czego się dziwić, ani tym bardziej zastanawiać się przez pół dnia. Na wojnie widzie się wiele rzeczy, więc z przyzwyczajenia Fal nie jest zaskoczony taką informacją. Po prostu jest bardziej niezadowolony swoim brakiem wiedzy, ale to też jest nieznaczne w tym przypadku.
Tak więc niedawno u nich była wojna, cóż za zbieg okoliczności. Informacja na temat sporej ilości miejsc pracy, jest nawet zadowalająca. Przynajmniej będzie miał łatwiejszy start, oczywiście o ile wszyscy nie mają takiego podejścia jak tutaj w karczmie. Te przeszywające go oczka i niemiłe komentarze, aż szkoda osób, których mózgi są ograniczone do nienawiści. Pewnie przez to, że jest człowiekiem. Czyżby większość elfów uważała się za lepszych? Będzie to dość problematyczne, Fal nie lubi takich osób.
- Nietypowe zwierzaczki?!
Oderwał się od jedzenia i wręcz nastawił obydwa uszka. Uwielbiał zwierzęta, wręcz kochał i szanował. Informacja o jakiś nowych i tym bardziej nietypowych zwierzątkach, sprawiła iż poczuł się jak przed bitwą.
- O-opowiadaj, z chęcią się dowiem czegoś o nowych rasach.
Odparł cały napalony. Zawsze chciał mieć kilka zwierzaków, jednak w królestwie miał zaledwie jednego wilka. Bardzo go uwielbiał i dużo czasu z nim spędzał, jednak obowiązki króla były zbyt przytłaczające. To smutne, ale prawdziwe. Dlatego teraz może sobie pozwolić na jakiegoś zwierzaka i nie przejmować się obowiązkami jak wcześniej. Dlatego to będzie miła odmiana, żeby zrobić w końcu coś dla siebie.



Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyCzw Lut 13, 2020 9:53 pm

Divya spojrzała na okno. Ku jej zdziwieniu, na niebie nie było widu ni słychu Araha. Zamiast tego, zebrały się ciemne chmury, które zdawały się przepuszczać białe refleksy księżyca. Zaczęło delikatnie kropić.
— Wygląda na to, że przybyliśmy w samą porę — wskazała brodą na widok rozciągający się za zdobioną drewnianą kratą szybą. Zastukała płynnie kolejno wszystkimi palcami w krawędź swojego stołka.
Czy królową można było nazwać "tylko kochanką"? Z tego co słyszała elfka to może i tak, ale raczej tytuł ten nie miał nic wspólnego z jej małżonkiem. Nie widziała jednak potrzeby, by o tym wspomnieć - raz, że Falborn nie spytał, a dwa, że Bishamon swoje uszy miała wszędzie. Wolała jej się nie narażać - to mogłoby zwrócić oczy nieporządanych person na nią, czego z pewnością nie chciała. Musiała mieć zapewnione sto procent anonimowości, choć i tak nie szło jej za dobrze, bowiem członkowie Skrzydlatej Straży zazwyczaj nie unikali światła reflektorów i z dumą prezentowali się pełnym składem. No, a przynajmniej większość, bo była pewna, że Imaris nie jest do końca zachwycony mając taką, a nie inną załogę.
Uśmiechnęła się, słysząc zdziwione pytanie Falborna. Po tym mogła założyć, że należy on do ludów Starego Świata. Z nauk pobranych we wczesnej młodości dowiedziała się, że na ich świecie nadal były odcięte od reszty cywilizacji państwa, które wierzyły w dawne bóstwa, nie praktykowały magii lub korzystały z jej najuboższej formy i nawet nie wiedziały o istnieniu elfów.
— Oh, Falbornie — powiedziała, odrywając wzrok od ognia i patrząc mu w oczy. — Musisz się dowiedzieć jeszcze bardzo wielu rzeczy.
Spostrzegła, że i mężczyzna najwyraźniej zauważył już spojrzenia wścibskich elfów i - o, ironio - mieszańców. "Patrzenie na niego tak, jak oni patrzą na was, nie sprawi, że będziecie lepsi", miała ochotę powiedzieć. Szybko złapała wzrok Fala i uśmiechnęła się, starając się ponownie skupić całą jego uwagę na sobie. Nie chciała, żeby już od wejścia czuł się źle przez bandę niewychowanych snobów. Naraz usłyszała głuchy grzmot przetaczający się kilometry nad dachem karczmy. Spojrzała na okno. Poczuła, że jej ramiona pokrywa gęsia skórka, gdy gdzieś w oddali rozległ się przeraźliwy, choć tutaj już całkiem normalny ryk. Uśmiechnęła się pod nosem.
— Słyszałeś kiedyś o smokach? — Wymruczała, zwracając na niego spojrzenie swoich lodowato-błękitnych oczu.

z
Powrót do góry Go down
Falborn

Falborn


Male Posts : 10
Posty fabularne : 7

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptySob Lut 15, 2020 8:15 am

Zostawiając resztki jedzenia w misce, Falbron też postanowił podzielić się z psiakiem. W końcu zwierzęta też zasługują, żeby się najeść. Zwłaszcza, że też muszą mieć energię na cały dzień. Najgorszym widokiem jest, gdy zwierze cierpi z głodu. Dlatego też nie można do tego dopuszczać. No więc po skończonym posiłku, Fal wytarł swe usta i popił wszystko wodą. Był już dość najedzony i nawet wysuszony dzięki ognisku. Czuł się całkiem świeżo, mógł teraz kontynuować podróż.
Czyli jakby nie patrzeć, będzie trzeba udać się do medyków i tam dokonać kuracji ciała. Może nawet później uda mu się trochę zdrzemnąć, to będzie już całkiem udany dzień. Chociaż jeszcze zastanawiało go jedno. Bo skoro jego osoba jest tutaj przeszywana wzrokiem, to jaki status społeczny muszą mieć tutaj ludzie? Czy aż tak bardzo są znienawidzeni, czy może są po prostu tylko robotnikami i niewolnikami, którzy nie mają żadnych praw? Było to dość ciekawe przemyślenie, ale raczej nie będzie o to pytał Diyvi. Nie chce jej zawracać głowy zbędnymi pytaniami, na które i tak znajdzie odpowiedź w czasie.
No na pewno musi się dowiedzieć wiele, zwłaszcza żeby móc funkcjonować jakoś w tej krainie. Już sam fakt, że tutaj jest zupełnie inaczej sprawia, że będzie bardzo ciekawie. Jedyne co przykuło jeszcze jego uwagę to ryk, nawet nie wiedział jakiego zwierzęcia. No ale kiedy Elfka wspomniała o smokach, wtem Falborn otworzył szeroko oczy i opadła mu troszkę szczęka.
- S-smoki, masz na myśli te latające bestie ziejące ogniem?
Tutaj akurat nie dziwota, że słyszał o nich. W jego stronach krążyła legenda na temat smoka, który zamieszkiwał lodowe góry. Jednak to była tylko legenda, bo smok nigdy nie został znaleziony. Jednak był dość szczegółowo opisany, więc tyle co z tego zostało.
- Stara legenda z gór Targhotu, mówiła, że żyje tam smok. Jednak, to była tylko legenda i nie za bardzo ktokolwiek wierzył w smoki.
Czyżby ten poprzedni ryk należał do smoka? Falborn zawsze marzył żeby ów bestie spotkać, ciekawiło go jakie to stworzenia.

zliczone
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 EmptyPon Lut 17, 2020 1:58 pm

Uśmiechnęła się, gdy rozbitek podał miskę Gareonowi. Taki drobny gest, niby nic, a jednak ile świadczyło o danej osobie... Jeśli kochała zwierzęta i na dodatek się z nimi dzieliła, to nie mogła być zła. Nie do szczętu, przynajmniej. Ale Falborn... on wydawał się w ogóle nie mieć w sobie zła. Divya wiedziała dobrze, że pierwsze wrażenia mogą być złudne, ale wolała zaufać, że mężczyzna ma naprawdę czyste serce oraz intencje.
Ją także frasowało to oschłe przyjęcie, jednak nawet nie była zdziwiona. Jako człowiek nie mógł się spodziewać żadnego innego. Dlatego też w duchu przyrzekła sobie, że pomoże mu jak najlepiej będzie potrafiła... Mimo, że już teraz podświadomie wiedziała, że wpłynie to na jej reputację i prędzej czy później dojdzie do uszu Imarisa, który mimo dobrych chęci, nawet z mieszańcami najwyraźniej nie potrafił się dogadać. Co jednak mogła poradzić? Nie potrafiła obojętnie przejść obok potrzebującego. Doskonale zdawała sobie sprawę, że sama o włos uniknęła losu zniesławionej przez przymusowy zawód kobiety...
Tak czy inaczej, wiedziała, że Falborn da sobie radę. Był sympatyczny i kontaktowy, a tacy chcąc nie chcąc mogli liczyć nawet na lepsze warunki, niż mieszane elfy o paskudnym usposobieniu.
Gdy zobaczyła szok Falborna, uśmiechnęła się szerzej. Może i wieść o elfach go nie ruszyła, bo nigdy wcześniej ich nie znał, ale smoki... Ich sława była potężna, rozpościerała się na wszystkie strony świata niczym - mniej lub bardziej - barwne skrzydła...
— Każda legenda ma w sobie ziarnko prawdy — odparła cichym głosem, pochylając się ku niemu, by tylko on mógł to usłyszeć. Wyraz jej twarzy stał się poważny, ale w oczach pojawiła się pewna ekscytacja. Zmierzyła go z namysłem spojrzeniem. — Mówiłeś, że nie czujesz, byś potrzebował lekarza... to prawda?
Przeciągnęła się, a płowy pies porzucił wylizane już do czysta miski i poderwał przednie łapy od ziemi, by je położyć na kolanach Divyi, a łeb wykręcił śmiesznie w stronę mężczyzny. Wywalił jęzor i zaskomlał wyczekująco, po czym oderwał się od właścicielki i ułożył pysk na kolanach Falborna, machając zamaszyście ogonem.
Jeśli Fal nie wyraził chęci udania się do doktora, Div rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, widocznie się wahając.
— Mogę ci coś pokazać — oznajmiła w końcu. — A przynajmniej spróbuję. Ale musisz mi obiecać, że nie zwariujesz — zastrzegła, nieświadomie unosząc w górę palec wskazujący.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Karczma pod Węgorzem   Karczma pod Węgorzem - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Karczma pod Węgorzem
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Dzielnica Portowa-
Skocz do: