deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sala zebrań Korony Gaya'ros

Go down 
+6
Yenna'thal
Akadrel Chyranus Emenghai
Imarís
Ader'al Lottia
Mistrz Gry
Lyssa
10 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Lyssa

Lyssa


Posts : 59
Posty fabularne : 116

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyPią Gru 06, 2019 11:07 pm

First topic message reminder :

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 1575670008148

Niezwykle bogate pomieszczenie, w którym spotykają się członkowie Korony. Sala wyciszona została zaklęciami, aby uniemożliwić podsłuchanie zebrań, zostały na nią tez rzucone zaklęcia tajemnicy - nikt nie jest w stanie rozmawiać o zebraniach poza salą, chyba, że całkowicie sam na sam z innymi członkami Korony.
Znajduje się tu długi stół, u którego stoją obite najlepszym materiałem krzesła. Okna zaopatrzone są w ciężkie, ciemne kotary, którymi można szybko je zasłonić. W teorii na spotkaniach wszyscy są równi, w praktyce panuje tu niepisana zasada: osoby o wyższej pozycji zasiadają dalej od drzwi. Poza ważnymi spotkaniami, Korona często spotyka się tu po to, aby w atmosferze wyższości pogawędzić z innymi członkami elity lub obejrzeć wystąpienia artystyczne.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 9:16 am

Niestety, nawet próby zbycia jej, ewidentnie wskazując na chęć pobycia z samym sobą, bez otwierania jadaczki, nie poskutkowały. Może był za mało niemiły? A może spalił już twarz, podczas pierwszego spotkania, popełniając jakiś błąd. Żałował pocałunku i złączenia ich krwi...? Wiec... no... nie do końca wiedział co powinien o tym myśleć.
W dodatku szybko spostrzegł jej charakterystyczny uśmieszek, którego już zdążył się naoglądać, a nie zwiastował on niczego co miało być teraz dla niego przyjemne, dlatego wraz z jej mimiką, na twarz Białowłosego zawitał grymas i zmrużenie brwi.
-Lubisz bawić się słowami. Jesteś więc na lepszej pozycji ode mnie. Wiesz o mnie dużo, gdy ja o Tobie nic. Lecz nie mam odpowiedniego pytania, aby zmienić tę sytuację.
Odparł chłodno, także upijając łyk swojego trunku, po czym spuścił głowę, zasłaniając twarz opadającymi długimi białymi kosmykami. Zastanawiał się co robić i ile Imarisowi jeszcze zejdzie z tym amuletem. Bo jeśli impreza miała trwać do rana, to właśnie zaczął się proces psychicznych tortur. Oh, Elyvie, żebyś Ty wiedziała jak dręczysz mu dusze na swój wyjątkowy sposób.
Znów spojrzał na nią, chcąc dodać coś jeszcze, lecz ta powiedziała mu komplement, co zupełnie go zamurowało. Fiołkowe oczy zrobiły się jakby większe, twarz pobladła bardziej. Gapił się tak chwile na nią, jak przegryza wargę, rozbawiona nim, a gdy coś mu w końcu przeskoczyło w głowie, odwrócił łeb w drugą stronę, w kierunku drzwi, gapiąc się na nie jak wryty. Gdyby kobieta lekko się uchyliła w kierunku stołu, zobaczyłaby że drga mu powieka, kącik ust, a sama twarz wygląda, jakby coś mu właśnie wyjebało porządnego liścia.
-Nie... jestem... uroczy... ani... słodki...- Wywarczał każde ze słów, robiąc na nich gniewny nacisk, aby dobrze go zrozumiała. -Moja samotność lubi być zachłanna. Znajdź sobie innych rozmówców, Lhikar...
Dodał w końcu, a dopiero łyk wina pozwolił mu wrócić spojrzeniem na stół, czy na elfkę. Wyglądał teraz jak zbity pies, który próbuje ugryźć każdego, kto podejdzie. Jemu się zwyczajnie nie mówi takich miłych rzeczy, nie był z nimi obyty. Obelgę przyjąłby już przyjemniej.
-Elyvie, zapomnij o tym co było. To był głupi pomysł. Udawaj, że mnie nie znasz, tak będzie lepiej.
Zerknął gniewnie na nią, chcąc ją zamrozić.
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 1:20 pm

Imarís uśmiechnął się na myśl o przewozie nie mających żadnej styczności ze smokami wojowników na ich grzbiecie... Zwłaszcza Veya, który trzyma się kurczowo jakiegoś jeźdźca i nie patrzy w dół... Gdzie rozciąga się niekończące morze. Cóż, zdecydowanie zabawna wizja... Byle tylko nie zmacali mu te zbereźniki adeptek, bo zdecydowanie liczba kobiet przeważała.
— Jeśli się odważą... I jeśli smoki to zniosą. Inaczej będzie trzeba pomyśleć o jakiejś flocie, w ostateczności będą poruszać się na lądzie. — odpowiedział wieloletniemu kompanowi. — Nie naruszymy. Chodzi tylko o smoki... Jeśli tam są, zapewne i tak budzą strach i sieją spustoszenie, kiedy zabraknie im zdobyczy. Z punktu widzenia rdzennych mieszkańców gór będziemy... Wybawieniem. — Rozmowa trwała dalej, dwójka widocznie zainteresowanych kwestiami nadchodzącego wydarzenia ludźmi nie próżnowała.
Z debat wyrwało go spojrzenie Divyi, które bynajmniej nie wyrażało sympatii... Dowódca postanowił więc do niej podejść, by ustalić pewne kwestie, jakie przed ceremonią były konieczne.
— Miło cię widzieć na zebraniu... — rozpoczął, mówiąc dość cichym głosem, tak aby inni nie zwracali na nich zbytnio uwagi, choć oczywiste było, że każdy ruch dowódcy był dla większości interesujący. — Cóż... Cieszę się, że Helthiris będzie pod dobrą opieką w czasie naszej nieobecności. Zerknij czasem na Onnalę... — powiedział jak gdyby pozostanie kobiety w stolicy było bardziej niż oczywiste. — Nasz początkowy plan nie zahacza o Avigon... Ale mówisz o ciałach ludzi rozszarpanych przez smoki? — odpowiedział jej, przy okazji pytając. To byłaby dość cenna informacja, być może warto było porozmawiać na osobności z białowłosą. A co do białowłosych, Imarís chwilo spojrzał w stronę Lothar'ta i adeptki wkręconej w straż przez Akadrela, Lhikar... Zmarszczył brwi z zażenowaniem, gdyż z ruchu ich ust i mimiki mógł wiele wyczytać. Najwidoczniej toksyczne romanse były ciekawsze od treningu, jakiego z pewnością wymagał Shreval. — Porozmawiamy jeszcze... No i nie zapomnij o tym, że obiecałem Ci wspólny trening. — uśmiechnął się, miał nadzieję, że tamta się nie obrazi.
Równym krokiem podszedł niespodziewanie do tej dwójki z wyjątkowo poważną miną. Zmierzył wzrokiem Elyvie, potem Lotha, ale końcowo to ku niej się zwrócił.
— Elyvie... Dopóki nie zobaczę cię w siodle, nie wyrażę zgody na uczestnictwo Shrevala w wyprawie. Także miej to na uwadze– chciałbym cię widzieć w moim gabinecie możliwie najszybciej. — Uświadomił adeptce ze swoją mimiką wyrzeźbionego posągu. Może w ten sposób ostudzi jej zapędy do szczeniackich problemów... I pozwoli jej uniknąć toksycznych relacji między współpracownikiem. Szczerze? Szkoda dziewczyny, Akadrel zapewne załamałby się gdyby jego podopieczna została skrzywdzona przez Likwidatora. Z nim też będzie musiał pomówić. Niech pilnuje swojego smoka...
Wreszcie nadeszła ta chwila, kiedy dowódca stanął w honorowym miejscu, centrali całej sali.
— Słuchajcie. Nadeszła ta chwila, by przedstawić znane wam w większości nowe persony w naszych szeregach. Zapraszam tu. — Wskazał ręką, by adepci nieuhonorowani jeszcze mianem pełnoprawnych jeźdźców zajęli miejsce koło niego. W posiadaniu miał naszyjniki, które wykonała niezawodna Yenna'thal, a zaklęte były przez członkinię loży, Faeliyen, która zresztą dość często wykonywała jakieś prace dla organizacji. Jak tylko wywołane osoby się zbiorą, nadejdzie owa ceremonia.

~z~
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 4:03 pm

-Możesz zawsze zadać więcej niż jedno.. - zaśmiała się cicho, dolewając sobie trunku. Mężczyzna widocznie się speszył i Lhikar nie potrafiła nie uznać tego za coś przeuroczego. Szczególnie, gdy się naburmuszył. Oh, czysta słodycz.
Zerknęła na niego, kręcąc głową
-Dlaczego mam zapomnieć, skoro ty nie potrafisz? - zapytała spokojnie, racząc się posiłkiem. Ah, musiała przyznać, że kucharze się spisali. Czy kto tam, kto przygotowywał cały bankiet.
Zaraz nadszedł Imaris mówiąc coś, czego Lhikar nie bardzo potrafiła zrozumieć. Przecież doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej udział w misji jest niepewny, więc dlaczego jej o tym mówił?
-Nawet jeśli szanowny dowódca zobaczy, to doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mogę nie polecieć, Kapitanie - odpowiedziała potulnie, a na jej ustach zawitał ciepły, promienny uśmiech.
Nie wiedziała co tknęło Imarisa, że tak nagle jej to zakomunikował. Cóż, może po prostu chciał przekazać jej tak oczywisty fakt. Doprawdy Roszpunek bywał irytujący w swoich zapędach, przecież nie piszczała jak pozostali członkowie straży. Nie napalała się na żadną misję i nie zrobiła nic, co by sugerowało, że jest pewna swojej obecności na niej. Więc dlaczego? To było irytujące, że po raz kolejny pokazał swój wielki brak wiary w jej możliwości i ciężką pracę. Ale cóż, niech kamieniem rzuci ten, kto chociaż raz w nikogo nie zwątpił.
-Zależy mi głównie na dobru mojego smoka - dodała zaraz, a na sugestie o tym, że ma się stawić w gabinecie, skinęła głową - Pojawię się niezwłocznie. - zapewniła.
Pozwoliła sobie na chwilę zadumy, chcąc jeszcze raz przeanalizować cała sytuację i odnaleźć powód słów Imarisa, jednakże nie potrafiła go znaleźć. Może go uraziła jakoś? a może szukała w niewłaściwym miejscu? A może to zwyczajnie dziwny rodzaj troski, którym przełożeni raczą swoich podopiecznych? Jak mógł pomyśleć, że o tym nie wie i co sprawiło, że postanowił jej o tym przypomnieć?
Podniosła wzrok na kapitana, gdy ten kontynuował ceremonię. Wstała, podchodząc do Imarisa, zajmując tym samym wyznaczone miejsce.To dziś. To miało być dziś. Zachowywała powagę, chociaż czuła gwałtowny skok endorfin. Niech w nią nie wierzy, jeszcze mu pokażę, że zasługuje na to by tu być.
Powrót do góry Go down
Sei'ren

Sei'ren


Female Posts : 50
Posty fabularne : 28

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 7:43 pm

Kiedy weszła do sali rady to nie spodziewała się takiego przyjęcia przez Imarisa. Nie sądziła, że postanowi powitać ją ze wszystkimi honorami, przy wszystkich, zwracając na nią uwagę zgromadzonych. Była przyzwyczajona do tego, że zwracano na nią uwagę, że była w centrum zainteresowania. Jednak tego dnia miała ochotę zamknąć się w swoim domu i nie wychodzić z niego. Tyle, że była tutaj. Na spotkaniu Smoczej Straży, debatować nad jej marnie jawiącą się przyszłością.
- Dziękuję za te miłe powitanie, Imarisie. - Skłoniła lekko głowę przed swoim dowódcą i pozwoliła mu poprowadzić się na należne jej miejsce. Okazuje się, że zmniejszenie liczby strażników sprawiło też, że jej pozycja w hierarchii gwałtownie podskoczyła. Kiedyś cieszyłaby się z tego, teraz jedynie przypomniała o zmarłych towarzyszach broni.
Stała przy swoim miejscu, słuchając tego co powiedział Imaris. Kiedy blondyn skończył była w szoku. To, co powiedział było... trudne do określenia. Czuła się podekscytowana, ale jednocześnie przerażona. Po chwili zastanowienia miała coraz więcej wątpliwości. Armia, armią, ale wyruszenie całą strażą w góry. Rok po wojnie, która zakończyła się sojuszem opartym o jakieś głupie małżeństwo. I mieli wyruszyć na tereny ludzi, w mróz, którego smoki na pewno nie polubią.
Powinna była powiedzieć to Imarisowi, ale zamiast tego postanowiła zachować swoją niewiarę dla siebie.

Po toaście Imarisa, usiadła na swoim miejscu. Zaczęła uważnie obserwować elfy zgromadzone na sali. Na strażników oraz adeptów, których jeszcze nie poznała. Nie była w nastroju na pogaduszki z innymi, dlatego tylko popijała wodę z kielicha. Miała nadzieję, że nikt na nią nie zwróci uwagi. Chciała na spokojnie przemyśleć to, co usłyszała. Smoki... wyprawa w Mroźne Góry razem z oddziałami specjalnymi. Zapowiadała się wycieczka wymagająca nielichego zaplecza logistycznego. Pytanie, czy królestwo powinno pozwalać sobie na takie wydatki ledwie rok po wojnie. Trzynaście smoków to siła, z którą należało się liczyć. Może nie było ich wielu, ale powinni się skupić na szkoleniu adeptów, a nie wysyłaniu ich w nieznane. Zwłaszcza niepokoił ją Shreval, który był wyjątkowo nieobliczalną bestią. Nie powinien brać udziału w ekspedycji, ale też nie można go zostawić samego. Kto będzie pilnował tego smoczątka oraz Tanyule, która spodziewała się własnego jaja? Najlepiej, jakby wyznaczyć odpowiednie osoby do tego, żeby udały się góry, a resztę zostawić w stolicy do nadzorowania spraw lokalnych.
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 10:23 pm

Nawet jeśli z tyłu głowy pojawiały się wątpliwości i zmartwienia dotyczące zapowiedzianej wyprawy, Yenna’thal spychała je zawzięcie w odległe czeluści, nie chcąc tego słuchać. Jej natura kazała skupić się na niesamowitej okazji, która się przed nimi zjawiła. Możliwość powiększenia stada o kolejne smoki była zbyt kusząca, by nie spróbować. W jednym z gorszych przypadków po prostu okaże się, że plotki były tylko plotkami, a oni wrócą do domu. Na dalszy plan odsunęły się myśli o organizacji tak misternego przedsięwzięcia. Na to również przyjdzie czas, teraz jednak powinni cieszyć się na uśmiech od losu. Wieści były niczym swoisty promyk nadziei dla Straży, która ucierpiała tak wiele strat z racji wojny. Odbudowanie jej świetności było obecnie jednym z priorytetów, tak samo jak powiększenie populacji smoków. Ta podróż miała szansę pomóc w obu tych kwestiach.
Zaraz po uroczystym toaście rozpoczęły się mniej lub bardziej żywe dyskusje na temat ekscytujących wieści. Spostrzegła, że Akadrel już zapewne dopytywał o szczegóły i trochę żałowała, że nie mogła dosłyszeć szczegółów tej rozmowy. Wzruszyła jednak ramionami, bo zapewne i tak wkrótce wszystkiego się dowiedzą. Poza tym, jej uwagę zwróciła siedząca obok Ader’al.
– Pomyśl tylko, Ader, jaka to dla nas szansa. Teraz ciężko o dzikie stada – w przeciwieństwie do westchnienia koleżanki, jej głos miał w sobie bardziej pozytywny wydźwięk. Może dlatego automatycznie zmarszczyła czoło na pesymizm, który wybrzmiewał z kolejnego jej komentarza. – Może ten „sojusz” się od razu nie rozpadnie – tutaj nie mogła się powstrzymać przed subtelnym przewróceniem oczami. W końcu pokój oparty był na jakimś związku, a te w elfim społeczeństwie nie miały zwykle dobrych rokowań. – Poza tym, technicznie rzecz biorąc, tylko im pomagamy zajmując się problemem, z którym Vakhos samo sobie może nie poradzić. – Doskonale wiedziała do jakich zniszczeń na smoczej rasie byli zdolni wschodni sąsiedzi. Tym razem jednak okoliczności były inne, a góry to trudny teren, który tylko dla jeźdźców przestawał być problemem, może oprócz temperatury.
– Jest na co popatrzeć, to prawda – przyznała, gdy temat ich rozmowy poszedł w mniej profesjonalnym kierunku. Odruchowo rzuciła spojrzenie siedzącemu naprzeciwko białowłosemu, jakby się nad czymś zastanawiała i upiła wina. Szybko jednak odwróciła wzrok, poświęcając znowu uwagę swojej rozmówczyni. – Gdy się nie odzywa, to jest całkiem znośny. Ale jakoś nie kręci mnie stawianie go do pionu dosłownie i w przenośni. Z tym drugim za dużo roboty – rzuciła z humorem, posyłając kobiecie sugestywne spojrzenie. Wolała się tutaj nie zagłębiać w szczegóły odnośnie statusu jej znajomości z Lothar’tem. Sama nie miała pojęcia jak określić i sklasyfikować tę relację, toteż nawet nie próbowała. Pokazali się sobie raczej z tej najgorszej strony, toteż mogli albo odbić się od dna, albo już na nim pozostać. Czas pokaże.
Nie umknęła jej uwadze wymiana, która miała miejsce pomiędzy dwójką adeptów. Chociaż dzieliła ich cała szerokość zastawionego suto stołu i nie miała pojęcia jakie słowa padały, to śledzenie kątem oka ich reakcji było swoistą rozrywką. Zwracała też na nich szczególną uwagę ze względu na okoliczności dzisiejszego wydarzenia. Ostatni naszyjnik, który wyszedł spod jej ręki spoczywał obecnie na szyi Divyi, a szczerze mówiąc nie miała do tej pory wiele okazji do wykonania takowych. Straż nie miała możliwości przyjmować dużej ilości adeptów. Tym bardziej była ciekawa przebiegu ceremonii i reakcji obydwojga na amulety, które dostaną.
W przypadku tak istotnych projektów, nie lubiła się spieszyć. Wolała pochylić się nad szczegółami i dopracować swoje dzieło, by czuć tylko dumę, gdy prezentowała efekt prac przed zainteresowanymi. Z biżuterii, którą wcześniej dostarczyła dowódcy była zadowolona. Może nie była ona przykładem delikatnych łańcuszków, które zdobiły szyje arystokratek, ale nie taki również był ich cel. Nie mogli sobie w tym przypadku pozwolić na to, by ogniwa zerwały się przy byle szarpnięciu. Priorytety ulegały zmianie, ale mimo wszystko starała się dopasować naszyjniki do danego strażnika, mając na uwadze też ich estetykę. W końcu odtąd na stałe miały stać się częścią ich codziennego stroju. Były niemal znakiem rozpoznawczym całej Straży.
Przeznaczony dla Lothar’ta wykonany był ze srebra, o raczej grubszym splocie. Ten kruszec pasował do niego, jej skromnym zdaniem, zdecydowanie bardziej niż złoto. Oceniała, że naszyjnik powinien sięgać niemal jego mostka, gdyż swoim stylem przypominać miał żołnierski nieśmiertelnik. Runa zaklęta była w obsydianie, któremu nadała podłużny kształt i oprawiła srebrem. Z kolei amulet, który trafić miał w ręce Lhikar był nieco bardziej wyrazisty, jak ona sama. Pokaźny szafir otoczony był ozdobnym akcentem z białego złota, który przywodzić na myśl miał liście i płynnie przechodził w łańcuszek o mocnych ogniwach. Chociaż z początku Yenna chciała raczej nawiązać do czerni Shrevala, zrezygnowała z tego pomysłu. Elyvie zdecydowanie bardziej kojarzyła się z intensywnie niebieskimi oczętami oraz kwiatowymi motywami.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptySro Sty 22, 2020 11:20 pm

Zbieranie smoków i nadawanie większego sensu Straży jest cudownym celem, pytanie tylko czy to nie są nędzne mrzonki idealistycznego nastolatka, który złapał promyczek nadziei i nie puści go. Cóż Imaris chyba takim kimś jest. Nie to, że nie ufam mu jako jeźdźcy. Świetnie sobie radzi ze smokiem, cudownie lata i wygląda, ale mam nadzieję, że jego romantyczna dusza nie zamyka oczu żeby tylko nie wiedzieć niebezpieczeństw, udając, że ich nie ma. Ehh ten Imaris. Spojrzałam na Ely co dostała zaproszenie na prywatne spotkanie do gabinetu, no w sumie też będę musiała się z nim spotkać w gabinecie. Ciekawe czy go dziewczyna zaliczy, kto wie, różne rzeczy dzieją się w tych pokojach dowódcy czasami.
Zagadałam do Yenn.
-Oby tylko te dzikie stada były chętne do współpracy.- westchnęłam. Rozumiem swoje zaniepokojenie, zwłaszcza, że możliwe, że na misję nie pojadę i nie będę wiedziała co się tam dzieje. Jedyne co będę mogła zrobić to siedzieć i czekać licząc na to, ze wszyscy wrócą cali i zdrowi. Wzruszyłam lekko ramionami pokazując niezdecydowanie.- Może masz rację, może się za bardzo martwię.- pociągnęłam kolejny łyk wody z kielonka.
Zmieniłam temat na nowego chłopaka, który był niczego sobie. Z ryja nie jakiś super wyjściowy, takie 6/10 dla mnie, ale boże ten tors.
-Mam ochotę powiedzieć mu ,,Zdejmij ciuszki i daj się malować.", Akadrelowi w sumie też bym tak mogła mówić.- wsunęłam oliwkę, rozkoszując się jej cudownym smakiem.
-No możliwe, że za dużo roboty, ale pooglądać można.-- podsumowałam nowego. Nie wygląda sympatycznie, ani trochę. Ciekawe jak się z nami zgra, bo w sumie niby to praca zespołowa jest.
Po zakończonej rozmowie kontynuowałam jedzenie, aż w końcu Imaris postanowił dłużej nie trzymać nas w tej niepewności i dołączyć oficjalnie nowych do naszej grupy.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyCzw Sty 23, 2020 11:56 am

  Jeśli się odważą... To jedno stwierdzenie nie zabrzmiało dobrze, już sam fakt, że należeli do Oddziałów Specjalnych, powinien robić za gwarancję ich odwagi. Smoki to zupełnie inny problem, który faktycznie należało wziąć pod uwagę. Nawet jeśli Elyvie zapanuje nad Shrevalem na tyle, żeby mógł lecieć w grupie, to Akadrel szczerze wątpił, by gad zgodził się wziąć na grzbiet zupełnie obcą osobę. Może i dobrze poradziła sobie ostatnim razem, ale ten raz należało brać z przymrużeniem oka.
  Tak czy inaczej elf pokręcił lekko głową.
  — Inną drogą będą nas tylko opóźniać — stwierdził z pełnym przekonaniem. Wojowników należało przeszkolić z podstawowego zachowania przy smoku. Swoją drogą to zastanawiające, dlaczego nikt nie pomyślał o tym wcześniej. Nie w kontekście tej misji oczywiście, ale na wszelki wypadek, skoro już przecież takie rzeczy się zdarzają.
  Musiał się z nim zgodzić w kwestii tubylców. Jacykolwiek by nie byli, raczej nie darzyli destrukcyjnych stworzeń zbyt dużą sympatią. Ciekawe jak w ogóle zareagują na widok jeźdźców, o ile faktycznie przyjdzie im się spotkać.
  Imaris przeszedł do innych obecnych i najwyraźniej nie mówił do ogółu, toteż ciemnowłosy postanowił w końcu zainteresować się jedzeniem na stole. W zaciszu swych myśli zaczął układać możliwy wygląd całej drużyny. Heltiris odpadał z powodów oczywistych. W razie czego nie powinni też brać pod uwagę Shrevala, zostawało więc osiem smoków. Jak wielu członków OS miało z nimi lecieć? A przede wszystkim, jeśli faktycznie lecieć nie będą, to jak duże opóźnienia mogą przez to powstać? Wizja zamarudzenia w górach do zimy nie była zachęcająca, zwłaszcza, że wybrzeże może pokryć się lodem i zmusić ich do dodatkowego nadkładania drogi w przypadku statku.
  W końcu ich dowódca przeszedł do drugiej części przyjęcia. Akadrel usiadł bardziej prosto, po jego twarzy przebiegł nikły cień uśmiechu, którego nie zdołał, a nawet chyba nie chciał zamaskować. To on wprowadził Elyvie do Straży, od początku czuł się za nią osobiście odpowiedzialny, a teraz wszystkie te wysiłki miały wydać swój pierwszy owoc. Tak, był z niej dumny. Gdyby nie miał do tego powodu, nie byłoby jej tutaj.
  Jego uwadze nie uszła ani liczba mnoga użyta przez Imarisa, ani też dodatkowe poruszenie w końcu stołu. Ktokolwiek tam siedział, również należał do wywołanych. W sali zapadła naturalna w takich chwilach cisza, której Akrel nie omieszkał wykorzystać. Sądząc po krokach, był to raczej mężczyzna, chyba że Imaris postanowił sprowadzić im przykładną babę ze wsi. Lothar't mógł zaś czuć na sobie wzrok i nie był to żaden z członków Straży, przynajmniej nie oficjalnie. Czujne spojrzenie Ducha odprowadziło go od krzesła, aż do miejsca u boku dowódcy. Psi ogon spokojnie i trochę niepewnie odbił się od nogi krzesła Akadrela w przyjaznym geście.
Powrót do góry Go down
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyCzw Sty 23, 2020 5:31 pm

Jej zdaniem Lothar't był przeuroczy, jego zdaniem, czuł że wygląda jak debil. Nienawidził własnych słabości z całego serca, o czym mogły świadczyć poranione kostki, które ostatnio zmasakrował grubą belą. Ona zaś… sprawiała, że miał ochotę powtórzyć ten czyn samodestrukcyjny.
-Straciłem ochotę na te choćby jedno pytanie.
Odparł z cichym warkotem, widocznie już poirytowany. Nie rozumiała, że nie bez powodu ją ostrzegał? Wyraźnie mówił czego chciał, spokoju, a ona robiła wszystko, by go zakłócać. To te chwile w których dobyłby szable. Albo kusze. Poprzedni taki akt między nimi zakończył się jednak nieoczekiwanie.
-Nie wiem o czym mó…- Zrobił pauze, widząc jej rozbawienie. Perfidnie się śmiała z jego osoby. Był dla niej śmieszny…? -...wisz.
Dokończył naderwane słowo, a w tym momencie, podszedł do nich sam Imaris. Jego wybawiciel, czy kat? Pomimo pierwszej myśli, że to on sam ma przejebane, to ku zaskoczeniu oberwało się Elyvie. Nie rozumiał tego. Bo co? Bo zagadywała go? Każdy tu rozmawiał. Bo byli adeptami i mieli milczeć? Nie. Bo był jebanym Likwidatorem, przed którym należy chronić kobiety i dzieci, gdy wioski plądruje. Tym był dla większości i widocznie dla starego towarzysza broni również. Po co go zrekrutował skoro stanowi zagrożenie? Bo co, Loth mógł być groźnym psem, na którego wręcz wymagany był kaganiec, więc niech robi swoje, jednak z dala od reszty? Niestety, trochę prawdy w tym było, zaś Elyvie była najbliżej promienia rażenia. Jednak Imaris nie wiedział, że Białowłosy by jej nigdy nie skrzywdził. Łączyła ich krew. Prędzej jego.
Gdy ten ich zawołał do siebie, zaś oboje już wstali, Fiołkowooki jeszcze nad jednym się zastanowił…
-Shreval…
Mruknął, zdając sobie sprawę, że te bydle należało do kobiety o lazurowych oczach. Zaśmiał się w duchu, pieprząc rozsądek tego świata. Wszyscy są zgubieni!
Wreszcie wstał i jako ten ostatni, kierował się do centrum wydarzeń. Czuł na sobie te spojrzenia, lecz je ignorował. Wyjątkiem był przyjaźnie nastawiony Duch, któremu Lothar't posłał fiołkowe spojrzenie mówiące: "Co się gapisz?".
Gdy był już przy nich, na przeciwko kobiety, oraz u boku swojego Dowódcy, zaczął klnąć w myślach: "Jak ja kurwa nienawidzę przyjęć…"
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyNie Sty 26, 2020 5:18 pm

Dowódca zdążył sobie trochę pogawędzić, poobserwować strażników, a nawet walnąć komuś nieprzyjemną reprymendę. Nastał więc czas na gwóźdź programu, czyli mianowanie na jeźdźców. Cóż, większość zapewne tylko czekała, aż nadejdzie ta chwila– grymasy jakby podczas tortur nie uchodziły jego uwadze. Aż tak trudno poświęcić krótką chwilę na drobną a wymaganą integrację z resztą? To ma być legendarna straż? Imarís w myślach przyłożył sobie w czoło widząc, jakie drobniutkie rzeczy sprawiają komuś problem i uniemożliwiają choćby udawanie, że wszystko gra. Na szczęście były osoby, które przywracały mu motywację do życia.
Skierował się w końcu w honorowe miejsce, krótko przywołując do siebie adeptów, by zajęli odpowiednie miejsca. Smocze Runy miał już przygotowane, wystarczyło więc ceremonialnie wręczyć je Lhikar i Lothartowi. Spojrzał na nich uważnie, po czym odwrócił się do reszty. Czas na przemowę.
— Przedstawiam wam oficjalnie nowych strażników w naszym gronie: Elyvie Lhikar, związaną z dobrze nam znanym Shrevalem... — tu na chwilę urwał, by mimowolnie się uśmiechnąć, bo czarny smok zdecydowanie cieszył się ponurą sławą. — Oraz Lothar't, nowy partner Barrosa. Jestem niezwykle rad, że rekrutacje wskazały odpowiednie osoby na te ważne miejsca. Nie ma niczego bardziej szlachetnego, niż współpraca z wielkim, skrzydlatym gadem. Oczywiście nie mówię o innych drakonidach... — spojrzał na twarze członków, kontynuując. — Tu w gronie Skrzydlatych stanowimy rodzinę... Więc szanujmy siebie nawzajem i dążmy do ładu. Elyvie — stanął przed elfką, poprosił ją gestem o lekkie nachylenie głowy. Rzucił jej pełen powagi wzrok. — Mianuję cię skrzydlatą strażniczką. — nałożył na jej szyję misternie wykonany naszyjnik. Po oklaskach podszedł do mężczyzny obok, tymi samymi słowami witając go oficjalnie w gronie i nakładając zaklętą ozdobę. — Życzę wam przede wszystkim owocnej pracy ze smokami.
Po tej ceremonii i chwili poświęconej na gratulacje dowódca podążył bardziej na bok, by wypić jeszcze trochę wina. W zasadzie ceremonia się odbyła, więc kto chciał mógł zabierać stąd cztery litery. On jednak musiał jeszcze pozostać, bo wiadomo, pewnie czeka go jeszcze wysłuchiwanie wielu spraw.

Powrót do góry Go down
Divya
Admin
Divya


Female Posts : 115
Posty fabularne : 150

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyNie Sty 26, 2020 5:28 pm

Siedziała, praktycznie z nikim nie rozmawiając. Raczyła się wytrawnym winem, obserwując tworzące się przy stole grupki. Jeszcze raz zerknęła w kierunku wyjścia, dyskretnie zastanawiając się, czy zauważyliby jej zniknięcie - w końcu Yumae'i nie było i nikt o to zdawał się nie mieć pretensji. Choć z drugiej strony, kto mógłby mieć? To była najkochańsza duszyczka w całej Straży. Pewnie właśnie ratowała jakąś młodą piceę z sideł myśliwych. Wstała i podeszła do okna, i opierając się o parapet ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, obserwowała towarzystwo.
Z rozmyślań wyrwał ją Imaris, który nagle wyrósł przed nią. Przed chwilą mierzyła go dość konkretnie rozzłoszczonym spojrzeniem, jednak teraz zdawała się być conajmniej zaskoczona jego widokiem. Wyglądała, jakby miała się kłócić, lecz w ostatnim momencie zmieniła zdanie.
— Imarisie... Wiem, że powinnam zostać tu, z Helthirem — zagryzła wargę. — Ale mogę jechać bez niego, z Oddziałami. Tam też mogę wam się przydać. Potrafię już walczyć na tyle, żeby się obronić — ledwie widocznie się zawahała. Jak mogłaby wytłumaczyć, że będąc fryzjerką nabrała tyle doświadczenia, że mogłaby walczyć z potworami? Może tym razem powinna była to przemilczeć... W końcu się poddała. Wysłuchała go do końca i pokiwała głową. — Dobrze... O wszystkim opowiem Ci później — kiwnęła mu głową i patrzyła, jak się oddala w kierunku fiołkowookiego i dziewczyny od Shrevala.
Usiadła ponownie, miejsce dalej od Ader. Zauważyła kątem oka ilości jedzenia, jakie pochłaniała elfka. Białowłosa uniosła lekko brwi i wydała z siebie jedno, ciche "hm".
Wtedy przyszedł czas - nowi strażnicy zostali mianowani. Elyvie i fiołkowooki - Lothar't. Divya dała się na moment ponieść podniosłej chwili. Gdy Imaris skończył mówić, Strażniczka uniosła kielich z winem w geście toastu, uśmiechając się zdawkowo do nowych członków. Miała szczęście, że ją ta farsa ominęła.
Nie wypadało jeszcze się ulatniać, jednak znowu zerknęła w kierunku drzwi, tym razem bardziej tęsknie.
Powrót do góry Go down
Elyvie Lhikar

Elyvie Lhikar


Posts : 124
Posty fabularne : 94

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyNie Sty 26, 2020 10:14 pm

Lazurowe ślepia zdawały się zalśnić, a tęczówki zadrżeć. To się dzieje naprawdę. Nieumyślnie odnalazła wzrokiem Akadrela, to był zwyczajnie odruch. Jego uśmiech sprawił, że jej serce zabiło mocniej. Akadrel był tym, który pomógł jej wstać. To dzięki niemu tu była, to on spędzał z nią długie godziny na treningach z Shrevalem. Nigdy nie zwątpił - a przynajmniej miała taką nadzieje, gdyż zawsze mogła liczyć na jego wsparcie, mimo jej dość komicznym zapędom i szelmowskiej naturze. Oczywiście, że chciała by był dumny, również bardzo chciała wierzyć w to, że jest. Że nie żałuje, że się cieszy że ich praca przyniosła sukces.
Pochyliła głowę, przyjmując amulet. Oh! jaką ona miała ochotę teraz pobiec do gniazda, aby pochwalić się swojemu skarbowi, że już teraz nikt nas nie rozdzieli. Tylko my dwoje i reszta tych niedowiarków. Tych, którzy nie wierzą, którzy oceniają, którzy skreślają... jeszcze im pokażemy.
Gdy Imaris skończył mówić, Elyvie miała ochotę pisnąć i uściskać kapitana, jednakże nic takiego nie zrobiła. Zabiłby mnie! - roześmiała się w myślach. Gdy ceremonia się zakończyła, Elyvie w pierwszej kolejności popędziła do Akadrela, któremu zaraz zawisła na szyi
-Jesteś dumnyyyyy? - uśmiechnęła się szeroko, powoli odsuwając się od mężczyzny - Mam amulet! -szepnęła z niejakim podekscytowaniem - zobacz jaki śliczny - dorzuciła żartobliwie, kładąc jego łapkę na swoim amulecie.
-Potem opiszę Ci jego kolory... - dodała ciepło, przechylając łepek w bok.
Powrót do góry Go down
Lothar't

Lothar't


Male Posts : 118
Posty fabularne : 75

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyNie Sty 26, 2020 11:22 pm

To była zaszczytna chwila, w której kolejnych dwóch Strażników miało zacząć chronić królestwo Ga'Lantisu. Można się śmiać, ale Lothar't, który nie lubił przyjęć, czy bycia w centrum uwagi, ten jeden raz poczuł się... wyjątkowo. Gdy te wszystkie spojrzenia nie były skierowane na niego z powodu zawiści, czy strachu, a jakiejś formy gratulacji i dumy, może nawet szczęścia. Czy ktokolwiek cieszył się z tego, że w ich szeregach już do śmierci będzie Likwidator...? Pewnie co niektórzy, czuli niepewność względem tego faktu, zapewne sam Imaris nie był w pełni o niego spokojny, co przed momentem udowodnił, dając reprymendę Elyvie. Jednak miał szanse na nowe życie, na nowy start, już bez lasów, drakonidów, bagien, głodu, czy pokojach w gospodach. Dosyć wyjazdów z miasta za chlebem. Teraz pełnił służbę i obowiązek, który miał się ścierać ze śmiercią, czyli to co tygryski lubią najbardziej. Tak, to była zaszczytna chwila...
Ale się skończyła, wraz z nałożeniem amuletu i dobrym życzeniem ze strony Dowódcy, który już udał się na bok do wielbicieli. Kobieta o lazurowych oczach pobiegła do przyjaciela/kochanka/opiekuna, on zaś stał jak ten kołek, patrząc się w swój nowy naszyjnik. Dzięki temu może zawsze liczyć na Barrosa, nowego partnera. To będzie też swego rodzaju przypomnienie, kim chciał się stać. W końcu dał mu jednak spokój, po prostu schodząc z pierwszego planu.
Chwycił swój kielich wina i zniknął z tłumu, opierając się o jakąś ścianę w cieniu, aby to przypadkiem się nie zawaliła. Obserwował wszystkich i popijał, trochę szybko. Dopiero zaczął odczuwać działanie procentów. Zrozumiał, ze to najwyższa pora. Już większość o nim zapomniała, zajmując się sobą, dlatego dyskretnie i cicho, po prostu opuścił komnatę Korony, kierując się do domu, z głową pełną przemyśleń. O tak, miał o czym myśleć. Lecz daleka droga, aby stał się prawdziwym strażnikiem z krwi i kości. Na razie był to stary Lothar't, w nowych barwach...

Z/T dla Lotha
Powrót do góry Go down
Yenna'thal

Yenna'thal


Posts : 124
Posty fabularne : 59

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyPon Sty 27, 2020 12:51 pm

Potrafiła się zgodzić ze słowami Imarisa, który Straż postrzegał jako rodzinę. Sama lubiła myśleć o pozostałych członkach jako wsparciu i osobach, którym mogła ślepo zaufać. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że nadal istniały pomiędzy nimi bariery. Może nie postawione umyślnie, a powstałe jako wypadkowa różnic ich charakterów oraz doświadczenia. Wystarczyło przesunąć wzrokiem po zebranych, by dostrzec, że niektórzy udzielali się przy stole bardziej niż inni. Yenna’thal liczyła tylko, że może wspólna wyprawa zacieśni więzy pomiędzy nimi.
Tymczasem nadal gawędziła przyjemnie z brązowowłosą elfką, która dotrzymywała jej towarzystwa żywą rozmową. Wątpliwości Ader’al zdawały się nieco przygasnąć po słowach zielonookiej, co powitała z zadowoleniem. Nie chciała, by jej towarzyszka była pesymistycznie nastawiona do przedsięwzięcia. Miała raczej nadzieje, że w razie potrzeby będą się nawzajem osłaniać i współpracować. Choć może takie połączenie kobiecych temperamentów mogło wywołać potencjalną katastrofę. Być może każda z nich powinna dobrać sobie bardziej stonowanego partnera. Yenna powiodła spojrzeniem po bardziej doświadczonych strażnikach, ciekawa jak wyglądałaby praca z nimi w prawdziwej akcji, nie tylko na treningach.
– Kobieto, przypomnij mi kiedyś, żebym wpadła do ciebie pooglądać twoje arcydzieła – trąciła lekko ramię elfki własnym, gdy zaczęła mówić o swoim hobby. – Chętnie powiesiłabym gdzieś taki ładniutki obraz – zaśmiała się i opróżniła swój kieliszek z wina. Kolejnej swojej myśli nie wyrażała na głos, bo wolała uniknąć karcącego spojrzenia Imarisa, ale już oczami wyobraźni widziała ściany kwatery Straży ozdobione malunkami Ader i mało nie parsknęła śmiechem. Aż szkoda, że nie mają więcej panów w szeregach, mogłaby z tego powstać niezła kolekcja. Straż mogłaby zacząć dorabiać sprzedając kalendarze z wizerunkami strażników na smokach.
W tym momencie stonowany gwar rozmów znowu przycichł, gdy główne miejsce zajęła trójka elfów. W końcu nadeszła chwila oficjalnego przyjęcia adeptów do grona właściwych strażników. Nie oznaczało to oczywiście końca treningów, co to to nie. Jednak otrzymanie symbolu, jakim był amulet, który pozwalał na powiązanie ze swoim smoczym partnerem było chwilą podniosłą dla wielu. Palce Yenn jakoś tak odruchowo dotknęły kolii, która oplatała jej własną szyję, gdy patrzyła z uśmiechem jak Elyvie dostaje własną. Dołączyła się do braw, które zabrzmiały, gdy byli adepci wyprostowali głowy. Uroczysty aspekt spotkania zakończył się na dobre, przyszedł czas na gratulacje. Planowała jeszcze zaczepić dowódcę, by podzielić się swoimi myślami na temat nadchodzącej wyprawy.
Do niego też wpierw się udała, kątem oka zauważając znikającą w drzwiach białą czuprynę. Czyli Lothar’t zmył się przy pierwszej możliwej okazji. Nie żeby była zdziwiona, ale planowała mu pogratulować. Będzie to musiała najwyżej odłożyć w czasie. Zatrzymała się w końcu obok blondyna i dwie pary zielonych oczu się skrzyżowały.
– Ładna przemowa, Imarisie – przyznała szczerze, zanim szybko przeszła do rzeczy. Nie chciała marnować czasu mężczyzny, na pewno jeszcze kilka osób będzie miało do niego taką czy inną sprawę. – Martwię się o Izracalla. Mówiłeś, że w Mroźne Góry ruszymy przez morze. Nie wiem na ile będzie to możliwe w tej chwili, do tej pory nie udało mi się przekonać Izraca do wody – dowódca doskonale wiedział o tej specyficznej fobii smoka Yenny i chociaż odkąd zaczęła go dosiadać, poczynili postępy, tak dłuższy lot nad otwartym morzem był dość ryzykowny. – Do czasu wyprawy postaram się z nim nad tym popracować, ale w razie czego zawsze możemy polecieć trochę naokoło. – W zasadzie tylko tyle miała mężczyźnie do powiedzenia, nic więcej nie mogła zrobić. Poza tym, już w głowie pojawiał się pomysł jak zachęcić zielonego smoka do zbliżenia się do zbiorników wodnych. Ale potrzebowała Akadrela i to do niego oraz Elyvie skierowała się po pożegnaniu z dowódcą.
– Ely, moje gratulacje! – jedna z jej dłoni oparła się na ramieniu młodszej elfki, by zwrócić na siebie jej uwagę. – Tylko nie przedobrz z przywoływaniem Shrevala jak będziesz na mieście, przechodnie o słabych sercach mogą tego nie przeżyć – uśmiechnęła się szeroko, lekko zawadiacko. Cieszył ją widok takiej rozradowanej kobiety, w pełni zapracowała na swój sukces. A należy przyznać, że miała wymagającego partnera. Niejeden wcześniej poległ, gdzie ona teraz błyszczała.
– Akadrelu, mam do ciebie prośbę. Nie znalazłbyś może dnia razem z Saeladi, by pomóc mi i Izracallowi? To dość specyficzny trening i liczyłam na twoją pomoc – zwróciła się teraz bezpośrednio do czarnowłosego mężczyzny. Zdawała sobie sprawę, że w związku z misją będzie miał pewnie mniej czasu. Razem z Sei’ren byli niejako prawą ręką Imarisa, w końcu mieli najwięcej doświadczenia w organizacji takich przedsięwzięć. Mocno jednak liczyła, że uda się coś zaplanować. Nie dość, że każda wskazówka ze strony Emenghaia była cenna, to Saeladi miała charakter dość kompatybilny z jej własnym gadem, co powiększało prawdopodobieństwo sukcesu.
Powrót do góry Go down
Akadrel Chyranus Emenghai

Akadrel Chyranus Emenghai


Male Posts : 96
Posty fabularne : 89

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyPon Sty 27, 2020 4:05 pm

  Słuchał przemowy Imarisa ze spokojem wymalowanym na twarzy. Lothar't. To wiele wyjaśniało, nie tylko potwierdzało jego teorię o mężczyźnie w szeregach, ale również tłumaczyło poniekąd zachowanie nieznajomego. Co prawda nie mieli ze sobą do czynienia, ale Akadrel trochę o nim słyszał swego czasu. Poza tym, ktoś kto na co dzień poluje na drakonidy musi się czuć trochę dziwnie w towarzystwie smoczych jeźdźców, a co dopiero w ich szeregach. Czy się to komuś podoba czy nie, smoki wciąż należą do barwnej rodziny szkodzących im gadów, a że same tego nie robią, to już inna sprawa. Choć też zależy, tak jak wspominał Imaris, ludność gór może być im wdzięczna za zabranie ze sobą ognistych stworzeń.
  Gratulacje i oklaski rozbrzmiewały po sali, wieńcząc całą ceremonię. Atmosfera podniosłości jeszcze dobrze nie opadła, kiedy Elyvie się na nim uwiesiła. Z ust wyrwało mu się ciche prychnięcie rozbawienia, ciężko było ująć to inaczej - cieszyła się jak dziecko.
  — Jestem — przyznał z uśmiechem, zmierzwił jej włosy i z lekka pokręcił głową. Obrócił w dłoni medalion, badając jego gładką fakturę. Yenn jak zwykle dała piękny popis swojej sztuki. — Nie da się nie zauważyć... — odparł na jej zaczepkę, po czym nieznacznie uniósł brew. Opisywanie kolorów niewidomemu wydawało się dość absurdalne, nawet dla Akadrela, który przecież miał tyle czasu, by znaleźć swoje sposoby na postrzeganie świata.
  Zaraz też pojawiła się przy nich sama Yenna. Uśmiechnął się nieznacznie na jej uwagę o Shrevalu, by po chwili trochę spoważnieć. Tylko minimalnie, bo choć poruszyła kwestię pracy, to jednak daleko jej było do uciszenia dobrego humoru.
  — Mówisz o morzu, prawda? — spytał niemal od razu. Izracall i specyficzny problem na tle wspomnianej wyprawy i planów Imarisa przedstawiał się oślepiająco jasno. Akadrel zbyt wiele lat spędził w straży, żeby nie znać ich własnych smoków. — Oczywiście, że ci pomogę. Zdaje się, że za dwa dni nie mam żadnych planów, a do tego czasu możecie ćwiczyć dalej jak dotychczas.
  Nie wątpił w to, że Sei'ren pomoże Imarisowi i dowódcy Oddziałów w planowaniu. Zresztą przygotowanie pozostałych jeźdźców do drogi było równie ważnym zadaniem i najwyraźniej przypadło ono dla Emenghaia. Nie miał nic przeciwko, właściwie potraktował to jak oczywistość.
Powrót do góry Go down
Ader'al Lottia

Ader'al Lottia


Posts : 136
Posty fabularne : 108

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyPon Sty 27, 2020 7:26 pm

Korzystając z darmowego bufetu rozmawiałam z Yenn
-Oh, jasne, ze przypomnę, umówimy się kiedyś na oglądanie. Jak zechcesz to nawet ciebie mogę namalować. Maluję wszystko, krajobrazy, abstrakcje, akty.- uśmiechnęłam się. Lubię to, że w tej dziedzinie nie ma dla mnie żadnych granic, no a przynajmniej nie takich nie do pokonania. Mogę tworzyć co tylko chcę i jak chcę.
Na kilka chwil gdy wręczane były amulety przestałam jeść. No nie wypada zwyczajnie. Patrzyłam z dumą na Ely. Bo to ważna chwila, znaczy uważana jest za super ważną, chociaż jak dla mnie mogłaby być mnie oficjalna.
W końcu można było znowu jeść. Skubnęłam jeszcze kilka kęsów kurczaczka i sałatki, po czym elegancko wytarłam dłonie w ściereczkę i wstałam od stołu. Zobaczyłam kątem oka, że nowy strażnik opuszcza już imprezę. Cóż, nie dziwię mu się, ale w sumie no może trochę się dziwie. Ma jedzenie i alkohol a w sumie to z tego nie korzysta.
Podeszłam do Ely, zaraz po Yenn.
-Moja droga, gratuluję. Jesteś teraz już całkowicie i formalnie jedną z nas.- rzekłam obejmując dziewczynę z radością. Pop kilku uśmiechach spojrzałam na Imarisa i gdy mniej więcej był wolny i nikt go nie zagadywał podeszłam do niego.
-Imarisie, całkiem przyjemna ceremonia.- pochwaliłam chłopaka, z delikatnym uśmiechem- Chciałabym z tobą porozmawiać na osobności.- zaczęłam, dalej uśmiechając się przesłodko.- Może wpadnę do twojego gabinetu gdy spotkanie tu się skończy?- zapytałam go mając nadzieję, że nie brzmi to, jakbym go chciała w tym gabinecie przelecieć.
Dalej nie wiedziałam czy powinnam mu powiedzieć o ciąży. Przecież jeszcze przez pewien czas będę całkowicie zdolna do wszystkiego, może nawet na misję dam radę pojechać, jeśli nie będzie ona jakoś zaraz. Kto wie. Trzeba pewne sprawy ustalić. Normalnie nie miał kiedy organizować misji.
Powrót do góry Go down
Sei'ren

Sei'ren


Female Posts : 50
Posty fabularne : 28

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyWto Sty 28, 2020 4:46 pm

Ceremonia wraz z naradą dobiegały powoli końca. Oczywiście Seiren nie byłaby sobą, gdyby nie miała swoich przemyśleń, ale postanowiła je zachować dla siebie do czasu, aż będzie mogła porozmawiać ze swoim dowódcą na spokojnie, w prywatności, z dala od wścibskich spojrzeń oraz uszu. Zdawała sobie sprawę, że od tej wyprawy może zależeć los smoków oraz całej sprawy.
Jednak nie byłaby też sobą, jakby nie dostrzegła w tej sytuacji możliwości ugrania czegoś dla siebie. Nie potrafiła ukryć przed sobą świadomości, że od opuszczenia Loży nie tyle opuściła się w zdolnościach magicznych, co raczej stała większość czasu w miejscu. Dużo rzeczy musiała rozpracowywać na własną rękę, co zabierało masakrycznie wiele czasu, którego o dziwo nie miała. Nie wiedziała, czy Imaris również wiedział o tym, że nie tak łatwo jest być magiem poza Lożą, ale też nie mogła tego długo przed nim ukrywać. Zresztą też nie chciała utrzymać go w potencjalnie fałszywym obrazie swojej osoby.
- Imarisie... jeśli chodzi o tę wyprawę, to będę potrzebowała twojej pomocy. - Podeszła do dowódcy w momencie, kiedy wydawało się, że dookoła nie ma innych interesantów. Nie ukrywała swoją mimiką, że chodzi o naprawdę poważną sprawę.
- Jak wiesz moją główną mocną stroną jest opanowanie magii. Jednak w chwili obecnej nie mam za bardzo dostępu do źródeł nowej wiedzy. Jeśli udałoby się przekonać króla, to ten umożliwiłby na skorzystanie z zasobów Loży. W ramach lepszego przygotowania do wyprawy, kto wie co może nas spotkać w górach, a nie ze wszystkim poradzi sobie stal mieczy oraz kły smoków. - Nie miała zamiaru umniejszać umiejętnościom strażników, ani smoków, czy też tym bardziej oddziałów specjalnych. Tyle, że jechali w nieznane im miejsce, w którym może się stać wszystko. I tak zostało ich mało, więc nie powinni ryzykować życiem tych, którzy pozostali. Skoro Loża dysponowała przydatną wiedzą, to na dobro misji powinni się postarać, żeby ją od nich pożyczyć.
Powrót do góry Go down
Imarís

Imarís


Posts : 81
Posty fabularne : 77

Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 EmptyCzw Sty 30, 2020 1:03 am

Imarís z bólem serca był zmuszony tłumaczyć Divyi co i jak, dlatego lekko ściszył głos i przysunął się bardziej.
— Zrozum Divyo... Helthiris Cię potrzebuje. Jego problemy behawioralne zmniejszyły się, od kiedy z nim jesteś. Jeśli odleci całe stado będzie mocno zestresowany... Przy tobie lepiej to zniesie. — rzekł do kobiety, poklepując ją delikatnie po ramieniu. Widział już wyczekujący wzrok innych towarzyszy, dlatego spodziewał się fali próśb i spraw. Niestety nie mógł już poświęcić ani chwili więcej czarnoskórej, dlatego rzucił szybkie: "porozmawiamy później" i odszedł w stronę Yenny.
Był wdzięczny w duchu, że po tym krótkim komplemencie postanowiła przejść do rzeczy. Rzucił jej uważne spojrzenie słuchając co ma do powiedzenia. Chodziło o smoka...
— Jeśli Izracall odmówi lotu nad morzem, to polecisz z towarzyszem nad lądem. Sądzę jednak, że towarzystwo reszty smoków doda mu odwagi. — odpowiedział szybko, gdyż kolejna osoba zdradziła swym wzrokiem, że jest wyczekiwany. — Przećwicz to... A w razie problemów daj mi znać. Coś poradzimy. A teraz wybacz... — dodał, uśmiechnął się i podążył ku Ader'al.
Nie omieszkał się rzucić wymownego spojrzenia, gdy ujrzał jej... Spory brzuch. Chyba już wiedział, co jest grane...
— Oczywiście... Jeśli to sprawa dotycząca wyprawy. Jeśli nie, to przykro mi, nie mam czasu. — odrzekł obojętnym głosem. Z wiadomych przyczyn kobieta nie do końca dobrze zapisała mu się w myślach... A ten brzuch? Z pewnością spotęgował niechęć.
Zebranie powoli zbliżało się ku końcowi. Dowódca wypił jeszcze trochę wina, pokręcił się by pogawędzić, poustalać pewne sprawy... Na koniec została Sei'ren, której blondyn rzecz jasna wysłuchał.
— Zobaczę, co da się zrobić. Z autopsji wiem, że Loża bardzo niechętnie dzieli się zasobami, ale kto wie? Jeśli nie spotkamy się w ciągu najbliższych dni, to wyślę odpowiedź listem. — Uśmiechnął się blado i zaczął wymieniać sobie w myślach rzeczy, jakie ma do zrobienia. Najważniejsza sprawa dotyczyła jednak nie elfów, a smoka– z samego rana trzeba zabrać Alzarrana na porządny trening.
Nastała więc pora na zakończenie ceremonii niedługą przemową, pożegnaniem i tak dalej. Cóż, już wkrótce w niemal identycznej ekipie mieli widzieć się przy starcie wędrówki w Mroźne Góry.

KONIEC ZEBRANIA

Powrót do góry Go down
Sponsored content





Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Sala zebrań Korony Gaya'ros   Sala zebrań Korony Gaya'ros - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Sala zebrań Korony Gaya'ros
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Sala Tronowa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Królewskie Włości :: Pałac Królewski-
Skocz do: