deraas
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Targowisko

Go down 
+8
Ranaia Ande
Ijo'Soth
Jeatrilynn Tra'Vos
Mistrz Gry
Momige
Elyvie Lhikar
Da'enys
Admin
12 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Posts : 74
Posty fabularne : 127

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptySro Gru 04, 2019 1:18 pm

First topic message reminder :

Targowisko - Page 3 KMO1JWq
~~~
Dozwolone przybywanie do trwających wątków.

Zawsze zatłoczone, pełne straganów i wrzeszczących sprzedawców... Akcenty z różnych krain mieszają się ze sobą tworząc nieznośny harmider i chaos, nie mówiąc o zapachach.  Można zakupić tu rzeczy najpotrzebniejsze, ale zdarzają się również prawdziwe rarytasy.
Powrót do góry Go down
https://deraas.forumpolish.com

AutorWiadomość
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyCzw Sty 23, 2020 9:07 pm

W sumie kariera Ranai obyła się bez eksperymentów. Nie była naukowcem jako takim. Nic nie badała, nic nie odkrywała. Latami uczyła się, szkoliła i w praktyce doskonaliła fach i umiejętności. Żaden z niej badacz. To utwierdzało ją w przekonaniu, że dobrze zrobiła odmawiając dołączenia do Loży. Nie wszyscy byli tam snobami i burakami, ale jakoś chyba nie odnalazłaby się w tym towarzystwie. Kobieta więc przytaknęła ze zrozumieniem, ale tematu badań nie podjęła dalej w tej chwili. Ruszyła z elfką dalej ulicą.
-W zasadzie nie głupie. Bo wyszłam na spacer bardziej niż na zakupy. Rozglądam się co prawda za sową śnieżną, albo białym krukiem, ale to nie mój priorytet. - Odpowiedziała z uśmiechem. Rozmowa to zawsze dobry pomysł. Od razu poczuła się jakoś lżej. -Chciałam się zwyczajnie przewietrzyć i rozwiać nieco wszystkie stresy. - Rzuciła swobodnie, kontynuując rozmowę i spacer.
-Nad czym teraz pracujesz? Nowy rodzaj kamienia do zaklinań? Specjalna mieszanina szlachetnych kruszców, czy nowe zaklęcie? - Zagadnęła dalej. Przypuszczała, że nic co sama Ranaia mogłaby dokładniej zrozumieć, bo było spoza jej dziedziny, ale zawsze spoko to, czym fascynowali się przyjaciele. No a przecież proszę bardzo... Tri była w Loży... nie byle jaki z niej fachowiec!
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPią Sty 24, 2020 1:47 pm

  — Naprawdę? — Zerknęła na nią z zaciekawieniem, kiedy dziewczyna wspomniała o sowie. Jaki zabawny zbieg okoliczności, ale zarazem... zaskakujące było, jak rzeczy łączą je na każdym wręcz kroku, zaskakujące i niezwykle miłe. To właśnie jeden z tych uśmiechów losu, tych drobnych, których zwykle się nie zauważa, a które wybitnie potrafią poprawić nastrój.
  — Ptaki są urocze, jeśli zrozumieć ich język — dodała od siebie i schyliła się lekko, kiedy puchacz postanowił poskubać wierzch jej głowy. Robił to bardzo delikatnie, nie wyrywając ani jednego włosa. — Znam dobrego hodowcę, jeśli chcesz. Od niego pochodzi też Kuro. — Uśmiechnęła się, by zaraz wyminąć idącą naprzeciw parę.
  Tri pokiwała głową. Wietrzenie stresów to zawsze dobry pomysł, dobrze wiedziała, że tłumienie emocji w sobie nigdy nie jest dobre, nieważne jakich, a negatywnych to już na pewno. Kiedy padło pytanie o jej pracę, zastanowiła się przez chwilę. Pierwsza wątpliwość dotyczyła tego, czy w ogóle powinna mówić o czymś tak bardzo jeszcze niepewnym, druga, jak mówić, by jej towarzyszka na pewno zrozumiała, o co chodzi. Ostatecznie zdecydowała się na kompromis.
  — Ciężko jednoznacznie powiedzieć... Zajmowałam się wpływem zaklęć na energię żywych stworzeń, myślałam czy nie można nad tym jakoś zapanować albo zmienić... i przypadkiem natknęłam się na coś zupełnie innego, odnośnie runy elektrycznej. Nie jestem jeszcze pewna, z czym mam do czynienia, to jakiś kolejny przepływ energii... albo zaburzenie, ale muszę skonstruować odpowiedni detektor, żeby to sprawdzić. — Umilkła na moment i pokiwała głową w zamyśleniu. — Poruszanie się na ślepo jest niewygodne, ale ekscytujące — dodała wesoło.
Powrót do góry Go down
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPią Sty 24, 2020 9:50 pm

-Tak. Szukam ptaka pocztowego, a sowy i kruki są najmądrzejsze i najsilniejsze. Łatwo się je tresuje, ale są przede wszystkim piękne. - Przytaknęła białowłosej. Od zakończenia wojny minął rok, a Ranaia miała cały czas tyle na głowie... w sumie wciąż ma, bo przecież w Straży zawsze jest co robić, a sama jest w tak ważnym momencie. Trzeba jednak też zająć się posiadłością. Dom stoi pusty w zasadzie... przydałoby się trochę życia tam tchnąć, a nie wiecznie siedzieć tylko w księgach, na treningach, przy smokach czy opiekując się wszystkimi w koło. Sama w końcu pajęczyną zarośnie.
Ptaszysko byłoby więc miłym, pierwszym krokiem, ku prywatnym udogodnieniom.
-Świetnie. Któregoś dnia możemy się do niego wybrać jak znowu oderwiesz nos od swoich zabawek. - zaśmiała się czarnooka.

-Oooo to nie pomogę. Pioruny, kule ogniste i inne fajerwerki to zupełnie nie moja bajka. Życzę jednak sukcesów. - Skomentowała odpowiedź przyjaciółki. Cóż, nie ma co robić z siebie znawcy każdej dziedziny. Po to istnieje coś takiego jak specjalizacje, żeby każdy mógł być w czymś mistrzem. Ojciec jej zawsze mówił, że jak coś jest od wszystkiego, to jest do niczego. To samo tyczyło się elfów.
-Czasami wam tego zazdroszczę. Tego poruszania się na ślepo, jak to określiłaś. Jakbym Ci operowała serce "na ślepo" to długo byś nie pożyła. - Zaśmiała się swobodnie. -W moim fachu trzeba wszystko wiedzieć jak się coś robi... zazwyczaj nie ma powtórek... ale to też jest ekscytujące... zwłaszcza jak zasklepiana tętnica udowa, pęka nagle w innym miejscu i trzeba szybko tamować krwotok. - Dodała trochę upiornym, teatralnym głosem. Pasja jednak w jego tonie pozostała. Tak... każdy miał swojego fioła.

~z~
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptySob Sty 25, 2020 11:51 pm

Zaśmiała się cicho na wzmiankę o zabawkach. Musiała przyznać, że było to całkiem trafne określenie. Zaraz też obdarzyła Rani wesołym spojrzeniem.
- Z tobą chętnie się oderwę - rzuciła lekko. W końcu praca nie zając, prawda? Jakoś tak to szło.
Podziękowała krótko za życzenia, chociaż dało się zobaczyć cień zakłopotania na jej twarzy. Tego typu teksty, choćby i najzupełniej naturalne, zawsze wywoływały u Jeatri przynajmniej taką reakcję. Nie żeby komuś miała to za złe. Uśmiechnęła się, mając przed oczyma tę jakże profesjonalną operację, o której towarzyszka wspomniała. Chociaż pewnie na stole wcale nie byłoby jej do śmiechu.
- To zrozumiałe, a jednak u was też jest wiele jeszcze do odkrycia. A im więcej medycy się dowiedzą, tym lepiej dla chorych. Właściwie macie ułatwioną sprawę, że tak to ujmę…
W pewnym momencie zatrzymała się, kiedy jej oczy złowiły coś w tłumie. Ręka odruchowo podążyła do przedramienia Ranai, by również stanęła. Na ułamek sekundy Tri znieruchomiała całkiem, by ostatecznie szybko zawrócić. Niedobrze… Pociągnęła strażniczkę za sobą.
- Chodźmy gdzieś indziej… - wymruczała półgłosem, starając się iść w miarę naturalnym tempem. Obejrzała się szybko przez ramię. W tłumie przy straganach z owocami dało się odróżnić trzech mężczyzn, którzy zmierzali w ich stronę. Ubrani byli dość przeciętnie, ale bynajmniej nie biednie.

~z~
Powrót do góry Go down
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Sty 26, 2020 3:16 pm

Zaśmiała się gładko na słowa kobiety. To prawda, mimo rozległej już wiedzy, medycyna wciąż miała wiele tajemnic. Ostatnio nurtowała jej ją własna. Dzisiaj noga nie bolała, Ranaia też zdążyła ochłonąć porządnie po ostatnim spotkaniu z Razim i ich ustaleniach. Teraz patrzyła na to zdecydowanie chłodniej, bardziej racjonalnie i trzeźwo.

Nie zdążyła nic dalej powiedzieć, bo Tri przerwała zarówno rozmowę jak ich spacer. Zatrzymała się gwałtownie i chwyciła uzdrowicielkę za rękę. Aż się dziewczyna zachwiała, zdziwiona i zaskoczona. Jubilerka zmieniła kierunek spaceru i pociągnęła ją w boczną odnogę.
-Co się stało? - Wydusiła elfka, która ledwo zdążyła dostosować swoje nogi do nowego rytmu kroków. Prześlizgiwały się między przechodniami, a gdy rzuciła spojrzenie w tył zobaczyła podążających za nimi mężczyzn.
-Tri? Kim oni są? Masz jakieś kłopoty? - Wyszeptała jej w ucho idąc już całkiem rytmicznie. Przez chwilę pożałowała, że ma na plecach swojej włóczni... no ale proszę... kto nosi taką broń na spacery?! Z drugiej strony... co prawda Rania nigdy nie potrafiła bić się wręcz, ale miała magię. A jej wiedza, potrafiła ratować życie, ale równie łatwo dzięki niej mogła je odebrać.

W razie co wykonała krótki gest, zaciskając dłonie w pięści ustawiła ręce na wysokości brzucha, tak, by jej opale znalazły się w linii poziomej, brosza, dwie bransolety i klamra od paska. Kto jak kto, ale jubilerka znała ten gest. Ranaia aktywowała swoje źródła energii życiowej, by w razie potrzeby móc rzucić czary. Opale, aktywne, ale nie sączone tylko lekko błyszczały szkarłatem.
-Tak na wszelki wypadek. - Rzuciła i puściła oko przyjaciółce. Niech tylko podejdą bliżej... niech tylko zaczną podskakiwać... cóż... może się okazać, że nagle jeden z drugi straci nagle władze w nogach! Nikt nie będzie nastawał na przyjaciół uzdrowicielki! Co to, to NIE!
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Sty 26, 2020 6:27 pm

  — Jeszcze nic... — odparła cicho, rzucając okiem po ludności wokoło. — Ale źle, że cię widzieli.
  Przez chwilę rozważała rozdzielenie się, ale to nie miało już teraz wielkiego znaczenia. Tylko osłabiłaby ich siły, gdyby miały zostać wystawione na próbę, a i z dwojga złego wolała mieć oko na Ranię. I mieć ją obok. Jakkolwiek samolubnie to nie brzmiało, wolała mieć obok kogoś, kto również może się czymś wykazać w walce. Dobrze znała możliwości medyczki, doskonale też zdawała sobie sprawę, jak bardzo jej nieszkodliwy widok może zwieść potencjalnego wroga.
  — Kilka małp od kogoś, z kim prowadziłam interesy — wymruczała cicho i skręciła w boczną uliczkę. — Nie wiem, czego konkretnie chcą, ale lepiej zejść z widoku...
  Skręciła ponownie, nieco zwalniając kroku do żywego, aczkolwiek opanowanego spaceru. Mężczyźni nie szli bezpośrednio za nimi, ale kiedy obie znalazły się na równoległej do rynku uliczce, ci zjawili się z innego wyjścia. Tri zerknęła na dłonie Ranai.
  — Niech sami zaczną — szepnęła, niemal nie poruszając ustami. Zwróciła się przodem do trójki elfów.
  Stosunkowo szczupło zbudowany blondyn wysunął się na przód i wskazał głową Ranaię.
  — Bez świadków — mruknął.
  — Więc czemu przychodzisz na ulicy? — Nieznacznie mocniej owinęła palce wokół kostura. Kuro poruszył się niespokojnie na jej ramieniu. — O co chodzi? Wszystko było uzgodnione.
  Mężczyzna skrzywił się niechętnie.
  — Termin się przesunął.
  Tri zawahała się przez moment, odbiegając wzrokiem na budynek, by zaraz wrócić do bladych ślepi elfa.
  — Na kiedy?
  To pytanie zdecydowanie mu się spodobało, aż przez chwilę kwitł mu na ustach cierpki uśmiech.
  — Trzy dni.
  — Niewykonalne, muszę jeszcze... — Urwała i cofnęła się pół kroku, kiedy postanowił skrócić dystans do metra.
  — Masz. Trzy. Dni. Nie obchodzi mnie, co musisz albo możesz. Atlira tym bardziej — wycedził i odwrócił się, odchodząc.
  Trilynn zdążyła tylko zmarszczyć brwi, nim jeden z jego kolegów odwrócił się na pięcie i rzucił nożem w Ranaię. Zaraz jego śladem poszedł drugi. Puchacz poderwał się raptownie do lotu, a sama czarodziejka zdołała odbić zaklęciem pierwsze z ostrzy. Emocje za bardzo nią targnęły, za bardzo przysunęła się do Ande, drugi nóż dosięgnął jej ramienia, po którym wyrzeźbił krwawą szramę, nim opadł na ziemię.
  Środkowy gość, z którym wcześniej rozmawiała, wyciągnął kuszę i wycelował w czarnooką.
Powrót do góry Go down
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Sty 26, 2020 9:27 pm

Dziewczyny skręciły, raz, potem drugi. Znalazły się w pustej alejce łączącej inne dwie boczne ścieżki. Ależ ten rynek poplątany! Ranaia przez chwilę myślała, że zgubiły drabów, naiwne dziewczę, Ci jednak musieli dobrze znać miasto i rozgryźli Tri. Wyszli im na spotkanie z drugiego końca uliczki. No to klops.
Białowłosa nie tracąc rezonu jednak podjęła dyskusję. Ranaia siedziała cicho. W sumie nie jej rzecz. Bardzo nie spodobało jej się stwierdzenie "bez świadków" i wymowne spojrzenie w jej stronę. Nie pożałowała, że aktywowała runy.
Dyskusja szybko się rozwinęła, a uzdrowicielce coraz mniej to wszystko się podobało. W co ta wariatka się wpakowała?! Jakie interesy!? Z kim?! Czy naprawdę tylko jej zawód był stosunkowo spokojny? Mało biznesowy? Wszyscy magowie z Loży mięli takie cyrki? Albo i jeszcze lepsze, bo Rania obstawiała, że Raz i Tri to dwa ewenementy raczej.
Kiedy padło imię... albo nazwisko, instynktownie mięśnie kobiety się napięły. Miała jasny umysł i lata doświadczenia przeróżnego. Nie trudno było złączyć wszystko do kupy. Bez świadków, a potem padają takie informacje. Tak czy siak będą chcieli świadka zlikwidować, dając jednocześnie jubilerce do zrozumienia, że cała sprawa to nie przelewki.

Instynkt jej nie zawiódł. Blondas niby się odwrócił, niby mieli odejść, a tu w powietrzu świsnęły dwa noże, które miały dosięgnąć uzdrowicielki. Jeatrilynn odbiła pierwszy zaklęciem, na drugi zaś była gotowa już Ande. Nie posiadała w swoim arsenale żadnych defensywnych typowo czy ofensywnych zaklęć, ale miała pewne opiekuńcze odruchy, dlatego odepchnęła przyjaciółkę, która wlazła niebezpiecznie pod linię lotu noży. Oręż więc rozciął ramię czarnookiej i brzdęknął dalej upadając na ziemię. Ranaia stęknęła cicho, jedno spojrzenie tylko rzuciła na ramię po czym wzrok przeniosła na blondasa, który właśnie wycelował do niej z kuszy. Tchórz!!
O rękę się nie martwiła. Nie zostało uszkodzone żadne główne naczynie krwionośne, mięsień, ścięgno czy nerw. Jedno słowo i nie będzie ani śladu. Teraz jednak głównym zagrożeniem był bałwan z kuszą. Jego dwaj ziomki chwilowo pozbyli się broni, więc nimi będzie mogła zająć się Tri jak odzyska równowagę po odepchnięciu.

Mieli szczęście, że Ranaia była dobrą duszyczką, a nie mściwą suką, bo za 10 sekund cała trójka mogła leżeć martwa. Ande była weteranem wojennym, zabijanie nie było jej obce, ale nie byli na wojnie, to nie był front, a oni, mimo, że usiłowali ją właśnie zabić, zasługiwali na drugą szansę. Taka to była ideologia naszej uzdrowicielki. Niemniej musiała wyeliminować zagrożenie ze strony kusznika i bez mrugnięcia okiem to zrobiła. Poruszyła bezgłośnie ustami przywołując potrzebne jej do kreacji zaklęcia i uformowania wedle woli energii słowo mocy, po czym pieczętując jego skutek uniosła prawą ręką zaciskając dłoń w pięść.
Opale w jej biżuterii rozbłysły szkarłatem, a blondas padł porażony jak kukiełka, której nagle ktoś odciął sznurki. Uzdrowicielka odcięła mu zwyczajnie na kilka chwil dopływ krwi do mózgu. Niedokrwiony i niedotleniony organ... cóż... skutkowało to "wyłączeniem" elfa. Krew za kilka chwil znowu zacznie płynąć... Rania nie była sadystką i nie chciała z niego zrobić kaleki do końca życia, albo roślinki, ale nieprzytomny będzie sobie spał smacznie jeszcze jakiś czas...
A sama Ande? Stała wyprostowana, z surowym, kamiennym wyrazem twarzy, mimo, że po palcach lewej ręki kapała już leniwie krew. Takie spojrzenie mieli chyba tylko weterani, doświadczeni przez życie, twardzi i bezwzględni, skupieni na tu i teraz, bez wahania i bez lęku.
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPon Sty 27, 2020 1:36 pm

  Tri szybko złapała ponownie równowagę, choć nie spodziewała się, że zostanie odepchnięta... Nie, inaczej, nie zdziwiło jej to, ale zwyczajnie nie wzięła w porę tej opcji pod uwagę.
  Widząc, że mężczyźni łapią za broń, poczuła jak serce zaczyna jej przyspieszać. Nie żeby po takim czasie spędzonym w polu wciąż bała się uczestniczyć w starciu, to było tylko podniecenie... A przynajmniej tak chciała uważać i niewiele miała czasu na dywagacje w tym temacie.
  Czarodziejka wycelowała palec w elfa, wykrzykując kilka słów, które pchnęły go energicznie na ścianą sąsiadującego budynku. Jęknął głucho i zsunął się do ziemi. W ten sam sposób wybiła drugiemu z nich miecz z ręki, przy okazji wybijając kciuk ze stawu. Krzyk zaskoczenia wydarł mu się z rozdziawionych ust. Jeatrilynn może nie była konfliktową osobą, ale do sytuacji zagrożenia podchodziła bardzo poważnie i nie zamierzała ryzykować. Nie miała zamiaru dawać im szansy na odwet tu i teraz.
  Wzrok padł jej na kuszniku, który z początku skrzywił się i zachwiał. Pociągnął haust powietrza, jakby go duszono, a zaraz osunął bezwładnie na ziemię. Upuszczona kusza posłała bełt w poprzek drogi.
  — Wynoście się, póki jeszcze możecie! — warknęła, wskazując laską tego, który wciąż stał na własnych nogach. Elf zawahał się, zerknął na leżących kolegów i uniósł ręce.
  — My tylko... takie rozkazy... — wymruczał wyraźnie zbity z tropu. Zerknął niepewnie na czarnooką, po czym podszedł do leżącego. — Zapłacicie za jego śmierć, wiedźmy — warknął trochę odważniej, kiedy jego drugi towarzysz zaczął się zbierać.
  — Nie jest martwy, idioto... — odparła spokojnie, ale zerknęła kątem oka na Ranię. Tak dla pewności. Niby znała jej podejście do życia, ale no...
Powrót do góry Go down
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPon Sty 27, 2020 5:15 pm

W sumie nie miały okazji prowadzić regularnej walki ramię w ramię, a tu i teraz całkiem zacnie im to wyszło. Brawo dziewczyny! tri szybko odzyskała równowagę i rozprawiła się z nożownikami, którzy już sięgali po miecze. Jeden trzasnął o ścianę, a drugiemu coś trzasnęło w nadgarstku. Cudownie.
Ranaia oddychała miarowo, skupiona i czujna jak diabli, ale serce łomotało jej w piersi jak szalone.
Szybka akcja. Gdy jeden z nich rzucił coś o martwym koledze, uzdrowicielka uniosła jedną brew, i niemo potwierdziła Tri jej własne słowa. Nie mordowała od razu... każdy zasługiwał na szansę. Mięli się wystraszyć i odpuścić i chyba osiągnęły cel.
-Jeszcze... - Wycedziła przez zęby po słowach przyjaciółki. Miała melodyjny głos, ale twardy jak stal. -...ale jak szybko się stąd nie zabierzecie, to niedokrwienie zamieni jego mózg w papkę i... umrze. - Dorzuciła. Jakoś nie mogła się powstrzymać. Już chwilę temu wznowiła typowi przepływ krwi, teraz był zwyczajnie tylko nieprzytomny, ale trzymała wciąż zaciśniętą pięść... tak dla efektu... żeby ich postraszyć jeszcze.

Lekko przekrzywiła głowę na bok w niemym pytaniu co tak wolno się zbierają. Migreny chcą dostać czy co!?

Bez ruchu stała do momentu aż zniknęli im z oczu (jeśli zwiali).
-Co to było Tri? - Zapytała wtedy wracając do swojego zatroskanego, lekko drżącego głosu i opiekuńczej postawy.
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Sty 28, 2020 4:15 pm

  Oddychała nieco mniej spokojnie od towarzyszki, starając się nadążyć za łomoczącym sercem, ale w jej ślepiach wyraźnie błyszczała iskra trzymanej w ryzach wrogości. Mierzyła mężczyzn ostrym wzrokiem i tylko czekała na jakiś fałszywy ruch.
  Gość, który rzucił oskarżenie, zawahał się i zbladł nieco, by zaraz szybko dopaść do nieprzytomnego kolegi i podnieść go pod pachy.
  — Co ty robisz, przecież... — zaczął jego towarzysz, ale nie skończył.
  — Jak chcesz, to z nimi gadaj — warknął i zaklął pod nosem. Ostatecznie obaj uznali, że lepiej się zmyć, a kwestię ewentualnych świadków zapewne przemilczeć.
  Jeatri oparła laskę o bruk i przeniosła na nią trochę swego ciężaru.
  — To... długa historia. — Zerknęła na nią kątem oka. — Nie jestem pewna, czy powinnam jeszcze bardziej cię w nią wplątywać... Tych pajaców w ogóle nie powinno tu być.
  Podniosła wzrok na niebo, odszukując krążącego nad nimi puchacza. Elfka uniosła rękę i zagwizdała cicho. Ciemne skrzydła zafurkotały w nagłym zwrocie, kiedy Kuro zanurkował, by ostatecznie usadowić się na jej karwaszu. Pogładziła ptasi łebek.
  — Więęc... Na czym myśmy stanęły? — Przeniosła powoli wzrok na Rani. Bynajmniej nie zamierzała przejmować się tym incydentem, w chwili obecnej nie miał on znaczenia.
Powrót do góry Go down
Mistrz Gry

Mistrz Gry


Posts : 197
Posty fabularne : 216

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Sty 28, 2020 4:15 pm

  Serce Ranai pracowało pełną parą, by poradzić sobie z nagłym skokiem adrenaliny, ale nie to było prawdziwym powodem do niepokoju. Już chwilę po zniknięciu ich przeciwników, czarnooka mogła poczuć narastające mrowienie w prawej ręce na całej jej długości. Rana na ramieniu piekła nieprzyjemnie, ale uczucie powoli zaczynało znikać. Podobnie jak czucie w opuszkach palców tejże ręki.
Powrót do góry Go down
Ranaia Ande

Ranaia Ande


Female Posts : 78
Posty fabularne : 52

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Sty 28, 2020 5:29 pm

Poszli. Jeden zawzięty był skurczybyk, jeszcze skakać mu się śniło, szczęściem ich w zasadzie, jego towarzysz był rozsądniejszy. Zebrali się i zwiali. Natomiast Tri chyba nie była skoro do wielkich wyjaśnień.
-Zwariowałaś?! Usiłowali mnie zabić! Byłam świadkiem i padły imiona... czy nazwiska! Widziałaś, że ten jeden nawet na koniec się jeszcze rzucał! - Żachnęła się. Chwilę jeszcze ignorowała pieczenie rany. Niech sobie jubilerka nie myśli, że tak łatwo się wywinie od wyjaśnień.
-Nie chciałaś mnie w to wciągać, ale stało się. Teraz nie masz chyba wielkiego wyjścia. Wiesz, że nie należę do osób, które dają za wygraną gdy ktoś dybie na ich przyjaciół. - Uniosła brwi. Nie było co się kłócić. -Poza tym... jak któryś palant wróci by znowu spróbować mnie kropnąć, to chcę wiedzieć dlaczego. - Dorzuciła tak na koniec, a co tam.

Wtedy też w końcu spojrzała na swoje ramię. Nie było poważnie ranne, więc skąd ten dziwny ból...? Skrzywiła się unosząc dłoń i chcąc zacisnąć ją w pięść. Palce były jednak jakieś oporne, nieczułe. Uzdrowicielka zbladła w jednej chwili... choć przy jej odcieniu skóry raczej trudno było to zobaczyć. Wyraz jej twarzy, gdy patrzyła na dłoń był jednak nietęgi.
-Cholera... - Mruknęła.
-Noże chyba były zatrute. - Dodała opierając się plecami o ścianę. -Tri, weź je. Może będzie trzeba ustalić jakim świństwem były pokryte. Nie jestem alchemikiem. Musimy stąd iść. Trucizna szybko postępuje, zaczynam tracić czucie w dłoni. Zabierz gdzieś, muszę spowolnić krążenie żeby spowolnić truciznę.. - Powiedziała krótko. Opale znowu rozjarzyły się szkarłatem, gdy szeptem wypowiedziała słowo mocy, a zdrową rękę położyła sobie na sercu.
-Musisz mi pomóc, nie wiem czy dam radę iść sama... - westchnęła. Oddech jej zwolnił, a uderzenia serca stały się znacznie rzadsze. Zatamowała krwawienie z rany, ale jej nie wyleczyła.
Żeby samodzielnie cofnąć efekty trucizny potrzebowała czasu i spokoju... ciemna alejka nie była dobrym miejscem, a te draby mogły tu wrócić...
Powrót do góry Go down
Jeatrilynn Tra'Vos

Jeatrilynn Tra'Vos


Posts : 50
Posty fabularne : 46

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptySro Sty 29, 2020 12:09 am

Rzuciła dziewczynie karcące spojrzenie, kiedy ta podniosła głos.
- A czego się spodziewałaś, że przekalkuluje i grzecznie podwinie ogon? - Pokręciła głową. - Za dużo wymagasz… - Umilkła na chwilę, zwracając wzrok w bok, na jakąś boczną bramę w kamienicy. Zaraz znów spojrzała na Ranię. - Wiem to aż za dobrze… - odparła z namysłem. Przyjrzała jej się uważniej. - I... na co ci to? Jakkolwiek to brzmi, im więcej byś wiedziała, tym więcej mieliby powodów, żeby cię ścigać. To był przypadek i niech takim pozostanie.
Westchnęła cicho i rozejrzała się wokół. Nie wyglądało na to, żeby miały towarzystwo, ale lepiej nie pozostawać tu zbyt długo. Wtedy do jej uszu doleciało przekleństwo, automatycznie odwróciła głowę. Źrenice Tri poszerzyły się nieco, kiedy podeszła do Ande.
- Co jest? - Spojrzała na jej sączącą się ranę, by zaraz pozbierać rozrzuconą broń. Nie dotykała ich, a tylko skrzętnie zawinęła w czystą ściereczkę i schowała do torby.
- Co ci się dzieje? - spytała czujnie. Bez zbędnego zwlekania wzięła towarzyszkę pod ramię, by pomóc jej iść.

z.t.
x2
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPon Lut 10, 2020 7:15 pm

  Nie było łatwo przebić przez sieć coraz to węższych uliczek do targowiska – schodziło mu na to zawsze dużo więcej czasu niż chciałby inwestować. Był przy tym doskonale świadom, że wymiana masywnego woła na nie mniej silnego, ale przynajmniej węższego i bardziej zgrabnego zimnokrwistego konia zapewne w jakimś stopniu ułatwiłaby mu życie, jednak, najzwyczajniej, żal mu było ulubionego byka. Gdyby odebrał mu tę jedyną robotę, jaką było wleczenie towarów z punktu A do punktu B, ciężko byłoby uzasadnić trzymanie darmozjada, podczas gdy pieniędzy zawsze było mało, zawsze niewystarczająco; trzeba było przecież zapłacić pracownikom, których i tak miał w nadmiarze, wykarmić dzieciaki, wydać krocie, żeby ktokolwiek zgodził się czegokolwiek je nauczyć, nie wspominając o zwierzętach, którym należało zapewnić odpowiednie warunki, bo od niedopatrzeń czy oszczędzania na ich dobrostanie droga do strat finansowych była niebezpiecznie krótka. Bilans przychodów i rozchodów z ostatniego miesiąca wisiał tymczasem nad nim jak czarna chmura i przypominał, że na pogorszenie wyników nie mógł sobie pozwolić. Z zachmurzonym obliczem, przesunął dłonią po gorącym karku zwierzęcia, powoli przejeżdżając ostatni odcinek między rozstępującymi się przechodniami, zanim nie zatrzymał się przy obrzeżu targowiska, rzucając ponure spojrzenie w głąb wąskich, zatłoczonych przejść między stoiskami. Obrócił się w siodle, by zerknąć przez ramię na trójkę pracowników zeskakujących z wozu, łapiących za kosze jaj i serów, i nieliczne skrzynki ze szklanymi butelkami świeżego mleka, które – miał nadzieję – miały sprzedać się zanim Arah rozgrzeje dzień na dobre.
  – Piva, zawołaj chłopców, niech pomogą; ty popilnuj stoisk – zwrócił się do półelfiej kobiety, której ciąży nie było wprawdzie jeszcze nawet widać, jednak Viljo był jej boleśnie świadom, odkąd przyszła doń zapłakana pewnego wieczoru i nie zamierzał narażać jej na najmniejsze ryzyko utracenia jej. Przyjąwszy jej łagodny uśmiech skinieniem głowy, zeskoczył ze smolistego, lśniącego grzbietu Vahvy, poklepał go po barku i podszedł do wozu, by pomóc reszcie go rozładowywać.
Powrót do góry Go down
Triticum Insectum

Triticum Insectum


Posts : 14
Posty fabularne : 11

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPon Lut 10, 2020 8:31 pm

Kolejne nawały motłochu zdawały się wylewać zewsząd, niczym spójna masa, zalewając całe targowisko. Było ciepło i gwarno, niezliczona ilość oddechów kłębiła się w jeden, a odgłosy zwierząt potęgowały ogólny rozgardiasz. Wśród tłumu dostrzec można było najróżniejsze postacie, biednych, bogatych, czy zamożnych panisk, które i tak ostatecznie rozlewały się w ogólnej, mdłej rozmaitości.
Właśnie temu widokowi przyglądała się pewna para złotych ślepi, których wzrok zdawał się przeskakiwać chaotycznie po każdym z osobna.
Gdzieś na obrzeżu, wciśnięta w zaułek jak pierz w poduszkę, czatowała pewna kupa łachmanów i bandaży, misternie splątanych i obklejonych łatami. Kupa nie poruszała się z pozoru jakby martwa. Gdyby ktoś nieświadomy przeszedłby obok, pomyślałby, że ktoś wyrzucił szmaty do spalenia. Sterta jednak była jak najbardziej żywa i na chodzie, czekała jedynie niczym pijawka na jakikolwiek okazję do poprawy bytu.
Tą właśnie kupą był Insectum Triticulum, który przeżywał obecnie swój zwyczajowy kryzys, spowodowany ściskającym z głodu żołądkiem. Było mu duszno od kłębiącego się mrowia osób, a do tego zaczynał odczuwać tę charakterystyczną mgiełkę, która nadchodziła, ilekroć nie mógł wrzucić niczego na ząb. Próbował zapchać się trawą, z okazji przyjścia pory Arah, ale nic to nie pomogło, chociaż wyrwał chyba pół kłąba tego zielska. Przejechał językiem po spierzchniętych ustach. Nie wytrzyma, jak czegoś nie zje, to padnie na miejscu. Jeszcze raz wytężył wzrok, przejechał spojrzeniem po całym targowisku, nie odpuszczając żadnego stoiska. Nagle coś jakby ujrzał, ruszył się natychmiastowo i powstał, manewrując zręcznie między krzątającymi się istotami. Skręcał, przebiegał niepostrzeżenie, tu się zgiął, tu się uchylił, nagle wyskoczył przed budką z bułkami, natychmiastowo załapał tę z boku, po czym zniknął tak szybko, jak się pojawił. Włożył całą na raz do ust, omal się nie dławiąc. Próbował nie kraść na ile był w stanie. Dobrze wiedział, czym grozi najmniejsza nawet pomyłka, a jego praca zwykle wystarczyła na zaspokojenie potrzeb żołądka. W tym okresie jednak miał pecha i nie mógł znaleźć najmniejszej nawet roboty. Insectum łapczywie oblizał palce, dopiero teraz zauważając, że akurat złapała mu się słodka bułeczka. Może jakoś to będzie.
Przybył na targowisko w nadziei, że znajdzie jakiekolwiek zatrudnienie. Przecież sprzedawcy bez przerwy potrzebowali jakiegoś popychadła. Nie rozumiał, dlaczego nie mógł się do niczego załapać. Czy to przez tę pogodę? Może bandaże za mocno parzyły jego zrogowaciałą skórę, czyżby znowu śmierdział zgniłym mięsem? Insectum bez namysłu się powąchał, omal nie wpadając na jednego z tragarzy niosącego ser. Spojrzał nieco rozkojarzony, jeszcze otumaniony słodyczą bułki, na trójkę pracowników taszczących produkty. Prędko po tym ujrzał wóz, który rozładowywali, i dałby sobie rękę uciąć, ich pana. Insectum zwietrzył zarobek w okamgnieniu będąc już obok jak namolna mucha. Gdy tylko chwila pozwoliła, wyskoczył do przodu,
- Panie złoty, może potrzeba panu pomocy z tymi koszami? - Wzrok Insectum padł krótko na kosz z serami. - Za jeden z tych serów, chociaż połowy dajmy, wszystko poniosę! Co pan złoty zapragnie i wymyśli tylko!
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPon Lut 10, 2020 10:25 pm

  Z pewnym niepokojem przyjmował na kark coraz cieplejsze liźnięcia światła księżyca Arah, zastanawiając się przy okazji ściągania z wozu kolejnych towarów, czy nie rozsądniej byłoby część mleka zabrać jednak z powrotem na gospodarstwo, by przechować je w chłodnej wpuszczonej w ziemię piwniczce, zamiast ryzykować, że zważy się na stoisku, zanim kogokolwiek skusi. Chociaż zwykle schodziło dość szybko – wyjątkowo przypadło do gustu galantijskiemu gminowi, jako że było smaczne, pożywne i miało szerokie zastosowanie w kulinariach – ciężko znosiło temperatury wyższe, a targowisko ogrzewał wszak nie sam księżyc, ale też cały gmin na nim stłoczony i jego opary. Viljo, zaprzątnięty - jak zwykle zresztą - podobnymi przyziemnymi sprawami, zupełnie nie zwracał uwagi na motłoch, choć ciężko było mu nie ulec pewnemu rozdrażnieniu, który powodował wszechobecny gwar śpieszących po świeże produkty mas. Jego lico złagodniało jednak, kiedy tylko podbiegł do wozu wysoki, szczypiorowaty młokos o jasnej cerze, złotych puklach włosów i niebieskich oczach; tylko jego zupełnie pozbawione elfiego kształtu uszy zdradzały brudność krwi, która przesądziła o jakości jego życia. Viljo podał mu kosz pełen koziego chèvre, przytrzymał go jednak, kiedy chłopak złapał za wiklinowe uszy.
  – Robi się ciepło, Kohta; musimy sprzedać mleko jak najszybciej. Masz czapkę? – Viljo pytał o to, patrząc na chłopaka w sposób niemal przepraszający. Ten pokiwał żywo głową, potrząsając złocistą czupryną, rozumiejąc natychmiast, że jego głównym zadaniem dzisiaj będzie upewnić się, że na całym targowisku wszyscy wyraźnie usłyszą o najlepszym, tłuściutkim mleku z gospodarstwa Harjavuori. Viljo puścił kosz, uśmiechając się lekko do Kohty, który sprężystym, młodzieńczym krokiem zanurkował zaraz w wąskie wejście między stragany. Odwrócił się, by skontrolować wzrokiem pozostałych pracowników, uwijających się żwawo przy wozie, kursujących w tę i z powrotem jak zapracowane mrówki znoszące do mrowiska znalezione zdobycze.
  Miał się wziąć znów również do roboty, coby nie stać jak ten leniwy strojny fircyk, kiedy znikąd wyrosła obok niego kupa łachmanów zlepionych w kształt sylwetki i przemówiła doń ludzkim głosem, ściągając na siebie jego z początku nieco opieszałą ze względu na zaskoczenie uwagę. Prędko odnalazł wśród bandaży błysk złotawych oczu, na których taktownie zawiesił wzrok (na wojnie zdążył nauczyć się odpowiednio reagować na takie widoki), wysłuchując nietypowego osobnika do końca, przejawiając przy tym coraz wyraźniej umiarkowane zainteresowanie. Nad odpowiedzią nie musiał zastanawiać się długo; była właściwie odruchem jego natury, którą Triticum stymulował do przebłysku dobrej woli i współczucia samym swoim byciem. Viljo starał się przy tym nie reagować w żaden sposób na niezbyt przyjemny zapach, co szczęśliwie nie było dlań problemem, bo krzątając się przy zwierzętach, zdążył nawyknąć do nieprzyjemnych aromatów.
  – Im szybciej się z tym uwiniemy, tym lepiej – stwierdził, kiwając mu lekko głową na znak, by podążył za nim i skierował się na tył wozu, by podeprzeć się dłońmi o drewnianą powierzchnię i zgrabnie nań wskoczyć. Złapał zaraz za najbliżej leżący kosz wypełniony stosem śnieżnobiałych gęsich jaj i wyciągnął go w stronę dziwacznej postaci. – Nie chcę potem usłyszeć, że próbowałeś coś chować po kieszeniach – napomniał go, odrobinę szorstko, jedynie tylko dla podkreślenia komunikatu. – Idź za chłopakami i uważaj pod nogi, to delikatny towar. Rozliczymy się po robocie – tu zawiesił głos na chwilę i jakby się nawet lekko uśmiechnął, choć trochę bez przekonania, jednak ostatecznie nie powiedział nic więcej, tylko pogonił stos bandaży ruchem brody wskazującym na pracowników wciskających się między ludzi na targowisku. Przez chwilę jeszcze podążał za nim wzrokiem, na powrót nachmurzony, odległy myślami, zanim nie wrócił do przekładania skrzyń i koszy z wozu do rąk tragarzy.
Powrót do góry Go down
Triticum Insectum

Triticum Insectum


Posts : 14
Posty fabularne : 11

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Lut 11, 2020 3:50 pm

Pobudzonemu słodyczą bułki łachmaniarzowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Bez dalszej zwłoki wziął się do pracy, dziękując po stokroć najwdzięczniejszym głosem, jaki tylko potrafił z siebie wydobyć. Świat się do niego uśmiechnął, serwując mu pod sam nos pracę łatwą i przyjemną, o wiele lepszą, niż jego ostatnie popisy w zaułkach. Do tego, jeśli udałoby mu się sprzątnąć ze sobą chociażby to, co wypadło z kosza, jadła starczyłoby na kilka dni. Zachęcony wizją posiłku, złapał prędko koszyk i ugiął się z początku niepokojąco pod jego ciężarem, jakby miał zaraz upaść, ale wygiął się ostatecznie do pionu i pomaszerował równo z resztą tragarzy. Trochę go zaskoczyła ta chwilowa niemoc, przecież o wiele cięższe rzeczy nosił, a zawsze jakoś sobie dawał radę. Bialutkie gęsie jajka nie umywały się do niegdyś targanych przez niego kamieni, czy chociażby nieszczęsnych garbowanych skór, jednak przez chwilę przygniotly go niczym robaka pod butem. Insectum zrzucił winę na bułkę, że za mało pożywna była i na pewno wypychana otrębami, on te sztuczki już dobrze znał. Przynajmniej mgiełka zniknęła, jak tylko post się skończył i mógł spokojnie skupić się na swojej pracy, która mimo swej prostoty nadal potrzebowała sporej dozy zaangażowania. Chyżo, równym krokiem, nie za prędko, aby nic z kosza nie uleciało, lecz jednocześnie nie ociągając się ani chwili, kursował między wozem a miejscem ładunku z gracją kogoś, kto robi to na co dzień. Reszta koszy poszła gładko, gładziej niż podwinięcie bułki ze stoiska.

Tylko przez chwilę czuł wzrok najemcy na jego plecach, jednak pracował swoim starym zwyczajem tak, jakby obserwowano go bez przerwy.
Plany jakiejkolwiek kradzieży zgniły w zarodku, bo Insectum już raz próbował i nic z tego dobrego nie wyszło. Okazało się, że ten skurczybyk, u którego tamtego feralnego dnia ciągał wózki, liczył towar po wyładowaniu. Insectum musiał zwiewać w podskokach, aby go przypadkiem nie zatłukli, a tylko jedną marchew porwał. Plotki się potem rozniosły na cały rewir, jeden rzemieślnik do drugiego, że łazi pewna łachmyta niby pracy szukać, a kradnie potem całe wozy, domy i cholera wie co jeszcze. Nic ta sława Insectum nie przyniosła, jedynie musiał się wynieść z tamtej okolicy. Pracodawcy byli sprytniejsi, niż możnaby się tego spodziewać, tymczasem on nie uważał się za sprytnego w żadnym tego słowa znaczeniu, dlatego, póki mógł, nawet nie próbował nikogo przechytrzyć.
Kiedy żywa sterta szmat ruszyła po kolejny z koszy w swoim dziwnym, monotonnym tańcu, dotarło do niej, że ostatni z nich został zaniesiony. Insectum odetchnął głęboko, jednocześnie zmęczony oraz podekscytowany i rozejrzał się za zleceniodawcą. Co prawda elf, dla którego użerał się z tym całym nabiałem, nic nie wspomniał o wynagrodzeniu, jednak nie potrafił zdusić w sobie tej nadziei, że coś mu się dostanie.
Gdy wreszcie odnalazł go spojrzeniem, nie rzucając się nadto w jego oczy, podszedł. Zdawał sobie sprawę, że woń lecąca od jego przeżartych potem bandaży, które były efektem starannej pracy, nie są przyjemne dla nosa, tak samo, jak jego wygląd dla oka, więc wykorzystał swój jedyny atrybut, którym naciągał na łaskę - wyszczerbił zębiska od ucha do ucha w najserdeczniejszym, bielutkim uśmiechu, na jaki go było stać.
- Może pomóc panu łaskawemu w czymś jeszcze? - Zapytał, dopiero po chwili dodając, jakby niepewnie - Za zapłatę naprawdę niewiele mi trzeba, rzuciłby miłościwy pani mi ot, to co pójdzie na zmarnowanie.
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Lut 11, 2020 7:26 pm

  Z początku ilekroć dorywczy pracownik pojawiał się przy wozie, by odebrać kolejną porcję ładunku do zatargania w głąb targu, Viljo kierował na niego uważne spojrzenie, jednak szybko zaprzestał przejawiania jakichkolwiek symptomów podejrzliwości. Po prawdzie nawet gdyby zdarzyło mu się coś w międzyczasie ukraść czy władować wprost do ust, nie potrafiłby mieć mu tego za złe, tym bardziej nie zmusiłby się do wyegzekwowania w związku z tym jakiejś kary. Jasnym było, że kupce bandaży w życiu nieszczególnie się powodziło; Viljo czułby się doprawdy podle, gdyby miał poczytywać mu za zbrodnię najzwyczajniejszą chęć przetrwania i zaspokojenia podstawowej potrzeby. Rzucone wcześniej ostrzeżenie było wprawdzie pustą fasadą, za którą z przyczyn właściwości otaczającej ich rzeczywistości, musiał nieraz chować miękką tkankę swojej psyche. Triticum zresztą swoją robotę wykonywał dobrze i z żwawością, o jaką trudno było podobnie marną sylwetkę podejrzewać. Harjavuori, pogrążony w swoich chmurnych rozmyślaniach, z pewnym zaskoczeniem zarejestrował wkrótce, że na wozie nie ostało się nic poza odłożonym w międzyczasie przez niego kawałkiem sera i butelką mleka. Viljo zeskoczył z wozu i zwrócił się do jednego z pracowników, którzy na niego z powrotem wskakiwali, podając mu parę monet i odsesłał go w stronę targowiska, resztę informując przy tym, żeby dali mu chwilę.
  Zabandażowana fizjonomia pojawiła się obok w idealnym wręcz momencie – a może stała tam już od jakiegoś czasu i po prostu wcześniej jej nie zauważył – więc gdy Viljo odwrócił się, by go znaleźć, nie musiał szukać długo. Słowa wydobywające się spomiędzy wymęczonych już wyraźnie łachów oblekających Triticum poniekąd go zaskoczyły; spodziewał się raczej w pierwszej kolejności tematu wynagrodzenia, od którego bynajmniej nie zamierzał się uchylać. Zaskoczyła go również nieskazitelność uśmiechu, jaki mu przy tym zaprezentowano, bo wprawdzie podobne zjawisko w warunkach plebejskich zbyt często raczej nie występowało. Viljo odwzajemnił uśmiech z mniejszym zaangażowaniem, unosząc kąciki ust, by przebłyskiem życzliwości złagodzić efekt wiecznego grymasu.
  – Przyjmij na razie zapłatę za już wykonaną robotę, zanim przejdziemy do przyszłych – odparł, sięgając do sakwy po parę monet, które przekazał do nadstawionej dłoni. Następnie wskazał ruchem głowy na ser i mleko odłożone na krawędzi wozu, odsuwając się, by ten miał do nich swobodny dostęp.
  – Chciałbym chwilę z tobą porozmawiać, jeśli ci to odpowiada – oznajmił, obserwując go z uwagą, acz bez zbytniej napastliwości wejrzenia. W tym momencie wrócił odesłany wcześniej pracownik, niosąc parę świeżych bułek; Viljo wziął od niego jedną i zaoferował ją Triticum, resztą zaś zajęli się zaraz pozostali. – Na początek powiedz mi może, jak ci na imię i jakiej pracy szukasz.
Powrót do góry Go down
Triticum Insectum

Triticum Insectum


Posts : 14
Posty fabularne : 11

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyWto Lut 11, 2020 8:37 pm

Insectum spojrzał na swą własną dłoń i oniemiał. Leżały na niej błyszczące monety, piękne dla niego niczym najszczersze złoto. Jakże dawno ich nie widział! Mimo że bandaże nic nie zdradzały, nadal szare i zastygłe, nędznik pod nimi gotował się z triumfu. Czyli jednak te wszystkie taktyki, piękne uśmieszki oraz apostrofy, które tak bezwzględnie ćwiczył i wykorzystywał walcząc o jakąkolwiek przychylność się sprawdzały! Ręka z drogocennymi krążkami błyskawicznie powędrowała do kieszeni, upychając nabytek w najciemniejszym, najbardziej osaczonym fortyfikacjami z tępych igieł oraz nieustępliwymi szeregami najróżniejszego robactwa miejscu, jakie posiadał w swych łachmanach. Będzie musiał natychmiast te monety wydać, wymienić, cokolwiek. Zwykle starał się dostać zapłatę w innych środkach, lecz ostatnią głupotą byłoby narzekać na tak hojny dar. Jeśli szybko czegoś z tym nie zrobi, okradną go, zanim zdąży zbiec z targowiska. Może nakupi sobie teraz bułek? Tylko jak je wynieść? Jeszcze by mu któraś wypadła, gdyby owinął je w szmaty. A co gdyby kupić sobie ser? Spodobał mu się ten pomysł, jak on dawno nie jadł sera! Długo się trawi, za tyle, co dostał, kupiłby porcję, która starczyłaby na cztery dni jak nic. Piąty i szósty sobie pogłoduje, normalka, potem czegoś poszuka, może w międzyczasie czymś się zapcha czy znajdzie. W pewnym zaułku czasami był do znalezienia stary chleb, to sobie zagryzie. Przyszłość malowała się w pięknych kolorach, głównie żółci.
Piękne rozmyślania przerwał sam darczyńca tego daru, który Insectum sprawił taką uciechę. Tak się obdartus zamyślił, że nie uchwycił słów do niego kierowanych. Przełknął siebie w duchu. Za podobne gapiostwo w mniej bezpiecznych miejscach czekała na niego śmierć. I to, jeśli los przechylny.
Natychmiast zwrócił uwagę na elfa, który najwyraźniej, co zaskoczyło Insectum i przeraziło, chciał z nim porozmawiać. No to przekichane. Struchlała kupka szmat natychmiast zrobiła rachunek w pamięci wszystkiego, co zrobiła dzisiejszego dnia, skupiając się szczególnie na dzisiejszej pracy. Nie mógł jednak wpaść na cokolwiek, co zasłużyłoby na rozmowę. Wizerunek jego pracodawcy zawirował w głowie Insectum, zmieniając się z losowego typa, na dobrego typa, do podejrzanego typa. Mógłby postawić całe te monety, dobra, połowę tych monet, że osobnik, z którym miał do czynienia, był jednym z tych sadystów, którzy nęcili do domów, a później mordowali włóczących się biedaków dla własnej przyjemności. Były to oczywiście tylko plotki i Insectum kichał na nie, ilekroć słyszał je od innych żebraków, lecz teraz rozrosły się na miarę faktu. Tylko dlaczego dawałby mu monety? Innego logicznego rozwiązania nie widział, oprócz tego, że jegomość był po prostu durny i naprawdę chciał z nim porozmawiać. Sprawdzał może, czy dobry z niego robotnik, na wykopki go chce wziąć, czy coś w tym klimacie.
Insectum stał przez chwilę, nie wiedząc co z sobą począć, lecz bułki ostatecznie go przekonały. Sadysta czy nie, jeśli daje bułki, trzeba wziąć. Natychmiast złapał chrupiącą porcję pieczywa i pożarł jednym gryzem.
- Mącznik - Krótko i treściwie. Im dłużej kłapał jęzorem, tym się bardziej każdy irytował. - Każdej, szukam każdej pracy.
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyCzw Lut 13, 2020 6:50 pm

  Łapczywość i rozkojarzenie dziwacznego indywiduum obserwował z wyrozumiałą cierpliwością, niejako przyzwyczajony już do podobnych zjawisk. Zdążył zauważyć, że musiało minąć dużo czasu, zanim osoba doświadczana przez długi czas głębokim głodem, uczyła się jeść wolniej, bez wrażenia, że jeśli się nie pośpieszy, ktoś jedzenie jej odbierze albo zniknie ono samo, z czystej złośliwości rzeczy nieżywych. Nie było też nic dziwnego w tym, że na tę chwilę spożywania pierwszego posiłku od bardzo dawna, umysł zamykał się na wszystko inne; obserwował taki stan fiksacji niejednokrotnie, zarówno na wojnie, jak i później, kiedy wrócił do Ga'lantis i zainteresował się losem tutejszej biedoty. Udało mu się jednak w końcu nie tylko odzyskać kontakt z pokraczną mumią, ale też uzyskać odpowiedzi – treściwe i pospieszne, jakby bał się przywłaszczać sobie więcej głosek w obawie, że odetną mu za to świętokradztwo język. I podczas gdy imię osobnika zauważalnie go zaskoczyło (trzeba przyznać, że było co najmniej nietypowe), tak kolejne słowa już nieszczególnie – podobna odpowiedź była raczej przewidywalna, jako że nie spodziewał się, by dotąd Mącznik miał ten przywilej być wybrednym przy wyborze ofert pracy. Niemniej Viljo sprawiało niejaką satysfakcję dawanie potrzebującym takiego wyboru – lubił myśleć, że wpływało to może w jakiś sposób na podświadomość, dodawało pewności czy choćby zalążek poczucia, że bierze się ich na poważnie i chce się ich wysłuchać.
  – Viljo Harjavuori – odparł, wyciągając bez zawahania dłoń, by wymienić uścisk; był to oczywiście kolejny z jego małych zabiegów, mających podbudować rozmówcę, choć, jak się nauczył, dość ryzykowny, bo różnie na to reagowano. Niektórzy zwyczajnie nie wiedzieli, co powinni z tą ręką zrobić - czy oddać pieniądze, czy nadstawić policzek, czy może jeszcze coś gorszego. Jeśli Triticum znalazł się w podobnej sytuacji, Viljo spokojnie sięgnął ręką dalej, by ostrożnie, pilnując by nie wywołać niechcianej reakcji, chwycić jego rękę i uścisnąć ją krótko i zaraz puścić.
  – Mam gospodarstwo niedaleko miasta; hoduję bydło, drób nieśny i owce. Praca przy tych zwierzętach nie zawsze jest łatwa, ale oferuję dobre warunki zatrudnienia, jeśli byłbyś zainteresowany moją ofertą – oznajmił bez ogródek czy owijania w bawełnę. – Przepraszam, jeśli pytanie to jest w jakiś sposób niewygodne, ale czy twój stan zdrowia wpływa jakoś na twoją sprawność lub czy przekładałby się na dyskomfort w jakichś warunkach pracy?
  Odpowiedź, oczywiście, zdawała mu się jasna; był jednak zdeterminowany dać mu do zrozumienia, że bierze go zupełnie na poważnie i że ma jak najlepsze intencje.
Powrót do góry Go down
Triticum Insectum

Triticum Insectum


Posts : 14
Posty fabularne : 11

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyCzw Lut 13, 2020 9:13 pm

Wyciągnięta gwałtownie dłoń wybudziła we włóczędze jeden z tych pierwotnych odruchów, przed którymi uchronić się nie w sposób i miota twoim ciałem, jak zechce. Szare bandaże już naciągneły się zapobiegawczo, już czmychneły do tyłu szykując się do ucieczki, a tu rewelacja, ręka łagodnie ścisneła tę jego. Insectum odetchnął z ulgą i natychmiast się rozluźnił, zanim zdążył odskoczyć i dać nogi za pas. Dobrze znał ten gest. Stara, uliczna metoda na upewnienie się, czy indywiduum, z którym mamy do czynienia nie trzyma przypadkiem noża ukrytego między palcami.
Jednak ten uścisk, z którym teraz miał do czynienia, w niczym nie przypominał tamtych wymienianych w ciemnych alejkach. Tamte były szybkie, jakby jego dłoń parzyła palce, rzeczowe oraz sztywne. Ten natomiast był nieopisywalnie inny. Mimo że trwał tyle, co mrugnięcie oka, dłużył się dla Triticulum niemiłosiernie i ciążył jak kamień. Włóczęga miał nieprzyjemne wrażenie, pewność niemal, że coś z tym uściskiem było nie tak, coś nieznajomego tkwiło w tym znanym z pozoru geście. Nie pamiętał, żeby ktoś mu kiedykolwiek tak ściskał rękę i wywoływało to w nim uczucie lęku, którego doświadczał, ilekroć spotykał się z czymś nowym oraz osobliwym.
Insectum dopiero teraz przyjrzał się swojemu chlebodawcy. Przedtem nie truł sobie tym głowy, był przeświadczony, że prędko się rozejdą i jak tylko przepuści monety, zapomni o nim całkowicie. Teraz jednak coś go tknęło do podniesienia spojrzenia, choć był to czyn bardzo ryzykowny oraz nierozsądny. Były to szybkie rzucenia oka, lecz Insectum wyłapał najważniejsze cechy elfa. Niektóre nawet podniosły go na duchu jak chociażby blizna przecinająca twarz. Znajome klimaty. Najwyraźniej miał do czynienia z postacią doświadczoną w boju, bo innymi bliznami wysokie paniska swych lic nie szpecili.
Był już nakarmiony, więc z największą uwagą mógł słuchać tego, co pan do niego mówił. Dla Insectum malował się jako wielka osobistość, jeśli nad tyloma zwierzętami miał pieczę, więc gdy zaoferowano mu pracę, zgłupiał odrobinę. Spodziewał się tego, bo dlaczego inaczej prowadzono by z nim rozmowę, lecz jednocześnie nadal nie dowierzał, że taki pieczony gołąbek wpadł mu przez okno. Nos zaswędział go od podejrzeń. Opamiętał się jednak wkrótce, bo do końca życia żałowałby, jeśli taką szansę by przepuścił.
- W żadnym wypadku, zdrów jestem jak koń - Odparł żywo - Żadna robota mi niestraszna. - Dla potwierdzenia, wyprostował się pewnie, cały czas uśmiechając z całej pary. W głębi jednak czuł się kompletnie pogubiony, ledwie nadążał nad wymyślnymi słowami do niego kierowanymi. Ponadto, co miał zrobić z tym abstrakcyjnym wrażeniem, że traktuje się go grzecznie i z szacunkiem? Wewnątrz pozostawał nieufny, nie dając się całkowicie ponieść żadnemu z wniosków.
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Lut 16, 2020 6:10 pm

  Zlustrował uważnym, nieoceniającym jednak, a naturalnie życzliwym spojrzeniem sylwetkę, która wyprężyła się przed nim w celu zaprezentowania się, co prawda okutana w te nieschludne warstwy bandaży i szmat i niezbyt robiąca wrażenie, jednak dla Viljo najważniejsze było, że chciał i mógł pracować, że był uczciwy i że niewątpliwie potrzebował tego zatrudnienia. Pewnym problemem było jaką też fuchę mu przydzielić – w jego przedsięwzięciu właściwie nie istniało pojęcie wakatu, bo każde wolne stanowisko natychmiast obsadzał; chętnych wszak nie tylko nie brakowało, ale było ich zwyczajnie ponad jego zdolność zatrudnieniową. Z tego względu nieustannie zajmowała go kwestia ekspansji, nie tylko poprzez zwiększanie liczby hodowanych zwierząt i posiadanych pastwisk, o które również należało dbać, ale także poprzez poszerzanie biznesu o zakłady, w których produkowane surowce mogły być dalej przetwarzane. Zakłady takie zresztą generowały znacznie więcej miejsc pracy niż sama hodowla, dlatego snuł dalekosiężne plany z tym związane i odkładał powoli pieniądze, które pozwoliłyby mu na podjęcie odpowiednich kroków. Póki co jednak, musiał kombinować, jeśli chciał dać mężczyźnie obiecane już zatrudnienie – w wymyślaniu jednak obowiązków, którymi należało się zająć, był już poniekąd wybujałym mistrzem.
  – Póki co, niestety, nie mogę zaproponować ci nic stałego, przynajmniej na tę chwilę – oznajmił, sam dostrzegalnie z ego faktu nieszczególnie zadowolony. W jego głosie pobrzmiewała przy tym obiecująca nuta, wskazująca, że istotnie chciałby móc zaoferować mu coś lepszego. – Za dwa dni zaczynamy pierwsze koszenie łąk, o ile więc odpowiada ci ta praca, dodatkowa para rąk z pewnością się nam przyda. Potrwa to zapewne przynajmniej dwa tygodnie, może dłużej, bo mamy dość spory areał, dlatego oferuję na ten czas możliwość noclegu na gospodarstwie. Mamy dopiero odnowioną stodołę, zapewnimy też materac i koc. Do tego, oczywiście, wyżywienie – zakończywszy, jakże kuszącym zresztą akcentem, dał Mącznikowi czas na przyswojenie zadanej mu porcji informacji.
  Przerzucił wzrok z jego osoby w stronę targu, jakby kogoś wyglądając; istotnie zaraz na jego skraju zamajaczyła postać Pivy, śpieszącej żywo w stronę wozu z wypiekami na twarzy. Zbliżywszy się, przeprosiła za opóźnienie, zerkając przy okazji na Triticum z przyjaznym zaciekawieniem i lekkim, dobrotliwym uśmiechem.
  – Czy masz jakieś pytania, Mączniku? – spytał, sięgając na wóz po puste wiadro, które podstawił zaraz Pivie i chwycił ją za rękę, by pomóc jej wejść na wóz, pomimo cichych, nieśmiałych protestów kobiety.
Powrót do góry Go down
Triticum Insectum

Triticum Insectum


Posts : 14
Posty fabularne : 11

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Lut 16, 2020 7:22 pm

Choć łagodne obejście zagadkowego chlebodawcy dziwiło Insectum i przyprawiało o podejrzenia, włóczęga odstawił ostatecznie na bok wszystkie te wątpliwości, skupiając się na stanie obecnym. Musiał zimno popatrzyć na całą tę sytuację, przyjmując ją taką, jaka w tej chwili się wydawała. Przyszłości i tak nie przewidzi, a nawet jeśli mu się coś stanie, to pal licho. Czego się właściwie obawiał? Nic do stracenia nie miał, a jego żywot najmarniejszy był już od dawna spisany na straty.
Dalszej części rozmowy łachmaniarz wysłuchał bez domysłów, gotowy na cokolwiek, co dlań zaproponują. Z głupawym uśmieszkiem potakiwał gorliwie głową, że aż zdumienie bierze, że ta makówka niczym u zabalsamowanego truposza nie urwała się krucho. Potarł swe dłonie o siebie, jakby w geście najgorętszego wyczekiwania pracy, wprawdzie jednak rozcierał odrobinę zesztywniałe kończyny i sprawdzał jednocześnie, czy nadal ma wszystkie palce. Wychwytywał uważnie słowa, nie skupiając się tylko, jakby mogło się zdawać, na warunkach, w jakich by mu przyszło pracować, lecz również na samym tonie, z jakim były wypowiadane. Pracodawca wydawał się szczerze zaangażowany w jego najem oraz nieco niezadowolony, że proponował mu pracę na chwilę. Niemniej jednak najbardziej zastanawiające było to, że najwyraźniej nie potrzebował nikogo desperacko, a na pewno nie na tyle, aby brać przypadkowego obdartusa z ulicy. Insectum niezauważalnie przechylił głowę, a ukryte pod bandażami czoło się zmarszczyło. Czyżby tego szlachetnego paniska wzięło na litość, kaprys pomocy, nędznikowi takiemu jak on? Insectum poczuł bliżej nieokreślony dreszcz. Były takie sytuacje, wielu włóczęgów przegoniło własną biedę dzięki takim przechylnym okolicznościom, jednakże były to zwykle kobiety i dzieci, a i to te urodziwsze. Czyżby za sprawą przypadku jemu również trafił się podobny los? W perłowym uśmiechu zaszła pewna zmiana, znana tylko samemu posiadaczowi. Uśmiechał się teraz jak najbardziej prawdziwie. Musiał złapać tego pieczonego gołąbka nim zleci, łapać go za pióra i nogi! Jeśliż nie ukatrupią go na kolejnym zakręcie, będzie mu się żyło lepiej niż za czasów młyna!
Kiedy Viljo Harjavuori skończył mówić, odczekał grzecznie chwilę. Obietnica cieplutkiego koca oraz wyżywienia (jakże mdłe to słowo w porównaniu z tym, co znaczy!) jeszcze szumiała mu w głowie. - Żadnych pytań. - Odpowiedział ciepło i popatrzył na wóz, zastanawiając się, czy ma za nim biec, czy nań wskoczyć. Ostatecznie za pomocą samego chlebodawcy wylądował na pokładzie, czując się, jakby jechał co najmniej karocą ze złota.

zliczone
Powrót do góry Go down
Viljo Harjavuori

Viljo Harjavuori


Male Posts : 38
Posty fabularne : 18

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyNie Lut 16, 2020 11:00 pm

  Wybrał się więc na targ dzisiejszego ranka po to tylko, by dostarczyć na stoiska świeżych produktów, wracał natomiast ze świeżo nabytym pracownikiem, którego należało stosownie na gospodarstwie zaaklimatyzować. Nie taki był plan przemyślany na dzisiejszy dzień, jednak od jakiegoś czasu już żadnego dnia nie udawało mu się zaplanować tak, by nic go po drodze nie zaskoczyło i nie wymusiło pewnych zmian w harmonogramie. W dużej mierze przyczyną tego był fakt, że hodował zwierzęta jak najbardziej żywe i jak najbardziej zdolne do tego, by postanowić nagle okazać objawy chorobowe, symptomy oporności na bycie obsługiwanym przez niektórych ludzi (zdarzało się, że zwyczajnie kogoś nie polubiły czy też przestawały lubić akurat tego felernego dnia, gdy musiał coś przy nich zrobić) czy też tendencje do indywidualnych wycieczek jak najdalej od stada (i jak najdalej od gospodarstwa, najlepiej). Czasami, istotnie, bywało to irytujące; z pewnością jednak nie w dzisiejszym przypadku.
  – W takim razie zapraszam – mruknął, wskazując ruchem głowy na wóz. Nie czekał, aby w niezręcznej ciszy obserwować jak ten nań wskakuje; wrzucił wiadro z powrotem na pokład, po czym obszedł wóz, by znaleźć się zaraz obok Vahvy. Wskoczył zręcznie na jego grzbiet i, pogładziwszy smolisty kark, skłonił go do ruszenia. Nie było za bardzo możliwości wykonać manewr zawracania, co oznaczało, że musieli znów przedłużyć jeszcze bardziej i tak przydługawą drogę. Sprawa Mącznika jednak poprawiła Viljo poniekąd humor i nie stanowiło to już dla niego takiej przyczyny frustracji, jak jeszcze przed dotarciem na targ. Z ukontentowaniem przejeżdżał pomiędzy rozstępującymi się przechodniami, nasłuchując uważnie, jak na targu wśród gwaru dźwięczał głos naganiającego klientów Kohty.

/zt x2

zliczone
Powrót do góry Go down
Jupiter

Jupiter


Posts : 57
Posty fabularne : 49

Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 EmptyPią Lut 28, 2020 7:13 pm

Kilka dni po akcji "trup"/

Te kilka dni spędzonych na włościach Alecarto sprawiły, że powoli odzyskiwała grunt pod nogami. Jak to mówią, kiedy "pierwszy trup za tobą i pierwsze kurwy polecą" to już nic gorszego nie może Cię spotkać. A jednak, dziewczyna w końcu miała tzw. wychodne i mogła pospacerować sobie i wybrać coś dla siebie. Oczywiście jak uznał Arias jej rzeczy były zniszczone i niestety nie miała możliwości by ubrać się w nie ponownie. Pozostało jej po prostu ubierać to, co miała w szafie. Niestety każdy wie, jak ona reaguje na suknie, które odpowiednio ujawniają jej figurę. Z westchnieniem musiała przystać na to, co tymczasowo otrzymała. Dzisiaj jednak postanowiła dać mu szansę, skoro obiecał jej, że porozmawia z Panem by odzyskała swoją kuszę mogła przymknąć oko na ubiór. W końcu mogła iść na kompromisy prawda? Więc gdy otrzymała informację, że może opuścić dworek a warunkiem jest to, by wróciła przed kolacją ucieszyła się ogromnie już w ogóle gdy dostała mieszek na drobne wydatki. Szczerze...była w szoku bo "drobne wydatki" nie mieszczą w sobie połowy mieszka! A jednak. Była wniebowzięta mogąc iść i sobie ogarnąć wedle gustu to co sama zechce. A więc, wybierając z szafy coś na tyłek wybrała suknię, która barwą przypominała złoto mieniące się w blasku słońca. Jupiter przyjrzała się koronkom oplatającymi jej ramiona. Wyglądała olśniewająco i czuła się w niej dziwnie. Jak dama, a nie czuła się damą. Mimo to było to miłe odczucie. Nie spodziewała się też, że spotka na targowisku bo to tam właśnie skierowała swoje kroki swoją przyjaciółkę. Widziała ją, ale ona widocznie jej nie poznała bo przeszła obok niej jakby nigdy nic! Jupiter uniosła brew zaskoczona.
- Shila! Nadal się złościsz?
Zawołała za nią podchodząc bliżej do przyjaciółki, w końcu co jak co, powiedziały swoje, może niepotrzebnie, może nie...ale no były dla siebie jak siostry! Czas chyba przestać się fochać prawda?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Targowisko - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Targowisko   Targowisko - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Targowisko
Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
deraas :: Gaya'Ros :: Centrum Miasta-
Skocz do: