deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sala zebrań Korony Gaya'ros

Go down 
+6
Yenna'thal
Akadrel Chyranus Emenghai
Imarís
Ader'al Lottia
Mistrz Gry
Lyssa
10 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPią Gru 06, 2019 11:07 pm

Sala zebrań Korony Gaya'ros 1575670008148

Niezwykle bogate pomieszczenie, w którym spotykają się członkowie Korony. Sala wyciszona została zaklęciami, aby uniemożliwić podsłuchanie zebrań, zostały na nią tez rzucone zaklęcia tajemnicy - nikt nie jest w stanie rozmawiać o zebraniach poza salą, chyba, że całkowicie sam na sam z innymi członkami Korony.
Znajduje się tu długi stół, u którego stoją obite najlepszym materiałem krzesła. Okna zaopatrzone są w ciężkie, ciemne kotary, którymi można szybko je zasłonić. W teorii na spotkaniach wszyscy są równi, w praktyce panuje tu niepisana zasada: osoby o wyższej pozycji zasiadają dalej od drzwi. Poza ważnymi spotkaniami, Korona często spotyka się tu po to, aby w atmosferze wyższości pogawędzić z innymi członkami elity lub obejrzeć wystąpienia artystyczne.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Mistrz Gry


Posts : 197
Posty fabularne : 216

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 8:02 pm

Niebiański żywot Blós coraz bardziej chylił się ku końcowi, ustępując swym światłem okalającym krainę. Coraz bliżej było, aby Daoel w pełni uraczył świat swym półmrokiem, który to nadawał tak ciekawy, mistyczny klimat.
Droga do pałacu była niebywale barwna, kiedy postanowiło się kroczyć nią o takiej porze. Konstelacje mieniących się różnobarwnymi kamieniami symulowały nocny, świetlisty ogród. Pnącza porastały kamieniste, niezbyt wysokie mury, a na nich spoczywały lampy o wymyślnych kształtach.
Tędy też zmierzali ku celu najprawdziwsi smoczy jeźdźcy. Mieszkańcy wyglądali zza okien, gdy sławetne twarze tym razem bez smoków pojawiły się grupowo w jednym miejscu. Dzieci uśmiechały się, wytykały palcami i pod wpływem natchnienia bawiły się w skrzydlatych wojowników... Czy któryś z nich dobędzie zaszczytu, by zdobyć zaufanie smoka?
Podążali w jedno konkretne miejsce– pałacową salę zebrań, która najczęściej służy wysokofunkcjonującej elfiej arystokracji. Tam miało odbyć się organizacyjne przyjęcie, które oprócz ogłoszenia pewnych kluczowych dla Straży spraw miało też zintegrować świeżaków.

Służba zajęła się odpowiednim przygotowaniem i wystrojem, które jednak na prośbę dowódcy nie były zbyt wytworne. W progu znajdował się bufet, z jakiego w każdej chwili można było skorzystać. Zostało jedynie przysiąść przy stole i rozpocząć spotkanie. Imarís już tu był i oczekiwał nowo przybyłych.

Zebranie Skrzydlatej Straży rozpoczęło się. Nie trzymamy się ścisłej kolejki, jeśli ktoś dłużej nie odpisuje. Sesja nie wlicza się w ograniczenie do jednej sesji– stanowi odrębną część.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 9:19 pm

Szłam do sali pewnym krokiem. Wiatr nieco mi potargał włosy, bo jednak trudno o dobrą fryzurę gdy się leci na smoku. Poprawiłam wysoki kucyk i weszłam pewnym krokiem do sali. Hmm, niestety nie zrobię powalającego wrażenia na wszystkich strażnikach, tylko na Imarisie.
-Vanto Imarisie!- przywitałam się głośno i wyraźnie, nieco się dziwiąc, że aż tak głośno mi to wyszło. -Mam nadzieję, że nie nudziłeś się czekając.- zagadnęłam nie wiedząc do końca na jakim poziomie mam utrzymać dystans. Łączyło nas wiele, a teraz jest "tylko" moim dowódcą, o którym wiem dość dużo.
Opięty miękkimi czarnymi, legginsami tyłek usadziłam na krześle drugim od szczytu stołu. Nie jestem tu najważniejsza, przede mną, bliżej szczytu, na pewno powinien zasiąść Aka.
Zerknęłam na stół z jedzeniem i nie powiem, kusiło żeby wstać i coś wsunąć. Odkąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży mój mózg uznał, że będzie próbował mnie roztyć, każąc jeść wszystko i wszędzie. Poprawiłam dół białej bluzki, wpychając go za spodnie. Gorsetu nie brałam, wolałam jednak nie narażać dziecka na ?odkształcenia? i siebie na omdlenia. Strzepnęłam napruszek z ciemnego żakietu z nieco dłuższym tyłem. Nie wiedziałam jak się ubrać na spotkanie, więc ubrałam się trochę jak na pogrzeb i trochę jak na ślub. Równowaga.
Oparłam łokcie na stole i splotłam dłonie. Spojrzałam na Imarisa i szykowałam się właśnie żeby coś powiedzieć, ale wtedy otworzyły się drzwi do sali, więc zamknęłam pyszczek i spojrzałam na przybysza.
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 9:51 pm

Idąc tak, mijając tych wszystkich ludzi i obserwując strażników, czuła się dziwnie. Od zawsze ukrywała to kim jest, kim była - a teraz szła u boku tych, których podziwiano. Nie mogła powiedzieć, że było to komfortowe. Lubiła atencję, aczkolwiek przez większość życia kryła się za zasłoną, kierując sytuacją z ukrycia. To było bezpieczniejsze, dawało komfort i anonimowość, mimo że przydomek obijał się żywo od ucha do ucha, Ona wciąż pozostawała w ukryciu. A teraz?
Rzucała spojrzeniem to na lewo, to na prawo, chcąc wyczytać coś z mimiki towarzyszy.


Lazurowe tęczówki zamiotły nowe otoczenie, które wyglądało niesamowicie kusząco, mimo że przywoływało na myśl sztywną posiadówkę. Nieśpiesznie przeszła po sali, lustrując niby nonszalanckim, jednakże skupionym spojrzeniem otoczenie. Jej wzrok ostatecznie zatrzymał się na Ader i Imarisie.
No dalej, Elyvie, uśmiechnij się i okaż szacunek, niech zabawa się rozpocznie - sprężystym, pewnym siebie, krokiem zbliżyła się do obecnej dwójki.
- Kapitanie - zagaiła z wyczuwalnym respektem, pamiętając o etykiecie każącej najpierw witać tych wyższym szczeblem, delikatnie skinęła głową w wyrazie szacunku, po czym przeniosła wzrok na kobietę, a na jej usta wpłynął uśmiech.
-Witaj, Lotti - zagaiła cieplej, mniej formalnie - Jak samopoczucie? - dodała, a jej wzrok zaległ na stole, gdy twarz Ader przywołała w jej głowie pewne wydarzenie, o którym Elyvie nie bardzo chciała myśleć.
Niby nic wielkiego, a jednak budziło to w niej dziwną niepewność. Musiała to poukładać w głowie, problemem z tym był czas, bo ceremonia wypadała zaraz po tym abstrakcyjnym dniu.
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 10:22 pm

Jak to miał w zwyczaju wszystko gotowe było dużo wcześniej, aby mieć spory zapas luźnych minut do zagospodarowania w razie czego. Od początku dowódca gawędził z przewijającymi się przez pałac osobami i nadzorował przygotowania, którymi zajmowały się pałacowe służby. Jak podejrzewał jeszcze przed czasem wszystko była na swoim miejscu, więc na spokojnie przysiadł do rozmowy z kilkoma pełniącymi funkcję strażników na terenie smoczego gniazda. Przysiadł spokojnie zajmując centralne miejsce na samym końcu stołu– w końcu jak na dowódcę przystało.
Bawiąc się harpim piórkiem w palcach wypatrzył w końcu pierwszą przybyłą– "A'deral..."– pomyślał, lekko zaostrzając wzrok. Powstał z miejsca, zbliżył się do kobiety i skinął głową na powitanie. Cóż, jej było wyjątkowo głośne, ale niczego innego się po niej nie spodziewał... Wiadomo, była dość specyficzna.
— Witaj A'deral. Spokojnie, było ze mną miłe towarzystwo. — zerknął sympatycznie w stronę tamtych. — Gratuluję punktualności. Zanim zacznie się cokolwiek ciekawego, pewnie będziemy zmuszeni trochę poczekać. — spojrzał jej w oczy, typowo dlań, poważnie i beznamiętnie. Właściwie od dłuższego czasu bardzo mało ze sobą rozmawiali... Nawet ciekawiło go jak sobie w życiu radził. Był nawet skłonny podejrzewać, że nie tak dobrze, jakby inni zakładali.
Okazja do indywidualnej rozmowy jednak szybko zniknęła, kiedy po krótkiej wymianie grzecznościowych zdań w sali pojawiła się Elyvie. Blondyn w zasadzie o niej wiedział najmniej, gdyż znalazła się w jego szeregach za sprawą Akadrela. Twierdził, że ma spory potencjał, ale podczas krótkich obserwacji Imarísowi ciężko było uwierzyć mu na słowo. Skierował swą sylwetką ku niej witając ją uśmiechem.
— Vanto Elyvie. — nieświadomie omiótł ją spojrzeniem zielonych oczu, jakby chciał sprawdzić, czy aby na pewno po rozrubach z Shrevalem wszystko jest na miejscu. — Jak mają się sprawy z waszymi smokami, drogie panie?
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 10:42 pm

Po eleganckim przywitaniu się z dowódcą ucieszyłam się, że nie zostałam skarcona za brak szacunku czy coś. Bo faktycznie zapomniałam nawet powiedzieć DOWÓDCO Imarisie. Całe szczęście łaskawość naszego opiekuna nie zna granic.
-To dobrze, kto wie, czy nuda nie może zabić.- zaśmiałam się i zajęłam miejsce.
Nie zdążyłam podziękować za pochwałę ani zacząć rozmowy, bo do sali wpadł nie kto inny jak Elyvie.
Spojrzałam na nią uśmiechając się z lekkim rumieńcem. Stało się coś miłego, a ona była tym chyba lekko speszona. To poniekąd dobrze, przynajmniej zapamięta mnie i będzie o mnie myśleć.
-Vanto Ely.- błyszczącymi oczyma spojrzałam na elfkę, oh jak ja się cieszyłam, że ją widzę.- Bardzo dziękuję za troskę, trzymam się jakoś. Mam nadzieję, że u ciebie też wszystko w porządku.- posłałam jej przymilny uśmiech. Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzi.
Spojrzałam na Imarisa ciekawego jak sobie ze smokami radzimy.
- Mavalnen radzi sobie świetnie. Już nie ucieka gdy czuje się lekko niepewnie, choć czasem potrzebuje podwójnego rozkazu jakby się upewniała, czy na pewno chcę czego chcę.- wypowiedziałam się zabierając ręce ze stołu i zwracając się bardziej ku rozmówcom.
Faktycznie smoczyca radziła sobie dobrze. Z resztą co się dziwić, jak siedząc na niej się cała ekscytuję i wrzeszczę rozkazy z powalającą pewnością siebie.
Powrót do góry Go down
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 11:03 pm

-Jak ja nienawidzę przyjęć...
Mruknął chrapliwie do samego siebie, idąc ulicą wraz z innymi Strażnikami, lecz nie przy nich, lekko wycofany. Kilka sylwetek go wyprzedzało, a on był ciekaw kim byli. Tym razem nie miał ze sobą broni, a zamiast tego elegancki płaszcz w typowym dla niego nocnym błękicie, aby to się ładnie prezentować. W końcu elementem tego zebrania miała być ceremonia, w której on i jeszcze jeden, obcy mu adept, mieli oficjalnie przystąpić w grono Skrzydlaczy. Lubił być w centrum uwagi, lecz nie wygłaszać mowy, dlatego miał skrytą nadzieję, że poklepią go po ramieniu i każą znikać. Nie wiedział w sumie na czym miało to polegać, ale z każdym krokiem do pałacu królewskiego czuł coraz większą niechęć. Czemu to wszystko musiało być takie uroczyste? Zwracające uwagę? Jakby nie mogli się po prostu zebrać, zamiast bawić w grubiańskie przyjęcia z poczęstunkiem. Choć alkoholu nie miał zamiaru odmawiać, w końcu nie ufa się abstynentom.
W końcu znalazł się wewnątrz monumentalnego tworu architektury, a tam został pokierowany do sali zebrań Korony Gaya'Ros. Pamiętał ją dobrze, bo sam w niej nieraz już przebywał, kiedy przynależał jeszcze do tych "Wyższych Sfer". Były to jednak stare dzieje, które wspomina jako coś nad wyraz nudnego. Kiedy zjawił się przed wrotami do pomieszczenia, nie omieszkał się na moment zatrzymać, aby fiołkowymi oczami przebyć po każdym elemencie wystroju, który utwierdził go w fakcie, że to będzie chujowa noc w której będzie odliczał każdą godzinę do końca. Westchnął, stawiając kolejne kroki do przodu, dostrzegając już twarz Imarisa, kilku innych krzątających się pachołków, zuchwałą Ader, która bardzo miło potraktowała jego kuriera i... tak. Widok Elyvie zamurował go i zatrzymał w miejscu. Ta go jeszcze nie widziała, ale on patrzył na nią, jakby coś dusiło jego krtań, a po skórze przeszła gęsia skórka. Nie wiedział, że należała do Skrzydlatej Straży, ani że spotka ją tej nocy. Tak dawno się nie widzieli, że zaczynał zatracać poczucie co było wspomnieniem, a co ułudą pamięci. Los z niego zadrwił, choć ona zaraz miała poczuć się niewiele mniej zaskoczona.
Uśmiechnął się lekko i podszedł do Imarisa, którego uznał za pierwszego do powitania, po czym zatrzymał się przed nim (tuż obok kobiety mu towarzyszącej) i położył rękę na piersi, wykonując ukłon z szacunku.
-Vanto, Dowódco Imarisie.- Rzucił krótko, po czym jego fiołkowe chłodne spojrzenie zwróciło się w stronę Elyvie, zaś tajemniczy uśmieszek go nie opuszczał. -Elyvie Lhikar, cóż za spotkanie. Przeznaczenie lubi ironię.
Dodał oficjalnie, tym razem w jej kierunku, choć głos zachował opanowanie, może lekkie zdystansowanie. W przeciwieństwie do reszty nie wypowiedział się jakoś bardziej i skierował się w stronę siedzącej przy stole elfki. Nigdy nie poznała prawdy, kto był twórcą proroczego listu.
-Vanto, Ader'al Lottia.
Powitał bardzo formalnie, jak jej poprzedników, po czym wedle zasad etykiety, udał się do ostatniego krzesła, najbliżej drzwi i usiadł, chwytając jakiś kielich z winem, nie szczędząc na uprzejmym czekaniu, aż wszyscy zaczną coś sączyć. Chciał się choć trochę poczuć komfortowo, w natłoku elfów, który powoli się powiększał. Jego klaustrofobia społeczna już się upominała.
Zasiadł na krześle, pociągnął łyk, a na Elyvie tylko raz rzucił spojrzenie, myśląc coś czego nigdy nie ujawnił...
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPon Sty 13, 2020 11:48 pm

Droga do pałacu zawsze była w pewien sposób podobna. Każdy zmierzający w tę stronę zawsze przykuwał uwagę, mniejszą lub większą, ale zdecydowanie zawsze. Trzeba by się przekradać cieniami jak złodziej, by przechodnie nie zaczęli o tobie gadać. Tym razem jednak było inaczej, tego zamieszania nie przegapił nikt po drodze z Gniazd, a może i nawet większość miasta. Ya'Lin niespecjalnie podobała się ta atencja, ale szybko uznała ją za zło konieczne.
Nie miał okazji podziwiać ani widoków na niebie, ani też kosztownych wnętrz, ale niespecjalnie się tym przejmował. Ubrał się zdecydowanie lepiej niż na co dzień, jako że nikt nie planował tego wieczora otaczać się destrukcyjnymi gadami. Wyjątkowo nie miał przy sobie broni, wszak i tak pewnie nie pozwolono by mu z nią wejść. Zamiast tego miał kostur, prosty i elegancki, ładnie zdobiony.
- Imaris… - rzucił cicho, zacmokawszy przedtem.
Idealnie równa sekwencja trzech taktów na posadzce zawiadomiła o przyjściu kolejnego gościa. Odświeżył w głowie układ sali i skierował się w stronę znajomego głosu. U jego boku kroczył spokojnie śnieżnobiały chart, krótką smyczą przypięty do paska mężczyzny. Zwierzę bezbłędnie skierowało się do wybranej wcześniej osoby.
- Vanto, Imarisie. - Lekko skinął głową. Choć pominął zaznaczenie stopnia, w jego głosie słychać było szacunek kierowany do dowódcy. - Chyba zostałem wyprzedzony… - Uśmiechnął się nieznacznie i obrócił w stronę Likhar. - Vanto, Elyvie…
Duch zrobił krok w stronę Ader'al siedzącej na krześle. To wystarczyło, by Akadrel podniósł na nią wzrok, jeśli można to tak ująć. Nie był jednak w stanie zgadnąć, kim ów jest. Bywało to niekomfortowe.
- Witam wszystkich pozostałych - rzekł, na koniec zwracając głowę mniej więcej w stronę końca stołu, skąd również dochodziły znaki życia.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 14, 2020 12:48 am

Zdążyła już przywyknąć do tego, że pozycja strażnika związana była obecnie z ogromną estymą i podziwem. W końcu sama reagowała podobnie jeszcze przed swoim dołączeniem do organizacji. Może dlatego zdawała się nie przejmować ciekawskimi spojrzeniami gapiów i ich komentarzami. Choć widok podekscytowanych dzieci wywołał na jej twarzy lekki uśmiech. Było coś ujmującego w ich zachowaniu, zwłaszcza gdy spostrzegła jak starszy chłopiec bierze na barana młodszego, dzierżącego z odwagą godną wojownika patyk, i z rozpostartymi rękoma gra rolę wzbijającego się do lotu smoka.
Znajdowała się mniej więcej w środku pochodu, ale po drodze lekko zamarudziła, gdy dotarli do królewskiego pałacu. Pozwoliła sobie zboczyć z kursu na salę zebrań, zamiast tego korzystając z okazji, by odświeżyć sobie piękno jego architektury. Stwierdziła, że nic się nie stanie, jeśli spóźni się minutkę, a korytarz odbijający w lewo ozdobiony był gustownymi gobelinami przetykanymi gdzieniegdzie połyskującą, złotą nicią. Być może zbyt łatwo pozwalała się rozproszyć, ale w tych okolicznościach było to całkowicie niegroźne. Poza tym, gdy tylko nacieszyła oczy, obróciła się na pięcie i skierowała do pokoju obrad. Imarís brzmiał dość poważnie, gdy zapowiadał spotkanie całej drużyny, a za zmuszenie go do zbytecznego zwlekania mogłaby dostać burę, co było ostatnią rzeczą, której pragnęła. Mimo wszystko darzyła dowódcę należnym mu szacunkiem, nawet jeśli momentami pozwalała sobie na bardziej swobodne zachowanie.
− Dowódco – powitała blondwłosego od progu głębszym skinieniem głowy, a reszcie posłała pogodny uśmiech, chociaż nie mogła się powstrzymać, przed zatrzymaniem wzroku na Lothar’tcie. – Wybacz zwłokę, to była kryzysowa sytuacja – jej uśmiech rozszerzył się z humorem i skierowała się do zastawionego stołu, by poczęstować się od razu. Doskonale zdawała sobie sprawę z wyśmienitych dań, które potrafili stworzyć pałacowi kucharze i nie mogła sobie odmówić małej przekąski. Zabrała również ze sobą kieliszek wypełniony winem i dosiadła obok Lotti, wymijając zgrabnie pozostałych. Dotarł do niej przy wejściu fragment wypowiedzi o błękitnej smoczycy i zaśmiała się na komentarz brązowowłosej elfki.
− To chyba pierwszy raz, gdy ktoś nie słucha cię od razu, Ader’al – dorzuciła swoje trzy grosze i upiła łyka wina. Wszyscy zdawali sobie sprawę z silnego charakteru łowczyni, powtarzanie się musiało być dla niej pewną nowością, tak samo jak dla Mavalnen praca z kimś równie zdecydowanym. Ale takie było całe piękno relacji każdego strażnika ze smokiem, każda para dopełniała się w taki czy inny sposób. Jej przywary również były balansowane przez uosobienie Izracalla, gdy elfie zniecierpliwienie i ryzykanctwo spotykało się ze smoczym opanowaniem. Pomyślałby kto, że powinno być raczej na odwrót. Tego przykładem z kolei był doskonale im znany Shreval. On dopiero musiał stanowić treningowe wyzwanie ze swoją… wybuchową naturą.
Yenna’thal wydawała się pozostawać nieświadoma różnorodnych napięć, które istniały pomiędzy resztą strażników. Sama miała z nimi raczej pozytywne relacje, jedynie znajomość z fiołkowookim mężczyzną nabrała nie tak dawno specyficznego obrotu i w tym momencie sama nie była pewna jak ją zdefiniować. Skłaniałaby się jednak ku stwierdzeniu, że ich wzajemne podejście do siebie było co najmniej neutralne. Jeśli chodzi o pozostałe zawiłości w przeszłości towarzyszy, pozostawały one dla ciemnowłosej mniejszą lub większą zagadką. Poza tym, nie był to czas na zagłębianie się w tego typu ploteczki. No chyba, że po części oficjalnej zostanie trochę wina. W tym momencie jednak czekała na sygnał od Imarísa, którym rozpocznie zebranie i wyjawi pozostałe powody zgromadzenia. Z częścią została zaznajomiona wcześniej ze względów bardziej technicznych.
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 14, 2020 1:32 am

Nie, Divya nie zapomniała o spotkaniu. Ona tylko trochę pomyliła czas wydarzenia. I tyle, naprawdę.
Ale do rzeczy. Elfka obudziła się bardzo wcześnie tego dnia. Załatwiła pewną niecierpiącą zwłoki sprawę, po czym, swoim zwyczajem, wybrała się na przechadzkę na świeżym powietrzu po mieście i... Jakoś tak się złożyło, że poszła do lasu, a potem do Gniazda. Zajrzała do Helthirisa, wmawiając sobie, że tylko tam wstąpi i idzie dalej. Takim sposobem połowę dnia przesiedziała u niego, czytając księgi o smokach i wypróbowując na jej podopiecznym pewne sztuczki, o których wspominały tomiszcza. Dopiero na trzysta pięćdziesiątej czwartej stronie znalazła mały skrawek papieru, którym zaznaczyła miejsce, gdzie skończyła ostatnio czytać, a którym okazał się zapisek dotyczący spotkania Straży.
Dziewczyna pobiegła do miasta w tempie, które zawstydziłoby samego Daellasa i równie szybko wykąpała się - albo raczej wychlapała, gdyż gdy wychodziła z balii, zarejestrowała na podłodze małą powódź - i ubrała, znajdując jeszcze chwilę na pielęgnację swoich włosów (a nuż jak Imaris postanowi ją wywalić ze Straży za spóźnialstwo, zrobi ona przynajmniej nimi na jej członkach takie wrażenie, że postanowią zostać jej klientami do końca życia). Szybko ubrała się w swoją najlepszą sukienkę, to jest zwiewną, białą kreację z asymetryczną spódnicą do ziemi, udekorowaną nieschnącymi kwiatkami (taki tam bajer od zaprzyjaźnionej klientki-czarodziejki), jednak widząc, która to już godzina, wybiegła z domu omal nie zapominając zamknąć go na klucz i całkowicie wyrzucając z głowy myśl o założeniu butów. Tak więc boso, wspięła się na grzbiet Jutrzenki i pogalopowała w stronę Królewskich Włości.
Na miejscu byli już oczywiście prawie wszyscy - jakże by inaczej. Potargana i bez butów, ale szczęśliwa, że wyrobiła się szalone kilka minut przed czasem, Divya wkroczyła do sali zebrań.
Nigdy wcześniej tu nie była - ten splendor, ta klasa... Vakhoskie brylantowe żyrandole i pozłacane boazerie nie dorastały do pięt Ga'lantisowskiej eleganckiej prostocie. Zarejestrowała kilka znajomych twarzy i kilka mniej, a także jedną czy dwie zupełnie nowe. W zasadzie, sama Divya mogła nie być wśród reszty zbyt rozpoznawalna - w końcu własną wiedzę o innych Strażnikach zawdzięczała stalkingowi własnym obserwacjom z bezpiecznej odległości, a na żadnym formalnym spotkaniu wcześniej nie była. Świadomość, że wszyscy tu się już znają, nieco ją speszyła... Ale tylko na moment, bo po chwili zagubionego błądzenia wzrokiem po twarzach zebranych, zauważyła u szczytu stołu Imarisa. Uśmiechnęła się tylko nieznacznie, lecz jej twarz widocznie się rozpromieniła.
— Vanto, dowódco — powróciła do szaty elokwentnej, opanowanej Divyi, która niczym prawdziwa szlachcianka dygnęła, po czym cichutko poszła zająć swoje miejsce w odpowiedniej dla jej obecnego statusu części stołu. Długa sukienka zakrywała jej bose stopy, jednak gdyby ktoś się przypatrzył, zobaczyłby pojedyncze mignięcia brązu jej skóry pod rąbkiem białej spódnicy.
Gdy usiadła na wygodnym krześle, przywitała się z resztą towarzystwa, posyłając sympatyczny uśmiech Ader i krótkie spojrzenie Akadrelowi - wiedziała, że nie mógł tego zobaczyć, jednak nie potrafiła się powstrzymać. Jego sława go wyprzedzała i elfka była strasznie ciekawa tejże persony.
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 14, 2020 11:39 am

Lazurowe tęczówki powróciły kolejno zerkając to na Ader, to na Imarisa
-Ta, wszystko w najlepszym - rzuciła beztrosko na pytanie strażniczki.  Co innego miała powiedzieć? szczególnie widząc jej uśmiech, którego nie mogła uniknąć, nie chcąc wyjść na rozgotowaną kluskę.
Zerknęła w kierunku dowódcy, gdy ten postanowił dopytać o smoki i postępy w tresurze. Spojrzała na Lotti, która nieco wylewnie, aczkolwiek sprawnie opisała ich postępy.
-Mamy się z Shrevalem świetnie - rzekła krótko, nie zagłębiając się w szczegóły ich tresury. Robili postępy, zważywszy, że chodzi o Shrevala to można powiedzieć, że wręcz idzie im świetnie. Czasem zdarzy mu się zaatakować czarodzieja, czy wyrwać łeb kukiełce, którą miał pilnować, albo dostać szajby. No ale przed czarodziejem chciał ją obronić, co tylko świadczy o tym, że stworzyli jakąś więź, a kukiełkę się zszyje - nie od razu stolice zbudowano.  Wolała nie zagłębiać się w ich tresurę przy osobach trzecich, woląc uniknąć ewentualnych upierdliwych komentarzy apropo tego jaki jej smok jest zły. Nie uważała tak i była skłonna bronić solidarnie swojego smoczego towarzysza, była w końcu jego jeźdźcem.
Z myśli wyrwała ją sylwetka, która pojawiła się tuż przy Imarisie, a której nie mogła powiązać z żadnym członkiem Smoczej Straży. Słysząc głos jegomościa, a zaraz i widząc dokładniej jego sylwetkę, miała wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał. Lazurowe tęczówki zadrżały, wpatrując się w postać Lotharta z oniemieniem. Co on tu robił?
Na jego komentarz, wciąż stała jak słup soli, chciała coś powiedzieć. Rozchyliła wargi, aczkolwiek nie wydobył się z nich żaden dźwięk, a usta bezdźwięcznie wypowiedziały jego imię.
Gdy pierwszy szok minął, dziewczyna obróciła głowę za odchodzącym Lothartem, próbując logicznie wyjaśnić zaistniałą sytuację.
Elyvie, nie zachowuj się jak ciele. Zamknęła ślepia, przywołując się szybko do porządku, aby ponownie spojrzeć na Imarisa, jakby sytuacja z przed chwili nie miała miejsca.
-Nie wiedziałam, że Smocza Straż współpracuję z Łowcami - pociągnęła beztrosko, z szelmowskim uśmiechem, zaraz wyłapując wzrokiem sylwetkę Akadrela.
-Ekleeer - rzuciła z kocim uśmiechem, gdy postanowił się przywitać - Spójrz, Eklerko, co tam na stole leży - zachichotała, przenosząc wzrok na kruczowłosego, czekając na jego pytanie.  Z boku można by pomyśleć, że Elyvie jest niegrzeczna, aczkolwiek jej relacja ze strażnikiem była na takiej stopie, że Lhikar mogła sobie na takie żarty pozwolić. Były komfortowe i bawiły obie strony, będąc na porządku dziennym dla nich.
-No tam! zobacz no - dodała, machając ręką w kierunku stołu, jeśli ten się zainteresował ów przedmiotem - co ty ślepy jesteś? no zobacz
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 14, 2020 12:03 pm

  Jak mógł się spodziewać, panna Likhar odezwała się pierwsza, a przynajmniej pierwsza postanowiła przykuć większość jego uwagi. No oczywiście, no przecież musiała, nie mogła sobie odpuścić nawet teraz. Dziewczyna mogła usłyszeć ciche westchnięcie, nim ten zwrócił się do niej. Nieznaczny ruch brwi ku dołowi był wyczuwalny tylko przez moment.
  — Zachowuj się... — rzucił cicho, aczkolwiek jeszcze przed jej kolejnymi słowami. Tak, mówił o swoim imieniu. Gdy zaczęła mówić o stole, Akadrel obrócił się w stronę mebla. — Gdzie? — Mruknął, wykonując ruch głowy, jakby dokładnie wodził wzrokiem po blacie, by ostatecznie przewrócić oczami. — Każdy byłby ślepy, machasz tą ręką, jakbyś miała delirkę — prychnął z widocznym rozbawieniem. Po chwili zwrócił się do Imarisa. — O co chodzi z tymi Łowcami? — Chyba jakoś nie był w temacie, a szczerze mówiąc, nie lubił takiego stanu rzeczy.
  Stosunkowo ciche wejście Divyi uszłoby pewnie jego uwadze, gdyby nie drzwi i krzesło. Gdzieś w międzyczasie charakterystyczny głos elfki sam ją przedstawił, aczkolwiek zdawała się nie chcieć zwracać na siebie uwagę. Przynajmniej nie jego. Podobnie z jej poprzedniczką. Bynajmniej się im nie dziwił czy coś, w końcu praktycznie się nie znali. Jako że stali w miejscu, Duch postanowił sobie usiąść. Skierował ciemne ślepia kolejno na osoby wokół, lekko machając do nich puszystym ogonem.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 14, 2020 5:31 pm

Widziałam jak elfy wchodzą do sali, biorą wina i zajmują miejsca. Z niektórymi witałam się bardziej wylewnie, jak na przykład z Elyvie, Divyą czy  Yenną. Posyłałam uśmiechy i odpowiadałam żartobliwie.
-Oh Yenn, czasem lubię gdy ktoś inny dominuje.- skomentowałam z figlarnym uśmiechem wypowiedź współpracownicy. Posłałam jej przy tym mrugnięcie okiem.
Do mężczyzn podchodziłam z większym dystansem. Lothar't, ze względu na to, że go nie znałam skradł moją uwagę na dłuższą chwilę, którą poświęciłam na uważne lustrowanie go wzrokiem.
W pewnym momencie, między uśmiechami i uprzejmościami wstałam od stołu i zgarnęłam ze stołu z żarciem kieliszek z wodą. Nie ma co szaleć w moim stanie. A nóż widelec, nikt nie zwróci na to uwagi. Miałam poważny dylemat, nad którym musiałam się chwilę zastanowić.
-To chwilka jeszcze na ploteczki i zaraz zaczynamy chyba. -rzuciłam niezobowiązująco do wszystkich siedzących przy stole i upiłam łyk wody, tuląc kieliszek w dłoni. Spojrzałam jeszcze raz na bufet. Ojj jak kusił.- Hmm. - mruknęłam, po czym nie wahając się ani chwili dłużej sprężystym krokiem podbiłam do stolika i zgarnęłam z niego kilka ziołowych paluszków pszennych. Takie jakby palce z mąki z ziołami w środku. Smaczne niesamowicie, a i z paszczy jakoś specjalnie nie wali po nich.
Powrót do góry Go down
Sei'ren

Sei'ren


Female Posts : 50
Posty fabularne : 28

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptySro Sty 15, 2020 11:09 am

Pora przemijania księżyców niemal zawsze wprowadzała Sei'ren w stan zadumy nad rzeczywistym światem. Ukazywała nieuchronność płynącego czasu, zwłaszcza w okresie gdzie zbliżał się Daoel. Świadomość tego, że niedługo będzie w pełni rok starsza sprawiała, że zastanawiała się nad sensem swojego życia. Dlaczego przeżyła wojnę sprzed roku, gdy inni jej przyjaciele oraz towarzysze broni na zawsze odeszli.
Na ten dzień miała tyle planów, których nie zrealizowała nawet połowicznie. Odezwały się stare rany, wróciły demony, które do tej pory były uśpione. Srebrnowłosa elfka wolała spędzić ten dzień z książką przy rozpalonym kominku, niż poświęcić ten czas na zaplanowany trening. Miała nadzieję, że Doleaderin wybaczy jej kolejny dzień zwłoki.
Jednak miała w planach spotkanie, którego nie dało się tak po prostu odwołać. Imaris zwołał posiedzenie całej straży, na którym musiała być, nawet jeśli nie czuła się na siłach, żeby to zrobić. Pewnie skończy się to w ten sposób, że po prostu usiądzie i będzie słuchać. Dlatego przed wyznaczoną porą zaczęła zbierać się do wyjścia. Wypiła napar ziołowy, który miał łagodzić ból. Ubrała się w bardziej wizytowe ubrania. Na ten dzień wybrała bordową tunikę obramowaną złotymi lamówkami oraz czarne, skórzane spodnie. Strój wystarczająco nawiązywał zarówno do zwyczajowych mundurów straży, a także do koloru łusek smoka, z którym była sparowana. Tunikę dodatkowo podtrzymywał pas, do którego przypięła jedynie długi sztylet, a także złoty sznur, którym przepasała się dwukrotnie. Stopy miała bose ze względu na to, że tego dnia miała wyjątkowy problem z włożeniem butów z długą cholewą.
Wyszła z domu częściowo opierając ciężar lewej strony ciała na czarnej lasce z wyrzeźbioną głową smoka. Na grzbiet Aerisa wciągnęła się jedynie siłą własnych rąk.
Nie śpieszyła się z jazdą, gdyż nie chciała niepotrzebnie nadwyrężać własnych mięśni, które jeszcze pamiętają rany odniesione podczas wojny.
Przed pałac zajechała trochę przed czasem, ale korzystając z okazji chciała odświeżyć parę znajomości wśród elit z czasów, kiedy jeszcze należała do Loży. W ten sposób zajęła swoje myśli czymś innym, żeby nie zastanawiać się wciąż, co takiego może przekazać Imaris. W końcu jednak należało udać się do sali, gdzie zwykle to Korona przesiadywała. Wydaje się, że przyszła w ostatnim momencie, ponieważ inni już się zebrali.
- Vanto, dowódco. Ufam, że się nie spóźniłam. - Sei'ren przywitała się z Imarisem, skłaniając mu głowę i udała się na swoje miejsce bliżej szczytowej części stołu. Niewielu już ich zostało, tych doświadczonych strażników. Niebezpieczna sytuacja, którą ktoś mógłby wykorzystać...
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptySro Sty 15, 2020 7:28 pm

"No tak... Gawiedź się zbiera".
Imarís emanował spokojem i wyrafinowaniem, kiedy przybywali kolejni jeźdźcy i witał się z nimi, każdego osobno. Okazywał im więc szacunek, ale również trzymał należyty dystans, gdyż nie wdawał się w proste pogawędki, starając się uwolnić z tego ciągłego rozchwytywania go. "Akadrel, Yenna, Divya..."– wymieniał sobie w myślach, kiedy tak stał bliżej honorowego miejsca i szukał w głowie kogo może jeszcze brakować. Wtedy pojawiła się Sei'ren– uśmiechnął się do niej, podążył do weteranki i niemalże w baletowym kroku ujął delikatnie jej palce i pocałował koniuszki.
— Vanto, droga Sei'ren. Zasiądź proszę u mego boku, o tam. — wskazał palcem, aby nie musiała przeciskać się między resztą, a zachowała należny prestiż. Tam zresztą było również miejsce choćby Akadrela, który od lat służył swym życiem i wiedzą Straży.
Dowódca podążył na swoje miejsce, ale nie zasiadł na ozdobnym, misternie wykonanym fotelu. Zamiast tego poprosił służbę o nalanie każdemu członkowi wina, po czym zastukał w stół, by skierować uwagę na siebie. Zielone oczy zalśniły, a w świetle lamp w swym niebywale wybornym stroju wyglądał naprawdę zjawiskowo.
— Drodzy bracia... I siostry. — zaczął, a głos miał melodyjny, niski i wyraźny. — Los pozwolił, abyśmy mogli całą grupą spotkać się i zacieśnić więzi między nami. Straż to nie koledzy po fachu... To coś więcej. Tworzymy rodzinę osób, które mają ten olbrzymi zaszczyt dosiadać smoki. Zapewniam, nie ma niczego bardziej szlachetnego. — kontynuował swoją mowę. — Zanim jednak przejdziemy do przyjęcia to jako dowódca mam wam do przekazania nowinę. Od smoczej zagłady minęło już trochę czasu. Tayanule spodziewa się potomka, przez niesłychany zbieg okoliczności zyskaliśmy też smoczego noworodka... Ale — głos był coraz poważniejszy, bardziej wyniosły. — Ale dziedzictwo elfiej rasy jest na tragicznym skraju swej świetności. Przechodząc do rzeczy: Korona organizuje wyprawę, w której weźmiemy udział, wraz z Oddziałami Specjalnymi. Wyruszymy na tereny Mroźnych Gór, omijając zamieszkałe tereny Vakhos lecąc przez morze. Naszym zadaniem będzie poszukanie śladów smoków... Są donosy, jakoby zachowała się tam dzika populacja. — w jego oczach zalśniły iskierki swoistej nadziei. On naprawdę wierzył w to, że znajdzie tam te niesamowite gady... Przynajmniej miał taką nadzieję. — Przygotowania zaczną się w najbliższym czasie. Trudne górskie warunki wymagają od was świetnego przygotowania. Damy z siebie wszystko, bowiem cel jest warty najwyższej ceny. — uniósł dłonią kielich wina w górę. — A teraz drodzy jeźdźcy, wznieśmy toast za powodzenie. Podążymy... Śladami smoków.
Po tej przemowie dowódca wychylił naczynie i pociągnął sporo łyków wina. Dał znak do tego, że przyjęcie można rozpocząć. Po chwili zbiegła się służba, która rozstawiła smakowite przystawki. Blondyn usiadł wreszcie na swoim miejscu, odmawiając na razie posiłku. Obserwował resztę...
Powrót do góry Go down
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyCzw Sty 16, 2020 5:20 pm

Postawił kielich na blacie, opustoszały. W tym samym momencie zapełniła się już cała sala. Brakowało trzech Strażników, jeśli miał strzelać, że ktoś tutaj był drugim adeptem, oraz odliczając siebie. Może ich nie mają, może byli mądrzejsi, by nie tracić na nie czas. Cóż, nie śpieszyło mu się do poznawania każdego, zwłaszcza że już w głowie układały mu się komentarze dla każdego nowoprzybyłego...
Na pierwszy ogień poszła Elyvie, którą fiołkowe oczy intensywnie obserwowały przez początkową część zebrania. Wyglądała na niezmiernie zaskoczoną jego obecnością, więc zgadł, że nie miała pojęcia o jego członkostwie. Ba, nawet nie zdawała sobie sprawy, że może przynależeć do Straży. Bardzo szybko rzuciła komentarz do swojego towarzysza o domniemanej współpracy Skrzydlatych z Łowcami. Wykpił ten pomysł w myślach, choć musiał przyznać, że koncepcja sama w sobie ciekawa. W końcu obie organizacje działały na swoją szkodę, prawda? No właśnie, a prawda taka, że to on zmienił front, ale kto by wpadł na taki szalony pomysł. Prostolinijność Elyvie w tej sprawie była wręcz urocza, jednak nie chciał zbyt dużo o niej myśleć, woląc odciąć się od przeszłości. Teraz zaczynał nowy rozdział.
Kolejno wzrok powędrował na jej przyjaciela, Akadrela, jak szybko spostrzegł, niewidomego. Bardzo go to zaskoczyło. Ślepy na smoku? Musiał na prawdę ufać swojemu skrzydlatemu przyjacielowi, jak zresztą tego chartowi. Jednak ciekawe jaka była jego przydatność w walce wręcz. Był jak ci mistrzowie sztuk walki, którzy opanowali wszystkie pozostałe zmysły, czy może unikał tego jak ognia, by nie dostać w łeb? Ciekawe.
Zachowanie Ader'al zwróciło jego uwagę, kiedy wpierw lustrowała go z czystej ciekawości, jak eksponat muzealny lub wystawę zwierzęcia w klatce, jednak nie to było takie ważne. Gdy każdy chwycił jakiś alkohol, ona piła wodę, zwyczajną wodę. Abstynentka, czy może kac? Może zatrucie, nieufność lub coś innego...? Hm, nie był w stanie tego ocenić, jednak czepiał się takich szczegółów, które większość ignorowała.
Do sali weszła Sei'ren, stara członkini Straży, najbliższa w hierarchii wobec Imarisa. Walczyli razem na wojnie, więc dobrze ją pamiętał, choć nie do końca pamiętał, czy jeszcze wtedy była członkinią Loży, czy już Straży. Zbyt wiele smoków i trupów przewaliło się przez pole bitwy, by miał to pamiętać. Nie znał jej, jednak cieszyła się szacunkiem, skoro Dowódca podszedł do niej z takim unikalnym traktowaniem. Cóż, ważniaki.
W między czasie przetoczyła się burza, zwana Divya, rozpędzona jak na ostatni dzwonek, która widocznie otaczała się chaosem spóźnienia. Jakby ktokolwiek inny się tutaj śpieszył. Ale zaobserwował, że jej wzrok wobec ślicznej twarzy Dowódcy mówił więcej, niż tysiąc słów. No tak, trzeba było się pokazać i nie podpadać Imarisowi. Śmieszne. Ciekawe ile lizusów tutaj było.
Na koniec nie należy zapomnieć o Yenn, która obserwowała Lothar'ta bardzo uważnie, jakby coś sobie myśląc i analizując. Widzieli się całkiem niedawno, w jego domu. Niejeden pomyślałby nie wiadomo co, ale tak na prawdę działy się tam dziwniejsze rzeczy. Ich rozmowa sama w sobie była... wyjątkowa. Jednak odpowiedział jej tylko kiwnięciem głowy i chłodnym spojrzeniem, po czym chwycił kielich i nalał sobie wina...
No i na całe szczęście, oraz wytchnieniem ulgi Białowłosego, Imaris w końcu przemówił, kończąc te głupie powitania, oraz ploteczki, przechodząc do spraw poważniejszych, dla których zresztą się tu zaciągnął. Udało się w końcu w Lothar'tcie wzbudzić zainteresowanie, bo uważnie słuchał planów Korony i Oddziałów Specjalnych w kwestii szukania dzikich smoków za granicą. Gdyby zostało to pomyślnie zrealizowane, ich oddziały mogłyby się znacznie powiększyć. Wiedział jednak jedno, że niektórzy mogą zginąć, w tym on. Jednak nie czuł strachu przed śmiercią. Czuł podniecenie dreszczykiem emocji, które miały go spotkać podczas misji. Dlatego uniósł lewy kącik ust w górę, wzniósł toast wraz z resztą i upił łyk wina...
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPią Sty 17, 2020 12:21 am

Na co dzień ciężko było odnaleźć niemal wszystkich członków Straży w jednym pomieszczeniu, więc sam ten fakt przyczyniał się do rosnącej ekscytacji, którą dało się wyczuć w powietrzu. Przynajmniej w taki sposób odczuwała to Yenna’thal. Oczywiście widywała każdego z osobna w gnieździe, mijała w strażniczej bibliotece lub szukała rady, ale były to zdecydowanie mniejsze grupy. A dla czarnowłosej, jako stosunkowo nowego strażnika, przebywanie wśród tak doświadczonych weteranów było nadal stosunkowym rarytasem. Dlatego rosnący nadal gwar rozmów witała z szerokim uśmiechem. Im było żywiej, tym mniej odczuwać mogli wielkość strat poniesionych w ostatniej dekadzie.
Starała się nadążać za swoimi towarzyszami, ale momentami było ciężko. W jednej chwili przez drzwi do pomieszczenia wpływała Divya, z którą chciała się przywitać, ale w tym momencie do spiczastych uszu dotarł jakże ciekawy przydomek. W momencie obróciła się ku Elyvie i Akadrelowi, a chichotu nawet nie starała się powstrzymywać.
– Ekler? – jej głos wyrażał najczystsze rozbawienie pomieszane z niedowierzaniem. Zdawała sobie sprawę, że Lhikar trenowała pod czujnym okiem hehs Emenghaia, ale nie sądziła, że są na tyle blisko ze sobą. – To się przyjmie. – stwierdziła z udawaną powagą, puszczając kruczowłosej adeptce oczko. Dalszą wymianę między nimi śledziła z nieukrywanym zafascynowaniem i humorem. Ewidentnym w ich relacji było, że łączy ich nie tylko praca, ale również szczera sympatia. W tym momencie jej uwagę zwrócił również śnieżnobiały pupil Akadrela i zanim mogła się powstrzymać już klepała lekko swoje udo nogą, by móc i z nim się przywitać.
– Zgodzę się, to też ma swoje zalety – zaśmiała się wesoło na odpowiedź siedzącej obok Ader’al. Doskonale wybrała sobie miejsce, z tą elfką u boku nie było opcji, by się nudziła. Rozmowa z nią potrafiła zejść na nieoczekiwane tematy, a to Yenna’thal zawsze doceniała. Lottia zdawała się nie przejmować poruszaniem rzeczy, które niektórzy określiliby jako tabu.
Po dość chłodnym powitaniu ze strony Lothar’ta, nie poświęcała białowłosemu więcej uwagi, głównie ze względu na pojawienie się innej postaci o srebrzystych puklach. Jako ostatnia do zgromadzenia dołączyła Sei’ren, której nikt nikomu nie musiał przedstawiać. Widać nie tylko młoda Vaeg zwróciła szczególną uwagę na przybycie starszej stażem strażniczki, bo Imarís szybko zareagował i ruszył, by odpowiednio ją powitać. Wyglądało na to, że zebranie wkrótce oficjalnie się rozpocznie i reszta obecnych również zajęła odpowiednie miejsca. Do każdego po kolei zbliżył się służący z dzbanem wina w dłoni, a zielonooka nie omieszkała przyjąć dolewki. Co jednak wywołało pewne zaskoczenie, to fakt, że siedząca obok Ader odesłała obsługę machnięciem ręki. Pewnie gorszy dzień, chociaż w takich okolicznościach Yenna miała raczej skłonności do sięgania po trunki.
Gdy blondwłosy elf rozpoczął swoją przemowę, wszelkie szmery na moment ucichły i tylko jego dźwięczny głos wibrował w powietrzu, niosąc ekscytujące wieści. Z każdym słowem oczy Yenna’thal błyszczały jaśniej nadzieją oraz energią. Szykowali się na wyprawę, która miała przyczynić się do odnowy tak obecnie zubożałej populacji smoków. Ciężko jej było usiedzieć na własnym miejscu z podekscytowania. Nadchodziła okazja nie tylko do sprawdzenia się, ale do dokonania prawdziwej, znaczącej zmiany dla całego Ga’Lantis. Nic dziwnego, że czarnowłosa rwała się do akcji. Jeden tylko kawałek informacji sprawił, że na moment zmarszczyła brwi w zmartwieniu, szybko jednak wygładziła czoło, gdy przyszedł czas na toast. Unieśli swoje kielichy w górę jak jeden mąż, by uczcić tę nowinę, a następnie upiła dwa łyki wina. Tym samym zaczynała się ta mniej oficjalna część obrad.  
Spodziewała się, że lada moment Imarís przejdzie do kolejnego punktu spotkania, z którym zaznajomiona była już wcześniej. Zlecone jej zadanie udało jej się dokończyć parę dni wcześniej i teraz pozostało tylko czekać, aż zainteresowani zobaczą efekty. Z tego względu nie zainteresowały ją już zaoferowane dania, a czekała raczej na dalszy przebieg zebrania. Tym bardziej, że myśl, która pojawiła się w jej głowie, uparcie nie dawała kobiecie spokoju. Będzie musiała złapać potem dowódcę na krótką rozmowę.

//zliczone
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyPią Sty 17, 2020 11:03 am

  — Oby nie na długo... — mruknął z lekkim uśmiechem na komentarz Yenna'thal. Nie przejmował się zbytnio tym, jak dziewczyna będzie go nazywać, choć oczywiście wolałby pozostać przy tradycyjnym sposobie. To było poniekąd zabawne, bo poza sytuacjami publicznymi, przestał wypominać to słowo Elyvie. Doprawdy przyzwyczajenie może się robić z czasem niepokojące.
  Nie wtrącał się w rozmowy innych, choć z braku lepszego zajęcia na ten moment, jednym uchem się im przysłuchiwał. Duch stanął na napięten smyczy i pomachał ogonem do dziewczyny, a jeśli ta podeszła, to z psom tylko właściwą wdzięcznością przyjął jej powitanie. Nie omieszkał oczywiście wylizać przy tym jej rąk.
  Zjawiła się Sei'ren, co wywołało kolejny niezobowiązujący uśmiech na twarzy Akadrela. On sam zajął miejsce z drugiego boku Imarisa, dokładnie na przeciwko srebrnowłosej strażniczki.
  Słuchał każdego słowa dowódcy, dokładnie ważąc je w myślach. Gdyby patrzeć z boku, a co więcej, nie być świadomym, można by uznać, że Akrel utkwił wzrok w zastawie stołowej przed sobą. Na wieść o smoczym pisklęciu drgnął nieznacznie, jakby lepiej nadstawiając uszu, a jednak Imaris nie zamierzał kontynuować tego wątku. Najwyraźniej sporo go ominęło, będzie musiał go o to podpytać, ale to akurat mogło poczekać. W przeciwieństwie do kilki innych, na twarzy Emenghaia nie pojawił się zachwyt, ekscytacja czy niecierpliwość. Zamiast tego spoważniał wyraźnie. Wyprawa elitarnych oddziałów zbrojnych na tereny sąsiedniego państwa, z którym dopiero co zakończyli wojną, brzmiała jak wyłożenie nóg na stół przy obiedzie z królem. Pierwsze pytanie, jakie przyszło mu do głowy, to czy władza Vakhos wie o całym przedsięwzięciu, ale skoro wypłynęło z Korony, odpowiedź wydawała się oczywista.
  Chwycił za kielich i upił wina z toaście. Kiedy zasiedli, zwrócił się w stronę Imarisa; jeśli dowódca myślał, że na tym temat zakończy i będzie mógł sobie grzecznie posiedzieć, to grubo się mylił.
  — Jak myślisz, ile potrwają przygotowania? Zima w Mroźnych Górach zapada wcześniej... — Po twarzy przebiegł mu cień uśmiechu. — A tak z ciekawości, skąd wieści o smokach? Czyżby Vakhos postanowiło zrobić ukłon w stronę Korony? - Szczerze wątpił, to raczej wynik... No właśnie czego? O wyprawie badawczej w tamte rejony chyba nie słyszał, choć z jakichś powodów mogłaby być tajemnicą. Brzmi dziwnie, ale wciąż jest możliwe.
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptySob Sty 18, 2020 9:03 pm

Po toaście Imarís pozwolił sobie usiąść na honorowym miejscu, podobnie zresztą jak większość. Teraz była chwila posiłku, więc służba biegała w tą i z powrotem z tacami wypełnionymi naprawdę wybornym jedzeniem. Dowódca odmówił jednak poczęstunku, poprosił jedynie o dolanie mu wina. Pociągnął więc łyka, uśmiechając się mizernie do kobiety, która jednak próbowała mu coś wcisnąć.
Pierwszy zwrócił się siedzący tuż obok Akadrel, po przeciwnej stronie niż Sei'ren. Podążył wzrokiem ku niemu i podciągnął kącik ust. Oczywiście, że spodziewał się pytań... I to wielu zresztą.
— Dwa tygodnie... Maksymalnie miesiąc. Wyruszymy z małą grupką Oddziałów w formie wsparcia. A zima... Cóż, jest tam prawie cały czas. — odrzekł wychylając kielich. Już widział to niezadowolenie smoków z powodu niskich temperatur– zdecydowanie nie były do nich przyzwyczajone. — Co do smoków... — ściszył trochę głos patrząc w bliżej nieokreślony punkt — Nie udzielono mi tej informacji. Bynajmniej nigdy nie zrezygnowałbym z okazji by wyśledzić smoki. — dokończył, przyglądając się reszcie. Szukał wzrokiem Divyi, która właściwie nie mogła brać udziału w misji. Minie wiele czasu zanim Helthiris znów będzie mógł współpracować... Przez krótką chwilę spotkał się ze wzrokiem białowłosej elfki, ale sam go urwał w lekkim zakłopotaniu wracając uwagą do niewidomego jeźdźca. — Na szczęście w tak trudnych warunkach mieszkają jedynie skośnoocy tubylcy. Nie powinni sprawić nam zagrożenia...
Na zebraniu miała odbyć się jeszcze jedna rzecz– oficjalne wręczenie smoczych naszyjników. Dowódca czekał jednak na odpowiedni moment, bo spotkanie właściwie dopiero się rozpoczęło...

~z~
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptySob Sty 18, 2020 9:17 pm

Słysząc gadanie Imarisa uniosłam jedną brew i upiłam łyk wody. No normalnie czego ja się niby spodziewałam? Ledwo ludzie przestali ginąć na wojnie, a ten już chce zabijać kolejnych. Westchnęłam, ale moje niezadowolenie szybki zniknęło gdy pod nos został mi podstawiony wybornie upieczony kurczak. Cóż. Szukanie smoków może być nawet fajne. Skomentowałam w myślach, po czym zaczęłam wpierdalać to co obsługa przyniosła. Nałożyłam sobie skrzydełko, paluszki, surówkę, dolałam wody i jak już się tak obstawiłam jedzeniem to jeszcze przygotowałam sobie ciasto na deser, żeby nie łazić bez potrzeby w tę i we w tę.
-To lecimy szukać smoków.- westchnęłam do siedzącej obok Yenn, gdyż uznałam, że potrzebuję z kimś porozmawiać o planie dowódcy.- Obyśmy tylko nie władowali przez to naszego państwa z kolejną wielką wojnę.- zamruczałam, zatapiajac zęby z tłuściutkim, pachnącym kurczaczku. -Swoją drogą...-odłożyłam kurczaczka i elegancko wytarłam ręce w ściereczkę.-... jak ci się podoba ten ponury nowy? Ciało ma niczego sobie..- skomentowałam nieco ciszej, pytając ciemnowłosą o opinię. Patrzyłam w tym czasie na Lothar'ta
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyNie Sty 19, 2020 3:01 pm

  Niespiesznie pokiwał głową. Zima była tu chyba największym zmartwieniem, nie tylko smoki mogłoby nie być zachwycone z trudnych warunków. Szkolenie jeźdźców w ich miłym klimacie to jedno, ale nie miał pewności jak poradzą sobie w tak odmiennym otoczeniu. Pozostawało przyszykować się najlepiej jak mogli i mieć nadzieję, że pogoda będzie im sprzyjać.
  — Będą lecieć z nami wierzchem? — rzucił odnośnie członków OS. To wydawało mu się najrozsądniejszym wyjściem, właściwie nie było to do końca pytanie, a domysł, który w razie czego wolał skontrolować. Upił więcej wina, a na jego usta wpłynął nikły uśmiech. — W to akurat nie wątpię... Poszedłbyś za nimi do gardła wulkanu — stwierdził półżartem. Jakkolwiek zabawnie to jednak nie brzmiało, było dość niepokojącym faktem i to ogólnodostępnym. To nie tak, że Akadrel nie ufał Koronie, będąc smoczym jeźdźcem niejako przysięgał jej wierność, a jednak myśl, że ktoś mógłby wykorzystać zapędy Imarisa w swoich niecnych celach wygodnie już zagnieździła się w kąciku jego umysłu. Siedziała cicho i patrzyła, czy przypadkiem nie nadąży się okazja do jakiegoś "a nie mówiłem".
  — Zagrożenie jest raczej wykluczone, problem może powstać, jeśli naruszymy coś, co jest dla nich ważne... — Ostatecznie nie wiedzą, gdzie siedzą smoki, głupio byłoby się wpakować na jakąś świętą górę i zostać przez to wyklętym. — A gdyby chcieli współpracować? — Lekko uniósł kieliszek, bawiąc się uczuciem kołyszącego się w nim płynu. — Myślisz, że wiedzą, gdzie przebywają smoki?
Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 21, 2020 12:29 am

W przeciwieństwie do Yenny, Divyi nie zainteresowała jakoś szczególnie krótka wymiana zdań między Elyvie a Akadrelem. Właśnie oglądała pomieszczenie, rozglądając się z pozorną ciekawością. W rzeczywistości jednak wypatrywała jakiegoś punktu, w którym mogłaby się zaszyć myślami bądź ciałem (bądź też drogi ucieczki, jak ktoś woli takie określenie). Z obecnych tu dobrze znała tylko Ader'al. Kojarzyła też Yumaeę, której dzisiaj wśród nich zabrakło, pewnie w powodu kolejnych "załatwień". Elfka westchnęła cicho i zauważyła prześlizgujący się po niej z pogardą wzrok białowłosego... nowicjusza? Chyba był nowicjuszem w Straży. Choć równie dobrze mógł być jakimś generałem. Albo nowym dowódcą OS. Divyę przeszedł dreszcz. Doszły ją słuchy o zdradzie Lyssy... Choć nie miała pojęcia, w jaki sposób ta energiczna, wesoła istotka miałaby się dopuścić jakiegoś przestępstwa. Była szalona, to fakt... ale była też wierna królowi i oddana swojej pracy, to było pewne. A może ktoś próbował ją wrobić...?
W każdym razie. Białowłosy patrzył na nią tak, jakby co najmniej właśnie splunęła w twarz choremu starcowi. Div przez chwilę wbijała w niego wzrok spod zmarszczonych brwi, po czym zwróciła uwagę na Imarisa, który już zaczął mówić.
Jej twarz rozpromieniła się stopniowo, wraz z przyjmowaniem do wiadomości ogłoszeń dowódcy. Nowe smoki... ta perspektywa napawała ją szczerym podekscytowaniem i entuzjazmem. Już zaczęła w myślach się pakować, gdy... napotkała spojrzenie Imarisa. Zmrużyła oczy i... i zrozumiała w mig jego odwrócenie wzroku. Nie pojedzie! Nie puszczą jej na super-wyprawę całym składem, bo jej smok jest chorobliwie lękliwy...! Mimo, że członkowie OS mogą wyruszyć pomimo, iż nie mają nawet smoków. Krzyki jednak nic w tej grze nie dadzą, jeśli chce coś ugrać.
— Czyli... To oznacza, że nie zahaczymy o Avigon? — Wzięła kieliszek i pochyliła się nad stołem, przyciskając łokcie do ciała. — Szkoda. Mam-... — w ostatniej chwili się ugryzła w język, zamieniając jej wypowiedź w subtelny kaszel. — Fao, alergia — poklepała się delikatnie w okolicach mostka i cicho odchrząknęła. — Słyszałam, że w stolicy Vakhos wciąż są poszukiwacze, którzy się zarzekają, że widzieli w górach smoki... rozszarpane, świeże ciała. Bez względu na to, ile jest prawdy w ich słowach, na pewno świetnie znają okolice — oznajmiła, zerkając ponownie na Akadrela. Miała wrażenie, że jedynie owego elfa temat zaciekawił tak, jak na Strażnika przystało.
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 21, 2020 8:46 pm

Podczas beztroskiej pogawędki, padł niemy nakaz zajęcia miejsca. Rozejrzała się po stole, szukając swojej strefy i miejsca. Może nie było to zaskakujące, aczkolwiek ciekawość wygrała. Poza tym zawsze mogła zrzucić to na rozstawienie strażników. Delikatnie poklepała po ramieniu Akadrela, po czym ruszyła na swoje miejsce, siadając tuż obok Lotharta.
Gdy Kapitan oficjalnie podniósł głos, w skupieniu słuchała każdego kolejnego słowa, jakie wypływało z jego ust. Z tyłu głowy zastanawiała się czy również była brana pod uwagę. To, że Imaris zwracał się do tłumu, nie oznaczało, że mówi do wszystkich.
Jednakże jeśli było to skierowane również do niej, musiała się solidnie przygotować. Może nie tyle siebie, co Shrevala. Wyprawa z pewnością będzie dla smoka stresująca, szczególnie, że nie leciałaby na nią sama.
To nie misja była problemem, a jej członkowie, którzy teraz niejako zapowietrzali się zaistniałym zdarzeniem. Obróciła w dłoni kielich, wpadając w zadumę. Musiała zwiększyć częstotliwość i tak częstych treningów. Tylko co na Akadrel? miał pełno własnych obowiązków i spraw, a siedzenie z nią w gnieździe nie było jego etatem całodobowym.
Z jej ust wyrwało się ciche westchnięcie, a ślepia zwrócone były na szkarłatny trunek. Drgnęła, gdy do jej głowy wpadła kolejna myśl, która chwilowo skupiła uwagę Lhikar. Imaris skończył swój monolog. Po toaście atmosfera się rozluźniła, a Elyvie zerknęła kątem oka na siedzącego obok Lotharta.
-Zdradzisz mi sekret? - zagaiła. Nie musiał być Sherlockiem by wiedzieć o jaki sekret chodzi. Oczywiście, że pytanie obracało się wokół tego, co tu robi.
-Czyżby przyprowadziło Cię tu przeznaczenie? - dodała żartobliwie, delikatnie kręcąc głową. Nieśpiesznie nałożyła sobie kilka smakołyków, za które się zabrała. Nie ma co pić na pusty żołądek.
Powrót do góry Go down
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 21, 2020 10:16 pm

Niektórzy patrzyli na ten pomysł z zadowoleniem, że czeka ich przygoda, inni niepokoili się o powodzenie. Lecz tylko Akadrel miał jaja, aby zwrócić Imarisowi uwagę związaną ze swoimi spostrzeżeniami. Lothar't nie wnikał w to, bowiem był tu zbyt świeży, poza tym jego stanowisko chyliło się ku przygodzie. Dawka adrenaliny w obliczu śmierci zawsze była bardzo kusząca.
Jak zaś przebiegał ten luźny proces zebrania? Kiedy wszyscy zabrali się za jedzenie, Fiołkowooki napierdalał wino na pusty żołądek. Każdego by to normalnie załatwiło, ale gość pół wieku nie pamiętał przez zbyt wysokie procenty, więc łeb miał jak dzwon. W dodatku, wolał skupiać pełną uwagę na czerwonej cieczy, niż na kobiecie, która usiadła obok niego. Nie żeby się peszył przy Elyvie, po prostu wolał nie wdawać się z nią w żadne rozmowy. Powitanie miało wystarczyć, to wszystko. Ona milczała, to on też mógł, idealny układ.
Gdy znudził go widok wina, zaczął rozglądać się znów wokół, tym razem bez dokładnej szyderczej analizy. Zwyczajnie wszyscy byli nudni. Plotkowali między sobą lub gdybali o potrawach. Co niektórzy wciąż rzucali spojrzenia w jego stronę, choć te najbardziej uporczywe należało do Ader'al, która wciąż go obserwowała, w dodatku mówiąc coś do Yenna'thal. To się dobrały. Lottia na bank nie wiedziała o adresacie listu, jednak wywołując potencjalne ploteczki na jego temat, jej towarzyszka rozmów mogła mu o nim powiedzieć, aż za dużo. W końcu Yenn jako jedna z nielicznych, miała okazję poznać prawdziwą twarz tego gnojka. Ciągle wyprzedzająca go reputacja sprawiła, że nie lubił już nawet zwracać na siebie uwagi. Najlepiej stanąłby gdzieś pod ścianą, podpierał ją, aby przypadkiem się nie zawaliła, znikając w cieniu, po czym z pałacu. Lecz czekał na gwóźdź programu, dla którego przyszedł tu tak na prawdę. Chędożony amulet, dla którego musiał znosić fakt, że ci wszyscy tu obecni zużywali jego powietrze. Ehh.
No i stało się najgorsze. Lhikar postanowiła do niego zagadać, choć wcześniej wydawała się być rozsądniejsza. Sfrustrowało go to, ponieważ nie tego chciał. Miała być cicho! Nie naruszać jego sfery komfortu! A ona od tak ją zburzyła wielkim młotem, miażdżąc przy okazji wszystkie jego żebra! Teraz to już dadzą innym temat do plotek, super.
Spojrzał na nią chłodnymi, fiołkowymi oczami, zaś twarz jak kamień, jak rzeźba, nawet nie drgnęła, lecz na słowa o przeznaczeniu, przekrzywił lekko głowę.
-Mam wiele sekretów, Lhikar. Widocznie Ty też.- Zaczął, po czym oparł się o stół i spojrzał przed siebie, popijając wino. Teraz włączył swój tryb "wysoki mur", aby przypadkiem nie zobaczyła w nim za dużo. Może odpuści, może straci nim zainteresowanie, a on będzie miał wolne myśli. -Nie musisz się nade mną litować i zagadywać, lubię samotność. Ona mi nie przeszkadzała.
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros EmptyWto Sty 21, 2020 10:45 pm

Gdy lazurowe tęczówki pochwyciły spojrzenie chłodnych fiołkowych oczu, poczuła dziwny, ale intrygujący chłód.
Na jej usta wpłynął szelmowski uśmiech, który był już swego rodzaju wizytówką Lhikar.
-Może sekret, a może brak pytania - wymruczała, mrużąc ślepia, nadając im tym samym kociego wyrazu. Cóż, mężczyzna tak naprawdę nigdy jej nie zapytał o zawód czy przynależność, jedynie napomknęła o poprzednim życiu, sprzed straży, co nie znaczy że jej obecność tu traktowała jak sekret.
Pochwyciła kielich, nieśpiesznie upijając z niego łyka
-Awww... Słodziak. - zachichotała, przegryzając wargę - Jesteś doprawdy uroczy, gdy mówisz takie głupotki. - zerknęła na niego, nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu - Przeznaczenie nie zna litości, Lothi, ale samotność chętnie się z nim dzieli twoją przestrzenią osobistą.. -ponownie upiła łyka, rozmyślając nad własnymi słowami. Co ty robisz, Lhikar - Wiesz, jestem tu i zawracam Ci tyłek bo chcę, nie mieszaj w to nikogo i niczego innego. -milczała chwilę, delikatnie kołysząc kieliszkiem, obserwując tym samym jak krwistoczerwony płyn obija się o ścianki - To miłe, że o mnie nie zapomniałeś.. - dodała już nieco potulniej - Nie myślę, że ma to dla ciebie jakieś znaczenie, pewnie żadne, ale... to miłe - przyciągnęła kielich ku sobie, wypijając do końca jego zawartość.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros Empty

Powrót do góry Go down
 
Sala zebrań Korony Gaya'ros
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Sala Tronowa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Królewskie Włości :: Pałac Królewski-
Skocz do: